Witam,
Mieszkam na wsi w domu z ogrodem -w lesie.
Rok temu przygarnęłam małego kotka, który błąkał się po działkach- miał 4 miesiące.
Kot został przeze mnie wyleczony z kociego kataru, odpchlony, odrobaczony i zamieszkał na mojej działce, ufa tylko mnie, mieszka na dworze, ma swoją budę. Do domu nie chce wchodzić, wpada w panikę jak tylko zamkną się za nim drzwi.
Niestety kot jak to kot poluje. Jest bardzo łowny, znosi myszy, nornice,ryjówki, krety, czasem ptaki. Niektóre swoje ofiary zjada( mimo pełnej miski karmy) i tu problem- muszę go odrobaczać- robię to co 4 tygodnie. Tak często bo tyle wynosi okres od zarażenia tasiemcem bąblowcem do wydalania przez niego jaj.
Nie ukrywam, że bardzo boję się że kot złapie echinococcus multilocularis od gryzoni.
Mimo tak częstego odrobaczania ciągle mam stracha, że kot może pozarażać rodzinę i mnie najgroźniejszym dla człowieka pasożytem na świecie.
Przeczytałam dziesiątki naukowych publikacji polskich i anglojęzycznych dotyczących echinococcusa i kota jak żywiciela ostatecznego. Nie często koty się zarażają tym tasiemcem, ale notowane są takie przypadki i ryzyko istnieje.
Mam pytanie do właścicieli kotów wychodzących i polujących- czy tylko mnie spędza to sen z powiek?
Czy comiesięczne odrobaczanie kota eliminuje ryzyko?
Może wypowie się w tej kwestii weterynarz Pan Jarek? Bo tu gdzie mieszkam nie mogę liczyć na fachową poradę weterynaryjną- jak wet mi powiedział, że bąblowce wychodzą często z odchodami kotów długie na 20 parę cm - to już nie miałam o czym rozmawiać z wetem. ( echinococcus ma 2 mm dł- najmniejszy tasiemiec na świecie)
kot polujący a pasożyty
spokojnie comiesięczne odrobaczanie w pełni wystarcza .
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 118 gości