Witam wszystkich miłośnikow kotków
Mam do Was pytanie a jednocześnie proszę o rady, gdyż nie mam w tym temacie doświadczenia.
Otóż mam w domu 6-cio letnią kotkę syberyjską grzeczną, kolankową i bardzo wdzięczną. Chciałabym przygarnąć tym razem brytyjskiego maluszka, ledwie co samodzielnego, również dziewczynkę. I tu pojawia się wiele wątpliwości. Słyszałam, że czasami zdarza się tak, że starszy kot nie akceptuje nowego, młodego i albo nie żyją w zgodzie, albo są dla siebie obojętne, albo starsza kotka może się 'obrazić' i wyobcować. Czy ktoś z Was przygarniał kotka posiadając już innego? Czy możecie coś doradzić na temat tego, czy te rasy się ze sobą pogodzą, czy to nie ma najmniejszego znaczenia? Zdaję sobie sprawę, że każdy kot ma inny charakter i każdy reaguje inaczej, chciałabym jednak dowiedzieć się jak to wyglądało u innych włascicieli
Pozdrawiam!
Dwa kotki pod jednym dachem
To nie ma najmniejszego znaczeniaAnnastazja pisze:czy te rasy się ze sobą pogodzą, czy to nie ma najmniejszego znaczenia?
Sama sobie odpowiedziałeś na pytanieAnnastazja pisze:Zdaję sobie sprawę, że każdy kot ma inny charakter i każdy reaguje inaczej,
Witam, ja byłam w takiej sytuacji. Mam dwuletnią kotkę i już rocznego kocurka. Rok temu wzięłam chłopczyka i moja kicia bardzo się obraziła. Ogółem na początku separowałam koty- jednego trzymałam w kuchni, drugiego w łazience, wypuszczałam pojedynczo na spacery po reszcie terytorium gdy ten drugi był w innym miejscu tak aby czuły swoja obecność. Przyzwyczajały się do swojej obecności i czasami pokazywałam je sobie wzajemnie. Gdy już spędzały czas razem, moja kotka się na mnie obrażała i "fuczała". Kocham je obydwoje, lecz zdecydowałam się okazać więcej uwagi temu starszemu kotkowi i poskutkowało, dzięki temu kicia nie czuła się zdradzona i pozbawiona terytorium,ale potrzebowała czasu i czułości. Gdy kotki były razem, najpierw musiałam głaskać tego starszego, przez co czuła się najważniejsza, młodszego zawsze tuliłam jako drugiego lub gdy pierwszy nie widział. Teraz są najlepszymi przyjaciółmi i nie mogą bez siebie żyć, razem zawsze raźniej
Na początku miałam podobny problem jakieś 3-4 miesiące temu przygarnęłam sobie do domu małego kociaczka nawet 3 miesięcy nie miał jest on mieszańcem syberyjskim , w tym samym czasie miałam już 1,5 roczną kotkę zwykłego poluszka , była jeszcze wtedy wychodząca na dwór na początku to bardzo była obrażona że on tu jest wręcz zazdrosna była , nie dawała się dotykać .. potem postanowiłam założyć siatki w okna żeby nie wychodziła na dwór . PO jakiś 2 miesiącach pobytu z małym w domu zaczęła coraz bardziej go lubić , bawić się z nim teraz to nawet zajmuję się nim jak swoim dzieckiem ( chociaż małych nigdy nie miała bo jest wysterylizowana ) A więc jakoś się polubili trzeba tylko dać czas .
Różnie bywa. Moja kicia, która po mojej przeprowadzce została z moją mamą (nie chciała się przyzwyczaić do życia w bloku, ponieważ większość życia mieszkała w domu z ogrodem) bardzo źle znosiła obecność jakichkolwiek dodatkowych zwierząt w domu. Taki typ samotnika.
Mieszkając sama adoptowałam kota z ulicy (na oko nieco ponad rok). Po jakimś czasie zdecydowałam się dokocić. Gamoniek zakochał się w kociaku od pierwszego wejrzenia i teraz (są razem od września) są najlepszymi kumplami.
Jak widzisz nie ma reguły. Z kotami, jak z ludźmi. Mają swoje charaktery.
Mieszkając sama adoptowałam kota z ulicy (na oko nieco ponad rok). Po jakimś czasie zdecydowałam się dokocić. Gamoniek zakochał się w kociaku od pierwszego wejrzenia i teraz (są razem od września) są najlepszymi kumplami.
Jak widzisz nie ma reguły. Z kotami, jak z ludźmi. Mają swoje charaktery.
-
- Posty:1
- Rejestracja:28 kwietnia 2014, 20:11
Ja kiedyś chciałam młodego kita przygarnąć bo znalazłam na ulicy ale miałam wtedy prawie 18letniego kocura i wet powiedział, że małe szanse że starszy zaakceptuje młodego. Że duże szanse, że się obrazi i może nawet odejść Że tyle lat to już za duża różnica. No i nie chcąc ryzykować młodemu znalazłam inny dobry dom a starszy został dalej jedynakiem.
-
- Posty:1
- Rejestracja:30 kwietnia 2014, 09:42
Jak przyniosłam Klarę, młodą szyrkletkę do domu, wtedy Borys był dwuletnim wykastrowanym kocurem, fuknął na nią przeraźliwie, myślałam, że będzie kiepsko z akceptacją, ale po pewnym czasie spały już na jednym krześle. Nie darzą się wielką przyjaźnią, ale się tolerują. Kotka chciałaby się z nim bawić, ale kocur niechętny. W domu mają swoje miejsca, na które jeden drugiemu nie wchodzi i jest zgoda. Czasami Borys ją skarci, jako starszy brat
-
- Posty:1
- Rejestracja:30 maja 2014, 12:17
Jak sobie poradzić z kotką, ktora nie daje sie dotknac gdy czuje innego kota? Fuka, gryzie, drapie...
Moje koty sie zachowuja bez sensu, moga sobie lezec przytulone do siebie, zeby za chwile sie bic i drapac. Nie wiem, co one tam maja w tych glowach; to chyba zalezy od ich humorow. Sa juz "razem" dosc dlugo.
Kiedys z kolei mialam doroslego kocura i malego kotka, i trzeba bylo ich ciagle pilnowac. Dopiero jak ten maly troche podrosl, czyli okazal sie 2 razy wiekszy od starego, to zapanowal pokoj. Ale mysle, ze na poczatku, gdyby doszlo do jakiejs konfrontacji, mogloby sie to bardzo kiepsko skonczyc. Mysle, ze jednak czas i przyzwyczajenie ZAZWYCZAJ w koncu sprawiaja, ze koty beda jakos ze soba zyc, trzeba tylko troche cierpliwosci.
Kiedys z kolei mialam doroslego kocura i malego kotka, i trzeba bylo ich ciagle pilnowac. Dopiero jak ten maly troche podrosl, czyli okazal sie 2 razy wiekszy od starego, to zapanowal pokoj. Ale mysle, ze na poczatku, gdyby doszlo do jakiejs konfrontacji, mogloby sie to bardzo kiepsko skonczyc. Mysle, ze jednak czas i przyzwyczajenie ZAZWYCZAJ w koncu sprawiaja, ze koty beda jakos ze soba zyc, trzeba tylko troche cierpliwosci.
Ja mam 16-latka kocura i i 7-latkę kotkę! Samiec- Felek bywa bezlitosny, jak chodzi o gonienie małej, ale ogólnie jest wesoło, jednak obydwa kociaki wymagają ogromnych pokładów czułości! Początkowo, przez pierwsze 2 lata wspólnego ich życia było tak, że mała sikała w jednym kącie- bo czuła się zagrożona. Zwiększenie poświęcanej jej uwagi poskutkowało!
-
- Posty:1
- Rejestracja:20 lutego 2015, 18:56
Ja z własnego doświadczenia powiem, ze najważniejszy jest czas czas czas. Nowego domownika, lub tymczasa zawsze izolowałam w osobnym pomieszczeniu, żeby i on i reszta stada zorientowały się że ktoś nowy jest. Po kilku dniach izolacji wypuszczałam delikwenta "na salony" i było docieranie się. Aczkolwiek u mnie nie było to trudne bo moje koty to bardziej d.... wołowe są i każdego przyjmą z otwartymi łapkami
Powodzenia w dokacaniu życzę
Powodzenia w dokacaniu życzę
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 23 gości