To ja będę następna i się pochwalę bo kotami można się tylko chwalić:)
Pierwszy kotek pojawił się u nas w domu gdy skończyłam pierwszą klasę podstawówki. To niby miał być dla mnie na koniec pierwszej klasy, ale wiadomo co ja wtedy mogłam wiedzieć o kotach, bardziej to był zwierz dla mojej mamy.( mama uratowała go w ostatniej chwili od utopienia, dla pozostałych maluchów było już za poźno) Byajmniej kocurek Bemol był kotem wychodzącym, jadł kitekat, cale surowe rybki (jak człowiek wtedy mało wiedział o kotach

) Bemol właściwie przychodził do domku na jedzenie i spanie, latem mial otwartą zakratowane okno włazience, za to zimą zawsze miałczał raz na moim oknie i zawsze go słyszałąm w środku nocy i szłam wpuścić. Bemol wracał po ciężkich bitwach z kotami, pogryziony, wrócił z zapaleniem płuc, chodziłyśmy wtedy z nim codziennie do weta na zastrzyki, a maluch siedział karnie przez dwa tygodnie w domu. Aż po ok trzech latach mniej wiecej przed swiętami Bożego narodzenia nie wrócił. Czekałyśmy z mamą bo przecież potrafił wrócić po dwóch tygodniach...a tu go nie ma i nie ma. Ryczałyśmy dznie i noce za naszym maluchem...wiedziałyśmy, że już nie wróci do nas...
Odwiedzając rodzinkę na święta zobaczyliśmy u naszej cioci puchatą czarną kulkę- persa. Siostra mojej cioci mówiła, że on wszystko grysie, drapie i wogóle chętnie go sprzeda bo to za duży kłopot

Maksio był kotkiem rodowodowym więc sobie jedziłyśmy na wystawy kotek był zadowolonym reproduktorem. Jak każdy kotuch uwielbiał szalec, ale po pewnym czasie zabawy przerodziły się w agresję. Maks atakował nogi bez uprzedzenia wgryzając się w nie całą siłą (mam po nim pamiątkę na kostce

) Atakował zwłaszczą mnie i moją mamę, gdy np człowiek schłał sie potrafił skoczyć na twarz. Pomiesiącu takich objaw decyzja do weta. Poszła z nim moja mama. wróciła bez kotka, ale mówi mi, że kotek został na obserwacji i że trzeba zrobić mu badania, że za 5 dni będzie do odebrania. Poszła po niego po pięciu dniach. Wróciła i powiedziałą -Zuza- mi momentalnie popłynęły łzy -nie było Maksa!!!!- Zuza Maks miał guza mózgu. Nic nie można było zrobić. Powiedziała, że nigdy więcej nie chcę kota. To było ponad moje siły.
Tak było do moich 18 urodzinek. Znowu zaczełam myślec o kotku.
Właśnie na urodzinki przywieziono mi śliczną szylkretke z białymi łapkami. Cudo z wiejskiego podwórka. Od razu się zaochałam w Mikuni. Pierwszy dzień staneła przy miseczka, zostawiliśmy ją przy jedzonku, zjadła i miałczy żeby ktoś po nią przyszedł

zostawiliśmy ją samą w dużym pokoju to miałczała, że nie chce być samiutka. Moje małe kochane rude cudeńko:) byłyśmy nierozłąćzne, spałyśmy razem jadłysmy obiad z jednego talerze, poganiała mnie do spania bo Miki przecież sama spać nie pójdzie, gdy ktoś wchodził do naszego pokoju zamykałą drzwi łapą i miałczala pytająco czego tutaj chcesz? Potem pojawiłą sie moja druga połowka i MIki zaczęła być zazdrosna...gdy wyjechałam na 3 miesiące do londynu kotka przestałą być aż tak kochana.
Potem pojawiła się maris, grubiutki kot mojej wiecznie zapracowanej mojej cioci. Wzięłam ją po długich rozmowach z mamą bo przecież ona cały dzień siedzi w domu sama. kapitalne były gonitwy w czasie których Maris przebiegała 1 raz pokój, potem kłądła się na dywanie i dyszała z wywieszonym jęzorem i dopoczywała 10 minut. Potem na nowo 1 bie i 10 minut odpoczynku. W miarę przebywania z Miki szybciutko schudła z 10 kg do 5 i już nie musiała tak często odpoczywać.
Następna była Tirisia. Zaczęłam przebąkiwać coś o trzecim kocie przy okazji moich 21 urodzin

. mama mówi nie, nie ma mowy, ale widzę , że coś z moim facetem coś kombinują. On gdzieś musi jechać dzień przed moimi urodzinami i takie tam. "jedziesz do scroniska po kotka dla mnie??- nie- mówi. Nie wierzę, jadę z Tobą" Dwie godziny później zobaczyłam Tirisie, tak wesoło podskoczyła do wyjścia z klatki jaka ją zawołałam i telefon do mamy, która o wszystkim oczywiście wiedziała - zgadnij co mam na rękach"" Tirisie!!!!
No i Suri. Historia zaczęła sie od forum miau gdzie zaglądam już do jakiegoś roku. Więc znalazłam Norweskiego lesnego (moje marzenie) którego ktoś chciał oddać, więc po rozmowach i przekonywaniu wchodze a forum i co widze?? MOjego Norwega ktoś mi sprzątnął sprzed nosa...i to też ktoś z Bydgoszczy, Myślę trudno. apewno jakiś inny kotek zechce u nas zamieszkać. otwieram temat a tam cuuuudo z zazoolcem:) i bez 1 łapki. Myślę, myślę jak sobie poradze z takim kotkiem, ale przecież to takie samo swierzę jak inne. Dobra zadzwoniła, napisałąm wiadomość, Suri jest już naszym towarzyszem. Problem był jeden...baluch był w Warszawie. Zaczęło się szukanie tansportu..dwa tygodnie i nic...chodziłam załamana...w pracy chłopacy od razu sie domyślili, że coś jest nie tak i od razu ze mnie wyciągneli. Szef się dowiedział i pyta "Skąd ten kot.- z Warszawy.- czy my nie mamy przypadkiem komwoju jutro z Warszawy? Poczekaj chwile, zadzwonie czy wezmą kotka tylko tak po cichu." Buzia mi się uśmiechneła. Suri trafiła do nas po 10 godznach cięzkiej podrózy, głodna i zmęczona, ale cała i zdrowa.
teraz mamy w domku 4 maluchy: Miki 5 latek. Maris 4 latka, Tiris 2.5 roku i Suri 8 może 9 miesięcy. Są kotkami niewychodzącymi, nigdy już zadnego kota nie naraże na to niebezpieczeństwo związane z wyłażeniem.
Na tym kończy się nasza historia ( nochyba, że dodam jeszcze dwa dziczki dokarmiane na dworzu którym planuję zbudować nieduży domek
