Jak już trafiłaś do tego wątku to zapraszamy częściej
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Doskonale Cię rozumiem. Pumka (to ten czarnulek) ktoś mi podrzucił chorego na balkon. Mam nie za duże mieszkanko i miałam już wtedy trzy kociaki, więc będąc z małym u weta zaczęłam pytać czy może byłby ktoś chętny. Pytałam też po znajomych, ale jakoś nikt się za bardzo nie kwapił. Początkowo byłam nieco zdołowana, bo to jednak duży obowiązek i jeszcze większa odpowiedzialność, ale jakoś nie żałuję. I nie oddałabym go nikomuMotusa pisze:I tak widzę ogromny postęp. Mały jest u mnie nieco ponad tydzień. Powiem tak: na początku było źle, baardzo źle. Nie przejmowałam się specjalnie, poniewaz liczyłam na to, ze znajdzie się jego prawowity opiekun, bądź ktoś, kto go zaadoptuje. Teraz między kociakami jest ogromna poprawa a i piesiec go polubił. O ile nie pojawi się ktoś kto udowodni mi, że to był jego kociak, i wytłumaczy jakim cudem malec się znalazł w cudzej klatce schodowej, raczej nie oddam go nikomu. Bardzo szybko się uczy i bardzo szybko potrafił przekaonać do siebie moje zwierzaki. Za tydzień pewnikiem będzie już kumplem nad kumple.
Są, nawet dwaMotusa pisze:Chyba tak zrobię, bo w psach jakoś nie widzę.
Pysia ma prawie 22 miesiące, Pucuś prawie 16, Ptyś 18-ego czerwca kończy rok, a Pumek we czwartek - pół roku. W jego przypadku oswajanie przebiegło w zasadzie bezbolesnie, ponieważ z koteczką dobrali się charakterologicznie, natomiast chłopaki są bezkonfliktowe. Nieco gorzej było w przypadku przedostaniego w kolejności Ptysia, na którego Pyśka potrafi poburkiwać nawet dziś, ale ogólnie jest OK.Motusa pisze:A duża jest między nimi róznica w wieku? Pisałaś w żywieniu, że część jest dorosła a jeden młodszy... Jak wyglądały początki w zaprzyjaźnianiu nowego kociaka? Widzę, ze się pięknie oswoiły ze sobą.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości