Witam
Jestem nowy na forum, więc chciałem przywitać wszystkich właścicieli kotów.
Mam taki problem.Od 3 tygodni mam 1,5 miesięcznego kocura który dziś mi zniknął.Jedzenie i spanie miał w domu a ściśle w garażu.Bawiliśmy sie z nim wtedy kiedy coś z żoną robiliśmy wokół obejścia domu,był sam jak byliśmy w pracy.Dziś szukając wołaliśmy go po imieniu bo zawsze reagował.Niewiem?? co sie stało? Czy tak młode kocury są w stanie wychodzić sobie na dłuższe przechadzki?? Czy moze istnieje inna przyczyna?? Proszę o pomoc bo moja żona jest niepocieszona.
Kocur mi zniknął
-
- Posty:5
- Rejestracja:26 sierpnia 2008, 21:45
- Kontakt:
Zobaczymy jak będzie.Zastanawiam się czy nie poszedł wraz z innymi dorosłymi obcymi kotami które kręciły mi się po obejściu?
a.czemu.go.nie.trzymacie.w.domu-jesli.mozna.spytac?
przeciez.logiczne.ze.maluszek.jest.ciekawski,ale.tez.nieporadny.i.niezdarny
.i.narazony.na.duzo.niebezpieczenstw.
moze.chce.wrocic.ale.nie.umie?
moze.mu.sie.cos.stalo?
oczywisice.tez.trzymam.kciuki,
ale.takim.maluszkiem.trzeba.sie.dobrze.opiekowac
przeciez.logiczne.ze.maluszek.jest.ciekawski,ale.tez.nieporadny.i.niezdarny
.i.narazony.na.duzo.niebezpieczenstw.
moze.chce.wrocic.ale.nie.umie?
moze.mu.sie.cos.stalo?
oczywisice.tez.trzymam.kciuki,
ale.takim.maluszkiem.trzeba.sie.dobrze.opiekowac
-
- Posty:5
- Rejestracja:26 sierpnia 2008, 21:45
- Kontakt:
Nie mogę trzymać kota w domu ponieważ jeden z domowników nie znosi sierściucha.EDWARD raczej nie wychodził poza płot,raz sie zdarzyło że wyszedł i wrócil,chodził za nami na pole i trzymał się nas,jak nas nie było to leżał w garażu albo bawił się gałęzią z czereśni no i polował na kury :)Chodziliśmy po okolicy domach i polach ale go nie było,wołaliśmy też.Jeden z panów powiedział że po 2 dniach nieobecności już nie wróci bo zwykle taki młody kot trzyma przy domu,zakłada on że ktoś go sobie po prostu wziął i tyle.Różnie to bywa, dzieci bawiące się, albo ktoś inny, jak kot chodził po drodze.Jest nam bardzo szkoda EDWARDA bo był to przytulny kot,lgnął do nas przy czym mruczał głośno jak chodził mi wokół głowy,nauczony był kultury,był z nami tydzień na urlopie.
Ostatnio zmieniony 27 sierpnia 2008, 22:12 przez LUTEK 1976, łącznie zmieniany 2 razy.
Rzeczywiście, szkoda kociaka... daj znać, jeśliby wrócił
A jeśli biedactwo się nie znajdzie, możecie przygarnąć starszego już kota ze schroniska. Może wszyscy domownicy go polubią. Rozglądnij się na forum, ile sierściuchów szuka domu.
A jeśli biedactwo się nie znajdzie, możecie przygarnąć starszego już kota ze schroniska. Może wszyscy domownicy go polubią. Rozglądnij się na forum, ile sierściuchów szuka domu.
-
- Posty:5
- Rejestracja:26 sierpnia 2008, 21:45
- Kontakt:
No niestety, gdyby moja wiedza na temat kotów była od razu wielka to bym go odnalazł.Wywnioskowałem, że współlokator domu wywiózł mi go gdzieś,nie dowiedziałem sie od niego nic, ale zakładałem że w pobliskie zagony drzewne poprzecinane asfaltowymi drogami jakieś 2 km ode mnie.Poświęciliśmy dziś 3 godziny by go tam szukać.Efekt poszukiwań był daremny.Żałuję tylko że we wtorek nie zorientowałem się że Edward został wywieziony w te miejsca,bardzo żałuję
Wczoraj przynieśliśmy nowego kocurka, który miał być, jak zakładam, utopiony.Nazwaliśmy go EDEK,jest odwrotnością zaginionego,spokojny i duzo śpi,musimy go tylko wyćwiczyć w łapaniu myszy,odrabaczyć go i doprowadzić do porządku.Jednak nadal myślę o tym zagubionym,przymilastym i gryzącym Edwardzie.Nic już nie zrobię,mam tylko nadzieję że Edzio znajdzie sobie w pobliżu tych zagonów nowy dom.To był pięknej maści kocur z fascynującą osobowością.
Byliśmy u weterynarza,okazało się że to kotka,zmieniliśmy imię na MALWA.
Wczoraj przynieśliśmy nowego kocurka, który miał być, jak zakładam, utopiony.Nazwaliśmy go EDEK,jest odwrotnością zaginionego,spokojny i duzo śpi,musimy go tylko wyćwiczyć w łapaniu myszy,odrabaczyć go i doprowadzić do porządku.Jednak nadal myślę o tym zagubionym,przymilastym i gryzącym Edwardzie.Nic już nie zrobię,mam tylko nadzieję że Edzio znajdzie sobie w pobliżu tych zagonów nowy dom.To był pięknej maści kocur z fascynującą osobowością.
Byliśmy u weterynarza,okazało się że to kotka,zmieniliśmy imię na MALWA.
-
- Posty:44
- Rejestracja:28 sierpnia 2008, 22:20
Jak gdzieś na polach to mógł lis porwać i zabić.Moja ciocia tak miała
-
- Posty:5
- Rejestracja:26 sierpnia 2008, 21:45
- Kontakt:
Też całkiem prawdopodobne,pozdrawiam
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 22 gości