Witam.
Mamy kotke - dachowca pospolitego od jakichs 4 lat. Wychowana od malego... wypieszczona (cale mieszkanie pod nia umeblowane)
Nie dalej niz przedwczoraj zadzwonila znajoma z pytaniem - czy nie chcemy przygarnac malego kociaka, ktory znalazl sie pod jej samochodem (siedzac na oponie i miauczac).
No coz, pierwsze przypadkowe spotkanie (przy okazji odwiedzin weterynarza - w celu zaszczepienia malego, odrobaczenia oraz podania srodka przeciw pchlom) - nie wyszedl zadnemu z nich na dobre: o ile maly polecial w te pedy do duzej kocicy, o tyle kocica syczac - potraktowala go lapa.
Teraz starsza... chowa sie notorycznie ilekroc zobaczy malego - chocby w przypadkowo otwartych drzwiach (sa rozdzielone).
Gdy czasem sie trafi - spotkanie (jakies 3m) miedzy nimi - syczy jak wsciekla (starsza). Kwestia otwarta... ile mam czekac az sie dotra miedzy soba? Szkoda mi i jednego i drugiego (starszej bardziej ).
Dumalem sobie.. ze jesli w przeciagu 7 dni - bedzie dalej taka reakcja... oddam malego.. sa juz chetni, profilaktycznie szukalismy chetnych do przygarniecia.
Duza kocica... i maly kotek znajdula... kiedy "pokoj&am
-
- Posty:3
- Rejestracja:14 października 2008, 21:59
Ostatnio zmieniony 15 października 2008, 16:16 przez Krzysiek_K, łącznie zmieniany 3 razy.
Przepraszam, że sie powtórzę, ale myślę, że trochę przesadzasz. Często między ludźmi tak bywa, że bardzo długo nie mogą sie dotrzeć, a przecież kocica nie do końca rozumie, że maluch będzie jej towarzyszem. Ona jest zazdrosna, jak starsze dziecko, kiedy urodzi się kolejny maluch. To czasami wymaga sporo cierpliwości, ale nie powinienieś się tak łatwo poddawać. U mnie też bywało różnie, ale teraz jest OK. Zresztą, ostatnio Kasia miała podobne problemy, a teraz jest bardzo szczęśliwa, że Tifka została towarzyszką Maniusia. U Ciebie też tak będzie, tylko spokojnie i nic na siłę.
Powodzenia!
Powodzenia!
-
- Posty:3
- Rejestracja:14 października 2008, 21:59
Poprawilem linki, nie wiem dlaczego poprzednie nie dzialaly.
Ok, ja to wszystko rozumiem Kwestia - ILE.
Nie chce meczyc ani jednej ani drugiego.
Ok, ja to wszystko rozumiem Kwestia - ILE.
Nie chce meczyc ani jednej ani drugiego.
Nie mogę Ci konkretnie odpowiedzieć, bo to zależy od kotów. Czasami tak bywa, że nie potrafią się w ogóle dogadać i już. Wtedy faktycznie nie ma sensu próbować, ale to naprawdę skrajne przypadki. Przeważnie trwa to maksymalnie kilka tygodni. I nawet jeśli jest to pewna męczarnia, ja bym próbowała, bo korzyści są naprawdę o wiele większe. Jeśli kotka się przekona, będzie wdzięczna jak nie wiem co, że ma towarzysza.Krzysiek_K pisze:Poprawilem linki, nie wiem dlaczego poprzednie nie dzialaly.
Ok, ja to wszystko rozumiem Kwestia - ILE.
Nie chce meczyc ani jednej ani drugiego.
A tak poza tym - masz śliczne koty
- Kasia i Maniuś
- Posty:696
- Rejestracja:13 sierpnia 2007, 19:46
- Lokalizacja:Kraków
Słuchaj u mnie Tiffka jest już prawie miesiąc, a jeszcze teraz zdarza się pufczenie i próba walki. Jest to już zdecydowanie łagodniejsze, sporadyczne i oczywiście w momencie, kiedy to Duża wróci do domu. Przy Dużym jest cisza i spokój. A początki tez były kiepskie. Maniek wychuchany, wydmuchany, a Tiffka po przejściach.
Iza ma rację. Muszą się przestawić do siebie. Może próbuj tak jak ja na początku np. osobne pomieszczenia i stopniowe spotkania.
Iza ma rację. Muszą się przestawić do siebie. Może próbuj tak jak ja na początku np. osobne pomieszczenia i stopniowe spotkania.
U mnie podobnie miesiąc... Ja już się załamałam ale cóż. Za późno żeby oddać małego bo już wszyscy się do niego przyzwyczaili.
Jeśli ktoś ma jakies pomysły co zrobić to chętnie posłucham...
U mnie jest problem o tyle gorszy ze mieszkamy w domku jednorodzinnym i starsza kicia szuka ratunku na dowrze (spędza tam naprawde dużo czasu) a ze nie umie załatwiać się w domu nie mozemy jej po prostu nie wypuszczac... Boję się żeby nie zdziczała albo nie uciekła z domu.
Według mnie lepiej oddaj kociaka. Jeśli byś miała przeżywać to co ja teraz to szczerze współczuje i odradzam
Jeśli ktoś ma jakies pomysły co zrobić to chętnie posłucham...
U mnie jest problem o tyle gorszy ze mieszkamy w domku jednorodzinnym i starsza kicia szuka ratunku na dowrze (spędza tam naprawde dużo czasu) a ze nie umie załatwiać się w domu nie mozemy jej po prostu nie wypuszczac... Boję się żeby nie zdziczała albo nie uciekła z domu.
Według mnie lepiej oddaj kociaka. Jeśli byś miała przeżywać to co ja teraz to szczerze współczuje i odradzam
-
- Posty:92
- Rejestracja:12 czerwca 2008, 23:21
- Lokalizacja:Szczecin
- Kontakt:
Krzysiu. Nie poddawaj się. U mnie te dwie pannice, które widzisz na zdjęciach, nie miały łatwego zadania. W momencie, gdy przytargałam malucha-szylkretkę, starsza, trikolorka miała równo 9 lat (kwiecień br.). Od początku koteczki miały ze sobą kontakt wzrokowy, mała (3-mies.) chowała się w "najciemniejszą dziurę", przerażona sytuacją i nowym domkiem.Każde zbliżenie się małej do Kropki wywoływało fuczenie i "chuchanie". Wzięłam tydzień "macierzyńskiego" i starałam się kontrolować, by nie dochodziło między nimi do łapoczynów, zachęcałam obie równocześnie do gonienia za myszką na sznurku itd. Z dnia na dzień było lepiej - dziś sypiają razem, myją się wzajemnie i szaleją, mimo iż Kropeczka jest grubiutka i tak chętnie nie galopuje po domu jak szylkretka. Koty dogadują się pewnie dlatego, że Kropka jest ugodowym i spokojnym kotem, ale nie wszystkie takie są. Warto jednak wytrwać i potem cieszyć się ze szczęścia swoich dwóch futrzaków. Pozdrawiamy
-
- Posty:92
- Rejestracja:12 czerwca 2008, 23:21
- Lokalizacja:Szczecin
- Kontakt:
Trudno to przewidzieć. Myślę, że trzeba dać im czas i cierpliwie czekać na zmiany. Może tak zorganizować zabawę, żeby oba mogły w niej uczestniczyć? Ja nie oddawałabym kota tylko z tego powodu, że nie dogaduje się z rezydentem. No, ale ja to ja...a i trafiłam na spokojną Kropkę
Pozdrawiam
Pozdrawiam
No właśnie. Ja myślałam tak samo. I teraz żałuje. Moja kotka już nie czuje się tak swobodnie jak kiedyś i w ogóle mam wrażenie ze troche dziczeje... Ale cóż ju jest jak dla mnie zapóźno na oddanie nowego kocurka. Czas pokaże jak sytuacja się rozwinie :/
Hmn...miałam podobną sytuację.Mój przygarnięty kotek -kastrat był "jedynakiem".Po roku przgarnęłam drugiego biedaka-malutkiego.Ale cyrk był straszny!!!!!Strojenie fochów,podgryzanie,niewracanie na noc,niejedzenie(!) skakanie po regałach, spanie w najbardziej "ekstremalnych " miejscach-po prostu szleństwo.Tak zareagował na nowego towarzysza nasz Jedynaczek!Wszystko oczywiście było zrozumiałe-ale!-Tak było przez trzy kolejne miesiące!Choć maluch był ostrożny i wpatrzony jak w obraz na "starszego brata"-ten nie zapałał sympatią do nowego...Kiedy "starszy " spał na łóżku,mały przychodził-tamten uciekał-i tak w kółko...Nie potrafił leżeć nawet obok niego... Nie wiem ile trwałoby to ale nie zapowiadało się fajnie...Potem nie dano im szans,bo "Jedynaczek" zmarł tragicznie... tak więc nie doczekłam się posiadania dwóch kociaczków....Wiem,że czasem bywa trudno (jak u mnie!)ale z czasem będzie ok(miej nadzieję,że zaakceptują się wcześniej niż moje )
Ano właśnie...koniec był fatalny ...Ale w planach mam przygarnąć jeszcze jakąś znajdę-było nawet kilku "kandydatów".Tylko ciągle w jakiś niodpowiednich sytuacjach,np.jak biegłam na autobus do pracy i nie dałam rady zgarnąć malca do domu albo jakiś inny pech...Czekam-może do mojego ogródka jeszcze przed zimą Ktoś zawita!Ale nie mam pojęcia czy historia znowu sie nie powtórzy...Cały czas słyszę,że koty wkrótce sie muszą polubić,ale mnie brak takiego doświadczenia...Szkoda.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 47 gości