Strona 1 z 2

kotki po sterylizacji warcza na siebie

: 30 kwietnia 2010, 09:34
autor: zoltazaba
Jestem tutaj nowa, choc od kilku tygodni kopie w forum. Dzieki temu lepiej przygotowalam swoje kotki do sterylizacji :) Kotki dobrze zniosly operacje. Helga dosc szybko sie wybudzila. Elza potrzebowala wiecej czasu; za to lepiej znosi koniecznosc noszenia wdzianka. Od samego poczatku Helga warczala na Elze, a ta nie byla jej dluzna. Helga zawsze byla strona dominujaca. Z poczatku myslalam, ze to z powodu zapachu szpitalnego. Wczoraj zmienilam im wdzianka na domowej roboty kubraczki (te z lecznicy byly tak ciasne, ze koty mialy problem z polozeniem sie na boku). Ale Helga nadal warczy. Mam pomysl, ze to z powodu oslabienia i obawy o dominujaca pozycje. Ale nie mam pewnosci. Czy ktos moglby mnie uspokoic? Prosze meza, by nie intwrweniowal w te ich powarkiwania, fukania, dopoki nie robia sobie krzywdy. Mam racje?
Nieraz czytalam tu ciekawe i trafne rady dla pozostalych forumowiczow, dlatego z pelnym zaufaniem pisze tego posta.

: 30 kwietnia 2010, 10:50
autor: vivinn
Po pierwsze: zapach - koty mają czuły węch, na pewno czują jeszcze obcy, nieprzyjemny zapach.
Po drugie: sterylizacja w pewien sposób zaburzyła hierarchię, którą kocice zbudowały sobie wcześniej. Trzeba czasu, żeby doszło to do normy (normy, która teraz może się diametralnie zmienić).

Prawie rok temu tymczasowałam kotkę z dwoma kociakami. Kiedy mama (Tusia) wróciła ze sterylki w kubraku i pachnąc bardzo intensywnie, jedna z jej córek nie zwróciwszy na to uwagi pobiegła do mamy i przytuliła się do niej. Druga córa (Masza) natomiast, panicznie się jej bała - zrobiła wielkie, przerażone oczy i nie chciała podejść do niej na bliżej niż dwa metry :wink: Sytuacja oczywiście szybko się uspokoiła - na drugi dzień wszystko było już w porządku.

: 30 kwietnia 2010, 11:23
autor: zoltazaba
Czyli dobrze mi podpowiadala intuicja. Troche panikowalam. Zreszta przez caly dzien zabiegu bylo tak samo- wydzwanialam do lecznicy, do znajomej i zaprzyjaznionej Pani doktor. Ech, lepiej nie wspominac :oops:
Gdy odbieralam dziewczyny z lecznicy, serce mi sie krajalo.
Dzis, po rozmowie z mezem, ktory zostaje dzielnie w domu i pilnuje naszych Maluszek, wiem, ze kotki wylizuja sie nawzajem. Chyba wszystko wraca do normy :D
Dziekuje za odpowiedz. Wiedzialam, ze pytam w dobrym miejscu. A juz mi troche wstyd bylo przed Pania doktor :oops: Ania ma do nas i naszych dziewczyn moooorze cierpliwosci ale mysle, ze sa granice, prawda?

: 02 maja 2010, 10:57
autor: zoltazaba
Znowu ja. Nasza zaprzyjazniona Pani weterynarz wyjechala a zanim pobiegne do lecznicy, chcialam o cos zapytac. Helga (28.04 byla sterylizowana)ma wciaz cieply i suchy nosek. Dzien po sterylizacji wydawala mi sie podejrzanie ciepla, ale pomyslalam, ze to od snu. Poczatkowo dorwala sie do brzuszka i troche wylizala ranke. Teraz zmienilismy kubraczek i jest dobrze. Wydaje mi sie, ze zaczerwienienie sie zmniejszylo. Nie jestem pewna co do opuchlizny- z boku rany ma wyrazne zgrubienie. No i moje pytanie: czy mam panikowac i jechac do lecznicy w swiateczne dni, czy ten cieply, suchy nosek i zgrubienie to norma? Lekarz w lecznicy powiedzial, ze beda mialy zgrubienia nawet do 2 miesiecy po zabiegu. Sterylizacja byla z malego ciecia wiec moze to sa szwy podskorne? :? Sama nie wiem. Troche sie o nia martwie, gdyz przy zabiegu okazalo sie, ze miala cysty na janikach. Moze wiec dlatego dluzej i trudniej dochodzi do siebie niz jej siostra... :?

: 02 maja 2010, 16:32
autor: vivinn
zoltazaba pisze:Troche sie o nia martwie, gdyz przy zabiegu okazalo sie, ze miala cysty na janikach. Moze wiec dlatego dluzej i trudniej dochodzi do siebie niz jej siostra... :?
Albo była osłabiona już przed zabiegiem - lekkie przeziębienie, spadek odporności.
Trzeba pamiętać o tym, że sterylizacja to poważna operacja. Owszem koty, jako zwierzęta mające wysoką barierę odporności na ból, zachowują się po takich ingerencjach całkiem "poprawnie", ale w ich organizmach sytuacja się jest jeszcze unormowana.

Hmm, zgrubienie. Przyczynami opuchlizny może być kilka czynników. Kotka mogła się za mocno przeciągnąć, może to być reakcja organizmu na szwy. Pisałaś również, że Helga wylizała ranę - to też może być przyczyną.
Tym zgrubieniem mogą też być, tak jak podejrzewasz, wewnętrzne szwy.
Jednak sama opuchlizna nie jest straszna, jest naturalną reakcją organizmu, gorszą wersją jest przepuklina.

Ja nie biegłabym o weterynarza, jeżeli kotka zachowuje się normalnie. Ty jako właścicielka kotek na pewno wiesz, kiedy ich zachowanie będzie wskazywało na to, że źle się czują :wink:

: 02 maja 2010, 20:33
autor: zoltazaba
Vivinn dziekuje za cierpliwosc do mnie i moich dziewczyn. Ale przede wszystkim wielkie dzieki za szybkie, rzetelne i wyczerpujace odpowiedzi.
Poczekalam i teraz wszystko wyglada dobrze. Helga nadal ma suchy nos ale poza tym wszystko dobrze. Jest przymilna, nakolankowa i miziasta. Coraz swobodniej chodzi i powoli radzi sobie z depresja kubraczkowa :)
W ogole nasze dziewczyny to mlode i silne kotki. Bedzie dobrze, tylko ja panikuje. Moze dlatego, ze gdy mialam kocurka trafilam na strasznego weterynarza. Ewaryst po 2 godz zostal mi oddany z lecznicy, nie dostal zadnych lekow przeciwbolowych i dlugo w noc "plakal" z bolu. Teraz poszlismy do dobrej lecznicy ale uraz mi zostal. Mam nadzieje, ze wszyscy kochajacy koty mnie zrozumieja. Wtedy bylam krotko po przeprowadzce do nowego miasta a Ewaryst byl moim pierwszym kotem.
Jeszcze raz ogromnie dziekuje.

: 04 maja 2010, 10:53
autor: zoltazaba
Pewnie już nikt tu nie zagląda ale chciałam napisać, że zdjeliśmy dziewczynom, tak na próbę, kubraczki. I koty zmarwychwstały. Tak, jak mówiła Pani doktor. Po prostu nie te koty. Ależ się cieszę!!! A tak się bałam... Dziękuję za wsparcie.

: 04 maja 2010, 11:16
autor: Amika
Ja zaglądam, ale radzicie sobie świetnie, więc tylko czytam :D

: 04 maja 2010, 11:19
autor: zoltazaba
No, nie wiedziałam, że mamy tylu obserwatorów :) I to w dodatku tak aktywnych forumowiczów. Takich, których posty czytam ze szczególnym zainteresowaniem. Ale poleciałam wazeliną :oops:
Pozdrawiam wszystkich, którzy śledzili postępy moich cudnych koteczek. Oczywiście, cały czas są pod czujną obserwacją "hasbenda" :)

: 04 maja 2010, 19:29
autor: Esme
Dziękujemy za pozdrowienia i czekamy na fotki dziewczynek :)

: 04 maja 2010, 19:55
autor: Amika
Esme pisze:Dziękujemy za pozdrowienia i czekamy na fotki dziewczynek :)
O, to ... to właśnie :D
W naszym fotkowym wątku oczywiście :lol:

: 04 maja 2010, 20:32
autor: zoltazaba
No cóż, próbowałam. Ale mi chyba nie wyszło :x
Może to moje dziewczyny takie nieśmiałe :wink:
Cieszę się, że chcecie zobaczyć moje tałatajstwo :lol:
Dziś, po kilku godzinach bez kubraczków okazało się, że kotki jednak za bardzo są zainteresowane swoimi brzuszkami i wróciły do ubranek. Nasza zaprzyjaźniona Pani doktor obiecała, że niedługo je obejrzy i usunie szwy zewnętrzne, które najbardziej kuszą/denerwują kotki.

: 04 maja 2010, 21:27
autor: Amika
Jakoś jeszcze te parę dni wytrzymają.
A jak będziesz miała trochę czasu to rozbieraj je czasem pod kontrolą, niech sobie odsapną od tych garniturków :D

: 05 maja 2010, 08:15
autor: zoltazaba
Wczoraj, po kilku godzinach w domu była totalna demolka. A Elza już przynosiła mysz, by jej rzucać. Kotka uwielbia aportować :D Taki mały wybryk natury :) :) :)

: 07 maja 2010, 08:21
autor: zoltazaba
Mój HSB jest tak zakochany w kotkach, że za nic nie chciał zdjąć im ubranek (bo sobie krzywdę zrobią). Dlatego poprosiłam naszą Dr Anię by na niego wpłynęła. Moje kilkudniowe usilne błagania pozostały bez echa a jeden sms od Dr Ani i dziewczyny definitywnie pożegnały się z kubraczkami :roll:
Dziewczyny są przeszczęśliwe. Jestem pewna, że w ludzkim języku nie ma słów ani znaków, które by oddały stan moich kotek :D
Wracając do głównego tematu wątku: dziewczyny mają do siebie lekki dystans. Jeszcze nie widziałam, by od czasu operacji spały razem. Helga, po zdjęciu garniturków, musiała przypomnieć Elzie kto tu rządzi. Zdarzały się warknięcia, pacnięcia ale delikatne. Teraz dziewczyny myją się nawzajem: uszy, pyszczek a czasem i drugi kraniec siostry :P :oops: Wygląda na to, że już po wszystkim. A we wtorek wieczorem nasza kochana Dr Ania zdejmie im zewnętrzne szwy(mimo że są rozpuszczalskie).
Swoją drogą Dr Ania za miesiąc wychodzi za mąż. Szkoda, że Tałatajstwa nie można zabrać do urzędu. One na pewno szczerze przyłączyłyby się do życzeń :wink: