Hej,
Zacznę od tego, że posiadam kotkę przybłędę tegoroczną, wpuszczam do mieszkania, karmię itd.
Dzisiaj chodziła od rana niespokojna, z godziny na godzinę coraz bardziej miauczała. Usiadła sobie w pokoju na moich kolanach, chwilkę posiedziała, następnie poleciała na strych i schowała się gdzieś za szafą (lubi często na strychu drzemać). Kiedy jadłam obiad na dworze, zeszła na dół i była bardzo niespokojna poleciała pod tuję obok ławki i po chwili się okociła. Urodziła około godziny 13 dwa piękne kociaki, widać po niej, że bardzo jest zmęczona i pada na pysk. Cały czas przebywa pod tą tują nie wychodzi, tylko śpi, czuwa, ciągle leży, liże i karmi maluchy non stop. Postanowiłam jej podsunąć miseczkę z mlekiem którą wydoiła do dna.
Przechodzą do rzeczy: martwi mnie trochę pogoda, niska temperatura, mokra ziemia, chłodne noce. Podsunęłam jej pod tą tuję prozaicznie zrobione schronienie z kartonu wyłożone pianką i ręcznikiem, jednak wątpię w to, żeby się tam przeniosła.
Poradźcie
Zuzka i jej rodzinka
Jesli kotka jest oswojona i Tobie ufa, przenieś ją i jej małe ( na wszelki wypadek przez jąkąś szmatkę, aby nie zostawić na nich swojego zapachu) do prowizorycznego domku . Przykryj karton jakaś folią ( teraz często padaja deszcze )
No i daj jej cos poządnego do zjedzenia- mleko krowie jest do niczego, ona potrzebuje dobrej wysokokalorycznej karmy - miesa, albo chociaz jakiejś sklepowej karmy dla kociąt.
Jak kotka wychowa/wykarmi małe i uda Ci się znaleźć dla nich domki,koniecznie ją wysterylizuj. Szkoda, aby co kilka miesięcy rodziła młode, które skazane sa na bezdomnośc, choroby, włóczęgę, a w końcu śmierć...Sama natomiast będzie doszczętnie wyeksploatowana
No i daj jej cos poządnego do zjedzenia- mleko krowie jest do niczego, ona potrzebuje dobrej wysokokalorycznej karmy - miesa, albo chociaz jakiejś sklepowej karmy dla kociąt.
Jak kotka wychowa/wykarmi małe i uda Ci się znaleźć dla nich domki,koniecznie ją wysterylizuj. Szkoda, aby co kilka miesięcy rodziła młode, które skazane sa na bezdomnośc, choroby, włóczęgę, a w końcu śmierć...Sama natomiast będzie doszczętnie wyeksploatowana
Dzisiaj zostawię je tak jak są, o tej porze za wiele nie zrobię. Jutro pomyślę. Jeżeli chodzi o to schronienie to mam 2 wyjścia, albo ten karton albo zrobiłam też blisko domu i drzwi podobne schronienie z starego fotela (bez nóg, więc jest równo z ziemią) więc miała by miękko i okryłam go z góry wykładziną, więc chroniła by je przed deszczem. I teraz nie wiem, który wariant wybrać, czy włożyć małe tylko do tego pudła co jest blisko niej, czy do tego fotela, który jest trochę dalej. I jak je przenieść powiedzmy, że przez szmatę lub w rękawiczkach to czy dwoma rękami czy chwycić u góry za sierść. Łatwo nie będzie bo bardzo mocno je tuli i zwija się w kłębek, żeby nic jej złego nie zrobić.
Jesli chodzi o przenoszenie kociąt ,ja brałabym je raczej na ręce. Jakos zawsze przerazało mnie noszenie za sierść na karku...chociaż jest to naturalna metoda przenoszenia kociat przez matkę. Spróbuj najpierw przenieśc je do pudełka koło jej obecnego legowiska.
Trzymam kciuki za powodzenie akcji.
Dawaj regularnie znać,co słychac u kociej rodzinki
Trzymam kciuki za powodzenie akcji.
Dawaj regularnie znać,co słychac u kociej rodzinki
Dzisiaj okazało się że nie 2 a 3 są kociaki. Próbowałam je przenieść do tego pudełka jednak próby zbytnio się nie powiodły jedyne co to podłożyłam je bliżej, przez co od czasu do czasu opiera o nie tylko główkę. Po południu zaczęło padać jednak z tego co widzę, kotka znalazła sobie dosyć dobre miejsce i schronienie bo nie przelewało się i pod tują jest sucho. Jedyne zmartwienie to niska temperatura w nocy. Wrócił jej apetyt, przychodzi do swojej miski, jest skoczna, daje się głaskać. Pod wieczór pokazałam jej ten fotel weszła do niego, poleżała i poszła z powrotem do maluchów. Najlepiej jakby zaczęła nosić małe do mieszkania wtenczas miałyby najlepsze schronienie. nie chcę zbyt na siłę, bo nie wiem czy będzie chciała zostać w mieszkaniu. Drzwi do mieszkania staram się zostawić uchylone, gdyby zechciała przyjść lub po prostu chciałaby być z człowiekiem.
Noce rzeczywiście są chłodne
A moze dobrze byłoby zamknąc kotke z małymi w jakiejs dużej klatce ( podełku), takiej ,zeby zmiesciła sie jakas prowizoryczna kuweta, miski... i przenieść ją do mieszkania/ewntualnie jakiejs szopy czy komórki. Kotka po porodzie niechętnie opuszcza gniazdo, więc nie będzie nieszczęśliwa.
Dlaczego próby przeniesienia rodziny do kartonu nie powiodły się? Włożyłaś tam małe,a kotka nie chciała wejsć ?
Jesli te pomysły nie wypalą, spróbuj przynajmniej obecne legowisko otoczyc jakimiś szmatami,zeby pod tą tują nie hulał wiatr ( zeby nie było przeciągu). Biedne maleństwa
Pozdrawiam
A moze dobrze byłoby zamknąc kotke z małymi w jakiejs dużej klatce ( podełku), takiej ,zeby zmiesciła sie jakas prowizoryczna kuweta, miski... i przenieść ją do mieszkania/ewntualnie jakiejs szopy czy komórki. Kotka po porodzie niechętnie opuszcza gniazdo, więc nie będzie nieszczęśliwa.
Dlaczego próby przeniesienia rodziny do kartonu nie powiodły się? Włożyłaś tam małe,a kotka nie chciała wejsć ?
Jesli te pomysły nie wypalą, spróbuj przynajmniej obecne legowisko otoczyc jakimiś szmatami,zeby pod tą tują nie hulał wiatr ( zeby nie było przeciągu). Biedne maleństwa
Pozdrawiam
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
nie przesadzajmy, że takie biedne, bo znalazł się człowiek który chce im pomóc:) U mojej babci w domu zawsze przenoszono kocięta z szafy na piętrze (bo tam się kotka kociła, choćby nie wiem jak jej pilnować) do piwnicy. Tam koło pieca rzucało się szmaty do niskiego dużego pudełka, wkładało kocięta i mamę. Nie było problemów. Przenieś je tam gdzie chcesz, jak się kociej mamie nie spodoba to zaniesie je z powrotem po tuję.
Przenieś , gdzie chcesz, jak się nie spodoba, to sobie przeniesie...Hmm, dość luźne podejście do sprawy... A jeśli kotka przeniesie kilka a któregoś zostawi ( bywa,ze o jednym zapomina ) ? W zimną noc nie przeżyje...SleepingSun pisze:nie przesadzajmy, że takie biedne, bo znalazł się człowiek który chce im pomóc:) U mojej babci w domu zawsze przenoszono kocięta z szafy na piętrze (bo tam się kotka kociła, choćby nie wiem jak jej pilnować) do piwnicy. Tam koło pieca rzucało się szmaty do niskiego dużego pudełka, wkładało kocięta i mamę. Nie było problemów. Przenieś je tam gdzie chcesz, jak się kociej mamie nie spodoba to zaniesie je z powrotem po tuję.
Wszystko jest OK
Wczoraj z rana otworzyłam drzwi na strych, kotka prześlizgnęła mi się między nogami rozejrzała się wokoło czy się przypadkiem coś nie zmieniło, na słowa "Idź po dzieci" zeszła na dół i po chwili niosła już w pysku małego schowała go za szafą po paru minutach poszła po drugiego, mam takie wrażenie, że o trzecim zapomniała bo się po niego nie wróciła. Wkroczyłam do akcji. Rękawiczki. Małego w ręce i na strych, położyłam go na podłodze, kiciek zacząć piszczeć a ta nic, leży w ukryciu z dwoma małymi tak, że nie było ich wcale widać. Po kwadransie wróciła się po niego, popatrzała się zdziwionymi oczkami na mnie, pewnie była zaskoczona co mały tu robi na szczęście wzięła go w pysk i zaniosła do pozostałych.
Od czasu do czasu opuszcza gniazdko i towarzyszy mi czasami nawet i do godziny. Miseczki także zaniosłam jej na górę. Prowizoryczna kuweta zrobienia i życie się toczy dalej
Wczoraj z rana otworzyłam drzwi na strych, kotka prześlizgnęła mi się między nogami rozejrzała się wokoło czy się przypadkiem coś nie zmieniło, na słowa "Idź po dzieci" zeszła na dół i po chwili niosła już w pysku małego schowała go za szafą po paru minutach poszła po drugiego, mam takie wrażenie, że o trzecim zapomniała bo się po niego nie wróciła. Wkroczyłam do akcji. Rękawiczki. Małego w ręce i na strych, położyłam go na podłodze, kiciek zacząć piszczeć a ta nic, leży w ukryciu z dwoma małymi tak, że nie było ich wcale widać. Po kwadransie wróciła się po niego, popatrzała się zdziwionymi oczkami na mnie, pewnie była zaskoczona co mały tu robi na szczęście wzięła go w pysk i zaniosła do pozostałych.
Od czasu do czasu opuszcza gniazdko i towarzyszy mi czasami nawet i do godziny. Miseczki także zaniosłam jej na górę. Prowizoryczna kuweta zrobienia i życie się toczy dalej
Uff! Kamień z serca!
Ciesze się ,ze małe i ich mama sa juz bezpieczne i,ze trzymałas rękę na pulsie w czasie przeprowadzki kociej rodziny
Kurczę, jakbym wykrakała to,ze kotka moze zapomnieć o jednym dziecku
Dobrze,ze kontrolowałas całą sytuację. Gdyby maluch został sam w nocy na zewnatrz...brrr wolę sobie nie wyobrażać !)
Ciesze się ,ze małe i ich mama sa juz bezpieczne i,ze trzymałas rękę na pulsie w czasie przeprowadzki kociej rodziny
Kurczę, jakbym wykrakała to,ze kotka moze zapomnieć o jednym dziecku
Dobrze,ze kontrolowałas całą sytuację. Gdyby maluch został sam w nocy na zewnatrz...brrr wolę sobie nie wyobrażać !)
Za szybko napisałam z tym "OK".
Dobrze, że dzisiaj rozmawiałam z koleżanką. Sytuacja była dosyć krytyczna.
Koleżanka powiedziała, że jak ona je zaniosła gdzieś głęboko w "bety" to mogą się podusić. Narobiła mi tym sporo problemów na szczęście!
Wróciłam do domu przesunęłam szafę odnalazłam małe, które ledwo co sapały, były bardzo słabe!!! Mogły się udusić. Na szczęście teraz włożyłam je do kartonu i wszystkie oddychają.
Masakra. Co jeszcze mnie czekać będzie?
Idę teraz robić porządek.
Dobrze, że dzisiaj rozmawiałam z koleżanką. Sytuacja była dosyć krytyczna.
Koleżanka powiedziała, że jak ona je zaniosła gdzieś głęboko w "bety" to mogą się podusić. Narobiła mi tym sporo problemów na szczęście!
Wróciłam do domu przesunęłam szafę odnalazłam małe, które ledwo co sapały, były bardzo słabe!!! Mogły się udusić. Na szczęście teraz włożyłam je do kartonu i wszystkie oddychają.
Masakra. Co jeszcze mnie czekać będzie?
Idę teraz robić porządek.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 45 gości