Sikanie za kuwetę - BŁAGAM O POMOC
: 20 grudnia 2014, 09:48
Słuchajcie, mam problem.
Pisałam już w problemach z układem moczowym, ale chyba nie mamy tu problemu zdrowotnego.
Kot ma ok. pół roku (tak został ostatnio "wyceniony" przez weta, ale dokładnie wieku nie znamy, ma już stałe zęby), jest u nas blisko 3 miesiące. I sika - z uporem maniaka za telewizor. Nie ciągle - co któryś raz.
Upatrywałam się problemu w następujących rzeczach:
- zmiany. Np. nasikał po tym, jak miałam w domu na noc małego kociego tymczasa na przechowanie. Ale: u nas raczej się nic nie zmienia, a kot potrafi ni z tego ni z owego iść i nalać za telewizor. Nikt go nie karci, nie goni, nie jest straszony. Ogółem to b. odważny zwierz, nawet odkurzacz nie jest straszny.
- kryta kuweta. Ale: zdjęłam daszek i po tygodniu i tak kot nalał za telewizor.
- nie taki żwirek jak lubi. Ale: dłuższa obserwacja wykazała, że niezależnie od tego jaki żwirek jest, kot i tak może iść i nasikać gdzieś indziej. Obecnie cały czas jest ten sam żwirek (zwykły zbrylający bentonitowy), który kot zna od początku, a problem nadal istnieje.
- brudna kuweta. Ale: sprzątam kilka razy dziennie, najrzadziej 2 razy, jeśli nie ma mnie cały dzień. Na pocieszenie dostał drugą kuwetę na antresoli na górze, korzysta z obu. A potem nagle: bach! i gdzieś indziej, nawet jeśli któraś z kuwet jest czysta.
- problemy zdrowotne, bo na samym początku miał zapalenie pęcherze. Ale: później trzykrotne badanie moczu wykazało, że nie ma żadnego problemu w tej kwestii. Udało nam się nawet obniżyć pH (bo wynosiło 7). Kot przeleczony dodatkowo rowatinexem poleconym tu na forum, profilaktycznie dostaje urinodol i urosept. USG - jedyne co osiągnęliśmy to wygolony brzuch, bo światła na problem nie rzuciło - pęcherz ok, nerki ok. Nic niepokojącego. Zrobiłam więc badania krwi - wyszły wręcz książkowe. Dwóch lekarzy pogratulowało nam zdrowego kota. Jednocześnie obaj sugerowali kastrację, więc wykastrowaliśmy (ok. 2 tyg. temu).
Odstraszacze nie pomagają, żadne, ani kupione, ani ocet.
A dziś... Dziś kot poszedł i nalał za telewizor. I znowu: zmiana? Do domu przyniesiono choinkę. Choinka się Muszu bardzo podoba, w gruncie rzeczy więcej siedzi na choince niż na ziemi
Nie ma możliwości odcięcia dostepu kota do salonu. Ze względu na alergię mamy nie ma już wstępu do jej sypialni, co oznaczałoby, że miałby do dyspozycji wyłącznie mój pokój, który jest nieduży, i siedziałby w nim zamknięty sam cały dzień gdy jestem w pracy lub na uczelni. Salon mamy "przechodni" i połączony z kuchnią.
BŁAGAM o pomoc i podpowiedzi, co jeszcze mogę zrobić.
Podłoga za telewizorem jest już zabezpieczona podkładami higienicznymi, ale to pomaga tylko częściowo, bo on je potrafi po zasikaniu porozrywać albo leje w takim miejscu, że wszystko ścieka za podkład, mimo że już pozakładałam i pozawijałam jak tylko mogłam - panele się wypaczają i zaczynają śmierdzieć (Wymiana na razie nie wchodzi w grę, bo wiązałaby się z wymianą paneli w całym salonie, bo tego rodzaju już nie ma dostępnego a koszt na ok. 60m2 po prostu nas przerasta w tej chwili). Na antresoli jeszcze nie jest tak źle, ale nie wiem, jak będzie z czasem.
Kot jest mój, ale dom jest moich rodziców. Jeśli nie opanuję problemu do wiosny, to obawiam się, że kot wyląduje w ogrodzie bez wstepu do domu :hair:
Pisałam już w problemach z układem moczowym, ale chyba nie mamy tu problemu zdrowotnego.
Kot ma ok. pół roku (tak został ostatnio "wyceniony" przez weta, ale dokładnie wieku nie znamy, ma już stałe zęby), jest u nas blisko 3 miesiące. I sika - z uporem maniaka za telewizor. Nie ciągle - co któryś raz.
Upatrywałam się problemu w następujących rzeczach:
- zmiany. Np. nasikał po tym, jak miałam w domu na noc małego kociego tymczasa na przechowanie. Ale: u nas raczej się nic nie zmienia, a kot potrafi ni z tego ni z owego iść i nalać za telewizor. Nikt go nie karci, nie goni, nie jest straszony. Ogółem to b. odważny zwierz, nawet odkurzacz nie jest straszny.
- kryta kuweta. Ale: zdjęłam daszek i po tygodniu i tak kot nalał za telewizor.
- nie taki żwirek jak lubi. Ale: dłuższa obserwacja wykazała, że niezależnie od tego jaki żwirek jest, kot i tak może iść i nasikać gdzieś indziej. Obecnie cały czas jest ten sam żwirek (zwykły zbrylający bentonitowy), który kot zna od początku, a problem nadal istnieje.
- brudna kuweta. Ale: sprzątam kilka razy dziennie, najrzadziej 2 razy, jeśli nie ma mnie cały dzień. Na pocieszenie dostał drugą kuwetę na antresoli na górze, korzysta z obu. A potem nagle: bach! i gdzieś indziej, nawet jeśli któraś z kuwet jest czysta.
- problemy zdrowotne, bo na samym początku miał zapalenie pęcherze. Ale: później trzykrotne badanie moczu wykazało, że nie ma żadnego problemu w tej kwestii. Udało nam się nawet obniżyć pH (bo wynosiło 7). Kot przeleczony dodatkowo rowatinexem poleconym tu na forum, profilaktycznie dostaje urinodol i urosept. USG - jedyne co osiągnęliśmy to wygolony brzuch, bo światła na problem nie rzuciło - pęcherz ok, nerki ok. Nic niepokojącego. Zrobiłam więc badania krwi - wyszły wręcz książkowe. Dwóch lekarzy pogratulowało nam zdrowego kota. Jednocześnie obaj sugerowali kastrację, więc wykastrowaliśmy (ok. 2 tyg. temu).
Odstraszacze nie pomagają, żadne, ani kupione, ani ocet.
A dziś... Dziś kot poszedł i nalał za telewizor. I znowu: zmiana? Do domu przyniesiono choinkę. Choinka się Muszu bardzo podoba, w gruncie rzeczy więcej siedzi na choince niż na ziemi
Nie ma możliwości odcięcia dostepu kota do salonu. Ze względu na alergię mamy nie ma już wstępu do jej sypialni, co oznaczałoby, że miałby do dyspozycji wyłącznie mój pokój, który jest nieduży, i siedziałby w nim zamknięty sam cały dzień gdy jestem w pracy lub na uczelni. Salon mamy "przechodni" i połączony z kuchnią.
BŁAGAM o pomoc i podpowiedzi, co jeszcze mogę zrobić.
Podłoga za telewizorem jest już zabezpieczona podkładami higienicznymi, ale to pomaga tylko częściowo, bo on je potrafi po zasikaniu porozrywać albo leje w takim miejscu, że wszystko ścieka za podkład, mimo że już pozakładałam i pozawijałam jak tylko mogłam - panele się wypaczają i zaczynają śmierdzieć (Wymiana na razie nie wchodzi w grę, bo wiązałaby się z wymianą paneli w całym salonie, bo tego rodzaju już nie ma dostępnego a koszt na ok. 60m2 po prostu nas przerasta w tej chwili). Na antresoli jeszcze nie jest tak źle, ale nie wiem, jak będzie z czasem.
Kot jest mój, ale dom jest moich rodziców. Jeśli nie opanuję problemu do wiosny, to obawiam się, że kot wyląduje w ogrodzie bez wstepu do domu :hair: