Błagam o wskazówki jak odnaleźć kota

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

silvia75
Posty:1
Rejestracja:08 kwietnia 2017, 11:21

08 kwietnia 2017, 12:19

Witam, jestem tu nowa, rozpaczliwie szukam wskazówek jak odnaleźć kota który wypadł z balkonu I piętro i pognał wystraszony. Nawet nie wiedziałam w którą stronę. Szukam go całe noce i dnie, wzięłam urlop i tak dziś to piąty dzień. Przeczesuję teren z latarką, zaglądam po kilkanaście razy w te same miejsca, obchodząc teren nawołuję go po imieniu i nic, aż do wczoraj w nocy. Już zrezygnowane skręciłyśmy jeszcze w jedną ciemną ulicę, porośniętą po obu bokach krzakami, podmokłe tereny, święcę latarką odbijają się w niej ślepka, szukam, nagle na zwalonym drzewie siedzi skulona kulka, patrzy tępo na mnie a raczej na światło latarki i się nie rusza, delikatnie podchodzę bliżej kiciam wołam po imieniu, nie rusza się, podchodzę jeszcze ze dwa kroki, patrzę a to mój Borysek. Nawołuję delikatnie i nic nawet nie drgnie. Nagle wstaje delikatnie skulony się odwraca i powolutku idzie głębiej po tym zwalonym drzewie. To ja pomału zanim, nawołuję, idę teren podmokły, nogi mi się zapadają ale nie odpuszczam, dostrzegam go pomiędzy zwalonymi konarami niżej wśród liści, nagle słyszę hyczenie jakiegoś drugiego kota, mój się nie odzywa. Wołam wychodzi jakiś inny kot i hyczy w stronę mojego, mój siedzi skulony. Przeganiam tamtego kota i klękam w stronę mojego wyciągam rękę a on hyc i przed siebie poleciał taki jakby skulony w te dalsze zarośla. Nie mogłam iść za nim bo to noc ciemna a teren bagnisty , niewiele jest tam miejsc do przejścia. Więc z tą koleżanką stoimy w miejscu i nawołujemy, tak z pół godziny i nic, wysypałam suchą karmę. Wpadłam na pomysł i poleciałam do domu ( nie było daleko) po jego transporter z kocykiem, w którym sypiał. Położyłyśmy ten transporter koło tego zwalonego drzewa, jedzenie na tacce, oddaliłyśmy się i czekałyśmy cicho nawołując, nic . Wróciłam tam skoro świt, , śladów w transporterze brak,jedzenie nie tknięte, przeszłam cały ten teren wkoło, nawołując, gdzie tylko mogłam postawić bezpiecznie stopę żeby nie ugrząść. Chodziłam ze dwie godziny po drodze upuszczając kawałki jedzenia, ryba, kurczak..Albo siedzi schowany albo w nocy się przemieścił, nie wiem jestem bliska obłędu, co mam robić , jak go tam złapać, dlaczego się mnie boi? dodam ,że jestem z nim baaaardzo związana, nie odstępował mnie nigdy w domu na krok, spał ze mną. Ma 11 m-cy i jest wykastrowany. Pomóżcie co robić?
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości