Czy to już kocia agresja?

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Agnieszka128

12 listopada 2006, 20:24

Mam poważny problem. Otóż, jestem w posiadaniu kocura, który ma rok i trzy miesiące. Od trzech dni mam maleńkiego kocurka (sześć tygodni). Pierwszego dnia starszy go omijał, ale wczoraj nie wrócił na noc i dziś po powrocie kilkakrotnie uderzył małego łapą. Wprawdzie bez pazurków i mały nie krzyczał, ale ostatnie uderzenie było dość solidne. Czy i jak powinnam reagować? Czy istnieje taka możliwość, że starszy zrobi małemu krzywdę np.: podczas mojej nieobecności w domu?
Pozdrawim i proszę o pomoc
Hodowca

12 listopada 2006, 21:59

Bez obaw,to normalne zachowanie.Dorosłemu nie podoba się fakt,ze na jego terenie pojawił się intruz,ale szybko malca zaakceptuje. Musisz jednak oba kocury wykastrować,bo w przyszłości dwa niekastrowane,dominujące samce zaczną z sobą walczyć.Myślę,ze starszy już jest po zabiegu skoro pozwalasz mu wychodzić,a maluszek ma czas do ok.9 miesiąca życia.
Agnieszka128

13 listopada 2006, 11:34

Bardzo dziękuję!!!!
Pański mail był mi niezmiernie potrzebny dla uspokojenie skołatanych nerwów. Oczywiście duży jest juz dawno po zabiegu, a mały podzieli jego los.
Proszę mi jeszcze poradzić, czy powinnam w jakikolwiek sposób ingerować w relacje pomiędzy kotami? Na jak dużo starszemu pozwalać? Czy może np.: bezkarnie wyjadać małemu z miski? Czy jednak pokazywać starszemu, że mały też ma jakieś maleńkie prawa?
Serdecznie pozdrawiam, Agnieszka
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

13 listopada 2006, 12:30

Kiedy wprowadza się nowego kota do domu to na początku jakieś 2-3 dni futrzaki powinny być w osobnych pomieszczeniach, żeby rezydent mógł przyzwyczaić się do nowego zapachu i go zaakceptować. Kiedy kotki są juz razem trzeba częściej niż zwykle głaskać tego starego, zwłaszcza w obecności nowego. Rezydent powinien też być karmiony jako pierwszy. Nie wolno też go karać w obecności malucha za jego szorstkie zachowanie. Może się już totalnie obrazić. Po jakichś dwóch tygodniach powinno być ok. Do tego czasu radziłabym mieć oba koty na oku żeby interweniować jakby co. Powodzenia! :D
Hodowca

13 listopada 2006, 14:32

Zgadzam się z ATĄ,starszemu kocurkowi trzeba okazywać bardzo dużo zainteresowania.Dorosły powinien jeść karmę dla kastratów więc podjadanie karmy kociakowi należy ograniczyć.Jeśli maluch nie zje swojej porcji chowamy miseczkę do następnego karmienia.Oczywiście kociak powinien być karmiony częściej niż dorosły(3-4razy).Myślę,ze ingerencja w kocie układy nie będzie potrzebna :) bo wszystko idzie w dobrym kierunku ?
Agnieszka128

13 listopada 2006, 19:08

Faktycznie wszystko zaczyna iść w dobrym kierunku. Starszy coraz lepiej traktuje maluszka. Oczywiście ustawia go na każdym kroku, ale to jego prawo. Największy problem jest podczas jedzenia. Jeden pcha się do miski drugiego i powstaje ostre zamieszanie. Pozostaję dobrej myśli. Pozdrawiam :)
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

13 listopada 2006, 19:14

Opisuj proszę wszystko na bieżąco - ja też w przyszłości zamierzam się "dokocić" i chętnie skorzystam z doświadczeń innych. Teoria to jedno a w praktyce różnie bywa. Zwłaszcza, że mój kot ma dość silny charakter i przeczuwam kłopoty :twisted:
Hodowca

13 listopada 2006, 23:16

Jeśli jest możliwość ,to radzę koty karmić w osobnych pomieszczeniach.
Z nowym domownikiem zawsze na początku jest trochę zamieszania. :)
Słówko do ATY,jeśli mają być problemy z akceptacją nowego domownika przez rezydenta.... to radzę dokładnie decyzję przemyśleć.
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

13 listopada 2006, 23:32

Cały czas się zastanawiam :roll: Ten drugi kot to ma być bardziej dla Fiodora niż dla mnie - biedne kocisko się nudzi kiedy jestem w pracy. Skłaniam się ku rasowej, długowłosej kotce (w odpowiednim czasie wysterylizowanej) a kudłate to podobno gorzej. Niektórzy wręcz zalecają wcześniejsze postrzyżyny w takim przypadku. Niestety zupełnie nie jestem w stanie przewidzieć reakcji mojego kota bo po przeprowadzce do mnie w wieku 2 miesięcy nie miał już kontaktu z innymi zwierzętami. A co jeśli coś pójdzie nie tak - powrót do hodowcy? Tak się nie robi. Z drugiej strony Fiodor mógłby być szczęśliwszy mając kumpelę do zabawy. Ciężka sprawa... :?
Gość

14 listopada 2006, 13:50

ATO-warto przed podjęciem ostatecznej decyzji przeprowadzić sondę wśród rodziny i przyjaciół ,czy w razie problemów ktoś by się nie zaopiekował malcem. Oddanie kociaka do hodowli nie jest tak prostą sprawą jak się wydaje. Kociątko przeżywa stres opuszczając hodowlę ,powoli przyzwyczaja się do nowego opiekuna i po kilku dniach znowu wraca do hodowcy. Zanim znajdzie nowy domek znów zdąży się przyzwyczaić. Nowy dom - nowy stres. Trudno przewidzieć jaki wpływ na psychikę malca mogą mieć takie ,,przygody".Być może będzie kotem nieufnym,pomijając fakt ,ze stres = spadek odporności.
Liczę,że znajdzie się ,,wyjście awaryjne" ,które okaże się niepotrzebne. :D :D :DTrzymam kciuki :!: :!:
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

14 listopada 2006, 15:14

Dzięki za uświadomienie tego wszystkiego - to cenne wskazówki. Czuję, że jeszcze nie raz skorzystam z Twojej rady, bo w sprawach związanych z kocią psychiką wciąż jestem zupełnie zielona :D Ze znalezieniem opiekuna dla ślicznego rasowego malca, zwłaszcza podarowanego za darmo pewnie nie miałabym kłopotów, ale wolałabym tego jednak uniknąć. Dlatego muszę to jeszcze dokładnie przemyśleć.
Agnieszka128

14 listopada 2006, 19:29

Droga ATO,
ja też wzięłam maluszka dla mojego starszego kocurka. Pomyślałam dokładnie tak samo jak Ty, że starszak się nudzi. Przy czym decyzję tę podjęłam po wakacjach, które mój starszak spędził w towarzystwie trzech kotów. Z tych trzech zaakceptowany został przez najmłodszego. Stąd wiedziałąm, że mój kocurek potrafi się doskonale zgrać z innym kotem. Poza tym, mój kot jest kotkiem wychodzącym, więc zna inne koty z podwórka. Jednak, jak zauważyłaś, mimo tego wszystkiego pierwsze dni maluszka w domu były bardzo ciężkie. Jakoś przez to przebrnęliśmy i teraz z dnia na dzień widzę poprawę. Ja od samego początku nie zamykałam kotów oddzielnie, ani do spania ani do jedzenia. Jak wspólnie jedzą (każdy za swojej miseczki) to stoję gdzieś w pobliżu i cały czas do nich mówię. Wczoraj nastąpił ogromny przełom, bo starszy pozwolił maluszkowi spać obok siebie (w odległości 10 cm) na mojej pierzynce.
Radzę jednak zastanowić się nad wzięciem kolejnego kotka do domu. To bardzo poważna decyzja. Pozdrawiam gorąco :D :D
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

14 listopada 2006, 19:45

To musiał być wzruszający widok te dwa kotki obok siebie - na pewno odczułaś dużą ulgę, że to najgorsze macie już za sobą :D . Ja za parę miesięcy przeprowadzam się i będę mieszkać przez ścianę z panią z kotem odrobinę tylko młodszym od mojego. Oboje często przesiadują razem na sąsiednim balkonie (kot na smyczy) więc jest szansa, że oba futrzaki się poznają i będę mogła Fiodora poobserwować. Z czasem może będą się odwiedzać również w mieszkaniu i zobaczymy co się będzie działo. Może mój kot okaże się mimo moich obaw łagodny i przyjacielski i nie będzie tak źle... W każdym razie z przyjemnością nadal będę czytać Twoje relacje z narodzin kociej przyjaźni i zastanawiać się jaką podjąć decyzję :D
DamaKier
Posty:1130
Rejestracja:03 grudnia 2005, 20:59
Lokalizacja:Lublin
Kontakt:

15 listopada 2006, 23:08

Między kotkami różnie bywa, ja u swoich kotów nigdy nie spotkałam się z jakimiś skrajnymi objawami agresji, choć nie zawsze są sobie przychylne. Nie raz pacają się łapami po głowach po to, zeby za parę sekund myć sobie wspólnie główki :D Humory mają w tej kwestii zmienne- raz jest wojna, a raz pokój. Raz na siebie warczą a drugi raz myją się wzajemnie.

Co do karmienia to ja bym jednoznacznie ingerowała. Moje dostają jeść 3 lub 4 razy dziennie, w tej chwili jedzą tą samą karmę (obydwa sa dorosłe), ale nie zawsze tak było. Do niedawna kotka jadła RC po sterylce, miałam też maluszka który jadł kitten'a. Niedługo kotka będzie przechodzić na karmy senior, także znowu czeka nas rozbieżność w karmach. Ja nigdy nie pozwalam na to, zeby koty podbierały sobie z misek. Jak stawiam miski na podłoge, to przez te 10 minut siedze koło nich i ściśle pilnuje. Na początku deliktanie musiałam je ustawiać, ale teraz jak tylko widzą mnie to nawet nie próbują takich numerów.
szylkretka
Posty:86
Rejestracja:10 maja 2006, 21:47
Lokalizacja:Turek

29 stycznia 2007, 08:02

Mam dwa koty (brat i siostra),mają prawie dwa lata i od 1,5 roku są u nas,wiec nie mają kontaktu z innym kotami,bo nie wychodzą z domu.Nie są w stosunku do siebie agresywne,chociaz czasem kocur bawi sie z siostra "przyduszając" ją i gryząc,a ona bidulka ucieka,warczy,syczy itp.,ale czesto to ona sama inicjuje zabawę :) nierzadko musimy przerywac te zapasy,bo nie da sie wytrzymac odglosow kotki,za chwile koty sie wylizuja i tula sie do siebie.Kiedys przyszla do mnie kolezanka ze swoja kotka,ktorą trzymala na kolanach,no i jak moje koty ją zobaczyly to sie zaczelo,rzucily sie na siebie i gryzly,powazna walka,ale nie atakowaly kotki-goscia,potem do wieczora moja kotka warczala i nie dopuszczala do siebie brata:( dziwne ze klocily sie ze soba a nie z gosciem :? po jakims czasie przynioslam mlodego kociaka znajde i wyzej opisane zdarzenie sie powtorzylo:( musialam odniesc kociaka,bo moje koty by sie chyba zagryzly jakby zostal. Na widok psów natomiast syczą i puszą sie,jedynie przyzwyczaily sie do psa moich rodzicow,z ktorym musialy mieszkac prawie 2 miesiace,i chociaz poczatki byly fatalne to potem spaly obok siebie,podjadaly sobie z jednej miski i nawet teraz jak ten pies odwiedza moje koty to obwachaja go a potem calkiem go ignorują :)
Zastanawiam sie czy moglibysmy kiedys powiekszyc kocie grono? czy moze lepiej po tych doswiadczeniach z obcymi kotami w domu nie dawac kotom takich atrakcji,bo bedzie to grozic uszczerbkiem na zdrowiu ktoregos kota? dodam ze kotka jest wysterylizowana a kocur wykastrowany.
Pozdrawiam
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości