Złośliwiec- jak ułożyć?
: 12 września 2007, 13:34
od 2 miesięcy mam w domu kocurka. ma teraz 4 miesiące i jest strasznie złośliwy. to nie jest mój pierwszy kot, więc jak właścicielka mówiła, że ten ma charakterek, to pomyślałam, że dam sobie radę. no ale byłam w błędzie :/
po pierwsze kot jest baaaaaardzo energiczny. to niby nie jest problem, ale jednak. ciągle szaleje. non stop. wciska się wszędzie. no ale to można mu wybaczyć-jeszcze kociak, z jajami więc ok.
jest taki niby miły i przyjemny, uśmiecha się itp, ale rogi ma i to spore. u mnie w domu nie ma mowy o tym, żeby kot łaził po stole lub blacie w kuchni, po komputerze itp (nie wiem, czy wszyscy tak mają...obawiam się, że nie, więc wolałam się określić, zanim ktoś zapyta co w tym dziwnego ). a Edek (bez komentarza, proszę ) od pewnego czasu włazi na stół notorycznie. ok, zdaję sobie sprawę, że jak nikogo nie ma w domu, albo w nocy, to kon na stół i tak wlezie, no ale w ciągu dnia mógłby się pohamować!
ale wracając do tematu: włazi na stół i zaczyna się czymś tam bawić (winogrona, zapalniczki, czy co tam jeszcze znajdzie), ja wrzeszczę "psiiiiik", a on... no własnie. kiedyś uciekał. a teraz udaje, że nie słyszy. albo bezczelnie kładzie się na stole!!! dopiero jak wstanę i mam go w zasięgu ręki, żeby go strącić, to wtedy sam sprytnie ucieka.
albo na blat w kuchni. dzisiaj przeszedł sam siebie: wskoczył do zlewu! więc odkręciłam wodę a on nic!
bo kot ogólnie jest bardzo odważny. jak do mnie przyjechał, to już tego samego dnia był "u siebie", odkurzacza się nie boi...niczego. no, może trochę mojej mamy
co mam zrobić, żeby do tego oduczyć? są jakieś "naturalne" metody układania kotów? jak pokazać mu, że to ja tu rządzę?
aha...dodam, że Edkowi czasem zdarzy się nasikać na łóżko moje albo brata. bratu już któryś raz, mi po raz pierwszy jak spałam! wstręciuch jeden. nie chcę, żeby mój kto mnie lekceważył :/ teraz już nigdzie nie może wchodzić, bo wszędzie coś zmajstruje: w sypialni rodziców rozbebesza ziemię z kwaitków na ich łóżku, u mnie w pokoju to samo+ sikanie na łóżko (skoro raz to zrobił, to pewnie się powtórzy), u brata też, w łazience zagrożone są dywaniki i kwiatki na oknie... i zostaje kuchnia i duży pokój, ale tu nie ma drzwi
ah, ale się rozpisałam, mam nadzieję, że komuś będzie się chciało to przeczytać i coś mi poradzić.
rodzice grożą, że wywalą go z domu (mieszkam na wsi, mam ogród, ale przy ruchliwej ulicy, już jedną kicię mi zabiło auto ), ale wolałabym tego uniknąć.
po pierwsze kot jest baaaaaardzo energiczny. to niby nie jest problem, ale jednak. ciągle szaleje. non stop. wciska się wszędzie. no ale to można mu wybaczyć-jeszcze kociak, z jajami więc ok.
jest taki niby miły i przyjemny, uśmiecha się itp, ale rogi ma i to spore. u mnie w domu nie ma mowy o tym, żeby kot łaził po stole lub blacie w kuchni, po komputerze itp (nie wiem, czy wszyscy tak mają...obawiam się, że nie, więc wolałam się określić, zanim ktoś zapyta co w tym dziwnego ). a Edek (bez komentarza, proszę ) od pewnego czasu włazi na stół notorycznie. ok, zdaję sobie sprawę, że jak nikogo nie ma w domu, albo w nocy, to kon na stół i tak wlezie, no ale w ciągu dnia mógłby się pohamować!
ale wracając do tematu: włazi na stół i zaczyna się czymś tam bawić (winogrona, zapalniczki, czy co tam jeszcze znajdzie), ja wrzeszczę "psiiiiik", a on... no własnie. kiedyś uciekał. a teraz udaje, że nie słyszy. albo bezczelnie kładzie się na stole!!! dopiero jak wstanę i mam go w zasięgu ręki, żeby go strącić, to wtedy sam sprytnie ucieka.
albo na blat w kuchni. dzisiaj przeszedł sam siebie: wskoczył do zlewu! więc odkręciłam wodę a on nic!
bo kot ogólnie jest bardzo odważny. jak do mnie przyjechał, to już tego samego dnia był "u siebie", odkurzacza się nie boi...niczego. no, może trochę mojej mamy
co mam zrobić, żeby do tego oduczyć? są jakieś "naturalne" metody układania kotów? jak pokazać mu, że to ja tu rządzę?
aha...dodam, że Edkowi czasem zdarzy się nasikać na łóżko moje albo brata. bratu już któryś raz, mi po raz pierwszy jak spałam! wstręciuch jeden. nie chcę, żeby mój kto mnie lekceważył :/ teraz już nigdzie nie może wchodzić, bo wszędzie coś zmajstruje: w sypialni rodziców rozbebesza ziemię z kwaitków na ich łóżku, u mnie w pokoju to samo+ sikanie na łóżko (skoro raz to zrobił, to pewnie się powtórzy), u brata też, w łazience zagrożone są dywaniki i kwiatki na oknie... i zostaje kuchnia i duży pokój, ale tu nie ma drzwi
ah, ale się rozpisałam, mam nadzieję, że komuś będzie się chciało to przeczytać i coś mi poradzić.
rodzice grożą, że wywalą go z domu (mieszkam na wsi, mam ogród, ale przy ruchliwej ulicy, już jedną kicię mi zabiło auto ), ale wolałabym tego uniknąć.