Strona 1 z 2
Trzeci kociak w domu :)
: 27 października 2007, 15:27
autor: szylkretka
No i stalo sie!moj mąż dał sie namowic na trzeciego futrzanego domownika:) mamy juz zamowionego bialego kocurka dachowca-bardzo rzadka sprawa wiec nie moglam sie oprzec:) chce go przywiesc za miesiac,gdyz teraz ma on dopiero 4 tyg i jest jeszcze z mamą:) ale jestem pelna obaw czy moje koty beda rownie entuzjastycznie nastawione do nowego domownika co ja:( Moj kocur i kotka maja 2,5 roku,sa rodzenstwem, a kazdy inny kot w domu wywolywal miedzy nimi klotnie i walki,ale nie atakowaly goscia,tylko kotka sie wsciekala na brata i to mnie troche przeraza,jak zareaguje na nowego kociaka? jak myslicie czy powinnam brac trzeciego,chociaz bardzo chce?jak postepowac zeby koty nie rozniosly sie nawzajem szerzac przy okazji spustoszenie w calym domu:) podejrzewam ze kocur szybciej zaakceptuje malnstwo,poniewaz to kotka zawsze dostawala szalu na widok obcego kota:( co mam robic? prosze o rady moi drodzy Kociarze
Pozdrawiam
: 27 października 2007, 15:44
autor: Iza-Erin
Na podstawie moich doświadczeń (wcześniejszych obaw też) powiem Ci:
TAK, TAK, TAK! Ptyś jest u mnie 2,5 miesiąca, a Pysia nadal potrafi burczeć i fukać zarówno na niego, jak i na Pucusia, ale nie żałuję tego, że wzięłam trzeciego kociaka ani trochę. Czasami cała trójka się bije, gania, "kłóci" ze sobą, ale poza tym bardzo się kochają - śpią razem, myją się wzajemnie, bawią. I dlatego powtórzę raz jeszcze: robisz słusznie. Pewnie nie będzie Ci łatwo, przynajmniej na początku, ale zauważ, że zyskasz coś bezcennego: o połowę kociego szczęścia więcej niż masz teraz
: 27 października 2007, 15:44
autor: Iza-Erin
Na podstawie moich doświadczeń (wcześniejszych obaw też) powiem Ci:
TAK, TAK, TAK! Ptyś jest u mnie 2,5 miesiąca, a Pysia nadal potrafi burczeć i fukać zarówno na niego, jak i na Pucusia, ale nie żałuję tego, że wzięłam trzeciego kociaka ani trochę. Czasami cała trójka się bije, gania, "kłóci" ze sobą, ale poza tym bardzo się kochają - śpią razem, myją się wzajemnie, bawią. I dlatego powtórzę raz jeszcze: robisz słusznie. Pewnie nie będzie Ci łatwo, przynajmniej na początku, ale zauważ, że zyskasz coś bezcennego: o połowę kociego szczęścia więcej niż masz teraz
Ja i moje MP3 trzymamy kciuki i łapki
: 27 października 2007, 16:18
autor: Borysek
Również jestem na TAK
Powinnaś spróbować, aby się przekonać
Trochę Ci zazdroszczę, bo uwielbiam białaski
Ja mam jednego kota, więc w sprawie dokocenia doświadczenia nie posiadam. Wiem jedno, że po przyniesieniu malucha do domu na początku większą uwagą powinnaś obdarzać rezydentów, żeby nie poczuły się odtrącone i zaniedbane (na pewno nie będzie łatwo, bo kociaki są baaardzo rozbrajające
).
PS: Zwracaj też uwagę, jak maluch będzie dorastał, czy nie ma problemów ze słuchem, bowiem dość często idealnie białe kocurki o niebieskich oczach mają z nim problemy.
: 27 października 2007, 16:26
autor: szylkretka
Dziekuje za porady:) nie wiedzialam ze biale kotki o niebieskich oczach moga miec problemy ze sluchem. Narazie nei wiem jakiego koloru oczu ma malenstwo,ale jego rowniez sniezno biala matka ma zielone,ale juz biala kotka- starsza siostra mojego malenstwa,po urodzeniu miala niebieskie,ale teraz ma prawie 4 miesiace i robią sie bursztynowe.
Jak tylko znajde fotki calej bialej rodzinki to wkleje
: 27 października 2007, 18:17
autor: Liwia
dziewczyno, jesli mozesz - nie bierz kociaka z miejsca, gdzie sa swiadomie mnozone
Przeciez popyt nakreca tragedie kotki - sama piszesz, ze kociak ma 4 tygodnie a jego siostra 4 miesiace - kocica zaszla w ciaze niedlugo po urodzeniu wczesniejszych kociat - wyobrazasz sobei z perspektywy kobiety porody co 10 miesiecy i tak przez cale dorosle zycie? Prosze - nie przykladaj reki do paskudnego losu tej kotki
: 27 października 2007, 18:39
autor: ATA
szylkretka pisze:Dziekuje za porady:) nie wiedzialam ze biale kotki o niebieskich oczach moga miec problemy ze sluchem.
Najczęściej są głuche, a przy tym białe koty są szczególnie narażone na nowotwory skóry spowodowane ekspozycją na światło słoneczne. Zgadzam się też z Liwią - jak można tak traktować własną kotkę? Toż to na pewno chodzący szkielecik - kiedy ona miała się zregenerować po poprzednim porodzie? Pewnie w domu jest też niekastrowany kocur i stąd tak smutny los tej biduli
Jak można być tak nieodpowiedzialnym i zwyczajnie okrutnym
Szylkretko to oczywiście nie do Ciebie
: 27 października 2007, 19:55
autor: Borysek
Skoro sprawa tak wygląda, że kotka traktowana jest jak maszynka do rodzenia kociąt, to jestem zdecydowanie na NIE
: 27 października 2007, 20:28
autor: szylkretka
Troche wyjasnien, koty nie są sztucznie namnazane,to kocica mojej siostry,a w domu nie ma kocura i druga ciaza byla przypadkiem,bo kocica niespodziewanie dostala rujke (bez widocznych objawow) w czasie gdy jeszcze karmila,i pewnego dnia uciekla z domu na pare godzin i po paru dniach sie okazalo ze jest znowu w ciazy:( siostra planuje za pare tyg sterylizacje kotki,gdy kociaki beda juz na tyle duze aby mogly same jesc.
Nie przyczyniam sie do rozmnazania kotow nierasowych,bulwersuje mnie taka praktyka,wiec troche smutno mi ze zostalam o to oskarzona
jestem wielka milosniczka kotow- ma na ich punkcie KOTA!!
Pozdrawiam
: 27 października 2007, 20:39
autor: ATA
Niestety takie ucieczki się zdarzają - mój Fiodor też się urodził na podobnej zasadzie. Teraz jego mama jest już po sterylce. Szylkretko, w takiej sytuacji to nie masz innego wyjścia - bierz malucha, niech się dobrze chowa i daje Ci dużo radości. Będzie naprawdę w dobrych rękach
: 28 października 2007, 10:22
autor: Iza-Erin
Dokładnie Szylkretko, weź malucha. I namów siostrę na sterylkę kotki, wtedy takie przypadki nie będą sie powtarzały.
A Tobie Liwio bardzo się dziwię, że nie znając sytuacji zawsze na kogoś naskakujesz albo jesteś na NIE dla zasady. Chyba można trochę spokojniej wyrażać swoje poglądy.
: 28 października 2007, 11:01
autor: ATA
Oj, ja też nie znając szczegółów naskoczyłam na Szylkretkę, no może nie na nią ale jak się okazało na jej siostrę
To dlatego, że jeszcze niedawno mieliśmy na forum kotkę chyba MCO, skrajnie wycieńczoną przez nieprzemyślane wykorzystywanie rozpłodowe. Aż żal było na tą bidulkę patrzeć. Myślałyśmy, ze to podobna sytuacja. A Liwia dość się napatrzy na co dzień na kocią biedę - na okrągło przewijają sie przez jej dom różne uratowane od śmierci bezdomniaczki, czasem całe mioty, które odchowuje i szuka dla nich domów. Nawet teraz bardzo martwi się o przyszłość maleńkiego, niewidomego, białego kociaczka. Tak, że rozumiem jej reakcję. Mam tylko nadzieję, że Szylkretka nie ma do nas żalu - naprawdę miałyśmy dobre intencje
: 28 października 2007, 11:16
autor: Iza-Erin
Na pewno nie ATO
Ja też nie pochwalam pseudohodowli i rozmnażania kotek na potęgę, chciałam tylko zauważyć, że jeżeli ktoś pisze o małym kociaku, którego chce wziąźć, może warto najpierw podpytać o sytuację i doradzić sterylkę. Co też czynię jeszcze raz.
: 28 października 2007, 11:28
autor: Borysek
Chciałbym jeszcze napisać kilka słów, bo źle się z tym czuję...
Moje "NIE" odnosiło się oczywiście do ludzkiej głupoty i bezduszności jeśli chodzi o niemądre i bezmyślne rozmnażanie zwierząt, a nie było bezpośrednio skierowane do szylkretki. Przepraszam, jeśli poczułaś się urażona również moimi słowami! Moim celem nie jest naskakiwanie na kogokolwiek.
Myślę sobie jeszcze tak, że każdy z nas może
zupełnie przypadkowo natrafić na taką "fabrykę zwierząt"... no właśnie... i co wtedy począć, gdy jesteśmy w momencie, kiedy poszukujemy nowego kotka
Skoro już takie bezbronne kociaki się narodziły i chodzą po tym bożym świecie, to chyba lepiej jeśli je zabierzemy i stworzymy dobry, kochający dom, niż miałyby trafić do złych ludzi lub... (nawet nie chcę o tym pisać...)...
ale zaznaczam - równocześnie powinniśmy zrobić coś z tą "fabryką nieszczęść" i tym bezdusznym człowiekiem Dlatego uważam, że nie jest zbyt dobre pisanie prosto z mostu, aby nie brać tych zwierząt... bo co one Bogu ducha winne mają ze sobą począć...przecież same nie prosiły się na ten świat...
PS: Skoro już coś oswoiliśmy - bierzmy za to odpowiedzialność
(to taki apel do wszystkich).
: 28 października 2007, 11:33
autor: Iza-Erin
Zgadzam się Borysku. Jeżeli natkniemy się na taką pseudohodowlę to powinniśmy zrobić wszystko, żeby zabrać maluszki. Ale także zabrać matkę w miarę możliwości.