Jak tak można?!!!
Jest mi smutno i musze sie z kimś tym podzielic. Wczoraj sie o tym dowiedziałam i to mnie gnębi... Była pani, starsza pani. Miała kota w wieku ok. 10 lat.Pani dostała zator, nie wiadomo co z nią bedzie. Kot został pod opieką sąsiadów ktorzy mieli sie nim zaopiekowac. I się "zaopiekowali". Zawieżli do "pani weterynarz" i UŚPILI !!!! Nie wierze, dosłownie, nie wierze jak mogli i jak ta pseudo pani weterynarz mogła tak zrobić. Uśpic zdrowego choć leciwego kota. Gdybym tylko wiedziala dałabym mu dom tymczasowy a nawet na zawsze. Mogl jeszcze zyc... Co powie jego pani? Jak mozna byc takim lekarzem zeby widziec tylko kase i robic takie"usługi" nawet na zdrowych kotach? Ludzie sa podli..
To prawda, ludzie są podli Takich oszołomów powinno się usypiać
Zgłoś to może do okręgowej izby weterynaryjnej. Trzba tępić rzeźnictwo wśród lekarzy!!!
Zgłoś to może do okręgowej izby weterynaryjnej. Trzba tępić rzeźnictwo wśród lekarzy!!!
Ta pani ma mocne plecy wiec pewnie nic jej nie zrobią. Lekarz zawsze sie wybroni. Powie np. ze kot był chory i tak nalezalo zrobić .Jedyne pocieszenie ze ma coraz mniej klientów bo kto by chcial leczyc zwierze u takiego rzeznika!!! Mojego psa chciala uśpić tylko dlatego ze zaczeły jej wyskakiwac brodawki starcze. Oczywiscie nie pozwoliłam i psisko zyło jeszcze dwa lata.
Kurczę, ja to chyba za nerwowy człowiek jestem, bo gdybym usłyszała coś takiego mogłoby dojść do scen dantejskich
A może spróbuj zawiadomić prasę, niech opiszą panią "doktor". Przynajmniej smordku jej narobią.
A może spróbuj zawiadomić prasę, niech opiszą panią "doktor". Przynajmniej smordku jej narobią.
Do prasy trudno bedzie zamiescic cos o weterynarzu, ale moze forum xxxx :?: Tam prawie wszyscy okoceni bwaja, przynajmniej wiekszosc. Im bardziej przypatroje sie kotom tym bardziej nienawidze ludzi, nienawidze sama siebie :cry:
To bardzo podłe! Żebym to widziała bym chyba zadusiła tą "panią weterynarz" za 1 grosz! Ale nie martw się. Po ludziach niczego nie można się spodziewać.
To straszne. Niestety nie kazdy kazdy czlowiek powinien wykonywac ten piekny i trudny zawod weterynarza.
Pozwolcie ze i ja sie uzale tutaj ( nie wiem jak sie wkleja nowe tematy)
W niedziele przed północą auto przejechało mi moją kochaną 9cioletnią koteczke. Moj drugi kot przybiegł do domu z krzykiem bo to widział.
Gdy podbiegłam do niej jeszcze żyła, wiedzialam ze trzeba bedzie ja uspic, miala zmiazdzoną szczekę, krew lala jej sie z pyszczka. Wzielismy ja do auta i zawiezlismy do lecznicy. Mielismy tego pecha iz przed nami przyjechali ludzie z psem (wystraszeni ale zyciu psa nic nie zagrazalo). Pan weterynarz ledwo spojżawszy (ja bylam cala we krwi kotki) kazał połozyc kota na stole w sasiednim gabinecie i czekac , po czym wrocil do psa podac mu witaminki. W tym czasie kot zdychał bez zadnej pomocy. Po awanturze wet podszed i brutalnie zbadal kota i powiedzial ze trzeba go uspic (jak bysmy o tym nie wiedzieli)
Powiedzialam do niego "to niech mu pan da zastrzyk" a on mi na to ze dostal wglowe i i tak nic nie czuje po czym spokojnie wrocil do psa.
Kotka w miedzyczasie dusila sie krwia i probowala uciec ze stołu.
Bardzo dlugo bedzie mnie przesladowal ten widok.
Skonczyło sie na tym ze kotka sama zdechla w lecznicy gdzie mozna bylo w ciagu minuty skrocic jej cierpienie. Trwało to gdzieś pół godziny.
Pan wet zazyczyl sobie 40zł za zastrzyk-ok 40zł za kremacje- ok i 70zl (SIEDEMDZIESIAT ZŁ) za totalną olewke. Zdarzyło sie to w podobno jajlepszej i najbardziej szanowanej lecznicy w Katowicach.
Chcialam opisac to zdazenie po powrocie stamtąd, weszłam nawet na forum, ale słowa , ktore cisneły mi sie wtedy na usta nie nadawały sie do napisania. Musiałam troszke ochłonąć.
Pozwolcie ze i ja sie uzale tutaj ( nie wiem jak sie wkleja nowe tematy)
W niedziele przed północą auto przejechało mi moją kochaną 9cioletnią koteczke. Moj drugi kot przybiegł do domu z krzykiem bo to widział.
Gdy podbiegłam do niej jeszcze żyła, wiedzialam ze trzeba bedzie ja uspic, miala zmiazdzoną szczekę, krew lala jej sie z pyszczka. Wzielismy ja do auta i zawiezlismy do lecznicy. Mielismy tego pecha iz przed nami przyjechali ludzie z psem (wystraszeni ale zyciu psa nic nie zagrazalo). Pan weterynarz ledwo spojżawszy (ja bylam cala we krwi kotki) kazał połozyc kota na stole w sasiednim gabinecie i czekac , po czym wrocil do psa podac mu witaminki. W tym czasie kot zdychał bez zadnej pomocy. Po awanturze wet podszed i brutalnie zbadal kota i powiedzial ze trzeba go uspic (jak bysmy o tym nie wiedzieli)
Powiedzialam do niego "to niech mu pan da zastrzyk" a on mi na to ze dostal wglowe i i tak nic nie czuje po czym spokojnie wrocil do psa.
Kotka w miedzyczasie dusila sie krwia i probowala uciec ze stołu.
Bardzo dlugo bedzie mnie przesladowal ten widok.
Skonczyło sie na tym ze kotka sama zdechla w lecznicy gdzie mozna bylo w ciagu minuty skrocic jej cierpienie. Trwało to gdzieś pół godziny.
Pan wet zazyczyl sobie 40zł za zastrzyk-ok 40zł za kremacje- ok i 70zl (SIEDEMDZIESIAT ZŁ) za totalną olewke. Zdarzyło sie to w podobno jajlepszej i najbardziej szanowanej lecznicy w Katowicach.
Chcialam opisac to zdazenie po powrocie stamtąd, weszłam nawet na forum, ale słowa , ktore cisneły mi sie wtedy na usta nie nadawały sie do napisania. Musiałam troszke ochłonąć.
Mój Boze, to jets poprostu straszne co piszesz, juz pomijajac "weterynarza", sam wypadek , i to ze bylas przy niej i to wszystko dzialo sie na twoich oczach....bardzo wspolczuje....Tobie i tej biednej Koteczce, ktora bardzo cierpiala....weterynarz nie moze wiedziec czy ja boli czy nie....
bardzo to wszystko smutne, trzymaj sie:(
bardzo to wszystko smutne, trzymaj sie:(
- Kasia i Maniuś
- Posty:696
- Rejestracja:13 sierpnia 2007, 19:46
- Lokalizacja:Kraków
To takie przykre, aż się popłakałam Sama nie wiem jak zareagowałabym na lekarza, gdybym znalazła się w takiej sytuacji. Ale jak znam siebie to, istna awantura na całą lecznicę. Trzymaj sie i nie poddawaj się. Naprawdę bardzo CI współczuję.
Harpio wiem ze ruletka i licze sie z tym ze tak moze sie stac.
wiesz ale u mnie to sie odbywa tak ze nie ja biore sobie koty tylko one do mnie przychodza i juz zostaja. Sa to koty ktore wczesniej zyly na wolnosci tylko wybraly u mnie dom a takiego nie mozna zatrzymac w domu bo po prostu bedzie sie meczyl. Nie pozwalajac im wychodzic unieszczesliwila bym je, wiem o tym bo probowałam tak robic, wiec daję im poprostu opiekę. Na takie sytuacje musze byc poprostu przygotowana i jestem. Napisalam tutaj nie dlatego ze przejechalo mi kota lecz dlatego ze wstrząsnelo mna zdazenie juz w lecznicy, to ze ktos taki wogole zajmuje sie leczeniem zwierzat. Pozdrawiam
wiesz ale u mnie to sie odbywa tak ze nie ja biore sobie koty tylko one do mnie przychodza i juz zostaja. Sa to koty ktore wczesniej zyly na wolnosci tylko wybraly u mnie dom a takiego nie mozna zatrzymac w domu bo po prostu bedzie sie meczyl. Nie pozwalajac im wychodzic unieszczesliwila bym je, wiem o tym bo probowałam tak robic, wiec daję im poprostu opiekę. Na takie sytuacje musze byc poprostu przygotowana i jestem. Napisalam tutaj nie dlatego ze przejechalo mi kota lecz dlatego ze wstrząsnelo mna zdazenie juz w lecznicy, to ze ktos taki wogole zajmuje sie leczeniem zwierzat. Pozdrawiam
dobry dalas tytul...ja nie rozumiem jak tak mozna, chyba bym taka "doktorke" rozszrpala, a przynajmniej bym ja wyzwala...ale co to zmieni? nic.
jak sobie pomysle o tym jak to musialo wygladac to jest mi strasznie smutno.
fajnie ze dajesz kotom dom i opieke. maja co jesc, maja gdzie spac, a ze chodza...coz, sa koty calkiem domowe- udomowione od malego, i wolno zyjace...chcialabym zeby w blokach byla mozliwosc otwiereania kotom piwnic i robienia im tam noclegowni i karmienia. niesttey ludzie sa podli, przeszkadza im, smierdzi., juz nie wspomne o dzieciach, podlych i okrotnych ( slyszelicie pewnie historie podpalonego szczeniaka)
w okolicahc mojego bloku pojawily sie male kotki. koty ktore dokarmialam od dluzszego czasu sie okocily. keidy wstaje rano, a na ulicy jesczze pusto,widze jak male sie bawią...maja takie malutkie zadarte w gore ogonki....stawiam im to jedzenie kolo latarni, bo nie mam pojecia gdzie maja swoja miejscowke....i te biedne maluszki od malego musza sie uczyc jak przezyc....w dzien ich nie widac, tylko ok. 5-6 rano.
wczoraj byla straszna burza i tak sobie myslalam, gdzie te biedaki sa....
nie moge chyba nic wiecej zrobic, ale milo wiedziec ze niektorzy maja warunki i z tego korzystaja by zapewniec futrzakom opieke.
jak sobie pomysle o tym jak to musialo wygladac to jest mi strasznie smutno.
fajnie ze dajesz kotom dom i opieke. maja co jesc, maja gdzie spac, a ze chodza...coz, sa koty calkiem domowe- udomowione od malego, i wolno zyjace...chcialabym zeby w blokach byla mozliwosc otwiereania kotom piwnic i robienia im tam noclegowni i karmienia. niesttey ludzie sa podli, przeszkadza im, smierdzi., juz nie wspomne o dzieciach, podlych i okrotnych ( slyszelicie pewnie historie podpalonego szczeniaka)
w okolicahc mojego bloku pojawily sie male kotki. koty ktore dokarmialam od dluzszego czasu sie okocily. keidy wstaje rano, a na ulicy jesczze pusto,widze jak male sie bawią...maja takie malutkie zadarte w gore ogonki....stawiam im to jedzenie kolo latarni, bo nie mam pojecia gdzie maja swoja miejscowke....i te biedne maluszki od malego musza sie uczyc jak przezyc....w dzien ich nie widac, tylko ok. 5-6 rano.
wczoraj byla straszna burza i tak sobie myslalam, gdzie te biedaki sa....
nie moge chyba nic wiecej zrobic, ale milo wiedziec ze niektorzy maja warunki i z tego korzystaja by zapewniec futrzakom opieke.
Mam pytanie do Anatemy.
Jestem z Katowic i chciałabym wiedzieć która lecznica potraktowała tak okrutnie i okropnie Twojego kotka?Będę ją omijać i moi znajomi również.
A którą lecznicę poleciłabyś mi.Na razie moje kotki są zdrowe ale trzeba być przygotowanym na różne niespodzianki losu.
Jestem z Katowic i chciałabym wiedzieć która lecznica potraktowała tak okrutnie i okropnie Twojego kotka?Będę ją omijać i moi znajomi również.
A którą lecznicę poleciłabyś mi.Na razie moje kotki są zdrowe ale trzeba być przygotowanym na różne niespodzianki losu.
Xandro to bylo w tej duzej lecznicy naxxxxxxxxxxxtam gdzie jest nocny dyzur. wiesz lecznice uwazam za bardzo dobra i pracuja tam wspaniali lekarze jak np xxxxxxxxxxxxxxxxxxxx(szczerze go polecam). To raczej nie kwestia lecznicy ale konkretnego weta. Niestety on mial wtedy dyzur. Taki bardzo starszy pan w okularach. Wiesz jak weszlam tam wtedy z kotką i zobaczylam go to juz wiedzialam ze nic dobrego z tego nie wyniknie. facet juz dawno powinien przestac leczyc. Więc jak będziesz tam i zobaczysz tego pana bierz zwierzaka i wiej czympredzej. pozdrawiam Cie serdecznie , zycze zdrowia kotkom i obys nigdy na niego nie trafila w takiej sytuacji jak ja
Anatemo,dziękuję za odpowiedź.Gdzieś już na jakimś forum czytałam właśnie o podobnym przypadku-o dyżurze nocnym i nieodpowiedzialnym wecie właśnie w tej klinice(pewno ten sam).Dobrze wiedzieć gdzie nie chodzić w nagłych wypadkach.Ja chodzę z kotkami do lecznicy na xxxxxxxxxxxx.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 86 gości