Witam!
Szajbusek od wczoraj godz.21 siedzi na drzewie ok. 15 m.
Czy mieliście podobny przypadek?
Czy jest jakaś szansa, żeby sam zszedł?
Gdy się go woła miauczy niemiłosiernie, jednak ani drgnie.
Boję się, że może osłabnąć i spaść.
Kot na drzewie
- Lucyfrecja
- Posty:53
- Rejestracja:19 października 2007, 14:51
- Kontakt:
Albo straz pożarna albo mobilizacja ludzi dobrej woli z dłuuugą drabiną. Jakiś czas temu mieliśmy taki przypadek w Koninie. Straż przyjeżdża jeśli kot na drzewie ma właściciela. jak nie ma - trzeba prosić ludzi. Kota najprawdopodobniej zagonił tam jakiś agresywny pies.
Wiekszość kotów boi się takiej wysokości. Nieliczne tylko potrafią zejść same. Ja z moimi spędzam każdego roku 2 miesiace na wsi, dwa nie wybieraja się wysoko, jeden jak sie wybierze to i sam wykombinuje jak zejść a jednego trzeba systematycznie na rękach znosić....
- Lucyfrecja
- Posty:53
- Rejestracja:19 października 2007, 14:51
- Kontakt:
Straż miała go dziś zdejmować koło południa, a tu przed 8 rano niespodzianka Zjawił się sam. Wymęczony jest zdrowo, będę teraz jeszcze uważniej pilnować
- Lucyfrecja
- Posty:53
- Rejestracja:19 października 2007, 14:51
- Kontakt:
Szczerze - łatwo powiedzieć, gorzej zrobić. O 22 straż pożarna nie chciała nawet słyszeć o ściąganiu go z drzewa - dopiero przed południem dnia następnego. Była też opcja firmy, która ma sprzęt typowo na budowy, ale o tej godzinie nikt się nawet nie zgłaszał. Wejść się nie dało na drzewo i czekanie na akcje straży było po prostu najlepszym rozwiązaniem.
nie chcialam Cie krytykowac, bo nie bylam w takiej sytuacji na szczescie. poprostu szkoda mi sie kota zrobilo, i pomyslalam ze poruszlabym niebo i ziemie zeby go sciagnac. niemoglabym sobie spac spokojnie podczas gdy przerazony kociak siedzi na drzewie , marznie , boi sie , nie spi etc.
- Lucyfrecja
- Posty:53
- Rejestracja:19 października 2007, 14:51
- Kontakt:
No ja w sumie dwa dni nie spałam, bo jeszcze mnie grypa brzuszna dopadła, jakby było mało nieszczęść :/
Zresztą do teraz jak myślę o tym wszystkim to mnie dreszcze przechodzą. Problem polegał na tym, że kociak mi zginął i go najpierw musiałam znaleść. Chodziłam po okolicy i kiciałam, w końcu na terenie Starostwa Powiatowego (robią tam remont i stoi kontener taki dla robotników) naśłuchuje, a tu moje maleństwo piszczy. Poleciałam szybko do domu po Mamę i siostrę, bo trzeba było przez płot przejść (byłam przekonana, że jest w tym kontenerze), a sama nie byłam w stanie (choroba i do tego chodzę o kulach, więc średnio mogę się po płotach wspinać). Poszłyśmy we trzy tam, one przelazły przez ten płot, poszukały jakieś łopatki no i zaczęły p odkopywać ten kontener. W końcu doszłysmy do wniosku, że chyba jest w środku jeszcze w czymś zamknięty, a potem nasłuchujemy, nasłuchujemy okazało się, że siedzi na drzewie. No i reszta, jak wyżej.
W sumie to miło się rozczarowałam tą strażą, bo poza tym, że nie chcieli go w nocy ściągnąć zgodzili się bez jakiś dyskusji, itp. zrobić to, gdy będzie jasno.
Poza tym czytałam na innym forum o różnych tego typu przypadkach i nie raz jest naprawdę ciężko - gdy np. stanie się coś takiego na wsi, skraj lasu, straż wjechać nie może, wtedy jedyna szansa to osoba ze sprzętem do wspinaczki, koty zazwyczaj same się nie decydują zejść.
Zresztą do teraz jak myślę o tym wszystkim to mnie dreszcze przechodzą. Problem polegał na tym, że kociak mi zginął i go najpierw musiałam znaleść. Chodziłam po okolicy i kiciałam, w końcu na terenie Starostwa Powiatowego (robią tam remont i stoi kontener taki dla robotników) naśłuchuje, a tu moje maleństwo piszczy. Poleciałam szybko do domu po Mamę i siostrę, bo trzeba było przez płot przejść (byłam przekonana, że jest w tym kontenerze), a sama nie byłam w stanie (choroba i do tego chodzę o kulach, więc średnio mogę się po płotach wspinać). Poszłyśmy we trzy tam, one przelazły przez ten płot, poszukały jakieś łopatki no i zaczęły p odkopywać ten kontener. W końcu doszłysmy do wniosku, że chyba jest w środku jeszcze w czymś zamknięty, a potem nasłuchujemy, nasłuchujemy okazało się, że siedzi na drzewie. No i reszta, jak wyżej.
W sumie to miło się rozczarowałam tą strażą, bo poza tym, że nie chcieli go w nocy ściągnąć zgodzili się bez jakiś dyskusji, itp. zrobić to, gdy będzie jasno.
Poza tym czytałam na innym forum o różnych tego typu przypadkach i nie raz jest naprawdę ciężko - gdy np. stanie się coś takiego na wsi, skraj lasu, straż wjechać nie może, wtedy jedyna szansa to osoba ze sprzętem do wspinaczki, koty zazwyczaj same się nie decydują zejść.
wspolczuje i gratuluje ze sie dobrze skonczylo.
nie wiem jak dziala straz w takich przypadkach, ale wiem ze straz pracuje 24h/dobe. pewnie roznie to bywa, jedni chetnie jada do kotow inni nie. ale moim zdaniem i tak powinni przyjechac od razu- nie mowie ze konkretnie ci , ale wszyscy i wszedzie. pod warunkiem ze sie gdzies dom z ludzmi w srodku nie pali , jesli nic nie robia, to kazde wezwanie ma byc wazne. ale ja bym w ogole z checia zmienila chore prawo w tym kraju ( pisze mgr o przestepczosci nieletnich i tak na przyklad syn morduje matke bo za glosno jadla zupe- i dostaje poprawczak a jesli juz jest laskawie sadzony jak dorosly to dostaje zawiasy ). eh... o prawach zwierzat juz nie wspomne.
ciesze sie ze kotek dal rade, moze na drugi raz sie zastanowi zanim wlezie na drzewo:)
a tak na marginesie- koty wychodzace maja zycie w pelnym ryzyku.
jestem jak najbardziej za kotem niewychodzacym.
nie wiem jak dziala straz w takich przypadkach, ale wiem ze straz pracuje 24h/dobe. pewnie roznie to bywa, jedni chetnie jada do kotow inni nie. ale moim zdaniem i tak powinni przyjechac od razu- nie mowie ze konkretnie ci , ale wszyscy i wszedzie. pod warunkiem ze sie gdzies dom z ludzmi w srodku nie pali , jesli nic nie robia, to kazde wezwanie ma byc wazne. ale ja bym w ogole z checia zmienila chore prawo w tym kraju ( pisze mgr o przestepczosci nieletnich i tak na przyklad syn morduje matke bo za glosno jadla zupe- i dostaje poprawczak a jesli juz jest laskawie sadzony jak dorosly to dostaje zawiasy ). eh... o prawach zwierzat juz nie wspomne.
ciesze sie ze kotek dal rade, moze na drugi raz sie zastanowi zanim wlezie na drzewo:)
a tak na marginesie- koty wychodzace maja zycie w pelnym ryzyku.
jestem jak najbardziej za kotem niewychodzacym.
- Lucyfrecja
- Posty:53
- Rejestracja:19 października 2007, 14:51
- Kontakt:
Mój ten z drzewa jest ogólnie niewychodzący, ale czasem się wymknie - zazwyczaj Tacie, jak wychodzi na podwórko na papierosa :/ Na drzewo podejrzewam, ze jakiś pies go zapędził.
moja kotka też siedziała na drzewie/wysoki swierk/całą dobę i nie mogła
zejśc na dół/należy do kotów które mają problemy z chodzeniem po drzewach/próbowaliśmy różnych sposobów żeby zeszła lae niestety wieczorem zawołałam straż pożarną /bez problemu przyjechali nawet olbrzymim wozem/ale nie udało im się bo uciekała więc została na drzewie ,a oni odjechali w nocy musiała przeskoczyć z drzewa na dach domu bo rano miauczała do nas z dachu tam też był problem żeby ja zdjąć bo to zima i ślisko jak diabli na górze wię nikt nie próbował ..
koniec końców sytuacja i głód ją zmusiły do skoczenioa na drugi oddalony świerk po którym szybko zeszła na dół..morał nasze wysiłki były na nic
sytuacja ją zmusiła i sobie poradziła!!!
zejśc na dół/należy do kotów które mają problemy z chodzeniem po drzewach/próbowaliśmy różnych sposobów żeby zeszła lae niestety wieczorem zawołałam straż pożarną /bez problemu przyjechali nawet olbrzymim wozem/ale nie udało im się bo uciekała więc została na drzewie ,a oni odjechali w nocy musiała przeskoczyć z drzewa na dach domu bo rano miauczała do nas z dachu tam też był problem żeby ja zdjąć bo to zima i ślisko jak diabli na górze wię nikt nie próbował ..
koniec końców sytuacja i głód ją zmusiły do skoczenioa na drugi oddalony świerk po którym szybko zeszła na dół..morał nasze wysiłki były na nic
sytuacja ją zmusiła i sobie poradziła!!!
moim zdaniem zly moral.
moral jest taki ze kotka mialas szczescie: ze nie spadla z drzewa, ze nie spadla ze sliskiego dachu, ze sie nie rozchorowala (?), ze nie zamarzla- w zaleznosci od pogody.
ale dobrze ze zeszla
moral jest taki ze kotka mialas szczescie: ze nie spadla z drzewa, ze nie spadla ze sliskiego dachu, ze sie nie rozchorowala (?), ze nie zamarzla- w zaleznosci od pogody.
ale dobrze ze zeszla
- Lucyfrecja
- Posty:53
- Rejestracja:19 października 2007, 14:51
- Kontakt:
Nie zgodzę się z Tobą, najwidoczniej nigdy nie miałaś takiej akcji. To się bardzo łatwo mówi/pisze, ale przy konkretnej sytuacji troszkę inaczej to wygląda. Poza tym z tym spadaniem, itp. to weźmy mimo wszystko pod uwagę, że to koty i mają predyspozycje do chodzenia po drzewach. Szczerze mówiąc to mój Drako nigdy w życiu by się nie pozwolił chwycić komuś obcemu i to już jest bardzo duży problem, żeby kota ściągnąć.
tzn wiesz moim zdaniem bardzo dobrze zrobilas ze straza, akurat sie nie udalo, ale wg mnie, dobrze ze ja wezwalas.
co do pogladow na ten temat- mamy inne i juz:)
predyspozycje koty maja, ale wcale nie spadaja na 4 lapy
co do pogladow na ten temat- mamy inne i juz:)
predyspozycje koty maja, ale wcale nie spadaja na 4 lapy
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 27 gości