Strona 1 z 3

zginał kocur-kastrat 14-miesieczny

: 16 listopada 2008, 16:36
autor: MarzenaM
Regularnie wypuszczalam swojego kota na podworko (mieszkam w miescie). Bawil sie z kotami, chodzil swoimi sciezkami a wieczorem mialczal pod drzwiami, zeby go wpuscic do domu. Wczoraj nie wrocil. Mial identyfikator na obrozce. Najbardziej sie boje, ze go cos przejechalo.
Choc on najczesciej biegal po roznych murkach i daszkach - im wyzej, tym lepiej.

Ma 14 miesiecy. I nie zachowuje sie kastrat, tj. prowokuje inne zwierzeta, na podworku czul sie bardzo pewnie, czasem walczyl z innymi kotami, ktore przed nimi uciekaly.

Jakie sa Wasze doswiadczenia z takim znikaniem tego typu doroslych kocurow-kastratow?

: 16 listopada 2008, 18:21
autor: ania1985
w miescie? w glowie mi sie nie miescie to ze jak sie trzyma kota w domu, kocha sie go, to jednoczesnie mozna codziennie ryzykowac jego zyciem.
wybacz ale to rosyjska ruletka.
oby wrocil:/

: 16 listopada 2008, 18:35
autor: MarzenaM
Piszac swoj list nie oczekiwalam obwiniania mnie i krytyki, ktora nic konstruktywnego w dana sytuacje nie wnosi. Dlatego prosilabym o powstrzymywanie sie z podobnymi uwagami. Bardzo natomiast jestem ciekawa Waszych doswiadczen z tego typu przypadkami. Mieszkam w srodmiesciu - dzielnicy starych kamienic.

: 16 listopada 2008, 19:02
autor: sobber
Proponuję porozwieszać ogłoszenia w dzielnicy (najlepiej ze zdjęciem), jutro obdzwonić schroniska i wetów w pobliżu. Powodzenia!!!
A na przyszłość najlepiej zmiana nawyków wychowawczych albo chip. Popieram Anię!!!

: 16 listopada 2008, 19:34
autor: MarzenaM
Polecam książkę "Kocie Tajemnice" napisana przez kociego psychologa.
http://www.krakvet.pl/ksiazka-kocie-taj ... 10598.html

"Trzymanie kota w zamknietym pomieszczeniu oznacza dla wlasciciela same klopoty. Obszar, ktory mozna w calosci objac wzrokiem, nigdy nie stanowi wystarczajacego wyzwania dla kota. Dlatego osoby mieszkajace w kawalerkach czy na stancji powinny dobrze rozwazyc kwestie posiadania kota, szczegolnie jesli nie sa w stanie zapewnic mu swobodnego wychodzenia na dwor."

"Trzymanie kota wylacznie w domu nigdy nie jest wskazane. Umilowanie swobody i mozliwosc wyboru leza w kociej naturze, dlatego wszelkie ograniczenia zle wplywaja na jego samopoczucie. Pomyslcie o przechadzajacym sie w te i z powrotem tygrysie w klatce albo o kolyszacych sie bez przerwy niedzwiedziach. Wiele przypadkow klopotliwych zachowan, z ktorymi mam do czynienia, to skutki zamkniecia kotow w domach."

: 16 listopada 2008, 19:40
autor: sobber
Może mieszkając w środku lasu wolność dla kota jest wskazana, ale w środku miasta jest to tylko i wyłącznie NIEBEZPIECZNE dla niego, a potem BOLESNE dla właściciela. Bym zamartwiała się na śmierć, gdyby któryś z moich chłopaków wyszedł z domu gdzieś w osiedle :(

: 16 listopada 2008, 19:51
autor: MarzenaM
A masz dzieci? Bo matki tak samo usprawiedliwiaja swoja nadopiekunczosc i twierdza, ze robia to z milosci. Nie chca narazic swoje dziecko na niebezpieczenstwo, a siebie na cierpienie z powodu utraty.

: 16 listopada 2008, 19:54
autor: sobber
Ok, nie ciągnijmy tego wątku, bo widzę, że to nie ma sensu. W każdym razie życzę Twojemu kociakowi jak najlepiej, mam nadzieję, że jest cały i nic go złego nie spotkało, bo w tym momencie jego zdrowie jest najważniejsze.
I radzę przeczytać trochę więcej książek niż jedną... Pozdrawiam.

: 16 listopada 2008, 20:02
autor: MarzenaM
Z racji wyksztalcenia, swojego wieku i wieloletnie wykonywanego zawodu, przeczytalam wiele ksiazek i przeczytam jeszcze niejedna :)

: 16 listopada 2008, 21:30
autor: Hikari
Marzeno, zrobienie ogłoszeń i szukanie kota po okolicy to najlepsze wyjście z sytuacji. Może jest jakiś odgłos, na który reagował? Na przykład grzechot puszki z jedzeniem?
Rozważ też noszenie przez kota obroży, nawet jeśli jest na niej identyfikator. Zwierzak mógł się łatwo przez nią zaczepić w ucieczce przed psami lub samochodem, szczególnie jeśli rzeczywiście upodobał sobie chodzenie po dachach i murach.

Mam nadzieję, iż się znajdzie. Trzymam kciuki.

: 16 listopada 2008, 21:48
autor: MarzenaM
Wiem, wiem. Zapewne pomysł z chipem byłby lepszy.
Odglos, na ktory on najlepiej reaguje, to moje miałczenie. Zwykle wyglądało to tak, że wychodzę z domu, miałczę i on leci do mnie, odpowiadająć swoim miałczeniem. Mimo że to niepokorny kotek generalnie; jak go trzymałam w domu, to biegał po ścianach :) tak go energia roznosiła. Sąsiedzi nazywają go łobuzem i jednocześnie uwielbiają.
Ale ad rem. Zatem od wczoraj chodzę i miałczę a przy okazji poznaję jak wielki rewir miał do dyspozycji (wrocławskie śródmieście składa się z kamienic i duzych starych przedwojennych podwórek z mnóstwem zakamarków, komórek, tajemniczych przejść etc.; jedno z tych ogromnych podworek to rewir mojego kota). No i gadam z ludźmi. Prawie każdy go tu kojarzy a jedna sąsiadka mówiła, że go dziś w południe widziała na podwórku ("ten czarno-biały z obróżką - na pewno ten"). Zatem może nie jest tak źle.

: 16 listopada 2008, 22:22
autor: Hikari
Mam więc nadzieję, że wróci :)

Przypomniało mi się ;) Czy kot lubi dzieci? Moja znajoma też 'zgubiła' kotka na przedmieściach, po uzgodnieniu sprawy z rodzicami dzieci mieszkających w okolicy jej domu, 'zatrudniła' je do szukania zguby, obiecując w zamian drobną nagrodę. :)

: 16 listopada 2008, 22:34
autor: MarzenaM
Tez czytalam o tym na jakims kocim forum. Pogadam z dziecmi. Widzialam, ze za nim lataly.
Dzieki :)

: 17 listopada 2008, 06:35
autor: ania1985
marzena wybacz krytyke, ale ja uwazam ze ona jednak cos wnosi w tym wypadku....juz napewno wiesz ile zagrozen oprocz samochodow czeka na tego kociaka?nigdy nie zrozumiem czym podyktowana jest decyzja o wypuszczaniu kota w srodku miasta i zawsze bede w takich wypadkach pisac swoje!
Inni juz Ci cos podoradzali, mam naprawde nadzieje ze bedzie dobrze- trzymam kciuki.

Marzena dzieci poki sie nie usamodzielnia chodza z mama za raczke, z kotem za raczke sie nie chodzi!!
po 2 gie, kot to w dzisiejszych czasach udomowione zwiezrze , popularniejsze juz od psa ilosciowo- sa i beda zwolennicy wolnosci dla kota, nie bede sie z nimi klocic bo jest jeden niepowazalny argument na rzecz nie wypuszczania kota w srodku miasta a nawet w ogole: codziennie ryzykuje sie jego zycie: samochody, ludzcy oprawcy ( zobacz w dziale chorby dla przykladu podpalonego kota), trucizny, zaginiecia , FIP i inne smioertelne choroby kt kot moze zlapac itd., itp.
wiesz moj domowy kot ostatnio chorowal, balam sie o jej zycie i bylo mi bardzo ciezko....nie wyobrazam sobie tego zebym swiadomie , codziennie, dobrowolnie narazala kota na utrate zycia lub zdrowia.

i jesczcze jedno- pomoc i porady to jedno, nie chcesz pewnie czytac mojego posta nawet- ale krytyka w slusznej sprawie jest konieczna. czytajac twoje posty odnosze wrazenie ze nie wyciagasz wnioskow, coz- czyli jak sie kotek znajdzie bedzie dalej wychodzil?

: 17 listopada 2008, 12:22
autor: Mea Luna
Wybaczcie, ale już nie zdzierzę.
Kot to nie jest człowiek, kot to zwierzę!!!!!!!!!!!!!!
Już niejednokrotnie miałam wrażenie, że niektórzy właściciele kotów ciutkę, hmmm, przesadzają z ta opiekuńczością. Nie poweim, bo mi też trochę odbiło - ale dla mnie kupowanie specjalnej karmy, myszki do zabawy i sadzenie trawki to jest maks. na co mnie stać. Czasem jak czytam wasze wypowiedzi to sorry, ale wygląda, jakbyście nie mieli rodzin, rodzeństwa, dzieci...! Jkaby tylko te koty były najważniejsze!
Co do wychodzenia - moim zdaniem kot musi wychodzić, jest zwierzęciem i jakkolwiek byście go nie kochali, on zawsze wybierze wolność! A trzymanie kota w mieszkaniu to tylko i wyłącznie egoizm. Wiem, wiem, ja też trzymam kota. Mam niewielkie mieszkanie, nie wypuszczam jej w ogóle (bo się boję, że potem będzie źle się czuła w 4 ścianach. Wolę, żeby nie wiedziała, że gdzieś jest ten "lepszy świat"). Ale przyzaję - to egoizm z mojej strony. Mam kota, bo lubię koty, wolę je od psów. Dbam o nią, jak tylko umiem, wchodzę na forum, jak chcę się czegos dowiedzieć. Ale cały moj świat, to moja rodzina i moi ludzie. A mój kot jest moim kotem. I tyle. Pewnie dla większości - tylko tyle.

Porobię sobie pewnie wrogów, nikt już nie będzie ze mną chciał gadać :/
Ale po prostu musiałam.
Lubię kotka mojego, też się o nią martwię i nie pozwoliłabym jej skrzywdzić. Ale są sprawy ważniejsze od niej.
Pozdrawiam.