Dorosła kotka ze schroniska w domku. Jak jej pomóc?

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Awatar użytkownika
wspolpraca
Posty:21
Rejestracja:05 stycznia 2009, 08:06
Lokalizacja:Wrocław

05 stycznia 2009, 11:36

Witam
Od cztrech dni mamy dwuletnią kotkę ze schroniska. Niewykastrowaną.
Przyszła do domku, gdzie mieszka dwójka dzieci i kastratrat-Milus.

Niestety nie jest za dobrze. Do schroniska oddał ją właściciel nie podając
przyczyny.

W schronisku zachowywała się poprawnie. W samochodzie tuliła do córki
i do mnie. Horror zaczął sie w domku. Schowała się do wersalki i gdy
chciałam ją wyjąć, ugryzla mnie i z furią podrapała.

Potem schowała pod szafką w kuchni i na płasko przeleżała na zimnych,
pewnie brudnych (bo nie ma tam dojścia) i mokrych kafelkach. Gdy tylko
się do niej zblizałam prychała i rzucała na wyciagniętą rekę. Nie jadła, nie
piła i nie siusiała przez dwa dni. Potem spędziła dzień na parapecie.
Pościelilam jej kocyk i dałam tam jedzenie. Pomalutku zaczęła skubać z miseczki. Nadal prychała gdy ktoś się zbliżał i rzucała się na wyciągniętą
rękę. Dziś zaczęła chodzić po mieszkaniu. Gdy podsuwam rękę wącha ją, ale nie daje się dotknąc. O dziwo śpi już w wersalce albo na telewizorze. Nie prycha ma Milusia i zjadła kilka whiskasków z mojej ręki.

Mam pytanie. Czy wzięłam agresywną kotkę? Jak jej pomóc w
przełamaniu lodów. Ile to może potrwać. Co mogę robić, aby nas
zaakceptowała?
WIem, że wiele z Was adoptowała dorosłe kociaki. Powiedzcie, jak to było u Was. Czy tak od razu kociaki zaakceptowały Was i dom. Ile to trwało?

Za 10 dni jedziemy do kastracji. Boję się, że za wcześnie, ale w ciągu 14 dni, schronisko wykastruje ją za darmo.


Mała
Iza-Erin
Posty:1556
Rejestracja:23 lipca 2007, 19:42
Lokalizacja:Stolica Podlasia :)
Kontakt:

05 stycznia 2009, 19:20

Przede wszystkim musisz uzbroić się w cierpliwość. Kotka znalazła się w zupełnie nowej dla siebie sytuacji i najwyraźniej potrzebuje czasu, żeby się z tym oswoić. Myślę, że termin sterylki jest OK.

Natomiast mam pytanie: czy rozważałaś możliwość karmienia kotów lepszą karmą? Whiskas naprawdę nie jest odpowiedni. Jest sporo karm o podobnej cenie, ale dużo lepszej jakości - Bosch Sanabelle, Acana, Arion, Nutra Nuggets, nawet Perfect Fit.
Awatar użytkownika
wspolpraca
Posty:21
Rejestracja:05 stycznia 2009, 08:06
Lokalizacja:Wrocław

05 stycznia 2009, 22:34

Wiesz, szczerze mówiąc kupuję różne karmy. Nie przywiązuję wagi do tego
jakoś szczególnie.

Jedynie kupuję suche whiskasa. Ponieważ są tam dodatki zapachowe takie,
ze koty szaleją, whiskaski robią u mnie za nagrodę. Normalnie daję im inne.
Jak robię zakupy kupuję rózne firmy. A przyznaję, zę tych nazw to nawet
nie kojarzę. Tego chyba nie ma normalnie w hipermarketach?
Iza-Erin
Posty:1556
Rejestracja:23 lipca 2007, 19:42
Lokalizacja:Stolica Podlasia :)
Kontakt:

06 stycznia 2009, 07:31

wspolpraca pisze:Wiesz, szczerze mówiąc kupuję różne karmy. Nie przywiązuję wagi do tego
jakoś szczególnie.

Jedynie kupuję suche whiskasa. Ponieważ są tam dodatki zapachowe takie,
ze koty szaleją, whiskaski robią u mnie za nagrodę. Normalnie daję im inne.
Jak robię zakupy kupuję rózne firmy. A przyznaję, zę tych nazw to nawet
nie kojarzę. Tego chyba nie ma normalnie w hipermarketach?
Nie, te karmy można kupić w internecie i w wielu sklepach zoo.
Ale dobrze, że traktujesz Whiskasa jak nagrodę - nie dość, że pełno w tym chemii, to jeszcze 4% mięsa to troszkę mało dla kota, który przecież jest mięsożercą.

A jak dzisiaj kicia?
Awatar użytkownika
wspolpraca
Posty:21
Rejestracja:05 stycznia 2009, 08:06
Lokalizacja:Wrocław

06 stycznia 2009, 07:39

Cały czas podchodzę do niej i dużo gadam. Szczególnie podkreślam jej
nowe imię. Próbuję ją dotykać.
Dziś rano...... Podeszła do mnie w kuchni, miauknęła, ogon w górę i zrobiła parę ósemek. Jak ją pogłaskałam to za chwilę na mnie prychęła,
ale już bez ataku pazurkami. I kolejny sukces. Zaczęłą chodzić koło nas.
Wcześniej zwiedzała tylko jak już było cicho.

Boszzzz, nawet nie wiedziałam, że tak będę przeżywać oswajanie koci.

Nie, te karmy można kupić w internecie i w wielu sklepach zoo.
Ale dobrze, że traktujesz Whiskasa jak nagrodę - nie dość, że pełno w tym chemii, to jeszcze 4% mięsa to troszkę mało dla kota, który przecież jest mięsożercą.

A jak dzisiaj kicia?
Awatar użytkownika
ania1985
Posty:1105
Rejestracja:28 października 2007, 08:48
Lokalizacja:Kielce

06 stycznia 2009, 09:31

napewno da sie oswoic, jak ju zpodnosi ogon to oznacza ze jest zadowolona.
nie wiadomo co ja wczesniej spotkalo, jest wystraszona i nie ufna, ale przekona sie ze u Ciebie czekaja ja dobre czasy i bedzie dobrze:)

dolaczam sie do Izy w kwestii karmy. wiskasy maja tyle co nic miesa i do tego jakies uzalezniacze.
Iza-Erin
Posty:1556
Rejestracja:23 lipca 2007, 19:42
Lokalizacja:Stolica Podlasia :)
Kontakt:

06 stycznia 2009, 10:30

Jeżeli po kilku dniach kicia już zaczyna do Ciebie podchodzić, myślę że jest całkiem nieźle. Pumcia, roczna przyblokowa koteczka, której znalazłam domek, zaczęła wychodzić zza szafy dopiero po 3 tygodniach u nowych Dużych, a dotknąć się bez drapania pozwoliła po miesiącu. Tak więc jest całkiem dobrze!

Głaski dla kici!
Awatar użytkownika
wspolpraca
Posty:21
Rejestracja:05 stycznia 2009, 08:06
Lokalizacja:Wrocław

06 stycznia 2009, 12:18

Kolejny SUKCES. Sypią się lawinowo :)
Przed chwilą obwąchali sobie pyszczki z Panem pierworodnym Milusiem. Bez prychanka. Załatwiła się do Milusiowej kuwety, mimo, że ma swoją koło miejsca ukrywania się. ALe to fajne.
Iza-Erin pisze:Jeżeli po kilku dniach kicia już zaczyna do Ciebie podchodzić, myślę że jest całkiem nieźle. Pumcia, roczna przyblokowa koteczka, której znalazłam domek, zaczęła wychodzić zza szafy dopiero po 3 tygodniach u nowych Dużych, a dotknąć się bez drapania pozwoliła po miesiącu. Tak więc jest całkiem dobrze!

Głaski dla kici!
Iza-Erin
Posty:1556
Rejestracja:23 lipca 2007, 19:42
Lokalizacja:Stolica Podlasia :)
Kontakt:

06 stycznia 2009, 13:52

No widzisz!
Będzie dobrze, na pewno! :D
Awatar użytkownika
wspolpraca
Posty:21
Rejestracja:05 stycznia 2009, 08:06
Lokalizacja:Wrocław

08 stycznia 2009, 09:25

Mam pytanie, czy ktoś z Was miał kociaka, który był bity?

Tośka zachowuje się już naprawdę fajnie. Cieszę się, że idzie to dość gładko.
Śpi już u córki na łóżku, zaczęła jeść, kupać i obwąchują się z Panem Milusiem bez prychanka.
Jeszcze jest trochę płochliwa. Wiadomo dzieci w domu, czasem jakiś krzyk, przepychanka ;)
Daje się już krótką chwilę dotknąć. Nie rzuca się z drapaniem. Jedyne co
mnie zastanawia, to czy ona nie była np. bita. Jak powoli podsuwam
rękę, to obwącha i na chwilę mogę jej dotknąć. Na każdy gwałtowniejszy
ruch ręką reaguje gwałtownym cofnięciem i prychaniem (dostaję zawału serca za każdym razem, bo jeszcze mam jej ślady zębów i pazurów :shock: )
Zastanawiam się, czy po prostu jeszcze mi nie ufa, czy może była bita i dlatego reaguje tak, na szybsze ruchy ręką.

Iza-Erin pisze:No widzisz!
Będzie dobrze, na pewno! :D
Iza-Erin
Posty:1556
Rejestracja:23 lipca 2007, 19:42
Lokalizacja:Stolica Podlasia :)
Kontakt:

08 stycznia 2009, 10:16

Trudno powiedzieć - mogła rzeczywiście być bita, ale równie dobrze może to wynikać z tego, że była w schronisku i jest trochę dzikawa.
Awatar użytkownika
anucha
Posty:68
Rejestracja:10 marca 2006, 15:51

15 stycznia 2009, 13:07

Miałam podobny przypadek...Kotka nie była w prawdzie ze schroniska,ale znaleziona koło sklepu na wiosce.Była tak chuda i malutka,ze wygladała na kocię.Ktoś bestialsko przyciął jej oba uszka...Na mój widok przybiegła od razu i zaczęła się łasić ale po chwili pieszczot ugryzła w palec.Stwierdziłam,że może poczuła jedzenie na rekach.W samochodzie zasnęła na kolanach mrucząc...W domu niestety zaczęła trochę agresywniej zachowywać,również do mojego kota.Osobiści emnie nie ugryzła już więcej,ani mojego męża,ale reszta domowników zaczęła sie jej bać,bo atakowała zębami.Krzywdy by nie zrobiła-bo zęby miała starte i bardzo tępe.Ja w pełni rozumiałam jej zachowanie-ktoś musiał się nad nią strasznie znęcać-chciała być z ludźmi,ale pozostał w niej odruch obronny.Bardzo chciałam jej pomóc-weterynarz przy próbie sterylizacji -po otwarciu stwierdził takie zrosty i uszkodzenia,że kotka musiała być strasznie katowana,krzywo zrośnięte przednie obie łapki po złamaniach-po prostu masakra!!!Nie dziwiłam się jej reakcji!!!Byłam zdecydowana jej pomóc.Ale zaczęła atakować dzieci,przy tym nie prychała,ale rzucała się z ząbkami na nogi....Ja bym jej to wszystko darowała.Wiem,ze to trudne żyć z tak skrzywdzonym kotkiem....Niestety rodzina nie wytrzymała....Siostra planowała dziecko i bała się jej(ją też ostro gryzła..)Pewnego dnia wywiozła do schroniska.Była wielka kłótnia...Bardzo to przykre jak ludzie tak łatwo się poddają, kiedy kotek nie z własnej winy sprawia problemy...Bo nie jest tak bezproblemowy...Czułam się strasznie,gdybyśmy mieszkali sami nigdy nie dopuściłabym do tego....
Ja życzę cierpliwości...Takiego kotka,którego serce i zaufanie zdobywa sie powoli kocha się jeszcze mocniej i każdy dzień "bez pazurka" cieszy bardziej.....Ściskam serdecznie i jeszcze raz wiele cierpliwości.Jeśli kicia o której piszę jeszcze żyję tam w schronisku,za 1/2 roku mam szansę ją zabrać już na "swoje"...Nie rezygnujmy z tych skrzwdzonych,niepokornych kociaków i djamy im szansę."Współpraca" jest tego przykładem!!!!
Awatar użytkownika
ania1985
Posty:1105
Rejestracja:28 października 2007, 08:48
Lokalizacja:Kielce

16 stycznia 2009, 07:35

o jej, myslalam ze to bedzie historia z happy endem.
biedna kicia:(
Awatar użytkownika
wspolpraca
Posty:21
Rejestracja:05 stycznia 2009, 08:06
Lokalizacja:Wrocław

16 stycznia 2009, 10:05

Dziękuję i współczuję. Nie możesz się winić za to co się stało.

Nasza Tośka chodzi już po domu, ale głównie chowa się po kątach. Nie
gryzie już, ale na każdy ruch ręką, nadal reaguje prychaniem i ucieczką.

Nasz Miluś to obżartuch a ona taka drobniutka. Je już, ale bardzo mało.
Wczoraj miała mieć sterylkę, ale zdecydowałam odsunąć to w czasie, aż przynajmniej mi zaufa, tak do końca.

TO córcia wybrała sobie Tosię. Jest niby cierpliwa, ale widzę, jak jest zawiedzionam że Tosiczka do nikogo nadal nie przychodzi. Poprzedni kot był miziasty.

Jednak widzę, jak kocia z dnia na dzień otwiera się na nas i choćby nie wiem co nie oddałaym jej. Podejrzewam, że drugiego wstrząsu mogłaby nie przeżyć.

ania1985 pisze:o jej, myslalam ze to bedzie historia z happy endem.
biedna kicia:(
Awatar użytkownika
wspolpraca
Posty:21
Rejestracja:05 stycznia 2009, 08:06
Lokalizacja:Wrocław

02 lutego 2009, 07:46

Ta historia ma happy end. Tosia jest juz nasza tak naprawdę. Najpierw zaakceptowała dom, potem Milusia, nadszedł czas na nas. Miałyście rację, to niesamowite i wzruszające.

Leżałam sobie przed TV tak weekendowo. Miluś jak zwykle koło mnie. Nagle Tosia wskoczyła na łóżko i położyła się w zgięciu moich kolan. Nawet nie drgnęłam. Zaczęłam ją głaskać. Prychnęła, ale już bez przekonania.
Od tego momentu miałam ją nieraz na rękach. Nadstawia się sama do mizianka. Wcina, aż jej się uszy trzęsą. Stała się wyjątkowo gadatliwa.

Moja córcia jest szczęśliwa, bo w końcu bez lęku może głaskać swoją kiciunię.

Pozdrawiam "kocie-mamy" ;)
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 13 gości