Dla zainteresowanych tygodniową opieką!
: 26 kwietnia 2009, 10:17
Nie wiem, czy ktoś z Was słyszał o Kocim Azylu w Konstancinie. Jest tam cała masa kotków i parę psiaków.
Otóż z tego co wiem, w azylu można pełnić swego rodzaju "pomoc". Właścicielka, Pani Irenka, zajmuje się wyszukiwaniem i wyłapywaniem bezpańskich kotków i kociaków w mieście, następnie zwierzątka trafiają do adopcji. Niestety, większość z maluchów jest zupełnie dzika, nie zna ręki człowieka... Azyl szuka osób, które były by w stanie wziąć na tydzień takiego kociaka i oswoić go. Sama kilka razy takiego brałam wiec wiem, że jest to dosyć trudne, jednak do zrobienia... i dla mnie największą nagrodą była satysfakcja w momencie, kiedy zupełnie zdziczały kotek tulił się do mnie jak maskotka... W momencie, gdy zdecydujecie się na wzięcie takiego kociaka, jest on przywożony do was do domu w klatce, razem z zapasem jedzenia na tydzień. Na początku Pani Irenka prosi o nie wypuszczanie go z klatki, bo wiadomo- może uciec... a uwierzcie- to masakra, kiedy chce się takiego zdziczałego malucha ponownie złapać...:/ jemu też to nie pomaga...
Mam nadzieję, że przedłożyłam sprawę dostatecznie jasno... dla zainteresowanych pomocą podaję adres strony z ważnymi informacjami:
http://101kotow.koty.pl/azyl.htm
Zapraszam!
Otóż z tego co wiem, w azylu można pełnić swego rodzaju "pomoc". Właścicielka, Pani Irenka, zajmuje się wyszukiwaniem i wyłapywaniem bezpańskich kotków i kociaków w mieście, następnie zwierzątka trafiają do adopcji. Niestety, większość z maluchów jest zupełnie dzika, nie zna ręki człowieka... Azyl szuka osób, które były by w stanie wziąć na tydzień takiego kociaka i oswoić go. Sama kilka razy takiego brałam wiec wiem, że jest to dosyć trudne, jednak do zrobienia... i dla mnie największą nagrodą była satysfakcja w momencie, kiedy zupełnie zdziczały kotek tulił się do mnie jak maskotka... W momencie, gdy zdecydujecie się na wzięcie takiego kociaka, jest on przywożony do was do domu w klatce, razem z zapasem jedzenia na tydzień. Na początku Pani Irenka prosi o nie wypuszczanie go z klatki, bo wiadomo- może uciec... a uwierzcie- to masakra, kiedy chce się takiego zdziczałego malucha ponownie złapać...:/ jemu też to nie pomaga...
Mam nadzieję, że przedłożyłam sprawę dostatecznie jasno... dla zainteresowanych pomocą podaję adres strony z ważnymi informacjami:
http://101kotow.koty.pl/azyl.htm
Zapraszam!