O śwince morskiej słów kilka..
: 14 czerwca 2015, 19:24
Cześć, streszczę tu szybko moją krótką historię życia;
moim pierwszym świniakiem, a właściwie świniaczką, była czarna Zorka, z najzwyklejszego sklepu zoologicznego (właśnie dużo złego usłyszałam dziś o zoologicznych, ale o tym później).
Wszystko było pięknie, aż do czasu, gdy okazało się, że ma coś z kręgosłupem, nie umiała się normalnie poruszać.
Od czasu, gdy ją pożegnałam, ani myślałam o śwince, bo każde wspomnienie przez kogokolwiek o tych uroczych gryzoniach sprawiało, że łzy momentalnie napływały mi do oczu.
Ostatnio jednak do głowy przyszła mi nieśmiała myśl, że może jednak czas na świnkę.
Jednakże moje życie wzbogaciło się o pociesznego westa, no i tu rodzi się moje pierwsze pytanie:
Jak świnka dałaby sobie radę z tym potworkiem? To jest strasznie przyjaźnie nastawione stworzenie, krzywdy by na pewno nie zrobił, ale jest dość głośny, a nie chcę nastawiać świnki na ciągły stres.
A wracając do sklepów; przeczytałam dziś tutaj, że kupowanie świnki, jak i innego gryzonia w zoologicznych, to napędzanie maszyny zła (może nie dokładnie w tych słowach;p), ale niestety nie mam możliwości podjechania gdziekolwiek dalej po świnkę, (choć będę starała się jak najmocniej) lecz jednym z najbardziej prawdopodobnych miejsc zakupu będzie najzwyklejszy Kakadu.
No więc jak to w końcu jest z tymi zoologicznymi?
Z jednej strony nie chcę być panikarą, bo znam sporo osób ze zwierzakami z zoologicznych, wszystkie mają się dobrze, nie ma żadnych problemów, ale z drugiej nie mam ochoty na powtórkę z rozrywki, bo tego już bym nie zniosła..
Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi, no i przepraszam, bo dziś myślenie mi szczególnie nie idzie
moim pierwszym świniakiem, a właściwie świniaczką, była czarna Zorka, z najzwyklejszego sklepu zoologicznego (właśnie dużo złego usłyszałam dziś o zoologicznych, ale o tym później).
Wszystko było pięknie, aż do czasu, gdy okazało się, że ma coś z kręgosłupem, nie umiała się normalnie poruszać.
Od czasu, gdy ją pożegnałam, ani myślałam o śwince, bo każde wspomnienie przez kogokolwiek o tych uroczych gryzoniach sprawiało, że łzy momentalnie napływały mi do oczu.
Ostatnio jednak do głowy przyszła mi nieśmiała myśl, że może jednak czas na świnkę.
Jednakże moje życie wzbogaciło się o pociesznego westa, no i tu rodzi się moje pierwsze pytanie:
Jak świnka dałaby sobie radę z tym potworkiem? To jest strasznie przyjaźnie nastawione stworzenie, krzywdy by na pewno nie zrobił, ale jest dość głośny, a nie chcę nastawiać świnki na ciągły stres.
A wracając do sklepów; przeczytałam dziś tutaj, że kupowanie świnki, jak i innego gryzonia w zoologicznych, to napędzanie maszyny zła (może nie dokładnie w tych słowach;p), ale niestety nie mam możliwości podjechania gdziekolwiek dalej po świnkę, (choć będę starała się jak najmocniej) lecz jednym z najbardziej prawdopodobnych miejsc zakupu będzie najzwyklejszy Kakadu.
No więc jak to w końcu jest z tymi zoologicznymi?
Z jednej strony nie chcę być panikarą, bo znam sporo osób ze zwierzakami z zoologicznych, wszystkie mają się dobrze, nie ma żadnych problemów, ale z drugiej nie mam ochoty na powtórkę z rozrywki, bo tego już bym nie zniosła..
Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi, no i przepraszam, bo dziś myślenie mi szczególnie nie idzie