20 grudnia 2014, 20:51
Zacznijmy od suplementów, których się tak wiele tu osób czepia. To nie są takie suplementy jak nam się w reklamach sprzedaje dla ludzi, jak na paznokcie, na włosy, na ładną skórę etc.
Jeżeli pies upolował by sobie królika to w tym króliku co by było? Byłyby mięśnie (mięso), byłyby ścięgna, byłby tłuszcz, były by wszystkie płyny ustrojowe (nie tylko krew), była by skóra, byłoby futro, byłyby wszystkie narządy wewnętrzne. Byłoby w nim absolutnie wszystko czego nasz pies potrzebuje. Ni mniej ni więcej. Jeżeli upolowany królik był dziki a nie hodowlany, to karmił się zupełnie naturalnie, a co za tym idzie w jego organizmie nie byłoby zaburzeń, jak chociażby stosunku kwasów tłuszczowych. Czyli ten jeden królik jest idealnie zbilansowanym posiłkiem dla każdego jednego psa. Dodatkowo pies go upoluje i zje dokładnie wtedy kiedy będzie chciał go zjeść. Albo od razu albo odpocznie po wysiłku i dopiero się za niego zabierze.
Jak wygląda królik w sklepie? Nie ma w sobie podrobów, nie ma w sobie płynów ustrojowych, nie ma a sobie skóry ani futra. Nawet jak uda nam się dokupić część z tego to jest to tylko część. A jak z biologii wiadomo narządy wewnętrzne to nie tylko serce, żołądek i wątróbka. Nasz kupny królik nie pochodził też z łąki. Był hodowlany. Czyli zapewne karmiony paszowo, czy zgodnie ze swoją naturą i swoim zapotrzebowaniem? hmmm
W tym momencie wkraczają do gry suplementy. Podajemy je aby wyrównać braki tam, gdzie wiemy, że są. I tak dajemy olej z łososia z uwagi na zaburzone proporcje w mięsie hodowlanym kwasów omega 3 i 6. Dodajemy morszczyn z uwagi na brak witaminy K2 w organizmie zwierząt hodowlanych, etc.
Ale, ale. A co w sytuacji, gdy podstawą wyżywienia naszego psa jest mięso dzikożyjących zwierząt, albo kurka/kaczka ze wsi, która cały dzień biega sobie po dworze i dziubie dżdżowniczkę, ziarenko, korzonek? A na dodatek mamy możliwość dostanie całego koźlątka (samiec sarny zwany jest bowiem kozłem), całego króliczka i całej kaczuszki? Czy te suplementy są nam wtedy potrzebne? Nie, nie są.
W gotowanym mięsie, które mamy ze sklepu występują dokładnie te same niedobory, i w ten sam sposób powinno być ono suplementowane.
W naturze pies zjadłby dokładnie tyle ile potrzebuje (sam w końcu sobie musi to upolować, a pies z natury jest leniwcem i jak nie musi czegoś robić to zwyczajnie tego nie robi, bo przecież w tym czasie mógłby np. ... poleżeć). Zjadłby też dokładnie to, czego potrzebuje. Jak poczytamy takie historie osób, którzy przetrwali różne tragedie, np. lawina w górach i mus przeżycia w jaskini, katastrofa samolotu i czekanie tygodniami na ratunek, zatonięcie statku i dryfowanie w pontonie to poczytamy o tym jak ludzie mieli ochotę na naprawdę przeróżne rzeczy, np. rybie oczy. To organizm im podpowiadał, że czegoś w ich organizmach brak i musi być uzupełnione. Ale to są czasem okrutne historie, więc spójrzmy trochę bliżej. Ciężarne kobiety... no cóż jak baba w ciąży mówi, ze chce galaretkę truskawkową z kiszoną kapustą w środku to chce takie i nie ma przebacz. To jej organizm krzyczy, ze czegoś potrzeba więcej bo tego jest brak. Nie wszystkie bowiem kobiety mają takie zachcianki.
To samo zrobił by nasz pies - czegoś zjadł więcej a czegoś mniej, tak sam z siebie. U nas zdany jest na nas i na to, że zrozumiemy co ów do nas mówi. Spójrzmy czasem na rzeczy, jakie pies kradnie z kuchni czy zjada na spacerze.
A jak to wygląda objętościowo? Przyjmuje się, ze dorosły osobnik je około 2% swojej masy ciała. Ale to się tak przyjmuje tylko, bo wiadomo, że malutki pies potrzebuje (w stosunku do swojej macy ciała) procentowo więcej jedzenia niż psi olbrzym. Tak samo jak pies aktywny będzie potrzebował więcej niż pies leniuch. Pies mieszkający na dworze też będzie potrzebował więcej niż ten, który całymi dniami lubi wygrzewać się na dywanie, etc.
Ale to nam wyjdzie wszystko w praniu, więc obliczamy pierwszą dawkę na te 2%. Jak zobaczymy, że pies jest głodny bo za mało dostał (a nie z powodu pasji jedzenie - co dobrze rozumiemy, bo takiego obżartucha mamy w domu, co by tylko jadł i jadł i jadł) to dajemy więcej, jak widzimy, że pies nie je od razu tylko zwleka, bądź zostawia to znaczy, że dajemy za dużo.
Ja to ten inny gość, niż ten zaraz nade mną. Ja to ten od 135 kg psów.