Z tym ruchem u szybko rosnących szczeniąt, to też trzeba uważać.
Psiak ma mieć sporo ruchu, ale przede wszystkim "swobodnego" i kontrolowanego. Żadnego biegania przy rowerze, skoków przez przeszkody, agility i nadmiernych szaleństw z innymi psami (mowię tu o szczeniakach, nie o dorosłych). Trzeba dobrze to wyczuć i w porę przerywać takie zbyt intensywne zabawy. A i towarzystwo do zabawy trzeba dobrze dobrać (bo np golden z chartami nie ma szans, a wyścigi z nimi to pierwszy krok do naderwania mocno naciągniętych ścięgien).
Jeśli chodzi o galaretki z nóżek: ta z wieprzowych wydaje mi sie zbyt tłusta, choć znam takich, co swoim psom podają. My robimy z kurzych łapek i jest super. Po ugotowaniu wyciągam tylko długie kostki (te z palców zostawiam) i pazurki.
Teraz (z uwagi na niedobory białkowe) dodatkowo wrzucam do tego mięsko (najczęściej z indyka) i robię "salcesonik".
Gotuję od razu z 2 kg łapek, po zastygnięciu dzielę na porcje 2-3 dniowe i do zamrażalnika.
Dodatki na stawy w karmach Diamond
Oczywiście masz rację - pies do 12 miesiąca życia nie powinien ciężko pracować. Mówiąc o ruchu miałem na myśli przede wszystkim szczeniacką zabawę, luźny bieg z sukcesywnie i powoli dodawanymi elementami pracy - jeżeli takową pies ma w przyszłości wykonywać. Szczeniak ma wiele entuzjazmu, nie potrafi ocenić swoich sił i możliwości i można go "spalić".gasparo pisze:Z tym ruchem u szybko rosnących szczeniąt, to też trzeba uważać.
Psiak ma mieć sporo ruchu, ale przede wszystkim "swobodnego" i kontrolowanego. Żadnego biegania przy rowerze, skoków przez przeszkody, agility i nadmiernych szaleństw z innymi psami (mowię tu o szczeniakach, nie o dorosłych). Trzeba dobrze to wyczuć i w porę przerywać takie zbyt intensywne zabawy. A i towarzystwo do zabawy trzeba dobrze dobrać (bo np golden z chartami nie ma szans, a wyścigi z nimi to pierwszy krok do naderwania mocno naciągniętych ścięgien).
Co do gotowania - jestem przeciwnikiem. Gotowanie zabija wszystkie cenne składniki. Żeby zrobić taką galaretę trzeba to trochę pogotować a wraz z tym w "komin" idzie większość składników. Psy doskonale radzą sobie z surowym. Łapka kurza dla psa to błachostka. Kości cielęce obgryza prawie do zera mając przy tym mnóstwo pracy i czasem zabawy - szczególnie szczeniak.
Większość psiaków sobie z tym radzi, ale nie mój łapczywiec. Suchą karmę nadal musimy moczyć (a ma już 6,5 miesiąca), a o jedzeniu kości możemy zapomnieć - łyka wszystko w całości, dławi się i już parę razy było naprawde niebezpiecznie, bo sie zadławił. Nie mogł ani przełknąć, ani wykrztusić, a brzuch się robi mu wtedy jak balon i musimy "mechanicznie" usuwać powietrze z żołądka. Dlatego nie ryzykujemy.
A galaretka ładnie się ślizga i nie ma tego ryzyka.
Dlatego, choć jestem zwolennikiem barfu, musimy zostać przy dotychczasowym karmieniu. Przynajmniej narazie.
A galaretka ładnie się ślizga i nie ma tego ryzyka.
Dlatego, choć jestem zwolennikiem barfu, musimy zostać przy dotychczasowym karmieniu. Przynajmniej narazie.
No to rzeczywiście może być problem. Trzeba byłoby mu albo taką kość trzymać ale jak jest duży i silny to ją wyrwie, albo kupować naprawdę wielkie kości a aby jej nie połknął tylko obgryzał i może się nauczył albo po prostu mielić co też może być problemem. "Zwykłe" maszynki z drobiem sobie radzą ale już cielęcej czy wołowej nie zmielimy.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 23 gości