Niewydolność nerek u psa!

Dyskusje o chorobach, ich leczeniu, oraz profilaktyce.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

ania05

25 kwietnia 2012, 18:01

Dla każdego jego pupil jest najważniejszym ...czy jest pierwszym czy piętnastym ....nikt nie uzależnia uśpienia psa od planów weekendowych ,nikt z nas forumowiczów oczywiście .Każdy miłośnik zwierząt przezywa każde odejście ,czasem bardziej niż niejednego członka rodziny .Wsparciem może okazać się osoba która mizia i podtrzymuje czyjeś decyzje ale i tez która się z nimi nie zgadza i czasem nawet ma zupełnie odmienne zdanie .U ludzi też występują cuda -wianki w postaci wyników jak u nieboszczyka a paradoksalnie dobrego samopoczucia -widziałam takie przypadki i wiem że tak jest ale nigdy nie skończyło się to happy endem .To tak na marginesie .
Awatar użytkownika
Dardamell
Posty:1137
Rejestracja:20 września 2011, 19:04

25 kwietnia 2012, 20:16

.
Ostatnio zmieniony 26 stycznia 2013, 21:37 przez Dardamell, łącznie zmieniany 1 raz.
milkaelk
Posty:20
Rejestracja:18 marca 2012, 18:20

25 kwietnia 2012, 20:31

Aniu, oczywiście masz rację. I wielu z nas dziękuje Ci za czasem przykre, ale jakże rozsądne słowa. Bo rozsądek zachować trzeba zawsze. Człowiek jest EGOISTĄ i masz rację, że czasami myśli przede wszystkim o sobie i swoich emocjach, a dopiero później o tym, jak czuje pies, czy go boli, czy cierpi. Ja dziś byłam u wet. Wyniki lepsze bez kroplówek. Oczywiście mam furosemid, ipakitine, rubenal... Każdy chyba wie, co dostaje pies z PZN. Mój pies jest chudy (bardzo). Gdzies wyczytałam, że przy tak długiej terapii organizm pożytkuje własne białko, jeżeli nie odżywia się w normalny sposób. Może dlatego, że Roki zaczął jeść, jego wyniki się poprawiły. Sama nie wiem. Ale jest teraz w niezłej formie. Jak długo to potrwa - nie wiem. Ale zdaję sobie w pełni sprawę, że przyjdzie moment, gdy jego organizm powie DOŚĆ. Wiem, że to dostrzegę, bo jestem mentalnie na to przygotowana. I wtedy nie zawaham się ani przez chwilę, bo to byłoby nieetyczne i egoistyczne podejście do kochanego czworonoga, za którego jestem odpowiedzialna. Czytałam, jak To się odbywa, moja wet też mi wszystko wytłumaczyła. I nie oczekuję cudu, bo mimo wszystko jestem realistką. Pomagam psu tak jak umiem, dopóki nie pokazuje, że tego nie chce. Ale gdy sam nadstawia pyszczydło do strzykawki, którą podaję mu rozpuszczony Rubenal, bo za nic nie chce go zeżreć w formie tabletki, wiem, że chce pomocy. I dlatego z nim jestem.
ania05

25 kwietnia 2012, 21:36

Niekiedy jest tak że wyniki są fatalne a organizm jako tako funkcjonuje -ku zdziwieniu lekarzy a czasami jest tak że wyniki są w miarę a samopoczucie zwierzęcia jest tragiczne i to widać .Rozróżnić takie stany to bardzo trudna rzecz .Mysle że każdy ma ogromny dylemat czy to już czy jeszcze nie .....kiedy nadejdzie ten dzień ...a może jutro bedzie lepiej ...a może stanie się cud ...a może już dawno powinnyśmy zadecydować ....nikt nie ma racji czy złotego środka ....zawsze można się pomylić ..zawsze ma się wyrzuty sumienia .Może lepiej jest żeby zwierzę zasneło w naszych ramionach przy jeszcze względnym samopoczuciu a nie podczas męczarni ? W obu przypadkach pęka nam serce i nigdy ta blizna nie znika .Nigdy .
mme
Posty:159
Rejestracja:31 grudnia 2008, 19:12
Lokalizacja:kraków

25 kwietnia 2012, 23:09

Dołączę się do dyskusji, bo od prawie miesiąca, dokładnie od dnia, kiedy zobaczyłam wyniki badan mojej suni, zaczęłam przygotowywać się psychicznie na to, że być może będę musiała wkrótce podjąć decyzję, żeby przerwać jej cierpienia. Tylko, że to jest właśnie ten przypadek: " wyniki są fatalne a organizm jako tako funkcjonuje" a nawet w stosunku do tych wyników całkiem dobrze. Ale pojawił się inny problem: nadal nie wiadomo co jest przyczyną choroby suni i dzisiaj usłyszałam, że w związku z tym konieczna jest laparotomia. Mogłoby się wydawać, że decyzja jest prosta: przecież chcę ratować mojego psa i zrobić wszystko co możliwe. Tylko, że boję się powikłań, które mogą odebrać suni ten czas, który jej pozostał. Wciąż mam nadzieję, że tego czasu jest jeszcze dużo.
Ostatnio zmieniony 26 kwietnia 2012, 17:25 przez mme, łącznie zmieniany 1 raz.
kakarzynka
Posty:20
Rejestracja:16 kwietnia 2012, 17:11

26 kwietnia 2012, 10:36

Przepraszam, jeśli trochę przesadziłam, ale czuję się jak morderca.
Ciągle słyszę tuptanie łap na schodach, sapanie, dziś rano miałam wrażenie że zimny nos mnie dotknął.
Dając kotu śniadanie jak zwykle polazłam nalać wodę do psiej miski...
Nie wytrzymam bez psa ani dnia dłużej, za płotem jest młodziutka labradorka którą chodzę głaskać wyjąc jej w sierść bo Neo też był labkiem.
Z drugiej strony, każdy pies będzie do niego porównywany i nie ma siły go przebić, serio..
Z trzeciej strony, bardzo blisko miejsca gdzie od 8 lat spędzaliśmy z naszym psiulem wszystkie urlopy i długie weekendy właśnie, (gdzie chciałam go znowu zabrać chociaż ostatni raz) jest hodowla.. i miot do sprzedania...Może to nie przypadek.I gdyby tak wziąć sunię, nie psa i w innym kolorze to bym nie porównywała..
Piesio był prezentem urodzinowym dla mojego syna , a jego urodziny są za dwa tygodnie... Drugi dzień dzieciak nie poszedł do szkoły bo ciągle płacze..
Przepraszam, że odchodzę od tematu, ale i tak będę tu zaglądać i sprawdzać jak Roki się trzyma bo mi to weszło w nawyk.
milkaelk
Posty:20
Rejestracja:18 marca 2012, 18:20

26 kwietnia 2012, 15:30

Zaglądaj Katarzynko:)) A może pomyśl o psie z adopcji....Może labrador, a może seter, jak masz czas na spacery....
mme
Posty:159
Rejestracja:31 grudnia 2008, 19:12
Lokalizacja:kraków

26 kwietnia 2012, 17:30

kakarzynka pisze: Z drugiej strony, każdy pies będzie do niego porównywany i nie ma siły go przebić, serio..
/../I gdyby tak wziąć sunię, nie psa i w innym kolorze to bym nie porównywała..
Na pewno będziesz porównywała ale też na pewno zaakceptujesz tę odmienność. Wydaje mi się, że nawet nie ma znaczenia umaszczenie czy płeć. Każdy pies jest inny ale każdy ma to "coś".
milkaelk
Posty:20
Rejestracja:18 marca 2012, 18:20

27 kwietnia 2012, 18:41

Piękny jest. I ponieważ znalazłam info, że tekst można rozpowszechniać, wydrukuję i zaniosę do lecznicy.

Mój Roki dziś miał kontrolne wyniki. Kreatynina i mocznik spadły. Nadal są to wartości wysokie, ale mimo wszystko najniższe od rozpoczęcia leczenia.Hura!!!
SleepingSun
Posty:3463
Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19

27 kwietnia 2012, 19:11

cieszymy się bardzo:)
kakarzynka
Posty:20
Rejestracja:16 kwietnia 2012, 17:11

28 kwietnia 2012, 15:19

:) i tak trzymać, Roki nie daj się!!
ps. znowu odbiegnę od tematu, ale czym zabezpieczacie psa przed kleszczami, kiedy już wiadomo że każdy następny może go zabić? Bo preparatów jest multum, a ja już wiem że jeden z bardzo drogich i reklamowanych nie zadziałał...:(
jest kilka wątków, każdy mówi co innego ale zależy mi na opinii tych którzy kleszcza boją się bardziej niż statystyczny właściciel psa.
isabelle30
Posty:3475
Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36

28 kwietnia 2012, 15:48

My od dwóch lat używamy Fyprysta. Jest czysto. A po powrocie z lasu na świeżo odkurzam psa odkurzaczem. Wszystkie łążące zostają wessane. Na łąkę dodatkowo popsikuję psa Ixodermem lub fiprexem w sprayu. Póki co odpukać jest ok.
milkaelk
Posty:20
Rejestracja:18 marca 2012, 18:20

29 kwietnia 2012, 20:16

A ja popytam o dietę. Daję Rokiemu Royala suchą i w puszkach dla nerkowców, ale nie przepada za nią. Może macie jakieś pomysły i doświadczenia dotyczące żywienia? Jaka karma się u Was sprawdza?
Panie Jarku, może jakieś sugestie? Z góry dziękuję:))
kakarzynka
Posty:20
Rejestracja:16 kwietnia 2012, 17:11

29 kwietnia 2012, 20:55

Mi pani wet. kazała dawać po 2, 3 rozgotowane, przetarte ziemniaki dziennie. Podobno dobrze działają na nerki i pomagają wyrównywać bilans kaloryczny bo renala żaden pies nie lubi. Ale co lekarz to opinia, więc trzeba poczekać na fachowca :)
I mam również pytanie: czy 10 kg szczeniak jest za mały na obrożę kiltix albo foresto?
Ostatnio zmieniony 29 kwietnia 2012, 20:58 przez kakarzynka, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 54 gości