Błagam o pomoc!!!

Dyskusje o chorobach, ich leczeniu, oraz profilaktyce.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Kratos
Posty:4
Rejestracja:02 lipca 2013, 00:46

02 lipca 2013, 00:49

Proszę Was może poratujecie...
Jakiś czas temu zalogowałam się na tym forum, bo kupiliśmy sobie szczeniaka owczarka niemieckiego długowłosego. Nie znaliśmy się w ogóle na sprawie, okazało się, że piesek pochodzi z pseudohodowli. Urodził się 12 grudnia, więc ma ponad 6 miesięcy. Niestety odkąd go wzięliśmy mamy z nim ciągłe problemy... Ponieważ są tu właściciele owczarków, ludzie doświadczeni, liczę, że może uda się go jakoś uratować i na coś wpadniemy. Opowiem od początku:
Pieska wzięliśmy w kwietniu i na początku był bardzo przestraszony, chował się nie chciał wcale chodzić, o spacerze nie było mowy. Myśleliśmy, że jest to kwestia zapoznania z nowym domem, oswojenia. Jednak pies przestał jeść, miał biegunkę, wymiotował, dosłownie chował się po kątach. Pojechaliśmy z nim do weterynarza do bardzo dobrej kliniki. Tam lekarz stwierdził, że to pewnie jakaś drobna infekcja i dał jakąś tubkę żeby mu podawać do pyszczka. Nic nie pomagało, pies był coraz bardziej osowiały. Przez 4 dni codziennie jeździliśmy z nim do weterynarza i dopiero 4 dnia zrobili mu test na parwowirozę, która wyszła pozytywna. Zła byłam, że dopiero wtedy, bo wszystkie objawy idealnie pasowały. Lekarz od razu poinformował nas, że szanse są znikome i umieralność wynosi 90%. Pies miał ponad 39 stopni i przez parę dni nie okazywał życia. Był kuty z każdej strony i nawet jednego oka nie otworzył. Leczyliśmy go długo, spędzaliśmy przy nim 6 godzin dziennie przy kroplówkach. Stał się cud i wyzdrowiał.
Kiedy już myśleliśmy, że wychodzimy na prostą, zaobserwowałam na policzku spore wyłysienie (miał je już odkąd do nas trafił, ale jak do nas przyjechał, to w ogóle był bardzo brudny i posklejany i myśleliśmy, że może walczył czy bawił się z jakimś psem i tak mu się chwilowo zrobiło). Ponieważ wyłysienie na policzku się pogłębiało i pojawiło się także na łapce - udaliśmy się do dermatologa. Zauważyliśmy się krostki w pachwinach. Dermatolog patrząc na wyłysienia rozpoznała nużycę i tak zaczęliśmy znów miesięczną kurację antybiotykiem. Dodatkowo zdiagnozowała, że krostki w pachwinach to wynik alergii pokarmowej i kazała kupić hipoalergiczną karmę Trovet. Pies do tamtej pory dostawał bardzo dobrą karmę, bo Purina Pro Plan dla szczeniaków ras atletycznych - ale cóż...trzeba była zmienić dietę na dosyć kosztowną. Kuracja antybiotykowa na nużycę szła opornie - antybiotyk dostawał przez 4 tygodnie, raz z jakimś środkiem w strzykawce doustnie przez 6 tygodni. Na ostatniej wizycie w środę 20.06 zapytałam też czy piesek aby nie jest trochę za chudy, gdyż wszyscy zaczepiają nas na ulicy i pytają czy aby go nie głodzimy. Pani doktor powiedziała, że faktycznie jest dość szczupły, ale że może to być albo pozostałość po parwowirozie, gdzie ma jeszcze upośledzone wchłanianie, albo problemy z trzustką. Zaleciła badanie krwi, aby sprawdzić jak wygląda odporność i ewentualnie zastosować kurację. Wyniki następnego dnia - podwyższone monocyty kwasochłonne. Powiedziała, że to mogą być robaki i dała mocny lek na odrobaczenie. Teraz za parę dni miał skończyć już zupełnie kurację, aż tu wyszła kolejna sprawa...
29.06 późnym wieczorem wyszliśmy z nim na spacer i jak zwykle biegał bardzo dużo (lata bez smyczy), był pełny życia, bawił się z innymi psami, ogólnie szalał. Zadowolony wrócił do domu, położyliśmy się spać. 30.06 rano wstaliśmy, Kratos także, ale patrzymy, a tu psina kuleje na lewą przednią łapkę. Jest ewidentnie osowiały i smutny. Ponieważ nie mieliśmy możliwości pojechać z nim do weterynarza w dzień, pojechaliśmy dopiero wieczorem. Pies przez cały dzień jadł normalnie, ale na spacery Mąż nosił go na rękach (24kg) i tylko stawiał na łapkach żeby zrobił siku. Wieczorem pojechaliśmy na dyżur ortopedy. Ortopeda po obejrzeniu łapy stwierdził, że może to być młodzieńcza choroba kości, która objawia się bolesnością kości długich i że to mija, kiedy pies kończy rosnąć czyli w wieku 2 lat. Powiedział, że bolą go wszystkie łapy, a pies oszczędza tą która boli go najbardziej. Dzisiaj może to być lewa, jutro prawa i tak w kółko. Zalecił go nosić i zrobić badania radiologiczne (niestety dopiero we wtorek). Pies miał także zmierzoną temperaturę i tutaj lekarz złapał się za głowę... 40,6 stopnia. Powiedział, że przy tej chorobie co mówi to pies nie miałby aż tak wysokiej gorączki i że to musi być z czymś połączone. Zalecił zrobić badania krwi żeby sprawdzić czy to aby nie kleszcz (w okolicach karku znalazła u niego taką gulkę, którą zgłosiłam na wizycie u dermatologa, lecz dermatolog powiedział, że to albo po ukąszeniu kleszcza w co wątpi, albo kasza, co wydaje mu się bardziej prawdopodobne i żeby obserwować). Okazało się, że w przeciągu 3 dni erytrocyty spadły z 5,5 na 4,5 (jak i wszystkie wskaźniki związane z czerwonymi krwinkami), a leukocyty skoczyły mocno w górę. Kleszcza wykluczono. Po wieczornej wizycie piesek dostał ketonal, który zbił mu gorączkę, ale tylko na noc. Dzisiaj rano znów tragicznie wysoka. Kratos nie chciał wcale chodzić, gdy wstał lewą łapę stawiał już normalnie, natomiast prawą trzymał w górze (już nawet na niej nie kuśtykał). Pojechaliśmy znów do kliniki, gorączka dalej ponad 40 stopni. Podali mu coś na zbicie, dostał kroplówkę i znów wzięli krew na zrobienie testów na choroby odkleszczone (lekarska stwierdziła, że to wcześniejsze badanie robił człowiek i mógł się pomylić). Jednak i tym razem badania wyszły negatywnie. Dali nam kroplówkę do domu i pyralginę, zrobili zdjęcie radiologiczne i wysłali do domu. Dodam, że pies zero życia a prawa łapa tak spuchnięta w stawie łokciowym, że już grubsza niż dłuższa... W domu dalej zero życia, gorączka urosła znów do 40, podaliśmy 2 kroplówki i pyralginę. Pies leży na boku, nie rusza się. Zmuszamy go do picia i pije, zjadł sporo, ale czasem nie chce wcale. Bardzo często sika pod siebie dzisiaj co mu się nigdy nie zdarzało. Wygląda to jakby nie trzymał moczu, bo naprawdę często mu się to zdarza, tak co pół godziny. Fakt, że sporo pije. Wygląda fatalnie jak leży na boku, a obok niego rośnie kałuża... Ze 2 godziny temu zadzwoniła lekarka i powiedziała, że ze zdjęcia nic nie wynika za bardzo, ale jutro zobaczy je jeszcze radiolog. Powiedziała żebyśmy rano z nim przyjechali jak się nie poprawi to zaryzykujemy i podamy antybiotyk na boreliozę. "Zaryzykujemy" gdyż badania ją wykluczają, ale wszystkie objawy potwierdzają... Jednak powiedzieliśmy, że chcemy zacząć z antybiotykiem już dziś wieczorem, bo pies się leję przez ręcę..chyba jej ulżyło, bo sama do końca się wahała i nie wiedziała jaką podjąć decyzję... Kupiliśmy zamiennik antybiotyku, bo tamtego nie dostaliśmy. Zwie się Hiconcil. Dostał dawkę o 21:30, zobaczymy jak będzie...
Może komuś ta historia wydaje się znajoma i byłby w stanie pomóc. Kochamy tego psiaka, a z nim jest coraz gorzej...
Proszę o szybkie odpowiedzi..
SleepingSun
Posty:3463
Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19

02 lipca 2013, 10:18

historia szokująca... no więc tak, po pierwsze przepisz wszystkie wyniki badać i leki które były podawane. możesz wkleić też zdjęcia. zbierz w jedną całość wszystko co masz, żeby dr Jarek mógł na to spojrzeć całościowo. myślę, że sprawa jest na tyle pilna, że możesz do niego spróbować zadzwonić, tylko musisz mieć te wszystkie wyniki... badaliście oczywiście nerki i wątrobę?
Kratos
Posty:4
Rejestracja:02 lipca 2013, 00:46

02 lipca 2013, 11:33

Nie mam niestety wszystkich wyników i badań, bo są w systemie komputerowym kliniki. Postaram się zdobyć dziś wieczorem na wizycie (lub wcześniej, jeśli stan Kratosa się znacznie pogorszy).
Dziś rano znów miał 40,6, Mąż dał mu pyralginę i pojechaliśmy do kliniki. Dostał wczoraj wieczorem Hiconcil, ale rano w klinice podali mu inny antybiotyk i leki na babesziozę - uprzedzali, że może po tym zwymiotować i tak też się stało.

Piszę co mam:
początku parwowirozy:
18.04 - Canigest 30ml, No spa, Cerenia
20.04 - Biotyl, Cerenia, Iniekcja
21.04 - RTG (nic nie wyszło), Test na parwowirozę - pozytywny, PWE 500, Solvertyl, Kroplówka
22.04 - Biotyl, Iniekcja, No-spa, Voluven, PWE 500, Solwertyl, Ringer 250,
23.04 - antybiotyk, PWE 200, Solvertyl, Ringer 250
24.04 - PWE 250ml, Solvertyl, antybiotyk, Ringer 250
25.04 - antybiotyk (reszty nie dostał, bo wenflon wypadł, a leczenie przebiegało w domu)
26.04 - antybiotyk

początki nużycy:
29.05 - Kefavet 500: 1 tabletka 2 x dziennie, Stronghold (+ do powtórki za 2 tygodnie), Biomectin (strzykawki) - 1 dawka 1 raz dziennie przy posiłku (-te strzykawki dostawał przez ponad 5 tygodni, teraz lekarz kazała nam odstawić, bo powiedziała że mimo, że to nie udowodnione, to zdarzyło im się, że substancja okazała się toksyczna dla psa), Vetoskin. Zmiana karmy na trovet z królika.

teraz, niewiadomo co:

BADANIE KRWI 26.06:
AST- 29,2
ALT - 16,6
AP - 89,3
Glukoza - 108,3
Kreatynina - 1,1
Mocznik - 31,5
Białko całkowite - 5,4
Albuminy - 35,3
Fruktozamina - 262,6

Morfologia z rozmazem (do profilu)
L. erytrocytów - 5,57
Hemoglobina - 12,5
Hematokryt - 36,4
MCV - 65,4
MCH - 22,4
MCHC - 34,3
Płytki krwi - 181
L. leukocytów - 10,87
Limfocyty - 30
Monocyty - 6
Kwasochłonne - 30
Pałeczki - 0
Segmenty - 34

29.06 - Badania krwi lekka anemizacja i bardzo wysoki poziom granulocytów kwasochłonnych. Może to świadczyć o zarobaczeniu więc na początek zalecam podanie aniprazolu wg wagi 1 tabletka na 10kg przez 3 kolejne dni. Tabletki można podawać na czczo lub z karmą. Jeśli nadal zwierzę nie będzie przybierać na wadze to wskazane jest badanie krwi w kierunku trzustki najlepiej było by zrobić profil trzustkowo - jelitowy Idexxu.

BADANIE KRWI 30.06:
Morfologia:
Leukocyty: 16,30 (H)
Erytrocyty: 4,34 (L)
Hemoglobina: 6,40 (L)
Hematokryt: 0,28 (L)
MCV: 64
MCH: 1,47
MCHC: 22,9 (H)
RDW: 18
Płytki krwi: 137 (L)
MPV: 8

Obraz krwinek białych:
Pałeczkowate: 15 (H)
Segmentowanie: 74
Limfocyty: 11 (L)

Obraz krwinek czerwonych:
Anizocytoza: nieznaczna

Babesia canis: nie znaleziono

Dzisiaj rano 2.07 miał robione ponowne badanie krwi i tak:
erytrocyty wzrosły do 4,51
obniżyły się płytki krwi i pytano nas czy mogła go ugryźć żmija...ale nie ma raczej takiej możliwości, bo mieszkamy w warszawie, a na spacer chodzimy do parku pod blokiem.
Więcej nie wiemy, zaraz będą wyniki z rozmazu krwi.
Kratos
Posty:4
Rejestracja:02 lipca 2013, 00:46

02 lipca 2013, 12:21

Co jeszcze mogę dodać, to po zakończeniu akcji z parwowirozą, Kratos miał od nowa przejść wszystkie szczepienia. Dostał 24.05 pierwszą dawkę i mieliśmy odczekać 2 tygodnie, jednak wyszła sprawa z nużycą i szczepienie zostało odłożone w czasie. Do tej pory nie zostało wykonane.
Kratos
Posty:4
Rejestracja:02 lipca 2013, 00:46

02 lipca 2013, 12:28

Na innym forum, lekarz weterynarz zasugerował badanie w kierunku gardiozy...
Awatar użytkownika
Jarek
Lekarz weterynarii
Posty:13055
Rejestracja:29 września 2004, 14:43
Kontakt:

02 lipca 2013, 21:23

dzisiaj rozmawialiśmy nt psa , ale zadzwońcie do mnie jeszcze raz państwo.
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 66 gości