Guzy gruczołów mlekowych

Dyskusje o chorobach, ich leczeniu, oraz profilaktyce.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Awatar użytkownika
Jarek
Lekarz weterynarii
Posty:13055
Rejestracja:29 września 2004, 14:43
Kontakt:

06 listopada 2006, 07:46

dokładnie można w ten sposób zmasować ten obrzęk i jeśli opuchlizna jest spora to zdecydowanie furosemid - na zalecenie lekarza. Co do srodków przeciwbólowych pyralgina jest jednym ze skuteczniejszych środków przeciwabólowych także powinna wystarczyć. Sam antybiotyk też powinien wystarczyń na katar oczywiście mozna podać coś z rutyną, wapnem i witaminą C to nigdy nie zaszkodzi.
Awatar użytkownika
patrilla
Posty:299
Rejestracja:19 września 2005, 20:53
Lokalizacja:Toruń

06 listopada 2006, 10:08

wiekie dzięki za szybkie odpowiedzi - wczoraj był marny dzień ....
Lilith dostaje cerutin i wit B z katarem lepiej ...
Nasz wet juz nas po części uświadomił co do obrzęku i chyba jednak mimo stresu przejedziemy się na szybszą kontrole by obejrzał brzuszek ....
dziękuję bardzo za podpowiedzi odnośnie masażu też tak robiłam :D instynktownie ...
pozdrawiam
Awatar użytkownika
patrilla
Posty:299
Rejestracja:19 września 2005, 20:53
Lokalizacja:Toruń

18 listopada 2006, 23:07

No niestety wersja pesymistyczna guz złośliwy przewodowy papilarny nacieki poza przewód ... na węzłach nic nie było ... Panie doktorze jakie ma Pan doświadczenie z takiego typu guzami?? realistka jestem ... nasz naprawdę Kochany wet chyba dał nam wersję optymistyczną ...
Do tego nasza słodka suka postanowiła w drugiej linii miec ciąże urojoną niezwykłe prawda?? czy to moze byc powiązane z tym ze nagle po 1 i 1/2 tyg rana przestała sie goić ...
nasz wet jest wspaniałym specjalistą, ale może Pan ma jakieś dodatkowe doświadczenia, bo szczerze mówiąc naświetlania lampą UV, przemywania rivanolem i smarowanie balsamem szostakowskiego niewiele pomagają ... skóra jak papier szwy tną rane w pachwinie (częśc szwów rozpuszczalnych słabo spoiło ranę) staramy sie ją kłaść tak by rana miała dostep tlenu chodzi 2 spacery dziennie po 15 min (a;e niestety 4 piętro musi pokonac czy to ma wpływ wielki??) .. Suka nie ma temperatury faktywność apetyt w normie - męczy sęi w domu okropnie ...
dziękuję za wszelkie porady .. tonący brzytwy sie chwyta ...
Pozdrawiam
Gość

19 listopada 2006, 01:50

To na jakiej podstawie oparta była pierwsza diagnoza wskazująca na włókniaka skoro teraz okazało się, że to jednak rak przewodowy?
Nie jestem lekarzem wet. ale wydaje mi się, że powinnaś zrobić psu RTG płuc (z treści wcześniejszych postów wynika że nie było robione) ponieważ ten typ raka daje przerzuty. Poza tym chyba podczas usunięcia pakietu suka od razu powinna zostać wysterylizowana.
Awatar użytkownika
patrilla
Posty:299
Rejestracja:19 września 2005, 20:53
Lokalizacja:Toruń

19 listopada 2006, 13:29

z tego co mi wiadomo pełną diagnozę guza mozna uzyskać dopiero po jego wycięciu (i pełnym badaniu, bo struktura jego moze byc złożona z komórek różnego typu) badanie manualne u kilku wetów w pierwszej fazie wzrostu tego guza wyglądało na włókniaka ...
Gościu nie powiedziałeś mi nic o czym nie wiem ... mimo to dziękuje za zainteresowanie ...
p.s suka niestety nie może byc sterylizowana ....
Gość

19 listopada 2006, 14:29

Wydaje mi się, że do stawiania diagnozy przed zabiegiem chirurgicznym dotyczącej rodzaju rodzaju guza służy biopsja a nie badanie manualne. Przeczytaj pierwszy post Doktora tutaj i to co tam napisał - "Stąd pospiech w zabiegu guzów wszelkiego typu.". W innym poście również dał do zrozumienia, że postępowanie należy uzależnić od wyniku badania laboratoryjnego. Pisząc, że wasz wet jest wspaniałym specjalistą chyba nie zdajesz sobie sprawy z różnicy w diagnozie. Manualnie lekarz stwierdził nowotwór niezłośliwy i zalecił czekanie i obserwację guza, choć po badaniu histopatologicznym okazało się, że to nowotwór złośliwy dający przerzuty... RTG nie zrobione mimo, że jak napisał Doktor jest to standardowe postępowanie przed zabiegiem. Może zmień weta? Tu nie chodzi o jakieś wymądrzanie się, ale o życie Twojego psa.

Dlaczego suka nie może być sterylizowana?
Awatar użytkownika
patrilla
Posty:299
Rejestracja:19 września 2005, 20:53
Lokalizacja:Toruń

19 listopada 2006, 16:37

Uważam, że ten post jest niepotrzebny jednak przez grzeczność napisze ...
Drogi Gościu ja o tym wszystkim wiem ... jednak z czym zapewne lekarze, nie tylko weci sie ze mna zgodzą leczenie i działania trzeba dobrać indywidualnie ... cały zespół wypadków sie na to złożył, że postępowanie w przypadku mojej Lil wyglądało tak, a nie inaczej, bo niestety co mówie z żalem moja suka nie jest standardowym przypadkiem... RTG było robione ponad pół roku temu kiedy tylko wykryliśmy guza - czysto - teraz będzie robione jak pies będzie w stanie na nie dojechać ... zresztą co to zmieni jesli są przerzuty ... jak Pan dr pisał trzeba zadbać o komfort psa dlatego propozycję chemii juz na wstępie (jeśli będą przerzuty) odrzuciliśmy chcemy zapewnić psu ten komfort życia do końca ... z operacją czekaliśmy na skończenie ciazy urojonej by mieć realny obraz guza i uniknąć duzego krwawienia, sterylka jest niemożliwa ponieważ ma juz dużą bliznę poprzepuklinową (cienka niby papier) i problemy z gojeniem ran. Czy takie wyjaśnienia wystarczą ?? ;) (małe nacięcie wchodzi w grę jednak wet, który sie w tym specjalizuje też nie jest pewny czy sie uda ...)
... traktowanie jak 100% laika jest lekko irytujące (moze jestem zbyt nerwowa ostatnio) bo niestety jestem dobrze przygotowana odnośnie tej choroby merytorycznie... i prosiłam Pana dr o jego doświadczenia praktyczne może ma rozleglejsze od wetów, z którymi obecnie mam kontakt - pies jest na bieżąco konsultowany ... Jednak jestem dociekliwa i dlatego pytam zawsze może ktoś coś dodać ze swojej praktyki ...
co do biopsji nie wiem jaka jest postawa Pana dr jednak tak jak już pisałam (znów wiedze opieram na opinii kilku wetów i literaturze) często nie daje ona jednoznacznej odpowiedzi ponieważ guz może składać sie z różnego typu komórek, a biopsja nie daje obraz całego guza ... w wielu opracowaniach na ten temat przeczytałam, że jedynym 100% skuteczności badaniem guza jest jego całkowite wycięcie i wtedy pełen badanie ... można też pobrać wycinek na to sie nie zdecydowałam - od razu wolałam pełny zabieg po co 2 razy narkoza dla psa po tylu przejściach ...
Panie dr Jarku prosze mnie poprawić i zganić jesli któreś z moich info są wg Pana nieprawidłowe i nadal liczę iz znajdzie Pan chwile by poszerzyć moją wiedzę, którą będę mogła pomóc LIl ....

pozdrawiam
ulv
Posty:4
Rejestracja:16 listopada 2006, 00:53
Lokalizacja:Wrocław

20 listopada 2006, 00:13

Nie zakładaj z góry, że chemia w jakiś straszliwy sposób podziała na twojego psa. Niech lekarz weterynarii, najlepiej specjalista od nowotworów oceni ryzyko i ewentualne korzyści płynące z takiego leczenia!!! Mam obecnie w domu sunię bernardynkę na chemioterapi (chłoniak) i jak na razie nie było specjalnie efektów ubocznych (ok. 48 h po pierwszym podaniu Vincristinu pojawiły się wymioty, ale szybko zniknęły i id tej pory jest ok). Co więcej- zauwazalnie pies jest weselszy i żwawszy niż przed leczeniem, a poza tym dzięki temu zyskujemy tak cenny wspólny czas...
Gość

20 listopada 2006, 00:19

Twoja irytacja jest zupełnie niepotrzebna. Twój pies i robisz co uważasz za stosowne. Chciałem tylko jakoś Ci pomóc opierając się na swoich doświadczeniach. Moja suka odeszła w wyniku nowotworów gruczołów mlekowych i późniejszych przerzutów do płuc. Wiem jak szybko ta choroba potrafi zabić, dlatego m.in. zwróciłem Twoją uwagę na Rtg płuc. Ze stwierdzenia "pełne badanie, ale bez rtg" można było wywnioskować, że Rtg nie było.
Również konsultowałem leczenie z różnymi lekarzami wet. w tym onkologami, również ciąża urojona miała wpływ na leczenie, również był problem z gojeniem się rany pooperacyjnej i również dużo się naczytałem, więc co nieco wiem na ten temat, choć zapewne mniej od Ciebie. Nie zamierzałem traktować Cię jak laika, chciałem spróbować pomóc i zwrócić Twoją uwagę na pewne rzeczy, więc Twoja irytacja i robienie łaski z udzielenia odpowiedzi są jakoś nie na miejscu. Obiecuję się więcej nie wtrącać, więc nie będę już nawet pytał czy masaż pomógł na opuchliznę...

Czegoś jednak nie rozumiem. Niby o wszystkim wiesz... Wiesz o tym, że do stawiania diagnozy dotyczącej charakteru guza służy m.in. biopsja, a mimo to od ponad pół roku opierałaś swoją wiedzę na badaniu manualnym? Nawet po tym jak w sierpniu Doktor zwrócił tutaj uwagę na laboratoryjne potwierdzenie włókniaka. Jak myślisz, co miał na myśli? Wycięcie guza i wtedy dopiero jego zbadanie histopatologiczne czy biopsję?

Wiedziałaś o tym, że przed zabiegiem standardowo powinno się zrobić Rtg płuc, a mimo to nie zrobiłaś tego? Skoro jesteś dobrze przygotowana merytorycznie odnośnie choroby i jak podkreślasz wszystko już wiesz, to pewnie wiesz również to, że w przypadku przerzutów do płuc psu zostaje kilka tygodni życia... To, że pół roku temu było czysto nic nie znaczy, zwłaszcza, że diagnoza jest jednoznaczna teraz...
Wyraźnie pisałem o Rtg przed zabiegiem. Teraz Rtg już nic nie zmieni jeśli są ewentualne przerzuty, ale zrobione tuż przed zabiegiem w przypadku stwierdzenia przerzutów oszczędziłoby by psu cierpień związanych z zabiegiem, bo jak sama napisałaś suka męczy się teraz okropnie...

Skoro nie zrobiono standardowego Rtg przed zabiegiem, to faktycznie widać to indywidualne podejście w działaniu i leczeniu Twojego psa... Tak jak w manualnej ocenie charakteru guza nowotworowego...


Pozdrawiam


P.S.
Cóż, chyba teraz zgodzisz się, że lepsza biopsja, nawet jeśli nie daje 100% wyników niż badanie "manualne" które jak widać nie dało absolutnie żadnych wyników poza zupełnie błędną diagnozą. Poza tym do biopsji nie trzeba od razu narkozy jak piszesz... Nie wiedziałaś tego?
Awatar użytkownika
patrilla
Posty:299
Rejestracja:19 września 2005, 20:53
Lokalizacja:Toruń

20 listopada 2006, 10:56

Nie napisałam ze wszystko wiem .... :wink: i chyba nie chciałabym jednak poruszyłam wazną kwestię działania dostosowanego do indywidualnego przypadku ... cenna jest dla mnie każda pomoc, ale nie podoba mi sie kwestionowanie słusznych nie tylko w moich oczach decyzji ja jak powtarzam jestem laikiem i gdybym nie była uparta tego psa juz dawno nie byłoby z nami stąd może odczytałęś moje posty jako bute a to nie bylo moim celem...
nadal jednak uważam że takie, a nie inne postępoiwanie w TYM konkretnym przypadku tak powinno być przeprowadzone ... pies nie męczy sie z powodu guza tylko takiej, a nie innej specyfiki gojenia ... i to nie jest raczej ból fizyczny ...
Pisałam juz opinii na temat badania bjopsją ... (wiem wiem, że nie trzeba narkozy ale po co jeśli za 5 min i tak miała byc operacja, która przesunela siue ze względu na cieczke i ciaze urojoną naprawde sytuacja jest skomplikowana i nadal powtarzam, że inaczej postąpić nie mogliśmy)
Wiedzialam ... nie rozumiem Twojego ambicjonalnego podejscia są tu na forum psy z guzami całkiwicie błędnie prowadzone tak jak pisałam i nie negowałam innego podejscia ufam jednemu z najlepszych wetów w moim skromnie w nich zaopatrzonym mieście ...
pozdrawiam i nadal mimo dosc niemiłej formy dziekuje za cenną lekcję mam nadzieję, że nie bede musiała jej wykorzystywac w przyszłosci ...
Gość

20 listopada 2006, 21:01

Ja ani nie chciałem się tutaj wymądrzać, ani kwestionować podejścia lekarza do przesuwania zabiegu z powodu cieczki i ciąży urojonej. Przerabiałem to samo i wiem, że należy odczekać z zabiegiem w takich przypadkach z powodu ryzyka krwawień. Moja suka dodatkowo po ciąży urojonej dostała ropomacicze, stąd moje pytanie o sterylizację w trakcie zabiegu usuwania listwy. Tak miało być zrobione w przypadku mojego psa. Nie osobny zabieg sterylizacji, a razem z wycięciem listwy.

Chodziło mi o biopsję przeprowadzoną zaraz po stwierdzeniu guza, a nie tuż przed zabiegiem. Napisałaś, że guza wykryto ponad pół roku temu czyli prawdopodobnie w okolicach maja. Potem pewnie była cieczka i w sierpniu ciąża urojona i jej leczenie, więc nie dało się przeprowadzić zabiegu aż do teraz. Przyczepiłem się do zupełnie błędnej diagnozy opartej na badaniu manualnym. Teoretycznie ta ogromna pomyłka nic nie zmienia, bo w przypadku Twojego psa i tak nie można było przeprowadzić zabiegu wcześniej. Ale pomyśl co by było gdyby Twoja suka nie miała ciąży urojonej i można byo przeprowadzić zabieg? Wasz wspaniały lekarz opierając się na badaniu manualnym stwierdza nowotwór niezłośliwy i zaleca jego obserwację i czekanie, podczas gdy po pół roku okazuje się, że to jednak nowotwór złośliwy... Wszędzie można przeczytać, że wskazany jest pośpiech w usuwaniu guzów i ważne jest by od momentu stwierdzenia guza do jego usunięcia nie minęło więcej niż 3-6 miesięcy. Wynika z tego, że takim postępowaniem i diagnozowaniem charakteru guza badaniem manualnym tylko naraziłby życie psa.

Druga sprawa do której się przyczepiłem to brak standardowego RTG płuc przed zabiegiem. Nie masz żadnej pewności, że pies nie ma już przerzutów do płuc skoro od ponad pół roku ma nowotwór złośliwy (to wersja pesymistyczna, ale prawdopodobna, bo u mojego psa przerzuty pojawiły się szybko). Gdyby teraz po zabiegu okazało się, że jednak je ma, to cały zabieg usunięcia listwy i węzłów chłonnych był tylko bezsensownym narażeniem psa na cierpienie. Zresztą Doktor napisał, że w takim przypadku odstępuje się od zabiegu.

Tak jak napisałem wcześniej - opierając się na swoich doświadczeniach chciałem pomóc zwracając Twoją uwagę na pewne rzeczy, zwłaszcza, że sytuacja jest bardzo podobna. Za każdym razem dawałaś do zrozumienia, że moje posty są niepotrzebne, że wszystko o czym piszę jest Ci dobrze znane, stąd ostatnio forma może była mało sympatyczna.
Nam się niestety nie udało, ale Wam życzę powodzenia.
Awatar użytkownika
patrilla
Posty:299
Rejestracja:19 września 2005, 20:53
Lokalizacja:Toruń

20 listopada 2006, 22:00

bardzo mi przykro ...
Ale on nie chciał czekać .. sytuacja a raczej pies nas zmusił ...
ach z tymi kochanymi zwierzakami ... bry ja juz mam nerwy w strzępkach ...
No właśnie inni chcieli czekać, a ten nie! do tego jako jedyny chciał wycinać także węzły ...
ja teraz drżę o ta macice ... nie wyobrażam sobie własne takiej sytuacji :?
ulv dziękuje skonsultuję w moim mieście onkologa specjalisty brak .. ale chodze i pytam gdzie moge o doświadczenia ...
pozdrawiam i jeszcze raz dziękuje za wszystkie podpowiedzi ...
Gość

21 listopada 2006, 09:21

No właśnie... Najgorsze jest to, że lekarze różnie do tego podchodzą mimo, że podstawą jest zabieg chirurgiczny i jak najszybsze usunięcie guzów (poza przypadkami kiedy nie można tego zrobić). Jak piszesz inni chcieli czekać, ciekawe na co...
Ważne, że guza już nie ma, a węzły chłonne były czyste. Zrób teraz Rtg płuc, bo jak można przeczytać, to pierwsze miejsce gdzie pojawiają się przerzuty.
Z tego co doczytałem i dowiedziałem się od lekarzy wet. chemioterapia nie jest skuteczna w przypadku guzów gruczołów mlekowych u zwierząt. My również tego próbowaliśmy jako ostatnią deskę ratunku. Pies znosił to w taki sposób, że nawet nie miał siły wstać, to było po prostu leżące futro. Zrezygnowaliśmy z chemii zaraz po stwierdzeniu przerzutów do płuc.
Nasza suka nie dożyła zabiegu usunięcia guzów. Od momentu stwierdzenia pierwszego guza do śmierci z powodu przerzutów do płuc upłynęło 8 miesięcy. Sam nowotwór w płucach rozprzestrzeniał się bardzo szybko, od momentu wykrycia pierwszych małych zmian do śmierci upłynęly niecałe 2 miesiące, dlatego Rtg jest tak ważne...

Trzymam kciuki.

P.S.
Może zadaj swoje pytanie p. Jarkowi jeszcze raz, bo jakby nieco zaginęło między postami...














r
Awatar użytkownika
patrilla
Posty:299
Rejestracja:19 września 2005, 20:53
Lokalizacja:Toruń

21 listopada 2006, 10:04

Z tego co doczytałem i dowiedziałem się od lekarzy wet. chemioterapia nie jest skuteczna w przypadku guzów gruczołów mlekowych u zwierząt. My również tego próbowaliśmy jako ostatnią deskę ratunku. Pies znosił to w taki sposób, że nawet nie miał siły wstać, to było po prostu leżące futro.
no własnie nasz wet ma to samo podejscie i dr Jarek z tego co czytałam takze ...
Psina siedzi ze mna nawet w pracy bo nie chcę jej męczyc kołnierzem ...
potwornie szybko sie to u Was odbyło jestem przerażona i rozumiem teraz coś niecoś juz z Tonu Twocih postów ...
z tego co czytałam granicą jest tak ok 6 miesiecy od wykrycia do usuniecia liczac cieczke i ciazę sie zmieściliśmy ... boje sie znowu isc na to rtg ... wiesz jak to wykańcza nerwowo ....
pozdrawiam
Gość

22 listopada 2006, 08:58

Z tego co wiem powinno się po zabiegu robić kilka kontrolnych RTG co jakiś czas, pierwsze po miesiącu.
U nas poza tym, że nowotwór był widoczny na RTG, przez pewien czas nie dawał zupełnie żadnych objawów. Nawet myśleliśmy, że te pierwsze minimalne zmiany w płucach to tylko zwłóknienia, jeden lekarz w ogóle nawet nie zwrócił na nie uwagi. Pies do końca wyglądał tak dobrze, że wszyscy dziwili się ogromnie, że jest ciężko chory. Wyniki badania krwi też były ok. Dopiero drugi Rtg po miesiącu rozwiał nadzieje i wątpliwości. Potem już tylko czekaliśmy by nie przegapić właściwego momentu i nie dopuścić do tego by pies się męczył, bo leki pomagają tylko do pewnego czasu.
Dlatego lepiej zrobić RTG dla dobra psa, by wiedzieć na czym się stoi...

Pozdrawiam
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot] i 59 gości