27 czerwca 2014, 19:37
Mój pies zachorował na mocznicę ponad dwa lata temu pierwszy poważny stan pies był nie chodzący, odmawiał jedzenia i picia, na siłę wlewałam mu do pyska płyn z kroplówek(zalecenie weta) glukoze i elektrolity na zmianę. Do tego antybiotyki, zakwaszanie moczu preparatem z żurawiną, furagin oraz ipaktyna. Trwało to pięć dni, potem nastąpił przełom, pies wrócił do jako takiego zdrowia, był na diecie niskobiałkowej, drugi atak nastąpił po ośmiu miesiącach, mocz czuć było w psim oddechu nie radziło leczenie, na dziąsłach bladych zresztą zaczynały się robić dziwne plamy jak pleśniawki. Wet chciał go przepłukać, niestety temp spadła poniżej 35 stopni żyły były tak pozapadane, że nie mógł się wkłuć, miał wykonać dojście centralne, niestety za późno. Teraz wiem, że powinnam udać się gdzieś dalej do specjalisty, wykonać dializę nerek, takiej wiedzy w tamtym momencie nie posiadałam a szkoda. Dodam, że badania moczu były bardzo zawyżone wręcz wskazywały na całkowite zatrzymanie nerek a mocz miał kolor ciemnej kawy niesamowicie śmierdzący. Teraz udałabym się do specjalisty, tylko co z tego jak jest już po .... !!!!.