Pies stracił wzrok.
Moja 14 letnia dalmatynka nagle straciła całkowicie wzrok. Lekarze już wcześniej stwierdzili zaćmę i stopniowo wzrok się pogarszał. Wczoraj przestała widzieć. W moim mieście żaden weterynarz nie zajmuje się okulistyką zwierząt, dostałem namiary do klinik w Poznaniu i w Lublinie, ale to są duże odległości. Jestem załamany, nie wiem co mam dalej robić. Zamówiłem domową wizytę weterynarza z jednej z klinik w Pile, żeby dokładnie stwierdził czy jest choćby cień szansy, że coś można zrobić. Siostra pociesza mnie, że utrata wzroku nie jest wyrokiem i pies może w miarę normalnie funkcjonować, ale nie mam pojęcia co mam z tym dalej robić...Sara jest moim najukochańszym, najwierniejszym towarzyszem od wielu lat, jest psem sprawnym fizycznie, nadal energicznym jak na swoje lata...Pojawiła się w najgorszym okresie mojego życia i od tamtej pory jesteśmy nierozłączni. Jeden z weterynarzy zasugerował mi eutanazję, ale nie jestem w stanie uśpić psa, wierzę że nawet jeśli ślepota pozostanie pies będzie w stanie jeszcze jakiś czas cieszyć się życiem...
twój psiak ma już swoje lata i powoli widac tego skutki, nie miej wiec za złe że wet proponuje eutanazje
brak wzroku dla psa to nie koniec świata, o ile nie zmienicie umeblowania w domu pies szybko sobie poradzi. co do wyjść na dwór-warto może coś poczytać o opiece nad takim psem. chyba że sunia jest tylko na smyczy.
to może żadne porównanie ale kilka lat temu adoptowałam niewidomą koszatniczkę. mimo zmiany domu, klatki świtnie sobie radziła, czasem odbiła się od mebli ale i tak była żywsza niż szczury które miałam w tym samym czasie.
u mnie bylo tak z Giną (13letnia a'la jamniczka). obecnie sunia jest po usunięciu już dwóch guzów z łapy, macicy (miała w niej guzy) a miesiąc temu całej śledziony. dla mnie jedynym powodem do eutanazji jest cierpienie psa lub niemożność opieki nad chorym zwierzęciem. póki jesteś w stanie poradzić sobie z niewidomym psem (jest takich trochę, świetnie sobie radzą) a on nie cierpi...to cieście się życiem i każdym dniem który macie. ja tak robietracershy pisze:Pojawiła się w najgorszym okresie mojego życia i od tamtej pory jesteśmy nierozłączni.
brak wzroku dla psa to nie koniec świata, o ile nie zmienicie umeblowania w domu pies szybko sobie poradzi. co do wyjść na dwór-warto może coś poczytać o opiece nad takim psem. chyba że sunia jest tylko na smyczy.
to może żadne porównanie ale kilka lat temu adoptowałam niewidomą koszatniczkę. mimo zmiany domu, klatki świtnie sobie radziła, czasem odbiła się od mebli ale i tak była żywsza niż szczury które miałam w tym samym czasie.
Nie chcę jej usypiać i myślę, że damy radę. Na razie jest ciężko bo Sara nie może się odnaleźć po ciemku, ale liczę że z czasem nauczy się funkcjonować. Słuch niestety też jest słabszy, słyszy tylko z bliższej odległości, a z dalszej trzeba głośno mówić. Najgorsze będzie wychodzenie na dwór, bo mieszkamy na drugim piętrze. Była na dworze dzisiaj tylko rano, najpierw niech się oswoi z nową sytuacją. Na dwór wychodzi z moją mamą, bo tylko ona póki co zachowuje zimną krew i z nią schodzi po schodach. Sika w domu(ma teraz cieczkę), jak chce kupe to idzie pod drzwi. Będzie miała teraz znacznie mniej ruchu, więc muszę zmniejszyć dawki karmy. O jaki % powinienem zmniejszyć ilość żeby nie przytyła?
Ostatnio zmieniony 18 czerwca 2014, 19:13 przez tracershy, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
spróbujcie wprowadzić jakieś komendy pomagające jej schodzić po tych schodach, takie zaznaczające początek/koniec stopni. możecie też poprzyklejać szorstkie paski dywaników przed schodami, żeby mogła wyczuć łapkami, że schody się zaczynają. przystosuje się, nie martw się jak bym zmniejszyła na razie o 20% z obserwacją czy to nie za dużo lub za mało.
Weterynarz, który ma do nas przyjechać jest teraz na urlopie, ale może uda mu się przyjechać w poniedziałek. Powiedział, że poszukamy przyczyny, bo być może to nie jest zaćma. Zrobimy badanie krwi żeby sprawdzić czy nagła utrata wzroku nie jest wynikiem cukrzycy. Ostatnie badania miała w listopadzie i wyniki były naprawdę dobre, ale od tamtego czasu mogło się coś zmienić. Zauważyliśmy też, że podchodzi do okien do światła jak świeci słońce. Wiecie może czy jest dla psów coś na uspokojenie, coś jak feromony dla kotów? Słyszałem, że są jakieś obroże specjalnie. Ona się bardzo stresuje, staram się być przy niej, mówię do niej, chodzę koło niej...jak jeszcze mogę jej teraz pomóc? Najsmutniejsze jest, że jeszcze 2 dni temu widziała jak bawię się z kotem, wzrok pogarszał się już wcześniej, ale jeszcze wczoraj rano normalnie wyszła na dwór, reagowała wzrokiem, a popołudniu już nie mogła trafić na schody.
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
jak jej pomóc? zachowywać się jakby się nic nie stało. ona sama się dostosuje, pod warunkiem że nie będziecie robić zamieszania. są obroże z feremonami dla psów. a jej oczy normalnie wyglądają? tak czy inaczej nic już raczej nie zrobicie...
Jedno oko jest całkowicie białe, drugie jest zamglone, ale w mniejszym stopniu.SleepingSun pisze:jak jej pomóc? zachowywać się jakby się nic nie stało. ona sama się dostosuje, pod warunkiem że nie będziecie robić zamieszania. są obroże z feremonami dla psów. a jej oczy normalnie wyglądają? tak czy inaczej nic już raczej nie zrobicie...
A czy źle robię jak pomagam jej wyjść z pokoju do kuchni? stoję koło niej i jak dotyka mojego ciała łatwiej jej się porusza. Rozsypuję też karmę jako ścieżkę. Liczę również, że kotka w jakiś sposób okaże się pomocna, odkąd Sara straciła wzrok prawie nie odstępuje jej na krok gdy Sara tylko wstaje.
Ostatnio zmieniony 19 czerwca 2014, 11:52 przez tracershy, łącznie zmieniany 1 raz.
Na razie zamówiłem taką obrożę, ale Valused też się jutro kupię. Ile jednorazowo podać tabletek? Problemów ze snem nie ma, śpi dużo, jest zestresowana tylko jak wstaje. Poza tym nadal ma cieczkę, choć lada dzień powinna się skończyć, więc też dużo sika w domu. Na dwór wychodzi tylko rano i pod wieczór jak chce się załatwić.Robert A. pisze:W dużym stresie możesz podać Valused .Obroże dla psów z feromonami także są.
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Sara przyzwyczai się.
Do dopiero jest jeden dzień... ona jest w szoku.
Póki słyszy i ma węch oraz wibrysy - będzie mogła normalnie żyć.
Nie wolno Wam tylko przestawiać sprzętów w domu. Wszystko musi być stałe i takie jak do tej pory.
Na schodzenie i wchodzenie po schodach bardzo przydadzą Wam się szelki siodełkowe z rączką - wtedy bedzie można psem sterowac i pomagac.
Dżek - mój poprzedni pies - na stare lata był ślepy i głuchy jak pień. W domu funkcjonował normalnie. Po węchu nas znajdował. Nauczył się innymi zmysłami omijać meble i trafiać w drzwi. Natomiast na spacerach - nie można było odpiąć smyczy - stawał i płakał - nie miał orientacji i czuł się zagubiony.
Na początku trzeba trochę pomagac. Ale to wszystko się unormuje.
Ja wiem jak serce boli, dobrze to wiem...
Trzymam kciuki aby Sara szybko przystosowała się do nowych realiów. I życzę jej jeszcze długiego życia. Ma dobrych ludzi przy sobie. Będzie dobrze! Potrzeba tylko nieco czasu i cierpliwości.
Do dopiero jest jeden dzień... ona jest w szoku.
Póki słyszy i ma węch oraz wibrysy - będzie mogła normalnie żyć.
Nie wolno Wam tylko przestawiać sprzętów w domu. Wszystko musi być stałe i takie jak do tej pory.
Na schodzenie i wchodzenie po schodach bardzo przydadzą Wam się szelki siodełkowe z rączką - wtedy bedzie można psem sterowac i pomagac.
Dżek - mój poprzedni pies - na stare lata był ślepy i głuchy jak pień. W domu funkcjonował normalnie. Po węchu nas znajdował. Nauczył się innymi zmysłami omijać meble i trafiać w drzwi. Natomiast na spacerach - nie można było odpiąć smyczy - stawał i płakał - nie miał orientacji i czuł się zagubiony.
Na początku trzeba trochę pomagac. Ale to wszystko się unormuje.
Ja wiem jak serce boli, dobrze to wiem...
Trzymam kciuki aby Sara szybko przystosowała się do nowych realiów. I życzę jej jeszcze długiego życia. Ma dobrych ludzi przy sobie. Będzie dobrze! Potrzeba tylko nieco czasu i cierpliwości.
Dzięki wam za słowa otuchy, bardzo się przydają
Mam normalne szelki, ale rozejrzę się za siodełkowymi.
Nawet nie dopuszczam myśli, że Sara może się nie przystosować. Wiem, że to musi potrwać. Dobrze, że jest nas kilkoro w domu, tak organizujemy czas, że zawsze ktoś w domu jest. Szkoda, że sąsiedzi krzywo się na nas patrzą, bo według nich eutanazja to jedyne słuszne wyjście. Krew mnie zalewa, bo już wcześniej słyszałem komentarze o uśpieniu, gdy tylko Sara zaczęła gorzej po schodach wchodzić. Ale są też niestety ludziska.
Dużo też pomaga nam siostra z Danii. Jest działaczką w fundacjach dla kotów. Potrafi bezdomne, schorowane koty przywozić do Polski i szukać im domów. Sama też przygarnęła 4 koty i ma podzielony dom na 3 części, bo nie wszystkie się ze sobą zgadzają. Skoro niewidome koty u których przecież wzrok odgrywa większe znaczenie potrafią normalnie żyć, to psy tym bardziej.
Mam normalne szelki, ale rozejrzę się za siodełkowymi.
Nawet nie dopuszczam myśli, że Sara może się nie przystosować. Wiem, że to musi potrwać. Dobrze, że jest nas kilkoro w domu, tak organizujemy czas, że zawsze ktoś w domu jest. Szkoda, że sąsiedzi krzywo się na nas patrzą, bo według nich eutanazja to jedyne słuszne wyjście. Krew mnie zalewa, bo już wcześniej słyszałem komentarze o uśpieniu, gdy tylko Sara zaczęła gorzej po schodach wchodzić. Ale są też niestety ludziska.
Dużo też pomaga nam siostra z Danii. Jest działaczką w fundacjach dla kotów. Potrafi bezdomne, schorowane koty przywozić do Polski i szukać im domów. Sama też przygarnęła 4 koty i ma podzielony dom na 3 części, bo nie wszystkie się ze sobą zgadzają. Skoro niewidome koty u których przecież wzrok odgrywa większe znaczenie potrafią normalnie żyć, to psy tym bardziej.
Ostatnio zmieniony 19 czerwca 2014, 16:05 przez tracershy, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Zawsze wtedy odpowiadaj zeby poddali eutanazji matkę/ojca/babkę/dziadka jako społecznie nieprzydatnych a tylko przysparzających problemów. To zawsze działa i gębę zamyka na stałe
Nasza poprzednia seterka pod koniec życia nic już nie widziała (może trochę światło) i prawie ogłuchła. Radziła sobie jednak naprawdę nieźle. Na spacery wychodziła oczywiscie już tylko na Flexi, bo miewała napady paniki, ale w domu nikt by nie pomyślał, że z psem jest coś nie tak. Jadła, spała, bawiła się zabawkami, normalne psie szczęśliwe życie, a my ją kochalismy na zabój i wszystko jej było wolno. No bo babuleńka i głucha i ślepa:) Twoja Sara pewnie jest w szoku, jeśli to nastapiło nagle, ale powinna się przyzwyczaić. Nie martw się. Psy dają sobie radę lepiej niż ludzie. No i bardzo słuszna rada isabelle.