jestem nowa na tym forum, ale to nie znaczy, że jestem tu pierwszy raz. Podczytuję o chorobach Waszych piesków od sierpnia 2014r. od kiedy moja sunia 10-letnia (wtedy 9,5) bokserka zaczęła chorować. Zaczęło się od braku apetytu i spadku energii życiowej, okazało się, że ma chore nerki i wątrobę, brała leki, zmieniłam jej dietę - gotowała jej jedzonko, bo nie chciała suchej, weterynaryjnej karmy. Raz bywało lepiej raz gorzej, co ok. miesiąc następował spadek i trzeba było ją wspomagać kroplówkami. W samą Wigilię myślałam, że będę musiała ją pożegnać, ale udało się, przez święta podawaliśmy jej kroplówki podskórnie, do tego leki i poprawiło się...
W poniedziałek miała znów chwilowy brak apetytu, od razu z nią pojechałam do przychodni wet. w której jest leczona. Na miejscu miała szybką morfologię, okazuje się, że ta cały czas spada- blade dziąsła i powieki. Miała USG - wynik dziurawa śledziona. Do tego pojawiły się powiększające się guzki przy sutkach...

Dostałam dwie drogi od weta, albo zabieg, który może, ale nie musi się udać: wycięcie śledziony, sterylizacja i wycięcie guzków w jednym - 750 zł. jednak to nie rozwiązuje problemów z nerkami i wątrobą, więc dalej musielibyśmy ją wspomagać.
Albo leczenie objawowe...
Jest mi bardzo ciężko ( nie mówię już o pieniądzach, bo przez te pół roku w sumie wydaliśmy już ok 2000), ale wszyscy w okół nakłaniają mnie na uśpienie suni. Ja sama nie jestem w stanie tego zasugerować wet. teraz moja piesia znów ma apetyt i mimo, iż widzę jej osłabienie - to chętnie wychodzi itp. nie wiem jednak co zrobić, gdy znów się jej pogorszy...nie mam już na to wszystko sił...;( Bardzo ją kocham, ale nie chcę żeby cierpiała.
