Witam.
Chciałbym zapytać o poradę w sprawie zmiany na dziąśle. Na początku pies dostał Rutinoscorbin dwa razy dziennie i Ranigast raz dziennie. Niestety nie przyniosło to poprawy i pies dostawał przez dwa tygodnie Metronidazol co spowodowało jedynie zniknięcie brzydkiego zapachu z pyska natomiast rana pozostaje praktycznie bez poprawy. Stąd moje pytanie co to może być bo pies raczej się nie skaleczył, nie bardzo miał czym (kości nie dostaje, a na spacery wychodzi w kagańcu). Warto jeszcze wspomnieć, że nie było żadnych wymazów, wycinków i badań diagnostycznych, wszystko "na oko". Pies nie wykazuje absolutnie żadnego cierpienia, je normalnie, zachowuje się normalnie jedynie trochę bardziej się ślini. Bardzo proszę o opinię na temat tego co to może być. Na załączonych zdjęciach widać zmianę rany tydzień po tygodniu od najstarszego do najnowszego.
Zmiana na dziąśle.
należy wykonać rtg siekaczy i jeśli ok zmianę zmniejszyć poprzez zabieg a tkanki usunięte do zbadania
Dziękuję za odpowiedzi. Jeśli jeszcze mógłbym prosić o polecenie jakiejś zaufanej przychodni w Łodzi, która specjalizuje się w tego typu przypadkach lub dane kontaktowe przychodni z tego wątku? http://www.krakvet.pl/forum/viewtopic.php?f=7&t=16626
Po co robi się w takim przypadku RTG? Może się okazać, że to jakieś ciało obce czy coś w tym stylu czy RTG ma posłużyć do czegoś innego? Moje kolejne pytanie to dlaczego od razu wycinek, a nie na przykład wymaz? Przepraszam za pewnie banalne jak dla Was pytania ale do tej pory Nikon miał tylko problemy alergiczne, a oprócz tego gabinety weterynaryjne odwiedzał tylko na okresowych szczepieniach.
Rtg należy wykonać, lekarz będzie widział w jakim stopni doszło do przebudowania się kości szczęki, a raczej doszło, przecież widać jak bardzo rozsunięte są przednie zęby, zmianę należy usunąć przeszkadza psu i może narastać i jest paskudna, jak się ją usunie to oddaje się do badania histo ... aby wykluczyć lub potwierdzić, że jest to zmiana złośliwa, żaden rozmaz wymaz tego nie wyjaśni, jak się chcesz dowiedzieć co tak naprawdę dolega psu powinieneś wykonać zlecone badania.
Wymaz pokazuje bakterie, grzyby itp. natomiast nowotwór to zmiana w komórkach ciała, wiec trzeba je wyciąć i obejrzeć, by sprawdzić, czy to złośliwa zmiana.charlie82 pisze:Moje kolejne pytanie to dlaczego od razu wycinek, a nie na przykład wymaz?
Dzisiaj Nikon miał robioną biopsję (wynik w piątek). Lekarz od biopsji powiedział, że zmiana wygląda źle ale są różne przypadki więc trzeba czekać na wynik biopsji. Drugi lekarz po RTG stwierdził, że nie ma nacieków na kości więc raczej nie powinno być problemów z usunięciem. Jak będę miał jakieś wyniki na papierze to postaram się wstawić żeby się upewnić, że leczenie jest właściwe.
charlie82, może to tylko zapaskudzona przewlekła forma stanu zapalnego, oby, to można leczyć, daj znać jaki będzie wynik, zdrowia dla psiaka. Jak on je przy takiej narośli, nie sprawia mu to bólu podczas jedzenia, sucha karmę możesz moczyć w letniej wodzie aby nie musiał gryźć, będzie go mniej urażało albo podać puszkowana mokrą lub gotowane.
Charlie82, trzymam kciuki za psinę. Pamiętaj tylko, że prawidłowo wykonany ewentualny zabieg musi polegać na usunięciu zmiany w całości ze zdrowym marginesem. Oznacza to nieuniknione usunięcie kawałka szczęki, w tym kości szczęki. Ma to wyglądać tak jak na tym filmiku
https://www.youtube.com/watch?v=Me1K4MfoNU8
Wszelkie inne metody to półśrodki.
https://www.youtube.com/watch?v=Me1K4MfoNU8
Wszelkie inne metody to półśrodki.
Niestety diagnoza fatalna. Nowotwór złośliwy (mięsak tkanek miękkich). Dziś przeprowadzony był zabieg podczas, którego okazało się, że zmiany są dość mocno posunięte i musiałem decydować między mniej inwazyjnym zabiegiem, który zatrzyma krwawienie i spowoduje, że zmiana nie będzie przeszkadzała lub wycięcie całego zaatakowanego fragmentu co wiązało się z bardzo inwazyjnym zabiegiem łącznie z usunięciem nosa na co się nie zdecydowałem, żeby nie przysparzać psu cierpienia. Na szczęście na razie pies nie cierpi chociaż nikomu nie życzę żeby przeżywał to co ja chwilę po zabiegu. Przeglądajcie regularnie swoje psiaki od łapek po uszy bo niestety ale to co najgorsze zwykle daje objawy jak jest już za późno.
-
- Posty:14
- Rejestracja:03 czerwca 2011, 21:12
Cześć Charlie,
Ja również bardzo, bardzo Ci współczuję, ale chciałam też coś podpowiedzieć. Istnieją już inne metody walki z nowotworami złośliwymi, niż tylko operacja + chemio- lub radioterapia. Mam na myśli np. immunoterapię komórkami dendrytycznymi. Wysoka skuteczność, bez skutków ubocznych. To jest terapia dostępna już zarówno dla ludzi, jak i dla zwierząt, niestety w Niemczech. Z drugiej strony, to nie aż tak daleko, zwłaszcza, że wcale nie trzeba tam zabierać tam zwierzaka, tylko wystarczy wysłać do nich krew i wycinek guza (choć to drugie nie jest koniecznie).
Mój pies miał guza nadnercza, który został usunięty chirurgicznie. Badanie wykazało, że jest to zmiana złośliwa - gruczolakorak. Jakby tego było mało, nie została usunięta w całości, gdyż guz naciekał mocno na duże naczynie idące od nerki i wycięcie go w całości mogło się zakończyć krwotokiem, którego nie dałoby się opanować. Chirurg zdecydował więc o częściowym wycięciu i zostawił ok 10% guza. Prawdopodobieństwo odrośnięcia guza i/lub przerzutów oceniono na 90%, ze względu na złośliwość i nieusunięcie w całości. Chemioterapię wykluczyliśmy od razu, natomiast moja pani doktor powiedziała mi wtedy o tej immunoterapii, którą sama zastosowała u swojego psa. Jej pies miał rzadką i bardzo złośliwą zmianę na skórze i ona szukając dla niego ratunku natrafiła na informacje o terapii komórkami dendrytycznymi. U jej psa minęło już 1,5 roku od zastosowania terapii i nie ma żadnych śladów wznowy. W naszym przypadku lada dzień minie rok od operacji i również nie ma śladu wznowy ani przerzutów, co kontrolujemy przez usg, a pół roku temu również zrobiliśmy tomografię, żeby mieć pewność. Wiem, że dwa przypadki, to mało, ale na stronie niemieckiego laboratorium, które to wykonuje, można poczytać jaką mają skuteczność w zależności od typu nowotworu. Nasza lekarka przyjmuje we Wrocławiu, ale tak na prawdę każdy wet może przeprowadzić to leczenie, musi się tylko skontaktować z tym niemieckim labem i tam dostanie wskazówki co i jak. Technicznie dla lekarza to nic bardzo trudnego - trzeba pobrać psu krew do próbówek, które przesyła lab (w naszym przypadku to było aż 50 ml) oraz trzeba wysłać odpowiednio spreparowany wycinek guza. W przypadkach, w których nie da się pobrać nawet wycinka guza (np.w przypadku guzów w płucach) wysyła się samą krew. U nas też tak było, bo podczas operacji wycięcia guza byłam tak przerażona, że straciłam zdolność logicznego myślenia i zapomniałam poprosić chirurga o odpowiednie przygotowanie wyciętego guza. W takim przypadku skuteczność terapii jest niższa, ale jak widać na naszym przykładzie - też wystarczająca. Pobrana krew + ewentualny wycinek guza wysyła się kurierską pocztą lotnicza do Niemiec (organizacją tego transportu zajmują się Niemcy, więc wet musi tylko wydać przesyłkę kurierowi). Po ok 6 dniach przychodzi tą samą droga przesyłka z immunoszczepionką i instrukcjami gdzie należy ją wstrzyknąć. Każdy przypadek jest inny - pies naszej lekarki miał chyba ostrzykiwaną tę zmianę skórną, a nasz pies miał podawany zastrzyk śródskórnie w okolicach pachwin. Najlepiej zrobić to 3 razy w odstępach miesiąca i na tym koniec leczenia.
Problemem są oczywiście koszty. W naszym przypadku było to ok 450 euro za każdą szczepionkę, a było ich 3. Wiem, że to straszne pieniądze, ale z drugiej strony my nie żałujemy ani jednej złotówki, bo było warto!
W razie gdyby ktoś był zainteresowany, to podaję stronę labu - tam są i informacje dla pacjenta i dla lekarza:
http://www.petbiocell.de/en
Dla osób, które przeczytają te informacje i dopuszczają możliwość skorzystania z tej terapii, a są jeszcze przed operacją zwierzaka - mam radę. Trzeba poprosić lekarza, który będzie usuwał zmianę, o podzielenie usuniętego guza na dwie części. Jedna część jest wysyłana do badania histopatalogicznego, a druga, spreparowana w odpowiedni sposób, powinna czekać w zamrażarce w lecznicy. Jeśli wynik badania histopatologicznego jest dobry, czyli guz łągodny - można drugą część wyrzucić. Jeśli jednak przychodzi zły wynik, to wtedy można się zastanowić nad tą terapią, a wycinek guza już jest gotowy. Jak dokładnie należy go przygotować przed zamrożeniem - tego nie wiem, ale chyba trzeba zamoczyć w formalinie. Dokładnych informacji udzielą oczywiście w Niemczech. Chodzi mi o to, że na tym etapie to nic nie kosztuje, a potem jest łatwiej.
Mam nadzieję, że komuś pomogę tymi informacjami, bo sama wiem co znaczy walka o życie i zdrowie ukochanego psa. W razie pytań chętnie odpowiem, bo chyba opisałam to wszystko dość chaotycznie...
pozdrawiam i trzymam kciuki
Ja również bardzo, bardzo Ci współczuję, ale chciałam też coś podpowiedzieć. Istnieją już inne metody walki z nowotworami złośliwymi, niż tylko operacja + chemio- lub radioterapia. Mam na myśli np. immunoterapię komórkami dendrytycznymi. Wysoka skuteczność, bez skutków ubocznych. To jest terapia dostępna już zarówno dla ludzi, jak i dla zwierząt, niestety w Niemczech. Z drugiej strony, to nie aż tak daleko, zwłaszcza, że wcale nie trzeba tam zabierać tam zwierzaka, tylko wystarczy wysłać do nich krew i wycinek guza (choć to drugie nie jest koniecznie).
Mój pies miał guza nadnercza, który został usunięty chirurgicznie. Badanie wykazało, że jest to zmiana złośliwa - gruczolakorak. Jakby tego było mało, nie została usunięta w całości, gdyż guz naciekał mocno na duże naczynie idące od nerki i wycięcie go w całości mogło się zakończyć krwotokiem, którego nie dałoby się opanować. Chirurg zdecydował więc o częściowym wycięciu i zostawił ok 10% guza. Prawdopodobieństwo odrośnięcia guza i/lub przerzutów oceniono na 90%, ze względu na złośliwość i nieusunięcie w całości. Chemioterapię wykluczyliśmy od razu, natomiast moja pani doktor powiedziała mi wtedy o tej immunoterapii, którą sama zastosowała u swojego psa. Jej pies miał rzadką i bardzo złośliwą zmianę na skórze i ona szukając dla niego ratunku natrafiła na informacje o terapii komórkami dendrytycznymi. U jej psa minęło już 1,5 roku od zastosowania terapii i nie ma żadnych śladów wznowy. W naszym przypadku lada dzień minie rok od operacji i również nie ma śladu wznowy ani przerzutów, co kontrolujemy przez usg, a pół roku temu również zrobiliśmy tomografię, żeby mieć pewność. Wiem, że dwa przypadki, to mało, ale na stronie niemieckiego laboratorium, które to wykonuje, można poczytać jaką mają skuteczność w zależności od typu nowotworu. Nasza lekarka przyjmuje we Wrocławiu, ale tak na prawdę każdy wet może przeprowadzić to leczenie, musi się tylko skontaktować z tym niemieckim labem i tam dostanie wskazówki co i jak. Technicznie dla lekarza to nic bardzo trudnego - trzeba pobrać psu krew do próbówek, które przesyła lab (w naszym przypadku to było aż 50 ml) oraz trzeba wysłać odpowiednio spreparowany wycinek guza. W przypadkach, w których nie da się pobrać nawet wycinka guza (np.w przypadku guzów w płucach) wysyła się samą krew. U nas też tak było, bo podczas operacji wycięcia guza byłam tak przerażona, że straciłam zdolność logicznego myślenia i zapomniałam poprosić chirurga o odpowiednie przygotowanie wyciętego guza. W takim przypadku skuteczność terapii jest niższa, ale jak widać na naszym przykładzie - też wystarczająca. Pobrana krew + ewentualny wycinek guza wysyła się kurierską pocztą lotnicza do Niemiec (organizacją tego transportu zajmują się Niemcy, więc wet musi tylko wydać przesyłkę kurierowi). Po ok 6 dniach przychodzi tą samą droga przesyłka z immunoszczepionką i instrukcjami gdzie należy ją wstrzyknąć. Każdy przypadek jest inny - pies naszej lekarki miał chyba ostrzykiwaną tę zmianę skórną, a nasz pies miał podawany zastrzyk śródskórnie w okolicach pachwin. Najlepiej zrobić to 3 razy w odstępach miesiąca i na tym koniec leczenia.
Problemem są oczywiście koszty. W naszym przypadku było to ok 450 euro za każdą szczepionkę, a było ich 3. Wiem, że to straszne pieniądze, ale z drugiej strony my nie żałujemy ani jednej złotówki, bo było warto!
W razie gdyby ktoś był zainteresowany, to podaję stronę labu - tam są i informacje dla pacjenta i dla lekarza:
http://www.petbiocell.de/en
Dla osób, które przeczytają te informacje i dopuszczają możliwość skorzystania z tej terapii, a są jeszcze przed operacją zwierzaka - mam radę. Trzeba poprosić lekarza, który będzie usuwał zmianę, o podzielenie usuniętego guza na dwie części. Jedna część jest wysyłana do badania histopatalogicznego, a druga, spreparowana w odpowiedni sposób, powinna czekać w zamrażarce w lecznicy. Jeśli wynik badania histopatologicznego jest dobry, czyli guz łągodny - można drugą część wyrzucić. Jeśli jednak przychodzi zły wynik, to wtedy można się zastanowić nad tą terapią, a wycinek guza już jest gotowy. Jak dokładnie należy go przygotować przed zamrożeniem - tego nie wiem, ale chyba trzeba zamoczyć w formalinie. Dokładnych informacji udzielą oczywiście w Niemczech. Chodzi mi o to, że na tym etapie to nic nie kosztuje, a potem jest łatwiej.
Mam nadzieję, że komuś pomogę tymi informacjami, bo sama wiem co znaczy walka o życie i zdrowie ukochanego psa. W razie pytań chętnie odpowiem, bo chyba opisałam to wszystko dość chaotycznie...
pozdrawiam i trzymam kciuki
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 78 gości