Chciałbym się dowiedzieć czy u mojego psa zastosowano odpowiednie leczenie.
W połowie stycznia zaczął kaszleć.Był to uporczywy kaszel który męczył go nawet w nocy.
Weterynarz po osłuchaniu go stwierdził że to prawdopodobnie niedomykalność zastawki serca
Zapisał:
Enarenal 2 razy dziennie do końca życia 1/3 tabletki
Furosemid 2 razy dziennie po 1/3 tabletki przez 7 dni
Po 2 tygodniach nie było żadnej poprawy więc pojechałem z psem znowu do tego samego weterynarza jednak tym razem w gabinecie przyjmował inny lekarz.Zapisał takie leki:
Vercef 2 razy dziennie po 2 ml przez 7 dni
Betaloc 1/2 tabletki rano ,1/2 tabletki wieczorem dożywotnio
Encorton 2 tabletki na dzień przez 6 dni
Furosemid 1/2 tabletki rano , 1/2 tabletki wieczorem przez 1 tydzień
Po tej "kuracji" pies prawie ogłuchł i oślepł.Kaszel nieznacznie się zmniejszył ale załamany przestałem mu dawać te tabletki oprócz Furosemidu.
Pojechałem do innego weterynarza który zapisał lek na odkrztuszanie.
2 kwietnia pies zdechł.Ostatnie dni ciężko oddychał z szyją wyciągniętą do góry.
Bardzo zawiodłem się na weterynarzach.Czy takie leczenie jest standardowe przy takiej chorobie ?
niedomykalność zastawki serca
ja zawsze pośmiertnie już nie doradzam, ale jedno słowo komentarza, nie leczę i nie leczymy u nas serca"na ucho" bez EKG i ewentualnie innych badań nie ma szans na skuteczne leczenie.
Niestety u mnie w mieście żaden weterynarz nie ma sprzętu do EKG.Może gdyby wykryto wcześniej tą chorobę to dało by się coś zrobić.Z tym że wcześniej nie miał żadnych poważniejszych objawów oprócz kilku kaszlnięć od czasu do czasu ( myślałem że to od jedzenia trawy). Myślę że ten Encorton najbardziej mu zaszkodził zamiast pomóc bo ma wiele skutków ubocznych.
Jeśli pies ma objawy kaszlu lub duszności to najczęściej choroba serca jest już wtedy zaawansowana. Gdybyś trafił do kardiologa, który dysponuje aparatem do EKG i ECHO i udałoby się postawić odpowiednią diagnozę oraz dobrać właściwe leki kardiologiczne zapewne udałoby się przedłużyć życie psu. Tego natomiast nie ma co wymagać u weterynarza, który się w tym nie specjalizuje. Podał steryd, bo to z reguły na jakiś czas poprawia jakość życia - niestety nie leczy, a tylko maskuje objawy ;/
Hmm.Zawsze człowiek jest mądrzejszy po fakcie.Już wolał bym żeby do końca widział i słyszał bo to biedaka jeszcze bardziej zdenerwowało i może przyspieszyło zgon.Dosłownie w ciągu kilka tygodni bardziej osiwiał na pysku.A przed leczeniem weterynarz powiedział że nawet nie wygląda na swój wiek( 13 lat).