Bardzo prosze o pomoc!!!cry:
Mam 12 letniego pieska kundelka ktory dotychczas byl w bardzo dobrej formie fizycznej i psychicznej.pare dni temu wyczulam i zobaczylam u niego guza wielkosci orzecha laskowego moze troche wiekszy osadzony jest na brzuszku pomiedzy koncem żeber jest twrdawy i gdy go dotykam nieznacznie sie przemieszcza naprawde minimalnie.Gdy dotykam tego guza nie zauważyłam bynajmniej zeby to sprawialo mu ból.Nie wiem czy to ma zwiazek z tym guzem ale gdy spi ma strasznie nie równy oddech gdzie wczesniej gdy go nie miał spal normalnie.Bardzo Pana prosze o pomoc! i jak bym mogla sie zapytac o koszty leczenia w przyblizeniu mam na mysli operacje wyciecia tego i leczenie pooperacyjne pytam z ciekawosci bo gdy chodzi o życie i zdrowie mojego pieska zaplace kazda sume jaka bede w stanie zaplacic
Czy mój piesek ma raka?
bylam u weta i sam nie wie co to jest bynajmniej takie wrazenie odnioslam. dal mu jakis zastrzyk i 6malutkich tabletek tez nie wiem jakich ktore kazal podawac mojej psinie przez 6 dni po jednej i kazal potem przyjsc. a ja sie boje ze kazdy dzien zwloki to jeszcze gorsze ryzyko dla mojego przyjaciela.boje sie ze czym dluzej bedzie sie odwlekac wyciecie tego guza to bedzie juz za puzno
Asiu a nie byłoby dobrze przejść się do innego weta?skoro tamten nie potrafił powiedzieć co i jak, ja bym Ci radziła pójść do kogo innego...może przejedź się z pieskiem do P.Jarka?Ja z chorym psem byłam u 5 wetów zanim trafiłam na własciwego...
Olinka naprawde bym chciala pujść z moją psinka do pana Jarka ale problem jest w tym ze ja jestem z elblaga i jeszcze na dodatek nie wiem w jakim miescie i na jakiej ulicy pan Jarek ma swoj gabinet.Jak bym to wiedziala to napewno bym pojechala .
Asiu to przy całej sympatii dla Pana Jarka - kasę wydaną na drogę wydałabym na dobrego weta...popytam wśród znajomych i na maila wyślę Ci adres kogoś dobrego bliżej Ciebie (Panie Jarku nie pogniewa się Pan mam nadzieję...)
Olinka bardzo Ci dziękuję za zainteresowanie i za pomoc. Będę Tobie naprawde wdzięczna jak bys znalazla dla mojego pieska jakiegoś dobrego lekarza niedaleko mojego miasta.Bo ja naprawde jestem tak przerazona ta sytuacja ,że nie mogę się zkoncentrowac i pomyslec gdzie mogłabym uzyskac fachowa pomoc dla mojego pieska. a to moj adres mailowy brix24@neostrada.pl
myślę , że podejdź do tego troszeczke spokojniej, guzek nie stanowi wyroku smierci dla psa. Na pewno musi go obejrzeć dobry lekarz i powiedzieć Ci coś konkretnego nie zostawiać Cię z garścią pigułek. Na pewno nie ciągne Cię do Krakowa. Na pewno wszystko się dobrze skończy. Poszukaj dobrego chirurga w Twoich okolicach i niech on to obejrzy. Na podstawie własnego doświadczenia powie Ci co to może być. Trzymam za was kciuki. Jeśli masz możliwość zrób zdjęcie i prześlij do mnie tego guzka na foto. Może coś pomoge.
Witam
Podczepię sie pod temat, zeby nie zasmiecac forum
Moja kotka ma raka. Poza tym ma cukrzyce - wiec weterynarz stwierdzil, ze wyciecie guzkow jest niemozliwe poniewaz rany u kotow z cukrzycą nie chca sie goic.
Kotka pol roku temu dostala preparat Anry > http://www.drnatura.pl/anry_-_krzem_aktywny.htm
Ale ten pseudolek nie pomogl. Rany nie chca sie goic, guzy zrobily sie wieksze i wchlaniaja sie, a takie bylo zamierzenie leku. Od ran strasznie cuchnie, saczy sie tam ropa i krew. Oczywiscie rany codziennie sa przemywane, zmieniamy jej opatrunki.
Kotka ma 14 lat i jest w coraz gorszym stanie.
Czy mozemy jej jakos pomoc? Czy rzeczywiscie niemozliwe jest wyciecie tych guzow? Mam wrazenie, ze moj weterynarz nas zawiodł
Podczepię sie pod temat, zeby nie zasmiecac forum
Moja kotka ma raka. Poza tym ma cukrzyce - wiec weterynarz stwierdzil, ze wyciecie guzkow jest niemozliwe poniewaz rany u kotow z cukrzycą nie chca sie goic.
Kotka pol roku temu dostala preparat Anry > http://www.drnatura.pl/anry_-_krzem_aktywny.htm
Ale ten pseudolek nie pomogl. Rany nie chca sie goic, guzy zrobily sie wieksze i wchlaniaja sie, a takie bylo zamierzenie leku. Od ran strasznie cuchnie, saczy sie tam ropa i krew. Oczywiscie rany codziennie sa przemywane, zmieniamy jej opatrunki.
Kotka ma 14 lat i jest w coraz gorszym stanie.
Czy mozemy jej jakos pomoc? Czy rzeczywiscie niemozliwe jest wyciecie tych guzow? Mam wrazenie, ze moj weterynarz nas zawiodł
to był pomysł lekarza wet...............
ja nie mialam pojęcia, ze taki preparat istnieje.
mialam do wyboru: albo sprobowac Anry, albo czekac na niewiadomo co...
zaufalismy lekarzowi
ja nie mialam pojęcia, ze taki preparat istnieje.
mialam do wyboru: albo sprobowac Anry, albo czekac na niewiadomo co...
zaufalismy lekarzowi
to zwierzę już dawno powinno być zoperowane, cukrzyca spowalnia gojenie się ran ale nie zauwarzyłem aby u zwierzą te rany się nie goiły to totalna bzdura. To zwierzę teaz bardzo cierpi coś z tym trzeba zrobić. Sprawdzić czy nie ma metastazy, usunąć guzy i jajniki jak się jeszcze da, bo czas mógł zrobić swoje.
kotka ma przerzuty.
ide z nia do innego lekarza. zaluje, ze wczesniej tego nie zrobilam.
zaluje, ze zufalam lekarzowi, ktory leczyl ja od 14 lat.
dziekuje za odp.
ide z nia do innego lekarza. zaluje, ze wczesniej tego nie zrobilam.
zaluje, ze zufalam lekarzowi, ktory leczyl ja od 14 lat.
dziekuje za odp.