Witam.
Piszę chyba tylko po to, aby sobie ulżyć.
Mój pies rasy labrador retriever, dla zdrowotność został odchudzony. Wszystko przebiegało normalnie, do czasu gdy po diecie zauważyłam, że mimo wszystko brzuch mu się nie zmniejszył.
Dieta, spacery nic nie dały. Zachowywał się jak zawsze, czyli kupa radości, kocham cały świat, daj bułkę.
Ale ten brzuch nie dawał mi spokoju, zadzwoniłam do swojego weterynarza, opisałam problem, usłyszałam tylko jedno ... oho... już jadę.
Przyjechał, pies miał na miejscu zrobione usg i nogi się pode mną ugieły...
Marskość wątroby, guzy na śledzionie, guzy wszędzie gdzie je mieć można, nie ma szans na nic, ani na operację, ani na leczenie, rak go zjada.
Od czwartku siedzę, patrzę na niego i płaczę.
Nic go nie boli, jest szczęśliwy, zadowolony, jak zawsze.
Gdy tylko mu się pogorszy mam dzwonić, ulżyć w cierpieniu.
Mój przyjaciel umiera
-
- Posty:233
- Rejestracja:16 października 2016, 15:58
Skonsultuj może z innym lekarzem zanim się pogodzisz z ostatecznym
-
- Posty:41
- Rejestracja:25 stycznia 2013, 22:03
Jak wyżej zawsze warto się skonsultować z innym lekarzem aby potem nie zastanawiać sie czy zrobiło się wszystko.
- czarnuszek
- Posty:17
- Rejestracja:02 czerwca 2017, 10:44
Bardzo mi przykro Najważniejsze, że nie cierpiał w tych ostatnich chwilach. Mam nadzieję, że zdecydujesz się na kolejnego przyjaciela, bo w końcu tyle psich serc czeka w schronisku.