Witam.
Mam bardzo poważny problem. W czerwcu wzięłam psa w typie amstaffa po przejściach, który miał trafić do wojtyszek (był wygłodzony i ledwo trzymał się na nogach jak go znaleźli). Pies młody ok. roczny. Ma na imię Kanu. Od początku bardzo łatwo się ekscytował, miał obsesję na punkcie pustej miski (z tym sobie poradziliśmy), następnie obsesyjnie łapał koniki polne, na 2 wizycie u weterynarza zaczął się rzucać do wiszącej lampy i w żaden sposób nie dało się tego zachowania zlikwidować (co bardzo utrudnia ewentualne badanie), bardzo trudno było nawiązać z nim kontakt zwłaszcza na spacerach, ciągle był niespokojny jakby czegoś szukał (poradziłam sobie z tym i zaczął reagować na moje przywołanie ale jak tylko napotkał psa, kota, konia, żabę etc. na drodze to w ogóle nie zwracał na mnie uwagi mimo moich starań), wariował na punkcie jakiejkolwiek zabawki (czy to piłka czy gryzak czy kong czy nawet kartonowe pudło...), załatwiał się często w domu, nie chciał wychodzić w deszcz). Byłam z nim na szkoleniu ale nie wyszło... Jego zachowanie do psów było w miarę ok (tzn nie rzucał się żeby je ugryźć ale od razu na nie skakał i robiły mu się takie wielkie oczy i miałam wrażenie, że z tej ekscytacji w końcu jakiegoś złapie. Niestety po tym jak rzucił się na niego pies sąsiada przestał być przyjazny, akceptował psy wybiórczo. Podczas "furii" gdy zobaczył tego psa później próbowałam mu założyć kaganiec ale złapał mnie za nogę i na szczęście puścił... więc zaczął chodzić w kagańcu. Zauważyłam również, że okoliczne psy, które na prawdę są łagodne, źle reagowały na Kanu, niektóre z nich nawet próbowały go ugryźć. Do ludzi raczej przyjazny lecz skakał i szczypał z czym również sobie poradziłam, później zauważyłam że niektóre osoby mu się nie podobają i reagował na nie inaczej, z większą intensywnością. Zaczęłam stosować się do rad behawiorysty. Nie odzywałam się do niego 5 dni (miałam 7) i nie zwracałam na Kanu uwagi. Jednak już na 3 dzień wróciły jego poprzednie zachowania (załatwianie się w domu, ciągnięcie do psów za siatką, wskakiwanie na stoły i blaty) więc 5 dnia zrezygnowałam z tego. Gdy coś złapał, nie chciał puszczać więc miałam go przegłodzić 1-2 dni (i wtedy próbować ze smaczkami) co uczyniłam jednak nie dało to oczekiwanych rezultatów. Miałam skończyć z jego aktywnością fizyczną i skupić się bardziej na umysłowej. Zaczęłam mu dzielić jedzenie na 4 i rozkładać po domu i w ten sposób go karmić. Dawać mu zamrożonego konga aby go lizał, smarowałam mu np. tacę cienką warstwą puszki etc żeby również ją lizał co miało go uspokajać, próbowałam też chować smaczki np w starej kurtce czy dywanie ale bardziej interesowało go rozrywanie tych przedmiotów. Chodził naprawdę na długie spacery, jak padało to bawiłam się z nim pudłami, które rozrywał a te kawałki potem mu rzucałam (jak zdążyłam je złapać przed nim...). Zdaje mi się, że ten brak treningu nie do końca dobrze na niego wpłynął, jednak się nie poddawałam (wcześniej wieszałam mu np gryzak a on do niego skakał i potrafił trzymać z godzinę i mimo tego, że ciężko było później go oderwać od tego to był spokojniejszy w domu). Z całych sił starałam się jakoś go ułożyć żeby normalnie funkcjonował. Dodam jeszcze, że mam dwie suki z którymi na początku żył ok (zawsze musiałam mieć oko na nich) ale niestety zdarzył się epizod - starsza (3lata) chciała go odgonić żeby dał jej spokój i ją złapał i nie chciał puścić, na szczęście nie skończyło się tragedią ale od tego czasu były rozdzielone, chodziły razem na spacer. Lekarz proponował leki psychotropowe lecz ja nie chciałam iść na łatwiznę i najpierw spróbować bez nich (miał podwyższone wyniki wątrobowe, jest alergikiem). Miał swój pokój w którym się wyciszał. Za czym wzięłam Kanu to odwiedziłam go 3 razy. Wiedziałam, że to trudny pies i znikoma szansa, że ktoś się na niego zdecyduje. Podjęłam się tego i byłam w stanie zaakceptować jego odchylenia. Stał się członkiem rodziny, bardzo go kocham i nie wiem co mam zrobić. Moja zaufana Pani doktor, która opiekowała się prawie wszystkimi moimi zwierzętami, o każdego z nich walczyliśmy z całych sił do ostatnich dni ich życia, która sama przygarnia staruszki by choć u niej miały spokojne ostatnie lata, zaleciła mi ze łzami w oczach eutanazję... Załączam pod spodem link do filmików i wkleję opis co się stało. Wstawiłam tam sporo filmików na których obsesyjnie gania ogon i nie może przestać, na nic nie reaguje. Nie może nawet wyjść na spacer. Przed chwilą udało mi się założyć smycz i wyjść do ogrodu (i tak się wciąż przy tym kręci jak na filmikach). Przestał na moment gdy za siatką zaczęła szczekać wyżlica, której bardzo nie lubi i zaczął niesamowicie ciągnąć i wściekle szczekać w jej kierunku a gdy pobiegła do właścicielki od razu wrócił do kręcenia się... Nie mogłam zdjąć mu smyczy w domu i znów złapał mnie za spodnie... Już nie wytrzymuje. Poprosiłam dziś sąsiadkę żeby do niego weszła i chciałam zobaczyć czy może ktoś nieznany mu sprawi, że nie będzie ganiał ogona... Niestety nie wyszło... Moja weterynarz twierdzi, że od początku miał obsesję na różnym punkcie i teraz przejawia objawy bardzo silnej stereotypii. Jeżeli nawet ma jakieś zmiany w mózgu to również zaleca eutanazję i twierdzi, że może stać się niebezpieczny nawet dla mnie. Nie mogę wytrzymać już tego szczeku, widzę że się męczy. Czy jest sens oddawać go na kosztowne badania typu tomografia komputerowa? Bardzo proszę o opinię. I czy jeśli to nie schorzenie mózgu tylko behawioralne to czy są może jeszcze jakieś sposoby by przerwać tą pogoń za ogonem (np. amputacja?). Chciałam jeszcze nadmienić, że koleżanka konsultowała to ze swoim weterynarzem i również zaleca eutanazję... Załączam link do filmików, pierwszy z nich 6 listopad, pod każdym starałam się coś napisać. Pierwszy opis wklejam (tytuł filmu to data i godzina nagrania):
https://www.youtube.com/channel/UCVM8B3 ... 5dA/videos
Od razu to nagrywałam bo chciałam pokazać behawiorystce i dowiedzieć się jak mam jakby co reagować gdyby to się powtarzało... Tylko, że on w tej chwili nie reaguje na nic... no prawie.... zapomniałam o rękawie.... Przed tym bawił się pudłami, potem był spacer i koło 21 rozłożyłam jedzenie po domu. Przyszedł się poprzytulać jak już wszystko znalazł. Nagle odskoczył i zaczął się kręcić. Przed tym jak zaczęłam nagrywać trwało to już z 5 min. Jak podchodziłam to w ogóle na mnie nie reagował... Myślałam, że oślepł... Udało mi się założyć szelki ale i tak się kręcił (następny filmik), jakoś poszliśmy na spacer. Następnego dnia było ok. Pojechaliśmy rano do weta - oddałam jego mocz i pobraliśmy krew. Wątroba już ok, wszystko w normie, łącznie z tarczycą. Natomiast ma piasek w moczu i bakterie. Moja wetka kazała dawać urosept i wprowadzić antybiotyk (unidox) plus probiotyk. Chciała mi dać leki psycho od razu... ale ja głupia stwierdziłam, że to pewnie od tego piasku coś go zabolało, nie wiedział co się dzieje i zaczął tak robić. Było dobrze przez dwa dni... a 9-go się zaczęło... Był w stanie w dzień jeszcze wyjść normalnie na spacer ale już wieczorem było źle i nocka z głowy.... rano pojechałam po leki... Fluoxetyna 2x 20mg i hydroksyzyna 2x25mg. Nie działa na niego hydro.... Moja wetka zaleca z bólem serca wiecie co... on szczeka i się kręci a ja płacze od kilku dni...
Pies goni za ogonem! Pomocy! Pani doktor zaleca eutanazję...
-
- Posty:41
- Rejestracja:25 stycznia 2013, 22:03
Poważny problem.Poczekaj może dr.Jarek coś poradzi.Może konsultacja neurologiczna.Ja wiem tylko że fluoksetyna nie działa od razu potrzeba czasu.
Wiem, że fluoksetyna nie działa od razu. Ale jak nie znajdę sposobu, żeby chociaż uspokoił się na tyle by mógł iść na spacer to nie wiem kto pierwszy padnie, czy ja czy on...
Zapomniałam jeszcze napisać, że Kanuś jest wykastrowany. Zaraz przed tym jak go wzięłam był poddany zabiegowi. Moja pani doktor zdejmowała mu szwy, zachowywał się wzorowo, był bez kagańca i merdał ogonkiem. Niestety jak pojechałam drugi raz to uparł się na tą nieszczęsną lampę i wariował, skakał, szczekał na nią z wielkim pobudzeniem i tak było już zawsze. Dodam jeszcze, że zaraz po tym jak do mnie przybył, była burza i chciał ganiać pioruny. Była też sytuacja, jak nagrywałam jego zachowanie gdy słyszy z oddali stukot kopyt i pokazywałam w domu na telefonie, to gdy usłyszał swój szczek, zaczął skakać i próbował wyrwać mi telefon.
Przez te ostatnie dni jak się kręci to bardzo mało się wypróżnia, ale przystaje na ten moment by to zrobić. Robi to w domu, bo przy próbie założenia szelek, smyczy jak ten ogon się o mnie obija to pewnie przez przypadek złapał już kilkakrotnie moje ubranie (zaczynam się obawiać, że złapie mnie za nogę czy rękę). Na dworze i tak się nie wypróżnia i wydaje mi się, że kręci się z jeszcze większą intensywnością. Dwa razy zaobserwowałam, że kręcił się i sikał...
Dzwoniłam przed chwilą do mojej weterynarz czy mogę mu dać większą dawkę hydroksyzyny (wciąż goni ogon i szczeka od 19). Mam dawać co 6h. Powiedziała mi, że rozmawiała jeszcze ze swoimi współpracownikami. Jednogłośnie stwierdzili, że Kanu to pies niestabilny, nieprzewidywalny i może dojść do tragedii. I obojętnie czy to jest sprawa neurologiczna czy behawioralna to również są za eutanazją... Jestem załamana.
Zapomniałam jeszcze napisać, że Kanuś jest wykastrowany. Zaraz przed tym jak go wzięłam był poddany zabiegowi. Moja pani doktor zdejmowała mu szwy, zachowywał się wzorowo, był bez kagańca i merdał ogonkiem. Niestety jak pojechałam drugi raz to uparł się na tą nieszczęsną lampę i wariował, skakał, szczekał na nią z wielkim pobudzeniem i tak było już zawsze. Dodam jeszcze, że zaraz po tym jak do mnie przybył, była burza i chciał ganiać pioruny. Była też sytuacja, jak nagrywałam jego zachowanie gdy słyszy z oddali stukot kopyt i pokazywałam w domu na telefonie, to gdy usłyszał swój szczek, zaczął skakać i próbował wyrwać mi telefon.
Przez te ostatnie dni jak się kręci to bardzo mało się wypróżnia, ale przystaje na ten moment by to zrobić. Robi to w domu, bo przy próbie założenia szelek, smyczy jak ten ogon się o mnie obija to pewnie przez przypadek złapał już kilkakrotnie moje ubranie (zaczynam się obawiać, że złapie mnie za nogę czy rękę). Na dworze i tak się nie wypróżnia i wydaje mi się, że kręci się z jeszcze większą intensywnością. Dwa razy zaobserwowałam, że kręcił się i sikał...
Dzwoniłam przed chwilą do mojej weterynarz czy mogę mu dać większą dawkę hydroksyzyny (wciąż goni ogon i szczeka od 19). Mam dawać co 6h. Powiedziała mi, że rozmawiała jeszcze ze swoimi współpracownikami. Jednogłośnie stwierdzili, że Kanu to pies niestabilny, nieprzewidywalny i może dojść do tragedii. I obojętnie czy to jest sprawa neurologiczna czy behawioralna to również są za eutanazją... Jestem załamana.
Ostatnio zmieniony 12 listopada 2017, 21:58 przez Shina_ka, łącznie zmieniany 1 raz.
Podejrzewałabym u Twojego psa autyzm.Sama miałam kiedyś bulteriera,który wykazywał częściowo podobne zachowania.
Jest to trudne do zdiagnozowania schorzenie. Psy dotknięte autyzmem bardzo często gonią własny ogon,wykazują agresję,
mają fiksację na punkcie różnych przedmiotów , kontakt z nimi jest bardzo utrudniony. W przypadku mojego psa nie pomogło szkolenie ani rady behawiorysty. Skończyło się na lekach,które go wyciszyły.Przez całe jego życie ważna była rutyna. Nawet spacer musiał odbywać się tą samą trasą co do centymetra. W przeciwnym razie zapadał w trans i na nic nie reagował.
Jest to trudne do zdiagnozowania schorzenie. Psy dotknięte autyzmem bardzo często gonią własny ogon,wykazują agresję,
mają fiksację na punkcie różnych przedmiotów , kontakt z nimi jest bardzo utrudniony. W przypadku mojego psa nie pomogło szkolenie ani rady behawiorysty. Skończyło się na lekach,które go wyciszyły.Przez całe jego życie ważna była rutyna. Nawet spacer musiał odbywać się tą samą trasą co do centymetra. W przeciwnym razie zapadał w trans i na nic nie reagował.
-
- Posty:41
- Rejestracja:25 stycznia 2013, 22:03
Moje zdanie-konsultacje u specjalistów a nie opieranie sie na zdaniu jednego wet.
Wiem, że dużo napisałam. Skoro się wypowiadasz, to mógłbyś chociaż przeczytać z większą uwagą moje posty. Po pierwsze to nie jest opinia jednego weterynarza. Po drugie nie dam rady nawet wyjść z Kanu na spacer, a co dopiero wpakowanie go w auto. Zobacz chociaż jedno video - on tak robi non stop, zatrzymuje się na kupę i czasem na siku. Uspokaja się dopiero po jakimś czasie jak mi się uda go zamknąć do pokoju (co nie jest łatwe). Jak tylko coś usłyszy albo wchodzi ktokolwiek to znów jest to samo. W sobotę od 11 do 20, 9 godzin!!! gonił ogon i szczekał cały czas, na chwilę przestawał by się napić, zesikać, wypróżnić albo jak mu się udało złapać końcówkę ogona to chwilę ją trzymał. Po trzecie i ostatnie piszę tutaj bo przecież doktor Jarek jest specjalistą, i ja gdziekolwiek nie pójdę, to nic innego nie powiem niż to co tutaj napisałam, ani nic innego nie pokażę niż te filmiki, które wstawiłam.
Wiem, że może to być trudne, jednak proponuję podać psu większa dawkę leku uspokajającego tak, żeby weterynarz na miejscu, u Pani w domu pobrał krew do badań i zrobił wszystkie możliwe hormony (skoro pies jest po kastracji to może mieć duże wahania w wynikach, stąd dziwne zachowania). Poza typowo "męskimi" hormonami warto sprawdzić hormony tarczycy. Slsłyszałam o jednym przypadku kota, który był bardzo agresywny i nieprzewidywalny, bo miał właśnie problem tarczycowy. Po wyregulowaniu hormonu lekami zachowanie zmieniło się o 100%. Także myślę, że te badania na początek to podstawa. I karmienie wyspecjalizowane dla psów kastratów.
Dziękuję Rapaxa za sensowną odpowiedź. Nie wiem czemu, dopiero dziś pojawiła się w wątku.
Czy pamiętasz jakie leki mu podawalaś? Kanu po podaniu większej dawki hydroksyzyny szybciej się wycisza jak go zamknę, ale jak tylko otwieram to się zaczyna. Rano była u mnie babka, która ma bardzo duże doświadczenie w pracy z psami. Powiedziała, że dla niej to zaburzenia kompulsywno obsesyjne. Dla niego większą atrakcją jest jedynie rękaw z rzeczy martwych. Wtedy przestaje się kręcić i go łapie, gryzie, nie chce puścić, nie zwraca uwagi na nic innego (też jest na filmiku) . Nie umie mi pomóc...
Czy pamiętasz jakie leki mu podawalaś? Kanu po podaniu większej dawki hydroksyzyny szybciej się wycisza jak go zamknę, ale jak tylko otwieram to się zaczyna. Rano była u mnie babka, która ma bardzo duże doświadczenie w pracy z psami. Powiedziała, że dla niej to zaburzenia kompulsywno obsesyjne. Dla niego większą atrakcją jest jedynie rękaw z rzeczy martwych. Wtedy przestaje się kręcić i go łapie, gryzie, nie chce puścić, nie zwraca uwagi na nic innego (też jest na filmiku) . Nie umie mi pomóc...
Niestety nie pamiętam już nazwy leków psychotropowych ,które dostawał mój pies. On już nie żyje od 8 lat ,więc już trochę czasu minęło. Przepisała mi je behawiorystka,która była jednocześnie lekarzem weterynarii. Zresztą z czasem mogłam je przestać podawać zupełnie.Dostawał je tylko w pierwszych latach życia, gdy jego zachowanie wymykało się spod kontroli.
Trudno jest znależć specjalistę,który potrafi diagnozować choroby psychiczne u psów. Ja na początku szukałam pomocy
u szkoleniowców. Żaden z nich nie był w stanie wpłynąć na zachowanie mojego psa ani go wyjaśnić.Dopiero pomogły leki.
Zycie z nim było trudne. Nie mogłam go spuścić ze smyczy,bo albo stał w bezruchu [nawet godzinę] albo uciekał na oślep przed siebie.Nigdy mnie nie szukał.Spacery na smyczy polegały głównie na ciągnięciu psa, który wpadał w trans.
Kręcił się też za ogonem wiele razy dziennie, ale za każdym razem trwało to tylko parę minut. Miał też poważne fiksacje na punkcie niektórych przedmiotów, np. opon samochodowych. Gdy jakąś znalazł oderwanie go od niej było prawie niemożliwe. Na nic wówczas nie reagował.Trzeba było wówczas podważać mu szczęki żeby puścił. Gdy miał 6 lat zamieszkał z nami szczeniak.Bulterier tolerował drugiego psa ,ale nigdy nie wchodził z nim w żadne relacje.Żył po prostu w swoim świecie.Nigdy też nie wykazywał agresji względem ludzi.
Przypadek Twojego psa jest znacznie trudniejszy. Już samo kręcenie się za ogonem przez kilka godzin jest dla niego wykańczające. Występuje też agresja. Może jakiś neurolog mógłby pomóc.To musi być fachowiec w dziedzinie pracy mózgu,który orzeknie czy jest dla Twojego psa nadzieja.
Trudno jest znależć specjalistę,który potrafi diagnozować choroby psychiczne u psów. Ja na początku szukałam pomocy
u szkoleniowców. Żaden z nich nie był w stanie wpłynąć na zachowanie mojego psa ani go wyjaśnić.Dopiero pomogły leki.
Zycie z nim było trudne. Nie mogłam go spuścić ze smyczy,bo albo stał w bezruchu [nawet godzinę] albo uciekał na oślep przed siebie.Nigdy mnie nie szukał.Spacery na smyczy polegały głównie na ciągnięciu psa, który wpadał w trans.
Kręcił się też za ogonem wiele razy dziennie, ale za każdym razem trwało to tylko parę minut. Miał też poważne fiksacje na punkcie niektórych przedmiotów, np. opon samochodowych. Gdy jakąś znalazł oderwanie go od niej było prawie niemożliwe. Na nic wówczas nie reagował.Trzeba było wówczas podważać mu szczęki żeby puścił. Gdy miał 6 lat zamieszkał z nami szczeniak.Bulterier tolerował drugiego psa ,ale nigdy nie wchodził z nim w żadne relacje.Żył po prostu w swoim świecie.Nigdy też nie wykazywał agresji względem ludzi.
Przypadek Twojego psa jest znacznie trudniejszy. Już samo kręcenie się za ogonem przez kilka godzin jest dla niego wykańczające. Występuje też agresja. Może jakiś neurolog mógłby pomóc.To musi być fachowiec w dziedzinie pracy mózgu,który orzeknie czy jest dla Twojego psa nadzieja.
-
- Posty:233
- Rejestracja:16 października 2016, 15:58
Fluoksetyna to lek z grupy SSRI - bardzo częstym skutkiem ubocznym przy stosowaniu tego środka jest pobudzenie. Na przypadłość Twojego psa znacznie skuteczniejsza będzie klomipramina; dodatkowo hydroksyzyna to stara antyhistamina, której skutkiem ubocznym jest uspokojenie - niestety na zwierzęta działa wyjątkowo słabo. Moja sugestia : omówić z lekarzem możliwość zastosowania klomipraminy oraz włączyć do leczenia benzodiazepine - przynajmniej przez krótki okres.
-
- Posty:85
- Rejestracja:22 stycznia 2016, 21:27
Co u pieska? Może p.Jarek się wypowie.
już rozmawialiśmy na pw. Na pewno to problemy z mózgiem ale czy to patologia jego struktur czy zaburzenia psychiczne nie potrafię odpowiedzieć. Potrzebny kontakt z porządnym neurologiem i porzadne badanie mózgu.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 86 gości