Witam,
mam od ok. 3 tygodni problem ze swoją 7-letnią beagielką. Z góry przepraszam, że tak obszernie, ale nie chcę pominąć nic, co może być ważne.
Zaczęło się nagle pewnego wieczoru - pies siedział osowiały, z nieobecnym spojrzeniem. Trudności ze schodzeniem ze schodów, łóżek itp. Czasem piszczenie, którego wtedy nie potrafiliśmy powiązać z czymś konkretnym. Pierwsze podejrzenie padło na kość, którą tego dnia zjadła. Dwie wizyty u lekarza, dwie lewatywy, czopki i parafina na lepszy poślizg, tabletki przeciwzapalne na 5 dni do domu. Kontrolnie RTG (jedyne odstępstwo od normy to początki zwyrodnienia w odcinku lędźwiowym kręgosłupa) i badanie krwi pod kątem chorób odkleszczowych. No i wydawało się że wszystko jest już w miarę ok, dopóki nie skończyły się te tabletki (14 kwietnia). Chociaż przez okres ich brania też zdarzało się jej chodzić osowiała, z opuszczoną głową. Obserwowaliśmy czujnie.
15 kwietnia było zdecydowanie gorzej. Na spacerach ledwo szła, głowa i ogon opuszczone, tępy wzrok, piszczenie. Bardzo ostrożny chód, pies spięty, ewidentnie coś dalej boli. Schodzenie ze schodów i łóżek było już nie tylko ostrożne, ale też bolesne, powodowało piszczenie. W pewnym momencie nie pozwoliła sobie zdjąć obroży więc podejrzenie padło na szyję. No ale postanowiliśmy poczekać do poniedziałku rano i wtedy odwiedzić innego weta. Nocą - zdecydowane pogorszenie. Zuza nie spała przez całą noc, w większości siedziała, nawet się nie kładła (jeśli już to tylko na chwilę i leżąc była bardzo spięta). Nad ranem nie chciała już nawet siedzieć, chodziła tylko w kółko ze zwieszoną głową, ziajała chociaż nie było gorąco, myślałam że pęknie mi serce. Nie mogła się też schylić żeby wziąć z podłogi kostkę karmy. Wtedy też zauważyliśmy, że szyja jest nienaturalnie gruba i twarda, a pies nie pozwolił jej dotykać a tym bardziej poruszać w jakimkolwiek kierunku. No więc od razu z samego rana do weta.
Diagnoza - ostre zapalenie mięśni szyi. Morfologia w normie. Zuza dostała przeciwbólowy zastrzyk i przeciwzapalną kroplówkę, do tego jakieś witaminy. No i nakaz - miski na podwyższeniu, zakaz kopania dołów (prawdopodobna przyczyna - jak kopie, to czasem wyszarpuje zębami kępy trawy i może wtedy coś naciągnęła).
Przez następne dwa dni na wizytach znów po dwa zastrzyki, których nazwy nie umiem rozczytać. Dwa dni później (piątek) kolejna wizyta i zastrzyk Depo-Medrol. Następna wizyta umówiona na jutro.
Widzę, że w porównaniu z najgorszym momentem jest zdecydowanie lepiej, ale to wciąż nie to, co powinno być. Może jestem przewrażliwiona, ale wydaje mi się że już po takim czasie poprawa powinna być bardziej widoczna. Pies wciąż jest bardzo ostrożny przy schodzeniu, szyję pozwala dotykać i masować ale czuć, że wciąż jest opuchnięta. Na spacerach bardzo szybko się męczy, idzie przez 300m normalnie, wącha, truchta, a później opuszcza łeb i powolutku człapie przy nodze - kompletnie nie w jej stylu. Po powrocie nie może sobie znaleźć miejsca, drży, spokojnie kładzie się dopiero po wymasowaniu szyi i przyłożeniu ciepłego okładu.
Czy ktoś miał do czynienia z podobnym problemem? Czy Waszym zdaniem diagnoza jest prawidłowa? Nie wiem, czy poprawa powinna przychodzić tak długo. Serce się kraje jak się patrzy jak ona wszystko tak delikatnie robi jakby w ciągu trzech tygodni postarzała się o kilka lat.
Zapalenie mięśni szyi - beagle
pilnie dokładne rtg szyi bocznie i strzałkowo.
-
- Posty:1
- Rejestracja:02 września 2024, 01:42
Witam. Jak zakończyła się sytuacja z pieskiem ? Pytam ponieważ mam teraz taka sama sytuacje ale z buldogiem francuskim. Jest osowiała nie chce chodzić po schodach spacery bardzo krótkie a i tak po nich paraliż szyi puchniecie które ustępuje po około 30 minutach dodam że ma powiększone węzły chłonne. 3 dzień u weterynarzy i nie umieją stwierdzić co się dzieje .
-
- Posty:1
- Rejestracja:09 września 2024, 13:25
Dzień dobry. Mam te same objawy u buldoga francuskiego. Chwilowe skurcze i ból w obrębie szyi. Wet przepisał środek przeciwbólowy i przeciwzapalny, ale nie znam przyczyny. Czy u Pani coś więcej wiadomo? Morfologia w normie.