witam
jestem gościem na waszym forum. potrzebuję wsparcia psychicznego, gdyż lecze psa malusiego chorego na nosówkę- postać juz nerwowa. czy komuś udało się wyleczyć pieska z tej postaci nosówki? Jola i malutka Sabinka
Nosówka
Witam.
Tu Jola i Sabina...niestety, przygarneliśmy ją (jak zresztą pozostałe trzy nasze psy) błąkajacą się po drodze nr50(blisko giełdy Słomczyn) ktoś jej pewnie nie sprzedał i wyrzucił, jak zobaczył ją wiejski lekarz to już nie chciał jej zaszczepić bo miała objawy jakiejś choroby i najpierw kazał jej podawać antybiotyk ale nie wykazał zainteresowania, niestety z dnia na dzień było coraz gorzej wyglądało jakby miała zapalenie płuc, marniała w oczach, zaczęliśmy jeździć do Wawy do lecznicy i tam rozpoznano nosówkę to było 21 dni temu...wiek ok 4/5 mies(zmiana zębów)
W międzyczasie została odrobaczona... leczymy ją objawowo( codziennie jest w lecznicy), w niedziele już wydawało się że najgorsze mamy za sobą ale nastapił nagły zwrot. Wystapiły silne drgania lewej tylnej łapy a następnie miała atak padaczki do dzisiaj miała juz trzy takie ataki z tym że ten pierwszy był najsilniejszy, teraz dostaje luminal, nivalin - choć na 2 dni teraz odstawiony, sterydy, antybiotyki witaminy, minerały...apetyt ma zaskakująco dobry(dostaje codziennie ok 0,5 kg świeżego mięsa wołowego ( sznycel itp) - ( raczej nerwowy) robi ładne kupki. przybrała na wadze, niestety trudność jej sprawia utrzymanie równowagi i poruszanie coraz bardziej, dzisiaj kolejna nieprzespana noc, pyralgina w czopkach coraz słabiej działa, atak padaczki, bóle i płacz i zgrzytanie zebów, ale widać że psina walczy o zycie - my też będziemy walczyc do końca choroby... teraz w końcu zasnęła, zaraz pojedzie do weta z mezem...(my to juz ostatnio nie pracujemy, noce zarwane, w dzień wizyty u weta - 40 km i masaze i karmienie i głaskanie itp...i czytanie wszystkiego o nosówce co znajdziemy w necie...najbardziej teraz potrzebujemy wsparcia psychicznego... a to moja pierwsze doświadczenia z forum internetowym, nareszcie mogę stwierdzić ze internet do czegos sie przydaje
zdjęcie z poniedziałku po pierwszym najsilniejszym ataku padaczki ale wtedy lepiej trzymała się na łapach...
Tu Jola i Sabina...niestety, przygarneliśmy ją (jak zresztą pozostałe trzy nasze psy) błąkajacą się po drodze nr50(blisko giełdy Słomczyn) ktoś jej pewnie nie sprzedał i wyrzucił, jak zobaczył ją wiejski lekarz to już nie chciał jej zaszczepić bo miała objawy jakiejś choroby i najpierw kazał jej podawać antybiotyk ale nie wykazał zainteresowania, niestety z dnia na dzień było coraz gorzej wyglądało jakby miała zapalenie płuc, marniała w oczach, zaczęliśmy jeździć do Wawy do lecznicy i tam rozpoznano nosówkę to było 21 dni temu...wiek ok 4/5 mies(zmiana zębów)
W międzyczasie została odrobaczona... leczymy ją objawowo( codziennie jest w lecznicy), w niedziele już wydawało się że najgorsze mamy za sobą ale nastapił nagły zwrot. Wystapiły silne drgania lewej tylnej łapy a następnie miała atak padaczki do dzisiaj miała juz trzy takie ataki z tym że ten pierwszy był najsilniejszy, teraz dostaje luminal, nivalin - choć na 2 dni teraz odstawiony, sterydy, antybiotyki witaminy, minerały...apetyt ma zaskakująco dobry(dostaje codziennie ok 0,5 kg świeżego mięsa wołowego ( sznycel itp) - ( raczej nerwowy) robi ładne kupki. przybrała na wadze, niestety trudność jej sprawia utrzymanie równowagi i poruszanie coraz bardziej, dzisiaj kolejna nieprzespana noc, pyralgina w czopkach coraz słabiej działa, atak padaczki, bóle i płacz i zgrzytanie zebów, ale widać że psina walczy o zycie - my też będziemy walczyc do końca choroby... teraz w końcu zasnęła, zaraz pojedzie do weta z mezem...(my to juz ostatnio nie pracujemy, noce zarwane, w dzień wizyty u weta - 40 km i masaze i karmienie i głaskanie itp...i czytanie wszystkiego o nosówce co znajdziemy w necie...najbardziej teraz potrzebujemy wsparcia psychicznego... a to moja pierwsze doświadczenia z forum internetowym, nareszcie mogę stwierdzić ze internet do czegos sie przydaje
zdjęcie z poniedziałku po pierwszym najsilniejszym ataku padaczki ale wtedy lepiej trzymała się na łapach...
Jestes wspaniala, ze tak walczysz o te mala istotke.
Zycze duzo sil, i Tobie, i psince.
Jest sliczna....ma wole zycia.
Oby sie Wam udalo, mocno trzymam kciuki - inaczej nie moge pomoc
Mam tez nadzieje, ze tutejsi weci odpowiedza - ew. napisz im PW / tylko trzeba najpierw sie zarejestrowac/
Trzymajcie sie.
Zycze duzo sil, i Tobie, i psince.
Jest sliczna....ma wole zycia.
Oby sie Wam udalo, mocno trzymam kciuki - inaczej nie moge pomoc
Mam tez nadzieje, ze tutejsi weci odpowiedza - ew. napisz im PW / tylko trzeba najpierw sie zarejestrowac/
Trzymajcie sie.
Witam juz zarejestrowana Jola i Saba.
Sabcia wróciła już od weta, ale mąż mówi ze w czasie wizyty była bardzo wycieńczona i półprzytomna, dostała antybiotyk, nivalin i troche kroplówki na wzmocnienie.
Wet oświadczył że to może być jej ostatnia doba, nie reagowała na bodźce.
ale w czasie powrotu, w połowie drogi przebudziła się , Rafał kupił wołowinki i od razu pochłonęła kilka kawałków, popiła wodą i dalej poszła spać...
w domu niestety znowu zaczeła płakać, więc dostała ćwiartkę pyralginy, i po pół godz 1/3(to jej porcja) luminalu, uspokoiła sie i zasnęła dopiero po kilkunasominutowym masażu..
teraz śpi, jeszcze mamy nadzieję że może sie polepszy, ale obawiamy sie kolejnej nieprzespanej nocy, pełnej bólu i bezsilności...
dzięki za wsparcie...
Sabcia wróciła już od weta, ale mąż mówi ze w czasie wizyty była bardzo wycieńczona i półprzytomna, dostała antybiotyk, nivalin i troche kroplówki na wzmocnienie.
Wet oświadczył że to może być jej ostatnia doba, nie reagowała na bodźce.
ale w czasie powrotu, w połowie drogi przebudziła się , Rafał kupił wołowinki i od razu pochłonęła kilka kawałków, popiła wodą i dalej poszła spać...
w domu niestety znowu zaczeła płakać, więc dostała ćwiartkę pyralginy, i po pół godz 1/3(to jej porcja) luminalu, uspokoiła sie i zasnęła dopiero po kilkunasominutowym masażu..
teraz śpi, jeszcze mamy nadzieję że może sie polepszy, ale obawiamy sie kolejnej nieprzespanej nocy, pełnej bólu i bezsilności...
dzięki za wsparcie...
Czytam na bieżąco wiadomości o Sabince (rzeczywiście śliczna!) i serce mi się ściska. Cały czas mam nadzieję, że jednak wygra z chorobą. Ma tyle miłości i wsparcia z Waszej strony, że na pewno daje jej to siłę do dalszej walki. Trzymam mocno kciuki razem z Enigmą! Nosówka czasem trwa długo, może sunia najgorsze ma już za sobą .
i tak pozostanie w naszych secach....
dzięki Enigma i Ata za wsparcie, niestety choroba pomimo naszych wysiłków wzięła górę...
Mnie również jest bardzo przykro Cały czas miałam nadzieję, że jednak Sabinka pokona chorobę. Ja sama straciłam na "nerwową" nosówkę 3- miesięcznego jamniczka i dobrze wiem co razem przeszliście. Najważniejsze, że sunia nie była sama i była tak bardzo kochana. Teraz już nie cierpi...
witamy z mezem, dalej przeżywamy żal po stracie...ale podamy trochę szczegółów może komuś się potem przydadzą...
Po wydawało by się poprawie i powrocie do zdrowia który miał miejsce po 3 tygodniach choroby(wcześniej miała objawy zapalenia płuc, stwardniałe opuszki i nos, była zarobaczona- dostawała kroplówki witaminy minerały antybiotyki, została odrobaczona, środki osłonowe), nagle Sabcia dostała drgawek tylnej łapki, drgania zaczęły sie coraz silniejsze i bardzo bolesne, wet zaczął jej podawać sterydy, które miały zatrzymać objawy nerwowe, niestety w ciągu czterech dni objawy bardzo sie nasilały, aż do stanu gdy Sabcia nie miała siły trzymać główki prosto jak piła i jadła...a do końca miała niesamowity apetyt i piła wodę - choć pod koniec już bardziej nerwowy był ten apertyt.( ale stwardnienie na opuszkach i nosku ustąpiło, zapalenie płuc minęło)
najpierw był jeden atak padaczki dziennie,a w piątek 6 ataków w ciągu 2 godzin( między innymi u weta, który jak ją zobaczył doradził nam jak najszybszą eutanazję ( ani sterydy, luminal, nivalin nie powodowały choćby zatrzymania rozwoju objawów a przeciwbólowe już nie działały , ostatnią noc mieliśmy z Sabcią bolesną i nieprzespaną, pyralgin( 1/3) w czopku działał przez 2 godz.)..... akurat miała następny atak padaczki więc nie była świadoma....
Jola_W i KresPas
Po wydawało by się poprawie i powrocie do zdrowia który miał miejsce po 3 tygodniach choroby(wcześniej miała objawy zapalenia płuc, stwardniałe opuszki i nos, była zarobaczona- dostawała kroplówki witaminy minerały antybiotyki, została odrobaczona, środki osłonowe), nagle Sabcia dostała drgawek tylnej łapki, drgania zaczęły sie coraz silniejsze i bardzo bolesne, wet zaczął jej podawać sterydy, które miały zatrzymać objawy nerwowe, niestety w ciągu czterech dni objawy bardzo sie nasilały, aż do stanu gdy Sabcia nie miała siły trzymać główki prosto jak piła i jadła...a do końca miała niesamowity apetyt i piła wodę - choć pod koniec już bardziej nerwowy był ten apertyt.( ale stwardnienie na opuszkach i nosku ustąpiło, zapalenie płuc minęło)
najpierw był jeden atak padaczki dziennie,a w piątek 6 ataków w ciągu 2 godzin( między innymi u weta, który jak ją zobaczył doradził nam jak najszybszą eutanazję ( ani sterydy, luminal, nivalin nie powodowały choćby zatrzymania rozwoju objawów a przeciwbólowe już nie działały , ostatnią noc mieliśmy z Sabcią bolesną i nieprzespaną, pyralgin( 1/3) w czopku działał przez 2 godz.)..... akurat miała następny atak padaczki więc nie była świadoma....
Jola_W i KresPas
-
- Posty:3
- Rejestracja:14 maja 2006, 22:24
- Lokalizacja:Sosnowiec
- Kontakt:
Jolu nam również jest bardzo przykro, tym bardziej, że sami zmagamy się z tą chorobą więc wiemy co człowiek przeżywa w takiej sytuacji
Nasz Roni walczy z nosówką już 38 dni bez chwili przerwy ponieważ u niego coś takiego nie miało miejsca. Nerwowe objawy wystąpiły u niego już na samym początku i tak sobie są - raz było lepiej, raz gorzej... Tylna łapka drży mu już od jakiegoś czasu bez przerwy a przednia tylko czasami jak leży bądź nie oprze się stojąc na całej stópce.
Weterynarze twierdzą, że skoro to się nie rozwija w gorszym kierunku to istnieje prawdopodobieństwo, że mu tak już zostanie na zawsze - też mamy taką nadzieję, że się nie pogorszy.
Teraz czekamy już tylko na ustąpienie objawów oddechowej żeby można go było zaszczepić.
Pozdrawiamy Was bardzo gorąco
Nasz Roni walczy z nosówką już 38 dni bez chwili przerwy ponieważ u niego coś takiego nie miało miejsca. Nerwowe objawy wystąpiły u niego już na samym początku i tak sobie są - raz było lepiej, raz gorzej... Tylna łapka drży mu już od jakiegoś czasu bez przerwy a przednia tylko czasami jak leży bądź nie oprze się stojąc na całej stópce.
Weterynarze twierdzą, że skoro to się nie rozwija w gorszym kierunku to istnieje prawdopodobieństwo, że mu tak już zostanie na zawsze - też mamy taką nadzieję, że się nie pogorszy.
Teraz czekamy już tylko na ustąpienie objawów oddechowej żeby można go było zaszczepić.
Pozdrawiamy Was bardzo gorąco
Trzymam kciuki za Roniego. z tego co opisujecie tutaj i na innych forach (cały czas czytam na temat nosówki , również śledzę waszą historię) to Roni lepiej się czuję. Ja niestety cały czas myślę o swojej Sabusi i jest mi bardzo przykro ,że nie mogłam jej pomóc. W moim i męża ostatnim poście pisaliśmy jakie leki i zastrzyki były podawane Sabusi, i oprócz słów otuchy i zaciskania mocno wszystich kocich i psich łapek(mamy ich trochę na naszym podwórku) nic więcej nie mogę zrobić. Piszcie więc o swoim psiaku , co u niego. Pozdrawiam Jola_ W