NERKI - ostra czy przewlekla?!!!

Dyskusje o chorobach, ich leczeniu, oraz profilaktyce.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Awatar użytkownika
gasparo
Posty:256
Rejestracja:27 czerwca 2006, 14:40
Lokalizacja:Kraków

13 sierpnia 2006, 22:22

Witam!
Bardzo się cieszę, że Twoja sunia czuje się lepiej. Nasza Bunia też nie bardzo ma ochotę na suchą karmę, a teraz jesteśmy na wakacjach i nie mam możliwości gotować, jednak przekonała się do moczonej karmy zaprawionej odrobiną gotowanej marchewki i bulionu, które znając jej upodobania przywieźliśmy w słoiczkach ze sobą.

Wyniki oczywiście Ci podam, choć chyba mamy w innych jednostkach (niestety nie pamiętam w jakich, a tu nie mam możliwości sprawdzić)
W czasie kryzysu pod koniec czerwca mieliśmy mocznik 22 przy normie 3-7 (to chyba odpowiednik 220 mg/dl) . Potem mimo kroplówek z furosemidem mocznik wzrósł do 25, potem nawet do 37, a pod koniec lipca po wprowadzeniu Ipakitine spadł znów do 25, a wię wciąż ponad trzykrotność normy.
Natomiast wynik USG nerek nie daje nam już żadnej nadziei, bo nerek już prawie nie ma. Dziwimy się tylko, że psina tak dobrze się czuje mimo tak tragicznych wyników.
Poziomu kreatyniny lekarz nam nie podawał, więc nie mogę Ci podać.
Za tydzień, po powrocie z wakacji znów zrobimy badania i jestem bardzo ciekawa jak wypadną, bo Bunia odzyskała sporo ze swojego dawnego wigoru, a ponieważ ma bardzo dużo ruchu wręcz zmężniała i "umięśniła" się. Może zdarzy się jakiś cud?
Pozdrawiam.
jagoda

16 sierpnia 2006, 22:53

...nam lekarz powiedzial, że wyniki wynikami... ale najważniejszy jest stan kliniczny psa - czyli to jak się czuje!!!

z calego serca życzymy wam, żeby bylo OK!!!

Pozdrawiamy!
Una
Posty:8
Rejestracja:12 maja 2006, 18:30
Lokalizacja:Kraków/Warszawa
Kontakt:

20 sierpnia 2006, 09:29

Jagodo,
moja Una też nie chciała jeść karmy nerkowej i zaczęłam jej sama gotować. Właściwie dieta wegetariańska, 1/5 stanowi mięso i do tego chude (najlepiej kurczak). Mimo obostrzeń ważne jest by pies j niskobiałkowyadł. Kiedy Una nie chciała jeść suchej karmy ani puszkowej karmy nerkowej, a widzieliśmy, że jest ewidentnie głodna zrezygnowaliśmy z tego. I dobrze się stało, bo zaczęła jeść to, co jej gotowaliśmy i dojadać karmą nerkową.
My podawaliśmy ryż z kurczakiem, ale także purre ziemniaczane z dużą ilością jarzyn. Pokarm powinien być niskobiałkowy, bez dodatku soli.
Gdyby nie to, że u Uny zdiagnozowano chłoniaka to nadal byłaby na tej diecie, która bardzo jej smakowała i polepszała wyniki.
Mogę doradzić jeszcze byś poczytała amerykańskie fora dotyczące niewydolności nerek u psów, dużo dowiedziałam się o żywieniu piesków właśnie stamtąd. Oczywiście konsultowałam wszystko z naszym lekarzem.
Życzę wytrwałości i proszę się nie poddawać.
Korybut
Posty:4
Rejestracja:10 września 2010, 12:53

10 września 2010, 13:17

Może to trochę stary temat, ale mój piesek ma podobny problem.

Mianowicie: 1 Września poczuł był niewyraźny, raz zwymiotował. Na początku zbytni się tym nie przejąłem. Zdarza się. Ale po 2 dniach wybrałem się z nim do weterynarza. Dano mu jakieś zastrzyki na przeciw wymiotom, antybiotyk i coś jeszcze. 3 Września zrobiono badanie krwi i wyszło, że to NIEWYDOLNOŚĆ NEREK. Sam nie wiem czy jest to przewlekła czy ostra. Pies zachorował z dnia na dzień.

Dzisiaj mamy już równy tydzień z kroplówkami (1 raz dziennie) teraz 1,5 raza dziennie. Są to płyny do infuzji.. Baxter.
Pies wczoraj otrzymał ostatnią porcję antybiotyku. W kroplówkach jest także podawane składniki wzmacniające psa jakieś aminokwasy itp.

Pies jednak strasznie zmarniał. Od prawie 10 dni nic nie je, z wyjątkiem 6 i 7 września kiedy dawałem mu mięso z kurczaka (niesolone, gotowane) z ryżem, w małych porcjach po trochu. Schudł z 11,4 do 9,6 kg. Jest strasznie osowiały, nie reaguje na smycz, średnio co drugi dzień wymiotuje (ale nie pokarm). Dziś i wczoraj na szczęście nie. Nie ma apetytu (prócz tych dwóch dni). Aby się wypróżnił wyprowadzam go na rękach. Sam jedynie podchodzi na trawnik i sika.. .baaardzo długo i dużo. To raczej plus, że bardzo dużo się wypróżnia.

Wyniki badań krwi:

3 Września:

UREA (mocznik): poza skalą (nie robiony z surowicą czy jakoś tak) max. 46.4 mmol/L
CREA (kreatynina): 796 umol/L

6 Września:
UREA: nadal poza skalą max. 46.4 mmol/L
CREA: 765 umol/L

9 Września:
UREA: skala nadal nie pokazuje wyniku.
CREA: 312 umol/L :!: Tutaj widać wyraźny spadek.

Pytanie do fachowca, (najlepiej pana Jarka) czy są szansę by pies doszedł do siebie? Czy tak wyraźny spadek po tylu dniach "przestoju" to dobry znak? Czy jeżeli spada drastycznie kreatynina to można sądzić, że to samo dzieje się z mocznikiem? W jaki sposób pomóc psu w domu (poza kroplówkami) aby wspomóc wydalanie toksyn? Czy badanie moczu może pokazać czy i w jakich ilościach wydalany jest mocznik? Ile pies jeszcze musi przejść aby mógł znów funkcjonować?
ania05111971
Posty:193
Rejestracja:04 września 2010, 12:34

10 września 2010, 17:40

Witam .Też mam podobny problem z sunią .Post pt .Amstaffka i leukocytoza .I też zaczęło się od wymiotów i słabnięcia z godziny na godzinę .Może nie ma aż tak fatalnych wartości mocznika i kreatyniny ale tez się o nią boję i lekarze stawiają na nerki .Kupiłam specjalną karmę Renal -2 kg za 75 zł :shock: ale psina nie chce jej jeśc a na widok mięska którego niestety nie wolno jeść aż się trzęsie żeby jej dać .Dzisiaj wprowadzam jej rygorystyczną dietę nerkową i mozę ten zakichany mocznik spadnie wreszcie .
Korybut
Posty:4
Rejestracja:10 września 2010, 12:53

11 września 2010, 13:01

Niestety... moje pytania już nieaktualne. Piesek dzisiaj pożegnał się z tym światem.... :cry:
ania05111971
Posty:193
Rejestracja:04 września 2010, 12:34

11 września 2010, 13:24

Oj to bardzo przykre ..współczuje .
Awatar użytkownika
kamila lakusiowa
Posty:485
Rejestracja:18 września 2008, 19:51
Lokalizacja:Białystok

11 września 2010, 17:12

Korybut pisze:Niestety... moje pytania już nieaktualne. Piesek dzisiaj pożegnał się z tym światem.... :cry:
bardzo mi przykro [*]
Korybut
Posty:4
Rejestracja:10 września 2010, 12:53

11 września 2010, 18:12

Dziękuje wam.. Ciężko mi dojść do siebie, przede wszystkim dlatego, że jestem typem samotnika a piesek był ze mną zawsze i wszędzie. Tak naprawdę byłem z nim zżyty bardziej niż z niektórymi bliskimi z rodziny.
Najgorsze jest wspomnienie momentu usypiania. Choć wiem, że mu ulżyłem to nie mogę znieść momentu gdy ustało bicie jego serduszka. A jeszcze 2 tyg. temu szalał w lesie.
Trzymam gorąco kciuki i modlę się o to by inne chore pieski o których piszecie na tym forum miały więcej szczęścia.
ania05111971
Posty:193
Rejestracja:04 września 2010, 12:34

11 września 2010, 19:49

Znam to uczucie bo 1.5 roku temu musiałam uśpić mojego pieska przygarniętego z ulicy który odwdzięczał mi się przez 6 kolejnych lat swoją miłością i wpatrzonymi we mnie swoimi wesołymi oczkami ...przeszedł w swoim życiu zapewne piekło bo musiał być katowany i to sporo .Do mojego męża doszedł dopiero po roku bycia z nami !Miał uraz do mężczyzn .Bał się wszystkiego i kiedy już uwierzył w ludzi przyszła choroba pt.marskość wątroby i niestety musiał być uśpiony po otwarciu brzuszka okazało się żę wątroba jest w stanie beznadziejnym .....Długo nie mogłam się pozbierać i cały czas wydawało mi się żę piesek za mną chodzi .I chociaż miałam drugiego psa a właściwie sunię która teraz mi choruje :( zdecydowałam się na wzięcie pieska ze schroniska ,który szaleje teraz w domu .I choć nigdy nie zapomnę tamtego moje serce się trochę zabliżniło .......Na złamane serce najlepsza nowa miłość ......Nie od razu ale trzeba mieć jakiś mokry nos obok siebie . :roll: Tak już mamy my wrażliwcy że przeżywamy te chwile i pęka nam serce .Trzymaj się i wiedz że choć było to trudne i będzie jeszcze długo bolało to zrobiłeś to co najlepsze dla swojego pupila .Nie tak dawno kiedy moja sunia dostała zapasci sercowej i myślałąm już że w nocy odejdzie pomyślałąm sobie żę gdybym była bardzo chora i cierpiąca chciałabym mieć kogoś kto ulży mi w cierpieniu .Twój piesio miał ciebie i ty wyzwoliłeś go swoją decyzją od cierpienia .....
Awatar użytkownika
kamila lakusiowa
Posty:485
Rejestracja:18 września 2008, 19:51
Lokalizacja:Białystok

11 września 2010, 20:41

ania05111971 pisze:Znam to uczucie bo 1.5 roku temu musiałam uśpić mojego pieska przygarniętego z ulicy który odwdzięczał mi się przez 6 kolejnych lat swoją miłością i wpatrzonymi we mnie swoimi wesołymi oczkami ...przeszedł w swoim życiu zapewne piekło bo musiał być katowany i to sporo .Do mojego męża doszedł dopiero po roku bycia z nami !Miał uraz do mężczyzn .Bał się wszystkiego i kiedy już uwierzył w ludzi przyszła choroba pt.marskość wątroby i niestety musiał być uśpiony po otwarciu brzuszka okazało się żę wątroba jest w stanie beznadziejnym .....Długo nie mogłam się pozbierać i cały czas wydawało mi się żę piesek za mną chodzi .I chociaż miałam drugiego psa a właściwie sunię która teraz mi choruje :( zdecydowałam się na wzięcie pieska ze schroniska ,który szaleje teraz w domu .I choć nigdy nie zapomnę tamtego moje serce się trochę zabliżniło .......Na złamane serce najlepsza nowa miłość ......Nie od razu ale trzeba mieć jakiś mokry nos obok siebie . :roll: Tak już mamy my wrażliwcy że przeżywamy te chwile i pęka nam serce .Trzymaj się i wiedz że choć było to trudne i będzie jeszcze długo bolało to zrobiłeś to co najlepsze dla swojego pupila .Nie tak dawno kiedy moja sunia dostała zapasci sercowej i myślałąm już że w nocy odejdzie pomyślałąm sobie żę gdybym była bardzo chora i cierpiąca chciałabym mieć kogoś kto ulży mi w cierpieniu .Twój piesio miał ciebie i ty wyzwoliłeś go swoją decyzją od cierpienia .....
Pięknie ale niestety bardzo smutno napisane :( trudna ale słuszna decyzja

Ja nie usypiałam psa ale mój 10 MIESIĘCZNY a Azlek umarł w ciągu 15 minut :( niestety miał zawał. 2 tygodnie płakałam i nie mogłam się pozbierać gdyż był to mój jedyny przyjaciel wśród obcych mi ludzi.
ania05111971
Posty:193
Rejestracja:04 września 2010, 12:34

11 września 2010, 20:50

Smutno bo to smutny temat .....Wszyscy kiedyś odejdziemy z tego świata i oby ktoś o nas pamiętał tak jak my pamiętamy o naszych psinkach ......i oby tam gdzieś nasze pożęgnane psy biegły do nas na powitanie ...
Korybut
Posty:4
Rejestracja:10 września 2010, 12:53

12 września 2010, 09:48

Zgadza się odejdziemy.. nie rozpaczamy dlatego, że ich już nie ma, ale dlatego że zobaczymy się dopiero za długi czas... Wiem, że przywita mnie jak zawsze skacząc łapkami do nóg i machając ogonkiem.
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot], Google [Bot] i 145 gości