Zaczęło się niewinnie, Una dużo piła, ale ponieważ akurat miała ciążę urojoną to przez pierwsze dni nie skojarzyliśmy, że coś jest nie tak. Po tygodniu jednak uznaliśmy, że niepokoi nas jej zachowanie, tym bardziej, że cały jeden dzień nic nie zjadła. Od razu poszliśmy więc do weterynarza. Po zewnętrznych objawach nic nie wskazywało na jakąś chorobę, ale zostały zrobione badania krwi na wszelki wypadek. Na ciążę zalecono okłady (to już się zdarzało, więc dla mnie sama sprawa ciąży nie była zaskoczeniem).
Wyniki mnie zaszokowały. Keratynina (3, 8 ) i mocznik (126) czyli podwyższone, wszystko inne w normie. Nic nie wskazywało i nie wskazuje na jakąś chorobę, która by spowodowała uszkodzenie nerek.
Una ma prawie 6 lat, oprócz kilku reakcji alergicznych oraz powracającego co jakiś czas problemu z uszami zasadniczo była zdrowa.
Po tygodniu płukania i żywienia Renalem wskaźniki spadły do 2,7 i 95. Zaczęłam czytać o niewydolności nerek. Staram się nie panikować, weterynarka (a właściwie dwie wspaniałe kobitki) dają nam dużo nadziei.
Una niezbyt chętnie je Renal, trzeba ją zachęcać, za to na widok kiełbaski wyraźnie jest zainteresowana. No, ale oczywiście narazie prohibicja.
Teraz najbliższe dwa tygodnie czeka nas płukanie co drugi dzień, potem znów badanie krwi.
Narazie nie było badania USG, ale prawdopodobnie zrobimy je po kolejnych płukaniach jeśli wyniki się nie poprawią.
Pies ogólnie jest w dobrej kondycji, ciąża urojona prawie minęła, Una chce się już bawić, na spacerze biega jak to miała w zwyczaju.
Jestem dosyć skołowana tą sytuacją, nie wiem co myśleć i na co się nastawiać.
Problemy z nerkami u dalmatynki
Jesteśmy nadal w trakcie leczenia. Kroplówki co drugi dzień, dodatkowo płyn wieloelektrolitowy i tabletki moczopędne. W środę kolejne wyniki, ale ja bardzo się martwie bo ona nie chce jeść. Renal zarówno mokry jak i suchy zupełnie jej nie interesuje, próbowaliśmy go też podlewać rosołkiem, nic z tego. Za radą weterynarki samodzielnie gotowaliśmy jej kleiki z ryżu na kurczaku i jarzynach (niewielka ilość kurczaka), zjadła trochę, ale wydaje się jakby nie miała apetyty. Wczoraj znów nic nie zjadła. Nie wiem co robić, pies chudnie w oczach. Na spacerach jest wesoła, jedyne co zmieniło się w jej zachowaniu to to, że jest o wiele bardziej zainteresowana wodą, kałużami itp. Właściwie, gdybyśmy jej pozwolili to by siedziala w wodzie. I nie koniecznie dla picia wody. Szuka czegoś, jakichś korzonków, trudno powiedzieć.
Jeszcze jedna rzecz, trzęsie się, na pewno nie jest to z zimna.
Co robić? Jak zachęcić ją do jedzenia? Dlaczego nie chce jeść?
Jeszcze jedna rzecz, trzęsie się, na pewno nie jest to z zimna.
Co robić? Jak zachęcić ją do jedzenia? Dlaczego nie chce jeść?
bardzo ścisle współpracuj z lekarzem, wyniki tego psa są fatalne. Spadek wagi bardzo źle wróży. Jeśli zwierze nie je trzeba ją odżywiać wlewami dożylnymi lub na siłe do pyska. Ale trzymajcie się. Słuchaj lekarza przez internet nikt nie wyleczy tak ciężko chorego psa, zbadaj jeszcze mocz może usg nerek.
Nie oczekiwałam wyleczenia przez internet, a tylko kilku uwag, może własnie powiedzenia, że jest źle. Staram się współpracować z lekarkami (trzema, które pracują w lecznicy).
Wczoraj karmiłam Unę łyżką, ale dzisiaj zjadła sama nieco kleiku. Dostała kroplówkę z zestawem witamin. Ponadto zażywa Lespevet i Essentiale forte (to od wczorajszego wieczora). Jutro kolejne badanie krwi, mam nadzieję, że mocznik i kreatynina spadną.
Wczoraj karmiłam Unę łyżką, ale dzisiaj zjadła sama nieco kleiku. Dostała kroplówkę z zestawem witamin. Ponadto zażywa Lespevet i Essentiale forte (to od wczorajszego wieczora). Jutro kolejne badanie krwi, mam nadzieję, że mocznik i kreatynina spadną.
trzymam kciuki i walczcie, pisz też co sie z psiną dzieje.
Una we wtorek po południ zaczęła jeść. Zrobiłam jej kleik i wciągnęła go natychmiast. Odczekałam godzinę i dałam Renal, żeby sprawdzić co się stanie. Znów zniknął szybko, poszłam do naszej weterynarki z tą wiadomością, umówiłyśmy się na badanie krwi na następny dzień. Pies wrócił do swojego zwykłego zachowania, ale czekaliśmy na wyniki i postanowiliśmy pójść jeszcze na konsultacje do dr Sumińskiej.
W środę były wyniki, niestety w krwi niemal nic nie drgnęło w dół, wręcz nieco wzrosło. Kreatynina 3,3, mocznik 101,3. Sumińska nieco nas uspokoiła, powiedziała, że badania nie są dobre, ale musimy dalej szukać przyczyny. Ona widzi, że pies jest w dobrej kondycji i skoro je to dobrze wróży. Zaleciła usg, badanie moczu i dietę ziemniaczano-warzywną.
We czwartek było usg, świetny lekarz specjalista. A oto wynik: "Dość liczne drobne złogi o śr. do 2mm w miedniczkach nerkowych. Miedniczki bez cech zniekształcenia i poszerzenia. Moczowody nieposzerzone. Pęcherz moczowy bez zmian w ścianie, bez obecności złogów." Powiedział, że wszystkie dalmatyńczyki jakie badał miały to samo schorzenie.
Zostało nam jeszcze badanie moczu (dziś udało się nam go pobrać i niedługo wyniki). Pies świetnie się czuje, je bardzo chętnie ziemniaczki i jarzynki. Powtórzymy jeszcze badania krwi za jakiś tydzień, ale teraz to chyba najgorsze mamy już za sobą.
W środę były wyniki, niestety w krwi niemal nic nie drgnęło w dół, wręcz nieco wzrosło. Kreatynina 3,3, mocznik 101,3. Sumińska nieco nas uspokoiła, powiedziała, że badania nie są dobre, ale musimy dalej szukać przyczyny. Ona widzi, że pies jest w dobrej kondycji i skoro je to dobrze wróży. Zaleciła usg, badanie moczu i dietę ziemniaczano-warzywną.
We czwartek było usg, świetny lekarz specjalista. A oto wynik: "Dość liczne drobne złogi o śr. do 2mm w miedniczkach nerkowych. Miedniczki bez cech zniekształcenia i poszerzenia. Moczowody nieposzerzone. Pęcherz moczowy bez zmian w ścianie, bez obecności złogów." Powiedział, że wszystkie dalmatyńczyki jakie badał miały to samo schorzenie.
Zostało nam jeszcze badanie moczu (dziś udało się nam go pobrać i niedługo wyniki). Pies świetnie się czuje, je bardzo chętnie ziemniaczki i jarzynki. Powtórzymy jeszcze badania krwi za jakiś tydzień, ale teraz to chyba najgorsze mamy już za sobą.
trzymamy kciuki (powiało optymizmem).
Czerwiec, gdy ostatnim razem umieszczałam informacje był miesiącem po diagnozie dotyczącej nerek. Realizowaliśmy zalecane przez naszych lekarzy wskazówki, karmili zbilansowaną karmę. W połowie czerwca pojechaliśmy nad morze. Una był zachwycona i czuła się świetnie. W drodze powrotnej zauważyliśmy, że znów jest osowiała. Następnego dnia byliśmy zrobić badania, kreatynina 2,3 i mocznik 92,4. Una jednak znów wyglądała gorzej (po jakimś czasie widzimy takie rzeczy od razu, gdy występują). Nasza vetka wysłyszała jakieś szmery w sercu więc umówiliśmy się na dalsze badania do psiego kardiologa. Okazało się, że serce jak dzwon, ale z uwagi na panujące upały pies był osłabiony. To jednak jeszcze nic, bo tego samego dnia gdy jechaliśmy do Kliniki odkryliśmy coś co bardzo nas zaniepokoiło, czego dotąd na pewno nie było - powiększone wezły chłonne. W klinice wykonano szereg badań, między innymi biopsję i dzień póżniej poznaliśmy ostateczną diagnozę. To jest chłoniak centroblastyczny. Oczywiście był to dla nas szok. Na spotkaniu z onkologiem poznaliśmy szczegóły, rozmawiał z moim mężem bardzo długo tłumacząc o co chodzi, jakie są prognozy itp. Między innymi musieliśmy pozbyć się hiperkalcemii, która u niej wystąpiła, aby można podjąć chemię.
Zdecydowaliśmy się na chemioterapię, teraz jesteśmy po 5 spotkaniach, już po pierwszym Una czuła się lepiej. Teraz przybiera na wadze kg tygodniowo i nadrabia straty bardzo szybko. Zachowuje się tak jak kiedyś, choć walka jeszcze nie zakończona i czekamy na remisję.
Ponadto, ważne informacja dla właścicieli dalmatyńczyków! To rasa która jest predysponowana do tworzenia krysztalków moczanowych stąd często w badaniach norma, która odpowiada innym psom nie musi być normą dla dalmatyńczyka. Ważne by badać zarówno krew jak i mocz. Problemy nerkowe pozostały u Uny nadal, nie jest to związane z chłoniakiem bo już by badania były lepsze. Nasza Una ma teraz podczas chemii cały czas kreatyninę ponad 5, a wygląda świetnie i tak się też czuje. Przy chłoniaku dieta jest całkowicie przeciwna tej nerkowej, więc sprawa jest dosyc trudna. Nasz onkolog ciągle powtarza nam, że w przypadku tak złożonym ważniejsze jest to jaki pies się czuje niż badania. I tego się trzymamy.
Nie poddajemy się i mamy nadzieję, że bedzie coraz lepiej.
Pozdrawiamy serdecznie.
Zdecydowaliśmy się na chemioterapię, teraz jesteśmy po 5 spotkaniach, już po pierwszym Una czuła się lepiej. Teraz przybiera na wadze kg tygodniowo i nadrabia straty bardzo szybko. Zachowuje się tak jak kiedyś, choć walka jeszcze nie zakończona i czekamy na remisję.
Ponadto, ważne informacja dla właścicieli dalmatyńczyków! To rasa która jest predysponowana do tworzenia krysztalków moczanowych stąd często w badaniach norma, która odpowiada innym psom nie musi być normą dla dalmatyńczyka. Ważne by badać zarówno krew jak i mocz. Problemy nerkowe pozostały u Uny nadal, nie jest to związane z chłoniakiem bo już by badania były lepsze. Nasza Una ma teraz podczas chemii cały czas kreatyninę ponad 5, a wygląda świetnie i tak się też czuje. Przy chłoniaku dieta jest całkowicie przeciwna tej nerkowej, więc sprawa jest dosyc trudna. Nasz onkolog ciągle powtarza nam, że w przypadku tak złożonym ważniejsze jest to jaki pies się czuje niż badania. I tego się trzymamy.
Nie poddajemy się i mamy nadzieję, że bedzie coraz lepiej.
Pozdrawiamy serdecznie.