16-letni shih-tzu nie chce jeść...
: 06 września 2009, 17:37
Witam,
W lipcu mój Shih-Tzu skończył 16 lat i w strasznym stanie ma zęby (nie dość, że okropny i bardzo grubo osdzony kamień na ząbkach, to w dodatku niektóre zęby się ruszają, a przez ostatnich kilka dni jeden był jakoś tak dziwnie wbity i mu krwawił, ale wczoraj wet mu go wyrwał. Jakiś czas temu miał fistułę przy kle, na którą dostał antybiotyk w czopkach - trochę pomogło, ale niewiele. Najgorsze, że od jakiegoś tygodnia nie chce w ogóle jeść - niby ma ochotę, podchodzi do miski, ale rezygnuje. Od wczoraj nie chce nawet za bardzo pić. Może ten brak apetytu to z bólu? Na pewno go boli. Chociaż ja nie jestem przekonana, że nie chce jeść z powodu zębów, bo w takim stanie ma je już od dłuższego czasu i dotychczas jakoś jadł.
Wczoraj na moje życzenie wet pobrał mu krew. W poniedziałek zobaczymy jakie będą wyniki.
Wet prowadzący już od dłuższego czasu namawia na zrobienie porządku z tymi zębami. Natomiast inna wetka, u której konsultuję moje zwierzaki (raz na jakiś czas przyjeżdża z Warszawy do Trójmiasta) mówi, że w przypadku Smerfusia narkoza jest bardzo ryzykowna i ona by się tego raczej nie podjęła... Według niej, piesek ma objawy móżdżkowe (chodzi jak żołnierz - dotyczy to przednich łapek, zachowuje się jakby nie potrafił odróżnić wysokości/odległości, brak odruchu zagrożenia itd).
Poza tym, ma poważne problemy z kręgosłupem - 2 lata temu przeszedł już chwilowy paraliż, ale na szczęście leczenie farmakologiczne i lasery pomogły. Jednak okresowo występuje u niego kulawizna - po pewnym czasie samoistnie przechodzi. Nie wiadomo, czy to z powodu kręgosłupa, czy wypadającej rzepki, czy jeszcze czegoś innego. Ma mocne zwyrodnienia kręgosłupa, które są widoczne i wyczuwalne. Tylnie łapki ma słabiutkie i chodzi jak na szczudłach. Pewnie reumatyzm też robi swoje. Jak dłużej leży w jednej pozycji, to trochę trwa zanim rozchodzi.
Od czasu do czasu, jakby się zataczał tzn. zarzuca go na jeden boczek. Nie wiemy, czy to objaw neurologiczny, czy kręgosłup. Jak idzie to się potyka.
Wetka mówi, że z powodu kręgosłupa, podczas narkozy musiałby być przekładany z jednej strony na drugą, żeby nie leżał dłużej w jednej pozycji. Ale według niej narkoza jest ryzykowna głównie z powodu tych objawów móżdżkowych.
Bywa, że piesek się trzęsie (najczęściej główka) tak jak czasem u weterynarza, tylko że teraz zdarza się to bez powodu. Jest przy tym przytomny. Ostatnio dość często występuje u Smerfusia również drżenie/wzmożone odruchy podczas spoczynku - ale jak się go dotknie czy obudzi to drżenie ustaje.
Pół roku temu miał badane serduszko (EKG) i jak na jego wiek jest w normie. Ale od dawna w b. krwi wychodzi dość znacznie podwyższony mocznik, na szczęście kreatynina mieści się w normie (czasem jest nawet poniżej normy). Jutro będą aktualne wyniki. Jednak widok nerek na USG nie jest zadowalający. Wet prowadzący tłumaczy to wiekiem...
Jest jeszcze coś. W zeszłym roku o mało go nie straciliśmy. Ukąsił go kleszcz. Zrobił mu się brzydki odczyn i wet podał mu antybiotyk (Caboctan czy jakoś tak - w tym wszystkim najdziwniejsze jest to, że już wcześniej był nim leczony i nic mu nie było), po którym pies dostał jakiegoś wstrząsu(?). Zaczął się zataczać, dostał drgawek, był osowiały, na nic nie reagował. Na szczęście mu przeszło. Wyniki badań na choroby odkleszczowe wyszły ujemnie (babeszjoza, borelioza). W sumie nie wiadomo, co mu było i dlaczego tak zareagował na antybiotyk... Od tej pory boimy się mu cokolwiek podawać. A co dopiero mówić o narkozie. Poza tym, po takim zabiegu też trzeba podawać przez jakiś czas antybiotyki i leki przeciwbólowe(?).
Opisałam te wszystkie objawy, żeby ukazać ogólny stan zdrowia Smerfusia. Strasznie boimy się narkozy, a do czyszczenia zębów podaje się znieczulenie ogólne. Poza tym niektóre ząbki (jak nie większość) nadaje się do usunięcia. Z drugiej jednak strony, jeśli nie będzie jadł, to przecież piesek się wykończy. Na pewno już jest osłabiony. Nie wiemy co robić?
Ostatnio w ogóle jetem rozbita, bo w maju straciłam kochaną królisię. Odeszła dwa dni po operacji - pomimo, że tak ślicznie i szybko się wybudziła, a podczas operacji nie było żadnych problemów. Wet był taki pewny siebie. Niestety, przeliczył się. Nie sądzę, że bezpośrednią przyczyną śmierci była narkoza, bo to raczej wyglądało na jakiś skręt żołądka. Myślę, że po prostu byla źle postawiona diagnoza. Skąd nagle takie wzdęcie i taki stan skoro przed operacją aż tak źle nie było. Wet tłumaczył, że toksyny przenikają przez ścianę żołądka i atakują pokolei nerki, płuca itd... powiedział też, że często zdarza się to również psom. Ale skąd te toksyny? Wieczorem, dzień przed śmiercią żołądek robił się coraz większy i twardszy. Nie wiem, czy narkoza miała na to jakiś wpływ? Wcześniej moja królinia miała 2-krotnie podawaną narkozę i za każdym razem ślicznie ją znosiła i szybko dochodziła do siebie - nawet po poważnej operacji żołądka dwa lata temu. Tak bardzo żałuję, że tym razem posłuchałam weta i zdecydowałam się na operację (kastrację) - chociaż na USG widoczna była pogrubiona ścianka macicy i wet podejrzewał, że to to powodowało złe samopoczucie zwierzątka (m.in. słaby apetyt). Ale trzeba było z operacją jednak poczekać...
Tym bardziej teraz, po stracie Zuzi boję się o Smerfusia, boję się narkozy jeszcze bardziej. Gdyby coś się stało, to nigdy nie wybaczylibyśmy sobie tego.
Nie mam pojęcia jaką podjąć decyzję, żeby było jak najlepiej dla pieska? Zaryzykować czy pozostawić tak jak jest (ale to też żadne rozwiązanie)? Co robić?
Przed chwilką nakarmiliśmy go gerberkiem dla dzieci, ale wypluwał. Trochę się ślini i ta jego ślina jest dość gęsta i klejąca. Może go gardło boli? Kiedyś też tak było - zaczynało się od stopniowego braku apetytu, następnie w ogóle przestał jeść, był osowiały i 'wymiotował' takim gęstym i klejącym śluzem. Wet w Trójmieście mówił tylko o zębach, chciał mu je czyścić. Niechętnie podał mu kroplówkę. Nawet nie szukał innej przyczyny. W tamtym czasie tak się złożyło, że wetka do której chodzimy na konsultacje przyjechała akurat do Trójmiasta. Ona stwierdziła zapalenie migdałków. Pamiętam, że podała leki (m.in. antybiotyk), wzmocniła aminokwasami i B-complex i psu się poprawiło. Doszedł do siebie i odzyskał apetyt. Ja już nie wiem co robić, jak mu pomóc. Boję się, że jeszcze bardziej mu jakiś wet zaszkodzi... Ta wetka jest ostrożna z doborem leków i nie bagatelizuje objawów. Najgorsze, że nie wiadomo, kiedy teraz przyjedzie...
Wet prowadzący nawet nie bierze pod uwagę, że brak apetytu może być od czegoś innego. Mówi, że jak zrobi się porządek z zębami, to problemy się skończą i poprawi się stan pieska. Podobnie mówił w przypadku mojej królisi.
A jeśli będzie gorzej? Jak przez ten głupi zabieg stracimy go? Znajomi wokół odradzają czyszczenie zębów i narkozę w tym wieku... mowią, że narkoza jeszcze bardziej go osłabi.
Najgorsze, że Smerfuś w dość krótkim czasie bardzo schudł. Ważył 5.3kg, teraz waży 4.6kg. To dużo jak na pieska w tak krótkim czasie. Jak nie będzie jadł, to będzie coraz słabszy.
A czy psom można podawać ludzkie preparaty odżywcze takie jak np. Ensure lub Nutridrinki? I jak je dawkować?
Jednak dokarmianie strzykawką na silę to też nie jest dobre rozwiązanie - może jest dobre na chwilę, ale nie na dłuższą metę...
Od czasu do czasu podaję Smerfusiowi witaminy dla seniorów (wita-vet senior) i Arthroflex na stawy, ale on ich wręcz nienawidzi... jak jeszcze w miarę normalnie jadał, to do posiłku dodawałam Gelacan Fast, choć za tym też nie przepada.
Aha, od kilku miesięcy dostaje lek o nazwie Karsivan - tylko, że raz go zje, a raz nie. Czy ten lek trzeba podawać ciągle? Czy nic się nie stanie, jeśli przerwie się podawanie tego leku? Wetka go zaleciła, ale w sumie nie powiedziała jak długo go stosować, a ja zapomniałam zapytać.
Bardzo proszę o jakąkolwiek radę
W lipcu mój Shih-Tzu skończył 16 lat i w strasznym stanie ma zęby (nie dość, że okropny i bardzo grubo osdzony kamień na ząbkach, to w dodatku niektóre zęby się ruszają, a przez ostatnich kilka dni jeden był jakoś tak dziwnie wbity i mu krwawił, ale wczoraj wet mu go wyrwał. Jakiś czas temu miał fistułę przy kle, na którą dostał antybiotyk w czopkach - trochę pomogło, ale niewiele. Najgorsze, że od jakiegoś tygodnia nie chce w ogóle jeść - niby ma ochotę, podchodzi do miski, ale rezygnuje. Od wczoraj nie chce nawet za bardzo pić. Może ten brak apetytu to z bólu? Na pewno go boli. Chociaż ja nie jestem przekonana, że nie chce jeść z powodu zębów, bo w takim stanie ma je już od dłuższego czasu i dotychczas jakoś jadł.
Wczoraj na moje życzenie wet pobrał mu krew. W poniedziałek zobaczymy jakie będą wyniki.
Wet prowadzący już od dłuższego czasu namawia na zrobienie porządku z tymi zębami. Natomiast inna wetka, u której konsultuję moje zwierzaki (raz na jakiś czas przyjeżdża z Warszawy do Trójmiasta) mówi, że w przypadku Smerfusia narkoza jest bardzo ryzykowna i ona by się tego raczej nie podjęła... Według niej, piesek ma objawy móżdżkowe (chodzi jak żołnierz - dotyczy to przednich łapek, zachowuje się jakby nie potrafił odróżnić wysokości/odległości, brak odruchu zagrożenia itd).
Poza tym, ma poważne problemy z kręgosłupem - 2 lata temu przeszedł już chwilowy paraliż, ale na szczęście leczenie farmakologiczne i lasery pomogły. Jednak okresowo występuje u niego kulawizna - po pewnym czasie samoistnie przechodzi. Nie wiadomo, czy to z powodu kręgosłupa, czy wypadającej rzepki, czy jeszcze czegoś innego. Ma mocne zwyrodnienia kręgosłupa, które są widoczne i wyczuwalne. Tylnie łapki ma słabiutkie i chodzi jak na szczudłach. Pewnie reumatyzm też robi swoje. Jak dłużej leży w jednej pozycji, to trochę trwa zanim rozchodzi.
Od czasu do czasu, jakby się zataczał tzn. zarzuca go na jeden boczek. Nie wiemy, czy to objaw neurologiczny, czy kręgosłup. Jak idzie to się potyka.
Wetka mówi, że z powodu kręgosłupa, podczas narkozy musiałby być przekładany z jednej strony na drugą, żeby nie leżał dłużej w jednej pozycji. Ale według niej narkoza jest ryzykowna głównie z powodu tych objawów móżdżkowych.
Bywa, że piesek się trzęsie (najczęściej główka) tak jak czasem u weterynarza, tylko że teraz zdarza się to bez powodu. Jest przy tym przytomny. Ostatnio dość często występuje u Smerfusia również drżenie/wzmożone odruchy podczas spoczynku - ale jak się go dotknie czy obudzi to drżenie ustaje.
Pół roku temu miał badane serduszko (EKG) i jak na jego wiek jest w normie. Ale od dawna w b. krwi wychodzi dość znacznie podwyższony mocznik, na szczęście kreatynina mieści się w normie (czasem jest nawet poniżej normy). Jutro będą aktualne wyniki. Jednak widok nerek na USG nie jest zadowalający. Wet prowadzący tłumaczy to wiekiem...
Jest jeszcze coś. W zeszłym roku o mało go nie straciliśmy. Ukąsił go kleszcz. Zrobił mu się brzydki odczyn i wet podał mu antybiotyk (Caboctan czy jakoś tak - w tym wszystkim najdziwniejsze jest to, że już wcześniej był nim leczony i nic mu nie było), po którym pies dostał jakiegoś wstrząsu(?). Zaczął się zataczać, dostał drgawek, był osowiały, na nic nie reagował. Na szczęście mu przeszło. Wyniki badań na choroby odkleszczowe wyszły ujemnie (babeszjoza, borelioza). W sumie nie wiadomo, co mu było i dlaczego tak zareagował na antybiotyk... Od tej pory boimy się mu cokolwiek podawać. A co dopiero mówić o narkozie. Poza tym, po takim zabiegu też trzeba podawać przez jakiś czas antybiotyki i leki przeciwbólowe(?).
Opisałam te wszystkie objawy, żeby ukazać ogólny stan zdrowia Smerfusia. Strasznie boimy się narkozy, a do czyszczenia zębów podaje się znieczulenie ogólne. Poza tym niektóre ząbki (jak nie większość) nadaje się do usunięcia. Z drugiej jednak strony, jeśli nie będzie jadł, to przecież piesek się wykończy. Na pewno już jest osłabiony. Nie wiemy co robić?
Ostatnio w ogóle jetem rozbita, bo w maju straciłam kochaną królisię. Odeszła dwa dni po operacji - pomimo, że tak ślicznie i szybko się wybudziła, a podczas operacji nie było żadnych problemów. Wet był taki pewny siebie. Niestety, przeliczył się. Nie sądzę, że bezpośrednią przyczyną śmierci była narkoza, bo to raczej wyglądało na jakiś skręt żołądka. Myślę, że po prostu byla źle postawiona diagnoza. Skąd nagle takie wzdęcie i taki stan skoro przed operacją aż tak źle nie było. Wet tłumaczył, że toksyny przenikają przez ścianę żołądka i atakują pokolei nerki, płuca itd... powiedział też, że często zdarza się to również psom. Ale skąd te toksyny? Wieczorem, dzień przed śmiercią żołądek robił się coraz większy i twardszy. Nie wiem, czy narkoza miała na to jakiś wpływ? Wcześniej moja królinia miała 2-krotnie podawaną narkozę i za każdym razem ślicznie ją znosiła i szybko dochodziła do siebie - nawet po poważnej operacji żołądka dwa lata temu. Tak bardzo żałuję, że tym razem posłuchałam weta i zdecydowałam się na operację (kastrację) - chociaż na USG widoczna była pogrubiona ścianka macicy i wet podejrzewał, że to to powodowało złe samopoczucie zwierzątka (m.in. słaby apetyt). Ale trzeba było z operacją jednak poczekać...
Tym bardziej teraz, po stracie Zuzi boję się o Smerfusia, boję się narkozy jeszcze bardziej. Gdyby coś się stało, to nigdy nie wybaczylibyśmy sobie tego.
Nie mam pojęcia jaką podjąć decyzję, żeby było jak najlepiej dla pieska? Zaryzykować czy pozostawić tak jak jest (ale to też żadne rozwiązanie)? Co robić?
Przed chwilką nakarmiliśmy go gerberkiem dla dzieci, ale wypluwał. Trochę się ślini i ta jego ślina jest dość gęsta i klejąca. Może go gardło boli? Kiedyś też tak było - zaczynało się od stopniowego braku apetytu, następnie w ogóle przestał jeść, był osowiały i 'wymiotował' takim gęstym i klejącym śluzem. Wet w Trójmieście mówił tylko o zębach, chciał mu je czyścić. Niechętnie podał mu kroplówkę. Nawet nie szukał innej przyczyny. W tamtym czasie tak się złożyło, że wetka do której chodzimy na konsultacje przyjechała akurat do Trójmiasta. Ona stwierdziła zapalenie migdałków. Pamiętam, że podała leki (m.in. antybiotyk), wzmocniła aminokwasami i B-complex i psu się poprawiło. Doszedł do siebie i odzyskał apetyt. Ja już nie wiem co robić, jak mu pomóc. Boję się, że jeszcze bardziej mu jakiś wet zaszkodzi... Ta wetka jest ostrożna z doborem leków i nie bagatelizuje objawów. Najgorsze, że nie wiadomo, kiedy teraz przyjedzie...
Wet prowadzący nawet nie bierze pod uwagę, że brak apetytu może być od czegoś innego. Mówi, że jak zrobi się porządek z zębami, to problemy się skończą i poprawi się stan pieska. Podobnie mówił w przypadku mojej królisi.
A jeśli będzie gorzej? Jak przez ten głupi zabieg stracimy go? Znajomi wokół odradzają czyszczenie zębów i narkozę w tym wieku... mowią, że narkoza jeszcze bardziej go osłabi.
Najgorsze, że Smerfuś w dość krótkim czasie bardzo schudł. Ważył 5.3kg, teraz waży 4.6kg. To dużo jak na pieska w tak krótkim czasie. Jak nie będzie jadł, to będzie coraz słabszy.
A czy psom można podawać ludzkie preparaty odżywcze takie jak np. Ensure lub Nutridrinki? I jak je dawkować?
Jednak dokarmianie strzykawką na silę to też nie jest dobre rozwiązanie - może jest dobre na chwilę, ale nie na dłuższą metę...
Od czasu do czasu podaję Smerfusiowi witaminy dla seniorów (wita-vet senior) i Arthroflex na stawy, ale on ich wręcz nienawidzi... jak jeszcze w miarę normalnie jadał, to do posiłku dodawałam Gelacan Fast, choć za tym też nie przepada.
Aha, od kilku miesięcy dostaje lek o nazwie Karsivan - tylko, że raz go zje, a raz nie. Czy ten lek trzeba podawać ciągle? Czy nic się nie stanie, jeśli przerwie się podawanie tego leku? Wetka go zaleciła, ale w sumie nie powiedziała jak długo go stosować, a ja zapomniałam zapytać.
Bardzo proszę o jakąkolwiek radę