Nagłe ataki agresji
: 12 czerwca 2010, 18:18
Witam,
mam problem z moją półtoraroczną suczką. Otóż zdarzyły jej się 3 małe ataki agresji w ciągu dwóch dni...
Zaczęło się niewinnie, Funia na spacerze znalazła jakieś kości więc jak zawsze chciałam ją zapiąć na smycz i od nich odciągnąć, Gdy do niej podeszłam, wyszczerzyła zęby i groźnie warczała, wystraszyłam się i chciałam się odsunąć i prawie mnie ugryzła. Później podkuliła ogon i "przeprosiła", ale dostała naganę "nie wolno".
Dziś popołudniu zobaczyłam u niej kleszcza w pachwinie. Spakowałam kilka rzeczy i pojechałam z nią do weterynarza, wcześniej poszłyśmy jeszcze na spacer. Funia jak to u niej często bywa poszła kopać dziurę. Po 5 minutach podeszłam do niej i chciałam zapiąć na smycz (robię tak zawsze od kilka miesięcy i żadnej złej reakcji na to nie było), a ta na mnie zaszczekała. Odeszłam i po chwili przybiegła na zawołanie.
Weterynarz podał jej "głupiego jasia". Gdy zaczął działać, usunął kleszcza, obciął pazury i oczyścił gruczoły przyodbytnicze.
Po wizycie pochodziłam z nią około 10 minut, żeby się rozruszała. Następnie wzięłam na ręce i położyłam w samochodzie na siedzeniu. Gdy dojechałam do domu, wzięłam na ręce i wyjęłam z auta, postawiłam na ziemi. Wtedy Funia chapnęła mnie w rękę (na szczęście głupi jaś jeszcze działał i nie było to mocno, ale ślad jednak jest). Stanęłam w bezruchu, bo strasznie się wystraszyłam. Po chwili poszłyśmy do domu, Funia ciągle, pomimo, że ledwo trzymała się na łapach, ciągnęła za smycz, cały czas mając uszy "po sobie" i wydawało mi się, że jest w pozycji do ataku.
Ostatnio była szczepiona na wściekliznę 15.07 zeszłego roku.
Co może powodować te ataki agresji i czy mogę coś zrobić, aby ustały i żeby Funia się uspokoiła? Dodam, że nigdy nie była agresywnym psem. Nie biję jej i czasami tylko podnoszę głos. Bardzo proszę o radę gdyż zaczynam się bać własnego psa!
mam problem z moją półtoraroczną suczką. Otóż zdarzyły jej się 3 małe ataki agresji w ciągu dwóch dni...
Zaczęło się niewinnie, Funia na spacerze znalazła jakieś kości więc jak zawsze chciałam ją zapiąć na smycz i od nich odciągnąć, Gdy do niej podeszłam, wyszczerzyła zęby i groźnie warczała, wystraszyłam się i chciałam się odsunąć i prawie mnie ugryzła. Później podkuliła ogon i "przeprosiła", ale dostała naganę "nie wolno".
Dziś popołudniu zobaczyłam u niej kleszcza w pachwinie. Spakowałam kilka rzeczy i pojechałam z nią do weterynarza, wcześniej poszłyśmy jeszcze na spacer. Funia jak to u niej często bywa poszła kopać dziurę. Po 5 minutach podeszłam do niej i chciałam zapiąć na smycz (robię tak zawsze od kilka miesięcy i żadnej złej reakcji na to nie było), a ta na mnie zaszczekała. Odeszłam i po chwili przybiegła na zawołanie.
Weterynarz podał jej "głupiego jasia". Gdy zaczął działać, usunął kleszcza, obciął pazury i oczyścił gruczoły przyodbytnicze.
Po wizycie pochodziłam z nią około 10 minut, żeby się rozruszała. Następnie wzięłam na ręce i położyłam w samochodzie na siedzeniu. Gdy dojechałam do domu, wzięłam na ręce i wyjęłam z auta, postawiłam na ziemi. Wtedy Funia chapnęła mnie w rękę (na szczęście głupi jaś jeszcze działał i nie było to mocno, ale ślad jednak jest). Stanęłam w bezruchu, bo strasznie się wystraszyłam. Po chwili poszłyśmy do domu, Funia ciągle, pomimo, że ledwo trzymała się na łapach, ciągnęła za smycz, cały czas mając uszy "po sobie" i wydawało mi się, że jest w pozycji do ataku.
Ostatnio była szczepiona na wściekliznę 15.07 zeszłego roku.
Co może powodować te ataki agresji i czy mogę coś zrobić, aby ustały i żeby Funia się uspokoiła? Dodam, że nigdy nie była agresywnym psem. Nie biję jej i czasami tylko podnoszę głos. Bardzo proszę o radę gdyż zaczynam się bać własnego psa!