Będę musiał uśmiercić swoją suczkę.

Dyskusje o chorobach, ich leczeniu, oraz profilaktyce.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

fuzel

19 grudnia 2011, 15:03

Witam.
Mam chorą suczkę, ma niewydolnośc nerek i słabe serce. Ma niestety też 14 lat.
Lekarze chyba nie potrafią jej pomóc. Wydaję sporo pieniędzy - kilkaset zł miesięcznie, efektów nie ma żadnych. Tzn. do niedawna nie pogarszało sie jej bardzo, być może bez leczenia już nie żyłaby. Dostaje leki na serce, na watrobę, nerki, przeciwbólowe ( na stawy - zwyrodnienie trochę problemów z chodzeniem). Gdy już nie będzie innego wyjścia jak skrócić jej cierpienia chciałbym żeby to było naprawdę bezbolesne i najlepiej w domu. NA pewno są jakieś środki farmakologiczne, tak żeby podać je psu i żeby po prostu zasnął i się nie obudził. Nie mogę ryzykować, że dam coś co zadziała inaczej. Tylko co jej podać? Chcę być już przygotowany, gdy będę musiał to zrobić.
SleepingSun
Posty:3463
Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19

19 grudnia 2011, 15:33

raczej sam tego zrobić nie możesz. Humanitarnie może zrobić to weterynarz. Jestem pewna, że znajdziesz jakiegoś, który przyjedzie do was kiedy nadejdzie ten czas i uśpi sunię bezboleśnie, na waszych kolanach.
ania05

19 grudnia 2011, 16:03

Ty nic nie cuduj sam .....wolno to zrobić tylko lekarzowi i to na prośbę kogoś pełnoletniego .Myślę że lekarz który teraz leczy sunię poprowadzi sprawę do końca ....
Gość

19 grudnia 2011, 19:27

Fuzel

Jak przyjdzie czas, wezwiesz weterynarza i piesek odejdzie w Twoich ramionach,odejdzie bez bólu ,męczarni,bo zrobi to LEKARZ. Za wierność,oddanie i miłość należy się piesiowi godna śmierć,sam godnie jej nie uśmiercisz. I podaj ją eutanazji dopiero gdy będziesz widział,że nie da się już nic zrobić . Ona zasłuzyła sobie na to


trzymaj się
Diuna B.
Posty:3
Rejestracja:27 maja 2008, 19:16
Lokalizacja:świętokrzyskie

20 grudnia 2011, 17:05

Biedna sunia :cry:
xavvia
Posty:1
Rejestracja:28 sierpnia 2009, 21:04

20 grudnia 2011, 21:48

sanna-ho3 pisze:nie rób tego.
Czasami trzeba :( ale nigdy samemu...
To niesamowiczie trudna decyzja - czy i kiedy to zrobić.
W moim przypadku weterynarz przyjechał do domu :cry:
fuzel

22 grudnia 2011, 18:46

Przy niewydolności nerek, zwłaszcza u starszych psów jak widzę na forum choroba kończy się zawsze śmiercią pieska. Moja sunia kochana, musiałem ją wczoraj uśpić. Nie było już innego wyjścia. Rano byłem z nią jeszcze na kroplówce, było jako tako. Wyszliśmy nawet na 3 krótkie spacery. Była już trochę oszołomiona. Myślałem, że to osłabienie z uwagi na to, że bardzo mało jadła ostanie 2 dni. A dzień przed kroplówka zwymiotowała posiłek.
Wróciłem do klinki ze spaceru z sunią i okazuje się, że w wynikach kreatynina 7,7 mg/l, a mocznik powyżej 300. Ile nie wiadomo, bo sprzęt do analizy nie miał takiego zakresu. Wróciliśmy do domu z małą nadzieją, bo sunia trochę zjadła i piła wodę. Miałem jechać z nią na kroplówkę następnego dnia, czyli dzisiaj. Ale po południu wczoraj bardzo jej się pogorszyło, a wieczorem było już całkiem źle. Nie miała siły stać, prawie przestała reagować. Z uwagi na zatrucie miała już częściowo porażony układ nerwowy. Stwierdziłem, że nie ma już sensu próbować i jej męczyć. Pojechałem do lecznicy ( !) i pozwoliłem zakończy jej żywot. Cieszę się , że nie bolało jej to i już się nie męczy. Tylko tak bardzo mi jej brakuje.. U mnie to był normalny członek rodziny, mój najlepszy wierny przyjaciel.. Nie wiem dlaczego ludzie tak źle traktują zwierzęta, nawet przysłowia opisujące psy są prawie w 100% negatywne. Moja sunię wziąłem kiedyś ze schroniska, była wcześniej bita i połamane miała żebra. Tego sku-----na który to jej robił sam nieźle bym obił. Ale nikt mi nie chciał podać adresu. A dzisiaj mogę już tylko płakać.
Seiti
Posty:3112
Rejestracja:03 lutego 2011, 10:58
Lokalizacja:Łódź

22 grudnia 2011, 18:50

Bardzo mi przykro...:'(
ania05

22 grudnia 2011, 19:13

14 lat to sporo na psa ...ale dla nas ciągle mało .Dzięki tobie uwierzyła że ludzie są też dobrzy .Walczyłeś o nią ale niestety ta choroba jest bezwzględna .......nie daje szans .Boleć będzie długo .Ja swoją sunię uśpiłam w lipcu a ciągle o niej myślę i nawet teraz przypominam sobie jak to było w święta jak była jeszcze z nami i ryczę jak bóbr .Smutno ........ :? Trzymaj się .
fuzel

22 grudnia 2011, 19:30

Są jednak i pozytywne przysłowia i powiedzenia związane z pieskami. Mi przypomniały się dwa, bardzo pasują do mojej suni: "wierny jak pies" i "psie serce". Ale jej już nie ma...
SleepingSun
Posty:3463
Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19

22 grudnia 2011, 22:21

nie ma, bo śmierć to normalna kolej rzeczy. Postaraj się tak na to spojrzeć, każdy ma określoną ilość czasu życia i nic tego nie zmieni. W przypadku psów to my decydujemy o tym jakie to życie jest. Zapewniamy im wszystko co najlepsze, dogadzamy, leczymy, bawimy się, spacerujemy, aż w końcu taką mamy parszywą rolę, że czasem musimy pomóc im odejść. I to my najlepiej wiemy kiedy jest ten odpowiedni czas, kiedy pies już wszystko przeżył i przed nim już konanie. Dzięki nam mogą po prostu spokojnie i bezboleśnie zasnąć, myśląc o tym wspaniałych chwilach, które trwały przez całe ich życie.

Twoja sunia miała 14 lat, to tyle czasu! Na pewno zapewniłeś jej wszystko co najlepsze i wykorzystała ten czas w 100%. Moja ma 6 lat i jest śmiertelnie chora, ale wiem że każdy dzień do tej pory wykorzystany był przez nas na maksa. Błoto, śnieg, deszcz, -15stopni - idziemy na spacer! Myślę, że to jest dopiero komfort, nie móc sobie zarzucić po śmierci psa, że mogliśmy zrobić coś jeszcze, bo korzystaliśmy z każdego dnia tak, jakby następnego miało nie być.
evelinn;):)

22 grudnia 2011, 22:41

Współczuję Ci .. Wiem co czujesz, bo ja sama jakiś czas temu pożegnałam swojego psa.. Równiez była jak członek naszej rodziny .. :( żyła 11 lat
April
Posty:98
Rejestracja:31 marca 2010, 21:52
Lokalizacja:Lubartów

23 grudnia 2011, 16:48

też straciłam psa w tym roku i muszę Ci powiedzieć coś od siebie: teraz pewnie wszystko Ci o suni przypomina, wszystko się z nią kojarzy. trudno Ci przystosować się do normalnego rytmu, że o konkretnej godzinie zamiast iść z pieskiem na spacer, siedzisz w domu i tylko o tym myślisz. miałam tak samo. tyle, że ja na śmierć mojego najwierniejszego, najukochańszego przyjaciela nie byłam przygotowana. poszłam do szkol, a jak wróciłam, to jego już nie było... czułam się tragicznie, bardzo długi czas dzień w dzień był tylko płacz, siedzenie obok jego grobu i wyrzuty, dlaczego tak się stało, dlaczego akurat nam. nawet po tym, jak dostałam nowego psa, nie potrafiłam przejmować się mniej. zauważałam każdą różnicę pomiędzy obydwoma psiakami. widziałam, że szczeniak jest głupiutki, naiwny, że brudzi, że potrzebuje okropnie dużo uwagi. nie mogłam do tego przywyknąć, bo przecież parę miesięcy wcześniej miałam dorosłego, mądrego i posłusznego psa. pewnego dnia jednak pomyślałam sobie, że on ma przecież dobrze. to, że płaczę po jego stracie jest wręcz egoistyczne, bo przez to on być może też cierpi w psim niebie. mam innego podopiecznego - muszę się nim opiekować, o niego dbać. pomyślałam, że mojego przyjaciela tu nie ma ciałem, ale to nie znaczy, że nie ma go w ogóle. bo jest, leży obok, przytula się, kiedy jestem smutna, robi wszystko to, co robił za życia, tyle że go po prostu nie widać. z każdym dniem było już coraz lepiej. teraz już wiem, że jemu jest dobrze, nie czuje głodu, bólu i strachu, no, może tęskni. ale to się kiedyś zmieni. teraz już wiem, i choć może Ci się to w tym momencie wydać niedorzeczne i mało możliwe, to mówię Ci: czas leczy rany. ale to od Ciebie zależy, ile tego czasu potrzebujesz. musisz sam, w swoim wnętrzu zdobyć się na to, żeby powiedzieć: będzie dobrze. a może zdobędziesz się też na to, że przygarniesz ponownie jakieś biedne, niekochane stworzenie i sprawisz, że dostanie od życia tyle szczęścia, ile tylko może.
fuzel

27 grudnia 2011, 10:28

Dzięki za słowa wsparcia i otuchy.
Wiem, że kiedyś przywyknę do tego, że Jej nie ma. Ale na razie wszystko mi o niej przypomina, była obecna przecież w codziennym życiu, obowiązkach itd. Starałem się żeby miała dobre swoje " pieskie życie ". Chciałem jej wynagrodzić te pierwsze 2 lata życia, zanim trafiła ze schroniska do mnie. Jest mi ciężko, bo śmierć suni to tylko końcówka całego złego roku. Ale tak niestety bywa. Dzisiaj wszystkie rzeczy po niej trafią do schroniska.
Dbajcie o swoje pupile, czas szybko leci.
ania05

27 grudnia 2011, 11:41

Ty zamiast zanosić rzeczy do schroniska to idz tam po pieska :twisted:
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 70 gości