Czekolada ... ku przestrodze
: 13 stycznia 2012, 17:38
Już dawno miałam opisać nasz epizod z czekoladą, głównie ku przestrodze i dla wiadomości tym, którym może się historia przydarzyć.
Najpierw wytłumaczenie dlaczego nie jestem nieodpowiedzialna właścicielką psa...
Byłam z moja sunią w gościach, w pewnym momencie wszyscy przenieśliśmy się do kuchni, posprzątaliśmy talerze ze stołu w jadalni, bo wiem że moja sunia sprytna bestia jest lubi sobie sosik wylizać a kluseczkę ukraść...jak nikt nie widzi.
Nie miałam jednak pojęcia, że domownicy mają na niskiej półeczce zbunkrowaną bombonierkę. No i moja terrierowata bestia sobie ja znalazła i zjadła w sumie 7 czekoladek (Wedlowskie nadziewane, czekolada deserowa, czyli pomiędzy mleczną a ciemną). Przypadła w sumie czekoladka na 1,1 kg psa.
Oczywiście wiedziałam, że dobrze nie jest, ale nie umiem wywołać wymiotów u psa.
Stwierdziłam dobra, czekam co się wydarzy, nie wychodzę z domu bez psa przez najbliższe 24 h. Jakby co to komórka do weta pod ręką, ponieważ były święta to wet zamknięty i tylko kontakt telefoniczny.
Dopilnowałam aby pies dużo pił i na szczęście piła.
Około 5 godzi po zjedzeniu czekoladek moja sunia dostała napadu adhd, taki przypływ energii nie do zapanowania. Jak nadpobudliwe dziecko i z trochę przyśpieszonym oddechem. Poczytałam, że tak może być i należy dac cos na uspokojenie. Mam w domu Kalm-Aid więc dałam pojedynczą dawkę na wagę 7,5 kg. Po jakimś czasie sunia zasnęła, po godzinie sie obudziła i znowu lekko nadpobudliwa, trochę mniej, ale więcej niż zwykle. Próbowałam ją wyciszyć - skutecznie. Nie podejmowałam już w tym dniu żadnych prób zabawy, która mogłaby ją nakręcić.
Czekałam na kupę. Była kilka godzin później - sraczka, ale w pojedynczym wydaniu. Stwierdziłam ok, obserwuję dalej.
Następna kupa - rano już w porządku. Dostała normalne śniadanko. Jeszcze drugiego dnia była lekko pobudzona, ale juz bez przyśpieszonego oddechu. Trzeciego dnia, wszystko wróciło do normy.
W moim przypadku wszystko skończyło się dobrze, ale niepokoiłam się przez 2 dni.
Piszę to też po to, aby osoby którym w przyszłości coś podobnego się zdarzy, wiedziały że sprawa może być poważna, ale żeby nie wpadały też w panikę. U mnie było o tyle niedobrze, że czekolada byłą deserowa czyli z większa zawartoscią kakao, a pies stosunkowo nieduży.
Ja przedzierając się przez różne fora naczytałam się głównie o śmierci z powodu czekolady. Żadnych konstruktywnych doświadczeń, dlatego postanowiłam opisać swoje.
Bałam się o swoją sunię, ale obserwowałam, czekałam, trzymałam rękę na pulsie i byłam gotowa zadzwonić do weterynarza gdyby to było konieczne, ściągać go do przychodni.
Może inni podzielą się swoimi doświadczeniami, jeśli mieli???
Najpierw wytłumaczenie dlaczego nie jestem nieodpowiedzialna właścicielką psa...
Byłam z moja sunią w gościach, w pewnym momencie wszyscy przenieśliśmy się do kuchni, posprzątaliśmy talerze ze stołu w jadalni, bo wiem że moja sunia sprytna bestia jest lubi sobie sosik wylizać a kluseczkę ukraść...jak nikt nie widzi.
Nie miałam jednak pojęcia, że domownicy mają na niskiej półeczce zbunkrowaną bombonierkę. No i moja terrierowata bestia sobie ja znalazła i zjadła w sumie 7 czekoladek (Wedlowskie nadziewane, czekolada deserowa, czyli pomiędzy mleczną a ciemną). Przypadła w sumie czekoladka na 1,1 kg psa.
Oczywiście wiedziałam, że dobrze nie jest, ale nie umiem wywołać wymiotów u psa.
Stwierdziłam dobra, czekam co się wydarzy, nie wychodzę z domu bez psa przez najbliższe 24 h. Jakby co to komórka do weta pod ręką, ponieważ były święta to wet zamknięty i tylko kontakt telefoniczny.
Dopilnowałam aby pies dużo pił i na szczęście piła.
Około 5 godzi po zjedzeniu czekoladek moja sunia dostała napadu adhd, taki przypływ energii nie do zapanowania. Jak nadpobudliwe dziecko i z trochę przyśpieszonym oddechem. Poczytałam, że tak może być i należy dac cos na uspokojenie. Mam w domu Kalm-Aid więc dałam pojedynczą dawkę na wagę 7,5 kg. Po jakimś czasie sunia zasnęła, po godzinie sie obudziła i znowu lekko nadpobudliwa, trochę mniej, ale więcej niż zwykle. Próbowałam ją wyciszyć - skutecznie. Nie podejmowałam już w tym dniu żadnych prób zabawy, która mogłaby ją nakręcić.
Czekałam na kupę. Była kilka godzin później - sraczka, ale w pojedynczym wydaniu. Stwierdziłam ok, obserwuję dalej.
Następna kupa - rano już w porządku. Dostała normalne śniadanko. Jeszcze drugiego dnia była lekko pobudzona, ale juz bez przyśpieszonego oddechu. Trzeciego dnia, wszystko wróciło do normy.
W moim przypadku wszystko skończyło się dobrze, ale niepokoiłam się przez 2 dni.
Piszę to też po to, aby osoby którym w przyszłości coś podobnego się zdarzy, wiedziały że sprawa może być poważna, ale żeby nie wpadały też w panikę. U mnie było o tyle niedobrze, że czekolada byłą deserowa czyli z większa zawartoscią kakao, a pies stosunkowo nieduży.
Ja przedzierając się przez różne fora naczytałam się głównie o śmierci z powodu czekolady. Żadnych konstruktywnych doświadczeń, dlatego postanowiłam opisać swoje.
Bałam się o swoją sunię, ale obserwowałam, czekałam, trzymałam rękę na pulsie i byłam gotowa zadzwonić do weterynarza gdyby to było konieczne, ściągać go do przychodni.
Może inni podzielą się swoimi doświadczeniami, jeśli mieli???