Podnosząca się sierść
: 26 marca 2012, 14:45
Temat brzmi banalnie, ale nie wiedziałam jak mam to ująć. Rzecz w tym, że u mojego 4,5letniego buldoga francuskiego (zmiany zwyrodnieniowe kolana, dysplazja biodra, nieidealny kręgosłup) od jakiegoś czasu dostrzegam, że podczas poruszania podnosi mu się( zawsze w tym samym miejscu, obok kręgosłupa) jakiś obszar sierści. Wet to zbagatelizował i mówiąc kolokwialnie olał. Ja jako już osoba przewrażliwiona na punkcie kręgosłupa, stawów itd wolę dociec co jest przyczyną.
Pies miał 3krotnie coś w stylu paraliżu, za pierwszym razem nie mógł wstać w ogóle, za drugim i trzecim próbował ale wyglądało to tak jakby nie wiedział jak ma chodzić, nie mógł zebrać się do zrobienia kroku, chwiał się. Za pierwszym razem podejrzenie padło na sprawy neurologiczne, gdyż pies nie poprawiał łapy po "podwinięciu". Rtg wykazał jednak zmiany w biodrze i ogólnie po lekach wszystko wróciło do normy. Następny raz- pies musiał poślizgnąć się na lodzie i wysunął mu się dysk. Trzeci raz zdarzył się na plaży, gdy pojechaliśmy na wakacje. Niestety tam weterynarz nawet psa nie dotknął tylko od razu stwierdził, że to wina serca (poprzedniego dnia owszem, pies pokonał dość spory dystans, ale to nie była dla niego nowość). Dodam też, że pies jeździł na kilka sesji akupunktury, dostaje wspomagacze na stawy, mimo to od kilku lat, chyba ponad 2 kuleje, jednak nie widać, by ruch sprawiał mu ból- wręcz przeciwnie uwielbia biegać i się bawić.
Zmierzając do meritum Czy możliwe jest, by to było spowodowane jakimś uciskiem na nerw? Jadę w piątek na rtg bioder i kręgosłupa by sprawdzić na czym stoimy.
Czy oprócz seplementów można jakoś walczyć z dysplazją i resztą schorzeń? Żaden weterynarz nigdy nie zaproponował nam żadnego działania, operacji.
Pozdrawiam
Pies miał 3krotnie coś w stylu paraliżu, za pierwszym razem nie mógł wstać w ogóle, za drugim i trzecim próbował ale wyglądało to tak jakby nie wiedział jak ma chodzić, nie mógł zebrać się do zrobienia kroku, chwiał się. Za pierwszym razem podejrzenie padło na sprawy neurologiczne, gdyż pies nie poprawiał łapy po "podwinięciu". Rtg wykazał jednak zmiany w biodrze i ogólnie po lekach wszystko wróciło do normy. Następny raz- pies musiał poślizgnąć się na lodzie i wysunął mu się dysk. Trzeci raz zdarzył się na plaży, gdy pojechaliśmy na wakacje. Niestety tam weterynarz nawet psa nie dotknął tylko od razu stwierdził, że to wina serca (poprzedniego dnia owszem, pies pokonał dość spory dystans, ale to nie była dla niego nowość). Dodam też, że pies jeździł na kilka sesji akupunktury, dostaje wspomagacze na stawy, mimo to od kilku lat, chyba ponad 2 kuleje, jednak nie widać, by ruch sprawiał mu ból- wręcz przeciwnie uwielbia biegać i się bawić.
Zmierzając do meritum Czy możliwe jest, by to było spowodowane jakimś uciskiem na nerw? Jadę w piątek na rtg bioder i kręgosłupa by sprawdzić na czym stoimy.
Czy oprócz seplementów można jakoś walczyć z dysplazją i resztą schorzeń? Żaden weterynarz nigdy nie zaproponował nam żadnego działania, operacji.
Pozdrawiam