pies podwórkowy - kaszel
: 04 maja 2012, 21:24
Witam. Mam suczkę, na pewno ponad 11 letnią (12 kg) - tyle lat temu przybłąkała się do nas. Mieszka na stałe na dworze (ocieplana buda) ale większość czasu, także w nocy woli spać pod gwiazdami. Pies poza szczepieniami p. wściekliźnie nie był u weta. Wiem że dla ogromniej większości to niepojęte ale dopiero tydzień wyczytałam że psa należy np. odrobaczać. Na czym polega problem - od ok 3 lat sporadycznie miewała krótkie ataki kaszlu. Pierwszy raz tak się pechowo złożyło że działa się to w święta, wet nie był czynny, i kaszel minął przy niewielkim wspomaganiu po kilku dniach. Niestety tym razem kaszel nie chce ustąpić. Pojawił się dokładnie tydzień temu - kilkukrotne kaszlnięcia z próbą odkaszlnięcia czegoś (bezskuteczne). Kolejnego dnia kaszel się nasilił. Pies nie jest nauczony do smyczy, panicznie boi się jazdy samochodem (nawet to 5 min to dla niej horror!), dlatego bez niego wybrałam się do weta, opisałam objawy, zasugerowałam że może to robaki (wyczytane w necie + pies saneczkował) - dostałam Pratel. Dwa dni po podaniu leku pies kaszle coraz więcej, co dziwne nawet w nocy, do tego stopnia że mnie budzi, kaszlnięcia to ciąg nawet ponad dwudziestu powtórzeń (bez próby odkaszlnięcia np wydzieliny). Zamykam go na noc w kojcu aby zmusić go do spania w budzie, ma ciepło, nie biega a jednak kaszle. Kaszel jest silniejszy rano, później słabnie, nasila się po szczekaniu, szybkim biegu. Dziś udało mi się go zawieść do weta - tutaj dodam że mieszkam w dziurze zabitej dechami, jest 2 lekarzy - jeden od "koni", drugi od psów - zero wyboru czy możliwości konsultacji. Powiedziałam, że kaszel się nasila, nie widzę robaków stolcu (poprzednio lekarz powiedział, że przy robakach objawy powinny minąć po 2-3 dniach). Wet osłuchał psa, popukał w tchawicę i zapisał Karsivan. Poza kaszlem wszystko jest OK, psiak jest wesoły, chętny do zabawy, szczeka, goni ptaki, trudno w nią wmusić coś do jedzenia ale to u niej częsty problem (dopóki coś nie śmierdzi - nie je ). Acha, wydaje mi się że od wczoraj łzawi jej jedno oko - jest bardziej lśniące i koło spojówki sierść jest wilgotna. Czy jest coś czym jeszcze mogę ulżyć psinie? Boję się, że leczenie bardziej przypomina grę w totka niż diagnozę.