Resekcja jelit plus powikłania
: 01 kwietnia 2013, 10:50
Chciałabym przedstawić mojego psa, i nasz problem...
Bruno to 9 letni wilkowaty kundel, który walczy o życie już prawie 7 tygodni.
Zaczęło się od zjedzenia kawałka skórzanych pasków. Po tygodniu Bruno zaczął wymiotować, przestał jeść, nie wypróżniał się. Stwierdzono zator, więc trzeba było operować. W trakcie operacji okazało się, że Bruno ma guza na śledzionie i jelitach. Wycięli mu guzy, razem z tym organem oraz dużą częścią jelit. Po kilku dniach zaczął obficie krwawić z odbytu (operacja była we wtorek, a krwawienie w sobotę). Został w szpitalu, gdzie powstrzymano krwawienie. Jednak wyniki zaczęły się pogarszać, Bruno chudł, nie bardzo chciał jeść; miał zapalenie trzustki, wątroby, otrzewnej, głęboką anemię. W środę przyszły wyniki histopatologiczne, w których nie stwierdzono nowotworu. Zdecydowaliśmy się na ponowne otworzenie jamy brzusznej, gdyż nie było wiadomo, dlaczego zbiera się płyn w otrzewnej. Okazało się, że stworzył się ropień, który zanieczyszczał otrzewną. Oczyścili wszystko i zaszyli. W czwartek Bruno był bardzo słaby i niewiele wskazywało na jego poprawę zdrowia. W piątek już był lepszy, ku naszej uciesze. Jednak stał się wybredny, niewiele chciał jeść, co chwilę wybrzydzał specjalistyczne karmy, jadł tylko gotowanego kurczaka z ryżem. W sobotę wyszedł do domu, by w niedzielę wrócić do szpitala z rozprutym brzuchem. Rana nie chciała się goić i zarastać, zrobili wymaz, gdzie wyszła bakteria oporna na normalne leczenie. Ściągnęliśmy antybiotyk dożylny, który dostawał przez ok. 5 dni. Rana się zaczęła goić, pies był coraz żywszy, lepszy miał apetyt. Wrócił do domu po kuracji antybiotykowej. Niestety przy każdej wizycie kontrolnej wychodzi na to, że Bruno bardzo chudnie. Przez 4-5 tygodni schudł 10 kg. Ostatnio w środę ważył 24,10 kg, gdzie jego standardowa masa ciała wynosiła 36-37 kg. Od początku ma biegunki. W tej chwili wyniki krwi się polepszają, Bruno ma dobry nastrój, wilczy apetyt, ale biegunek nic nie może spowolnić. Ma już mniejsze parcie niż wcześniej, zazwyczaj wytrzymuje także noce. Jednak te biegunki to jest zabarwiona woda. Ostatnio dodajemy przed posiłkami 3 razy dziennie korę wiązu, która czasami powoduje, że biegunki są w formie rzadkiego budyniu, a nie wody, jednak nie zawsze tak jest. Wcześniej karmiony był puszkami Intestinala (też Low fat), kleikiem ryżowym z gotowanym drobiem i marchewką, przemycane moczone chrupki dla alergików (żeby białko było lepiej przyswajalne), ale to nie przynosiło skutku. Bardzo słabe wchłanianie powoduje, że Bruno ciągle jest głodny, mimo że je 5 razy dziennie. Wszystko przez niego przelatuje, dosłownie. No i cały czas chudnie… Nie wspomnę już ile pieniędzy poszło na jego ratowanie… a niestety te pieniądze już się kończą. Rozkładam ręce, czterech lekarzy także. Nie wiemy co możemy jeszcze wymyślić, żeby Bruno zaczął mieć normalniejsze stolce, żeby zaczął przyswajać jedzenie.
Czy ktoś miał podobny przypadek? Czy jest jakaś rada? Sugestia, cokolwiek?
Z góry dziękuję za pomoc !
Pozdrawiam.
Ola
Bruno to 9 letni wilkowaty kundel, który walczy o życie już prawie 7 tygodni.
Zaczęło się od zjedzenia kawałka skórzanych pasków. Po tygodniu Bruno zaczął wymiotować, przestał jeść, nie wypróżniał się. Stwierdzono zator, więc trzeba było operować. W trakcie operacji okazało się, że Bruno ma guza na śledzionie i jelitach. Wycięli mu guzy, razem z tym organem oraz dużą częścią jelit. Po kilku dniach zaczął obficie krwawić z odbytu (operacja była we wtorek, a krwawienie w sobotę). Został w szpitalu, gdzie powstrzymano krwawienie. Jednak wyniki zaczęły się pogarszać, Bruno chudł, nie bardzo chciał jeść; miał zapalenie trzustki, wątroby, otrzewnej, głęboką anemię. W środę przyszły wyniki histopatologiczne, w których nie stwierdzono nowotworu. Zdecydowaliśmy się na ponowne otworzenie jamy brzusznej, gdyż nie było wiadomo, dlaczego zbiera się płyn w otrzewnej. Okazało się, że stworzył się ropień, który zanieczyszczał otrzewną. Oczyścili wszystko i zaszyli. W czwartek Bruno był bardzo słaby i niewiele wskazywało na jego poprawę zdrowia. W piątek już był lepszy, ku naszej uciesze. Jednak stał się wybredny, niewiele chciał jeść, co chwilę wybrzydzał specjalistyczne karmy, jadł tylko gotowanego kurczaka z ryżem. W sobotę wyszedł do domu, by w niedzielę wrócić do szpitala z rozprutym brzuchem. Rana nie chciała się goić i zarastać, zrobili wymaz, gdzie wyszła bakteria oporna na normalne leczenie. Ściągnęliśmy antybiotyk dożylny, który dostawał przez ok. 5 dni. Rana się zaczęła goić, pies był coraz żywszy, lepszy miał apetyt. Wrócił do domu po kuracji antybiotykowej. Niestety przy każdej wizycie kontrolnej wychodzi na to, że Bruno bardzo chudnie. Przez 4-5 tygodni schudł 10 kg. Ostatnio w środę ważył 24,10 kg, gdzie jego standardowa masa ciała wynosiła 36-37 kg. Od początku ma biegunki. W tej chwili wyniki krwi się polepszają, Bruno ma dobry nastrój, wilczy apetyt, ale biegunek nic nie może spowolnić. Ma już mniejsze parcie niż wcześniej, zazwyczaj wytrzymuje także noce. Jednak te biegunki to jest zabarwiona woda. Ostatnio dodajemy przed posiłkami 3 razy dziennie korę wiązu, która czasami powoduje, że biegunki są w formie rzadkiego budyniu, a nie wody, jednak nie zawsze tak jest. Wcześniej karmiony był puszkami Intestinala (też Low fat), kleikiem ryżowym z gotowanym drobiem i marchewką, przemycane moczone chrupki dla alergików (żeby białko było lepiej przyswajalne), ale to nie przynosiło skutku. Bardzo słabe wchłanianie powoduje, że Bruno ciągle jest głodny, mimo że je 5 razy dziennie. Wszystko przez niego przelatuje, dosłownie. No i cały czas chudnie… Nie wspomnę już ile pieniędzy poszło na jego ratowanie… a niestety te pieniądze już się kończą. Rozkładam ręce, czterech lekarzy także. Nie wiemy co możemy jeszcze wymyślić, żeby Bruno zaczął mieć normalniejsze stolce, żeby zaczął przyswajać jedzenie.
Czy ktoś miał podobny przypadek? Czy jest jakaś rada? Sugestia, cokolwiek?
Z góry dziękuję za pomoc !
Pozdrawiam.
Ola