OBJAWY ZATRUCIA CZY UKĄSZENIA?

Dyskusje o chorobach, ich leczeniu, oraz profilaktyce.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

mikorka
Posty:1
Rejestracja:15 maja 2013, 17:47

15 maja 2013, 18:18

Witam.
Wczoraj musieliśmy zakopać ukochaną psinkę Mikę(2,5 roku) po prawie trzydniowym bezskutecznym leczeniu (zastrzyki,lekarstwa) i jej cierpieniu..
Niestety weterynarz nie potrafił ocenić sytuacji i określić przyczyn fatalnego i szybko pogarszającego się samopoczucia psa.
Chciałabym opisać tutaj mniej więcej przebieg wypadków przed pierwszą wizytą u lekarza-może ktoś mógłby uspokoić moje sumienie,że zrobiłam wszystko co było możliwe..
Suczka była bardzo żywym pieskiem i wszędzie jej było pełno(stad duża pustka po niej..) często robiła popisy i z dużą prędkością goniła po podwórku a potem siedziała gdzieś pod stołem zadyszana-piszę o tym bo tak też zachowywała się po przyjściu feralnego wieczoru z podwórza-zadyszana ale towarzyszyło temu charczenie i to nie wywołało niepokoju dopiero moment gdy oddech stawał sie coraz cięższy i widać było,że się męczy,po tym lekko osowiała i chciała sie ukryś gdzieś pod krzewami..kiedy ją wzięłam na ręce(sama nie chciała wejść do domu) to zauważyłam na brzuchu czerwone ślady dość rozległe jakby wysypka albo podrapanie. Wówczas dopiero zawiozłam ją do weterynarza,który dopatrzył się ugryzienia(dwa blisko siebie położone ślady)-pierwsza myśl-żmija.. Niestety nie mogłam tego potwierdzić bo nikt z domowników nie zauważył takiego momentu a wiem,że wtedy chodziła po róznych chaszczach i było bardzo ciepło. Zatem lekarz zareagował w ten sposób,że dał dwa zastrzyki(odczulajacy i jeden blisko rany) i zalecił wizytę nastepnego dnia. W tym czasie u psa postępowało obciążenie oddechu-brzuch mocno pracował, zbierało ją na wymioty ale to było raczej szarpanie(nic nie udało się zwrócić). Oczywiście nic nie jadła i chodzenie sprawiało jej trudność,potem biegunka-czarna,rzadka z krwią. Nastepnego dnia weterynarz stwierdził gorączkę i znów nie potrafił podać konkretnej przyczyny tych dolegliwości..Znów zastrzyki i pogorszenie stanu psiaka,wyższa gorączka,brak apetytu,szarpanie brzucha.Kolejnego dnia również wizyta ale wiedziałam już,że zapewne ostatnia..Powiększona wątroba,szarpanie na wymioty wręcz głośne bekanie jakby była chęć ale niemoc wymiotowania. Trzeciego dnia rano psina odeszła. Głaskałam ją do samego końca ale tego jej spojrzenia błagalnego nie zapomnę..serce pęka.
Moje wątpliwości są tylko takie czy rzeczywiście mogło być to ukąszenie żmiji(te rany nie dają mi spokoju-potem były dobrze widoczne-dwie dziurki) czy może połknęła coś przypadkowego ale zatrucie trwa przecież długo, no i skąd takie obrażenia przy zatruciu..
A tutaj dwie i pół doby i psa nie ma..Z drugiej strony jeśli to było ukąszenie to pewnie i tak nie byłoby ratunku w tym przypadku bo jaki weterynarz ma na wyposażeniu surowicę. Mika miała około 6kg więc nie miała szans..
W kazdym razie weterynarz postępował po omacku bo nie znał szczegółow zdarzenia..
Strasznie mi żal tylko,że nie umiałam oszczędzić jej cierpienia mając nadzieję,że z tego wyjdzie..
Może ktoś mial podobną sytuację ze swoim pupilem...
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 25 gości