Cześć Charlie,
Ja również bardzo, bardzo Ci współczuję, ale chciałam też coś podpowiedzieć. Istnieją już inne metody walki z nowotworami złośliwymi, niż tylko operacja + chemio- lub radioterapia. Mam na myśli np. immunoterapię komórkami dendrytycznymi. Wysoka skuteczność, bez skutków ubocznych. To jest terapia dostępna już zarówno dla ludzi, jak i dla zwierząt, niestety w Niemczech. Z drugiej strony, to nie aż tak daleko, zwłaszcza, że wcale nie trzeba tam zabierać tam zwierzaka, tylko wystarczy wysłać do nich krew i wycinek guza (choć to drugie nie jest koniecznie).
Mój pies miał guza nadnercza, który został usunięty chirurgicznie. Badanie wykazało, że jest to zmiana złośliwa - gruczolakorak. Jakby tego było mało, nie została usunięta w całości, gdyż guz naciekał mocno na duże naczynie idące od nerki i wycięcie go w całości mogło się zakończyć krwotokiem, którego nie dałoby się opanować. Chirurg zdecydował więc o częściowym wycięciu i zostawił ok 10% guza. Prawdopodobieństwo odrośnięcia guza i/lub przerzutów oceniono na 90%, ze względu na złośliwość i nieusunięcie w całości. Chemioterapię wykluczyliśmy od razu, natomiast moja pani doktor powiedziała mi wtedy o tej immunoterapii, którą sama zastosowała u swojego psa. Jej pies miał rzadką i bardzo złośliwą zmianę na skórze i ona szukając dla niego ratunku natrafiła na informacje o terapii komórkami dendrytycznymi. U jej psa minęło już 1,5 roku od zastosowania terapii i nie ma żadnych śladów wznowy. W naszym przypadku lada dzień minie rok od operacji i również nie ma śladu wznowy ani przerzutów, co kontrolujemy przez usg, a pół roku temu również zrobiliśmy tomografię, żeby mieć pewność. Wiem, że dwa przypadki, to mało, ale na stronie niemieckiego laboratorium, które to wykonuje, można poczytać jaką mają skuteczność w zależności od typu nowotworu. Nasza lekarka przyjmuje we Wrocławiu, ale tak na prawdę każdy wet może przeprowadzić to leczenie, musi się tylko skontaktować z tym niemieckim labem i tam dostanie wskazówki co i jak. Technicznie dla lekarza to nic bardzo trudnego - trzeba pobrać psu krew do próbówek, które przesyła lab (w naszym przypadku to było aż 50 ml) oraz trzeba wysłać odpowiednio spreparowany wycinek guza. W przypadkach, w których nie da się pobrać nawet wycinka guza (np.w przypadku guzów w płucach) wysyła się samą krew. U nas też tak było, bo podczas operacji wycięcia guza byłam tak przerażona, że straciłam zdolność logicznego myślenia i zapomniałam poprosić chirurga o odpowiednie przygotowanie wyciętego guza. W takim przypadku skuteczność terapii jest niższa, ale jak widać na naszym przykładzie - też wystarczająca. Pobrana krew + ewentualny wycinek guza wysyła się kurierską pocztą lotnicza do Niemiec (organizacją tego transportu zajmują się Niemcy, więc wet musi tylko wydać przesyłkę kurierowi). Po ok 6 dniach przychodzi tą samą droga przesyłka z immunoszczepionką i instrukcjami gdzie należy ją wstrzyknąć. Każdy przypadek jest inny - pies naszej lekarki miał chyba ostrzykiwaną tę zmianę skórną, a nasz pies miał podawany zastrzyk śródskórnie w okolicach pachwin. Najlepiej zrobić to 3 razy w odstępach miesiąca i na tym koniec leczenia.
Problemem są oczywiście koszty. W naszym przypadku było to ok 450 euro za każdą szczepionkę, a było ich 3. Wiem, że to straszne pieniądze, ale z drugiej strony my nie żałujemy ani jednej złotówki, bo było warto!
W razie gdyby ktoś był zainteresowany, to podaję stronę labu - tam są i informacje dla pacjenta i dla lekarza:
http://www.petbiocell.de/en
Dla osób, które przeczytają te informacje i dopuszczają możliwość skorzystania z tej terapii, a są jeszcze przed operacją zwierzaka - mam radę. Trzeba poprosić lekarza, który będzie usuwał zmianę, o podzielenie usuniętego guza na dwie części. Jedna część jest wysyłana do badania histopatalogicznego, a druga, spreparowana w odpowiedni sposób, powinna czekać w zamrażarce w lecznicy. Jeśli wynik badania histopatologicznego jest dobry, czyli guz łągodny - można drugą część wyrzucić. Jeśli jednak przychodzi zły wynik, to wtedy można się zastanowić nad tą terapią, a wycinek guza już jest gotowy. Jak dokładnie należy go przygotować przed zamrożeniem - tego nie wiem, ale chyba trzeba zamoczyć w formalinie. Dokładnych informacji udzielą oczywiście w Niemczech. Chodzi mi o to, że na tym etapie to nic nie kosztuje, a potem jest łatwiej.
Mam nadzieję, że komuś pomogę tymi informacjami, bo sama wiem co znaczy walka o życie i zdrowie ukochanego psa. W razie pytań chętnie odpowiem, bo chyba opisałam to wszystko dość chaotycznie...
pozdrawiam i trzymam kciuki