Trwające od dłuższego czasu wymioty u psa
: 21 listopada 2015, 17:19
Witam
Jestem posiadaczką 6-miesięcznego pieska, rasy mieszanej(najbliższy jamnikowi), piesek jest malutki (ok 6kg).
W wieku dwóch miesięcy pies miał stwierdzone zapalenie płuc, przy którym obserwowaliśmy dość dziwne ataki( wymioty, piana z ust, kręcenie się w koło, niekontrolowane wyróżnianie). Po pierwszym ataku ledwo zdążyliśmy do weterynarza. Dostał antybiotyki, stan znacznie się polepszył. Dwa dni później pojechaliśmy na powtórkę zastrzyków, po której ponownie piesek dostał ataku. Weterynarz stwierdził, że nigdy czegoś takiego nie widział, że może to alergia na antybiotyk (co było niemożliwe, bo w domu to wyglądało podobnie). Jednak po tej wizycie stan pieska na długi czas unormował się.
Odwiedziliśmy innego weterynarza w celu rutynowego zaszczepienia psa (tylko podstawowe choroby) oraz aby go odrobaczyć. Przy okazji wizyty opisaliśmy mu przebieg zapalenia płuc z tymi atakami, ponieważ byliśmy nadal trochę zaniepokojeni. Weterynarz uznał, że może to być wynik niedoboru jakiś witamin i dał nam tabletki, które mieliśmy podawać psu raz dziennie przez miesiąc.
Wszystko było w porządku do czasu, aż ok miesiąc temu(wiek 5-6 miesięcy) pies zaczął wymiotować kilka razy dziennie. Bywało, że przez pół dnia bawił się i jadł normalnie, po czym nagle seria wymiotów (najpierw pokarm, potem sama, biała piana, dość gęsta, śluzowata). Oczywiście pojechaliśmy do weterynarza. Pierwsza diagnoza przez niego postawiona- kości w jelicie. Stwierdziliśmy że to możliwe, mamy też dużego psa, który je kości i po prostu pomyśleliśmy, że mały musiał gdzieś je znaleźć i zjeść. Dostał lekarstwa, które miały pomóc na kości+ przeciwwymiotne. Jednak nie przyniosło to żadnego rezultatu, piesek nadal wymiotował, normalnie oddawał stolec, więc wykluczyliśmy tą opcję jako przyczynę wymiotów.
Kolejna wizyta u weterynarza- zapalenie oskrzeli. Antybiotyki, nadal leki przeciwwymiotne. Rezultatu nie było.
Pan weterynarz postanowił zrobić gastroskopię, która również nie przyniosła żadnych informacji poza podrażnionym w wyniku wymiotów przełykiem.
Po wybudzeniu psa ze śpiączki w gabinecie u weterynarza pojawiła się seria wymiotów, taka jaką obserwowaliśmy w domu. Pan weterynarz na podstawie wyglądu wydzieliny (biała piana, śluzowata) stwierdza że piesek może mieć padaczkę. Podaje mu leki przeciwpadaczkowe i każe obserwować poprawę. Jednak poprawy nadal nie było. Lekarz zlecił zdjęcie RTG, jednak u siebie nie miał takiego sprzętu. Odwiedziliśmy więc innego weterynarza, który miał wykonać zdjęcie. Po przywiezieniu pieska na miejsce ten dostaje ataku wymiotów. Pan weterynarz widząc co dzieje się z psem mówi, że zdjęcie RTG nie ma w tym wypadku sensu, bo według niego przyczyna jest natury neurologicznej. Zaleca nam zrobienie badań krwi( ogólnie, w sumie sprawdzające wszystko co możliwe). Wyniki wykazały znacznie podwyższoną wartość enzymu wątrobowego ALT (467). Pan weterynarz wykonał USG, na którym zaobserwował powiększoną wątrobę i woreczek żółciowy. Postanowił dać psu tabletki na pobudzenie pracy wątroby i powiedział, że jeśli nie pomogą to on jest bezradny.
Staramy się podawać piesku tabletki,ale pies wymiotuje zaraz po podaniu. Jego stan z dnia na dzień jest gorszy. Próbuje jeść i pić, jednak praktycznie wszystko zwraca. Teraz są to już pojedyncze, częste wymioty, nadal najpierw pokarmem a potem śluzowatą, białą pianą. Pies jest coraz słabszy, nie ma sił na zabawę.
Oprócz tego w międzyczasie zaobserwowaliśmy, że piesek podczas rozcierania pokarmu wydaje dość głośne odgłosy. Gdzieś wyczytałam, że może to być przyczyna robaków. Podaliśmy mu tabletkę na odrobaczenie (wcześniej również je dostawał zgodnie z zaleceniami weterynarza), lecz piesek nadal wydaje takie odgłosy. Przy jednej z wizyt zasugerowaliśmy to lekarzowi, lecz ten lekko zbagatelizował sprawę.
Jesteśmy już bezradni, pies traci siły na naszych oczach, męczy się a my nie wiemy jak mu pomóc.Proszę o poradę.
Jestem posiadaczką 6-miesięcznego pieska, rasy mieszanej(najbliższy jamnikowi), piesek jest malutki (ok 6kg).
W wieku dwóch miesięcy pies miał stwierdzone zapalenie płuc, przy którym obserwowaliśmy dość dziwne ataki( wymioty, piana z ust, kręcenie się w koło, niekontrolowane wyróżnianie). Po pierwszym ataku ledwo zdążyliśmy do weterynarza. Dostał antybiotyki, stan znacznie się polepszył. Dwa dni później pojechaliśmy na powtórkę zastrzyków, po której ponownie piesek dostał ataku. Weterynarz stwierdził, że nigdy czegoś takiego nie widział, że może to alergia na antybiotyk (co było niemożliwe, bo w domu to wyglądało podobnie). Jednak po tej wizycie stan pieska na długi czas unormował się.
Odwiedziliśmy innego weterynarza w celu rutynowego zaszczepienia psa (tylko podstawowe choroby) oraz aby go odrobaczyć. Przy okazji wizyty opisaliśmy mu przebieg zapalenia płuc z tymi atakami, ponieważ byliśmy nadal trochę zaniepokojeni. Weterynarz uznał, że może to być wynik niedoboru jakiś witamin i dał nam tabletki, które mieliśmy podawać psu raz dziennie przez miesiąc.
Wszystko było w porządku do czasu, aż ok miesiąc temu(wiek 5-6 miesięcy) pies zaczął wymiotować kilka razy dziennie. Bywało, że przez pół dnia bawił się i jadł normalnie, po czym nagle seria wymiotów (najpierw pokarm, potem sama, biała piana, dość gęsta, śluzowata). Oczywiście pojechaliśmy do weterynarza. Pierwsza diagnoza przez niego postawiona- kości w jelicie. Stwierdziliśmy że to możliwe, mamy też dużego psa, który je kości i po prostu pomyśleliśmy, że mały musiał gdzieś je znaleźć i zjeść. Dostał lekarstwa, które miały pomóc na kości+ przeciwwymiotne. Jednak nie przyniosło to żadnego rezultatu, piesek nadal wymiotował, normalnie oddawał stolec, więc wykluczyliśmy tą opcję jako przyczynę wymiotów.
Kolejna wizyta u weterynarza- zapalenie oskrzeli. Antybiotyki, nadal leki przeciwwymiotne. Rezultatu nie było.
Pan weterynarz postanowił zrobić gastroskopię, która również nie przyniosła żadnych informacji poza podrażnionym w wyniku wymiotów przełykiem.
Po wybudzeniu psa ze śpiączki w gabinecie u weterynarza pojawiła się seria wymiotów, taka jaką obserwowaliśmy w domu. Pan weterynarz na podstawie wyglądu wydzieliny (biała piana, śluzowata) stwierdza że piesek może mieć padaczkę. Podaje mu leki przeciwpadaczkowe i każe obserwować poprawę. Jednak poprawy nadal nie było. Lekarz zlecił zdjęcie RTG, jednak u siebie nie miał takiego sprzętu. Odwiedziliśmy więc innego weterynarza, który miał wykonać zdjęcie. Po przywiezieniu pieska na miejsce ten dostaje ataku wymiotów. Pan weterynarz widząc co dzieje się z psem mówi, że zdjęcie RTG nie ma w tym wypadku sensu, bo według niego przyczyna jest natury neurologicznej. Zaleca nam zrobienie badań krwi( ogólnie, w sumie sprawdzające wszystko co możliwe). Wyniki wykazały znacznie podwyższoną wartość enzymu wątrobowego ALT (467). Pan weterynarz wykonał USG, na którym zaobserwował powiększoną wątrobę i woreczek żółciowy. Postanowił dać psu tabletki na pobudzenie pracy wątroby i powiedział, że jeśli nie pomogą to on jest bezradny.
Staramy się podawać piesku tabletki,ale pies wymiotuje zaraz po podaniu. Jego stan z dnia na dzień jest gorszy. Próbuje jeść i pić, jednak praktycznie wszystko zwraca. Teraz są to już pojedyncze, częste wymioty, nadal najpierw pokarmem a potem śluzowatą, białą pianą. Pies jest coraz słabszy, nie ma sił na zabawę.
Oprócz tego w międzyczasie zaobserwowaliśmy, że piesek podczas rozcierania pokarmu wydaje dość głośne odgłosy. Gdzieś wyczytałam, że może to być przyczyna robaków. Podaliśmy mu tabletkę na odrobaczenie (wcześniej również je dostawał zgodnie z zaleceniami weterynarza), lecz piesek nadal wydaje takie odgłosy. Przy jednej z wizyt zasugerowaliśmy to lekarzowi, lecz ten lekko zbagatelizował sprawę.
Jesteśmy już bezradni, pies traci siły na naszych oczach, męczy się a my nie wiemy jak mu pomóc.Proszę o poradę.