Chora wątroba, brak diagnozy...
: 03 stycznia 2016, 17:24
Witam,
Mój psiak jest siedmioletnim yorkiem i na początku grudnia zaczął mocno chorować. Zaczęło się od wymiotów (głównie żółcią, rzadziej niestrawionym pokarmem). Pojechaliśmy do weta - pierwsza diagnoza: wirusówka. Dostawał zastrzyki 5 dni i miało minąć... Przestał wymiotować, ale nie trwało to długo - po 3-4 dniach wymioty wróciły... Znów pojechaliśmy do weterynarza, po zrobieniu wyników (GTP ok. 500) lekarz zasugerował zapalenie wątroby...
Piesek miał zrobione USG - struktura wątroby faktycznie zmieniona (ale bez guzów), wątroba powiększona, reszta narządów ok. Dostawał codziennie Biovetagin, Duphalyte, Ringera i Marbocyl. Pies rano był otępiały, nie jadł, ale po kroplówce zawsze wracał pełen sił i zjadał miskę ryżu z kurczakiem. Na wieczór zwykle było mu gorzej, wymiotował sporadycznie, ale widać, że się męczył. Przed Świętami miał już GPT ponad 1000! Został mu zmieniony antybiotyk, ale nie wiem niestety na jaki, po kroplówce jak wracał do domu już tylko leżał...
W Święta pies zaczął wymiotować niemal bez przerwy i przestał jeść i pić, mocz miał bardzo ciemny. Jeździliśmy na kroplówki, dostawał glukozę i zastrzyki przeciwwymiotne. Po Świętach, które pies przeleżał, piszcząc i stękając, lekarz ponowił badanie krwi: GPT wynosił już 273, (ALP 700, bilirubina też podwyższona - trochę wcześniej pojawiła się żółtaczka, która się nasilała)... W piątek pies pod wieczór czuł się jeszcze gorzej niż zwykle, znów od 3 dni nie jadł, i w drodze do miski z wodą padał - był tak słaby. Nie jadł od momentu, gdy pojawiło się krwawienie wewnątrz układu pokarmowego (robił czarną kupę). W sobotę miał zrobioną kolejną morfologię: GPT spadł do 113, ale ALT wzrosło do ponad 1000!, bilirubina też wzrosła. Okazało się, że pies ma bardzo silną anemię i potrzebna jest transfuzja (która niezwłocznie została wykonana). Po transfuzji pies zwymiotował (wodą z fusami krwi), trochę później w końcu zjadł 2 garści ryżu i w nocy znów wymiotował (tym razem niestrawionym jedzeniem wraz z fusami).
Dzień po transfuzji nie ma zbytnio poprawy, pies czuje się beznadziejnie, widać, że się męczy, a ciągle nie ma postawionej diagnozy, a co za tym idzie rokowania.
Czy jest szansa, że z tego wyjdzie????
Aha, zapomniałam dodać, że pies cały czas ma bardzo powiększony brzuszek (jakby miał wodobrzusze), pomimo, że nie je i żebra ma wręcz na wierzchu, brzuch ma jak balon.
POMOCY!
Mój psiak jest siedmioletnim yorkiem i na początku grudnia zaczął mocno chorować. Zaczęło się od wymiotów (głównie żółcią, rzadziej niestrawionym pokarmem). Pojechaliśmy do weta - pierwsza diagnoza: wirusówka. Dostawał zastrzyki 5 dni i miało minąć... Przestał wymiotować, ale nie trwało to długo - po 3-4 dniach wymioty wróciły... Znów pojechaliśmy do weterynarza, po zrobieniu wyników (GTP ok. 500) lekarz zasugerował zapalenie wątroby...
Piesek miał zrobione USG - struktura wątroby faktycznie zmieniona (ale bez guzów), wątroba powiększona, reszta narządów ok. Dostawał codziennie Biovetagin, Duphalyte, Ringera i Marbocyl. Pies rano był otępiały, nie jadł, ale po kroplówce zawsze wracał pełen sił i zjadał miskę ryżu z kurczakiem. Na wieczór zwykle było mu gorzej, wymiotował sporadycznie, ale widać, że się męczył. Przed Świętami miał już GPT ponad 1000! Został mu zmieniony antybiotyk, ale nie wiem niestety na jaki, po kroplówce jak wracał do domu już tylko leżał...
W Święta pies zaczął wymiotować niemal bez przerwy i przestał jeść i pić, mocz miał bardzo ciemny. Jeździliśmy na kroplówki, dostawał glukozę i zastrzyki przeciwwymiotne. Po Świętach, które pies przeleżał, piszcząc i stękając, lekarz ponowił badanie krwi: GPT wynosił już 273, (ALP 700, bilirubina też podwyższona - trochę wcześniej pojawiła się żółtaczka, która się nasilała)... W piątek pies pod wieczór czuł się jeszcze gorzej niż zwykle, znów od 3 dni nie jadł, i w drodze do miski z wodą padał - był tak słaby. Nie jadł od momentu, gdy pojawiło się krwawienie wewnątrz układu pokarmowego (robił czarną kupę). W sobotę miał zrobioną kolejną morfologię: GPT spadł do 113, ale ALT wzrosło do ponad 1000!, bilirubina też wzrosła. Okazało się, że pies ma bardzo silną anemię i potrzebna jest transfuzja (która niezwłocznie została wykonana). Po transfuzji pies zwymiotował (wodą z fusami krwi), trochę później w końcu zjadł 2 garści ryżu i w nocy znów wymiotował (tym razem niestrawionym jedzeniem wraz z fusami).
Dzień po transfuzji nie ma zbytnio poprawy, pies czuje się beznadziejnie, widać, że się męczy, a ciągle nie ma postawionej diagnozy, a co za tym idzie rokowania.
Czy jest szansa, że z tego wyjdzie????
Aha, zapomniałam dodać, że pies cały czas ma bardzo powiększony brzuszek (jakby miał wodobrzusze), pomimo, że nie je i żebra ma wręcz na wierzchu, brzuch ma jak balon.
POMOCY!