Muchy - larwy
: 29 lipca 2016, 19:03
Dzień dobry,
niestety po 2 latach to mój kolejny post na tym forum. Wtedy myślałam, że gorzej już być nie może, a jednak się przeliczyłam.
4 dni temu zauważyliśmy, że nasz pies - 13 letni husky nie mógł się wypróżnić. Myśleliśmy, że to zatwardzenie. Następnego dnia pojechaliśmy do apteki po olej parafinowy. Kolejnego dnia zauważyliśmy, że nic to nie dało i ciągle kuli 'pupę'. Podnieśliśmy ogon, a tam po prostu szok. Przetarliśmy odbyt i ukazały się larwy. Pojechaliśmy po leki i zaczęliśmy oglądać psa. Miał kilka skupisk w skórze. Za radą lekarza przycięliśmy futro, chleliśmy również kupić maszynkę, ale stwierdziliśmy, że na gołej skórze szybciej go przytakują, Dzisiaj kiedy pies wstał i przemyliśmy mu odbyt wysypały się larwy. Udało mu się wypróżnić wczoraj i dzisiaj. Nie zauważyliśmy w stolcu larw.
Dzisiaj jest 29 lipca. Mamy umówioną wizytę na mycie i strzyżenie u weterynarza dopiero na 5 sierpnia. Proszę o rady co robić, aby dotrzymać do tego 5 sierpnia. Pies codziennie będzie myty i oglądany. Leży w garażu, gdzie nie ma tylu much (nawet jak wleci z 3 to je skutecznie zabijamy). Czy da się to szarlataństwo wytępić czy już pomału musimy się przygotowywać na pożegnanie z naszym psem? Czy to doby pomysł, aby weterynarz zgolił go na zero?
Zastanawiam się czy te muchy latają całe lato czy mają swoje okresy. Upały już trwają jakiś czas, a wyszło to pod koniec lipca. Rozumiem, że pies nie może już nigdy przebywać na dworze kiedy te muchy grasują? Mamy jeszcze jednego psa, krótkowłosego - z nim jest wszystko ok.
Bardzo proszę o wyczerpującą odpowiedź.
Dziękuję.
Magda
niestety po 2 latach to mój kolejny post na tym forum. Wtedy myślałam, że gorzej już być nie może, a jednak się przeliczyłam.
4 dni temu zauważyliśmy, że nasz pies - 13 letni husky nie mógł się wypróżnić. Myśleliśmy, że to zatwardzenie. Następnego dnia pojechaliśmy do apteki po olej parafinowy. Kolejnego dnia zauważyliśmy, że nic to nie dało i ciągle kuli 'pupę'. Podnieśliśmy ogon, a tam po prostu szok. Przetarliśmy odbyt i ukazały się larwy. Pojechaliśmy po leki i zaczęliśmy oglądać psa. Miał kilka skupisk w skórze. Za radą lekarza przycięliśmy futro, chleliśmy również kupić maszynkę, ale stwierdziliśmy, że na gołej skórze szybciej go przytakują, Dzisiaj kiedy pies wstał i przemyliśmy mu odbyt wysypały się larwy. Udało mu się wypróżnić wczoraj i dzisiaj. Nie zauważyliśmy w stolcu larw.
Dzisiaj jest 29 lipca. Mamy umówioną wizytę na mycie i strzyżenie u weterynarza dopiero na 5 sierpnia. Proszę o rady co robić, aby dotrzymać do tego 5 sierpnia. Pies codziennie będzie myty i oglądany. Leży w garażu, gdzie nie ma tylu much (nawet jak wleci z 3 to je skutecznie zabijamy). Czy da się to szarlataństwo wytępić czy już pomału musimy się przygotowywać na pożegnanie z naszym psem? Czy to doby pomysł, aby weterynarz zgolił go na zero?
Zastanawiam się czy te muchy latają całe lato czy mają swoje okresy. Upały już trwają jakiś czas, a wyszło to pod koniec lipca. Rozumiem, że pies nie może już nigdy przebywać na dworze kiedy te muchy grasują? Mamy jeszcze jednego psa, krótkowłosego - z nim jest wszystko ok.
Bardzo proszę o wyczerpującą odpowiedź.
Dziękuję.
Magda