Chora wątroba i brak jednoznacznej diagnozy.
: 12 lipca 2017, 14:32
Dzień Dobry Wszystkim,
potrzebuję zasięgnąć rady jak i konsultacji z osobami, które spotkały się z podobnym przypadkiem, a także lekarzami.
Zacznę od początku.
Dickson, mieszaniec do kolana, lat 16. Piękna sierść, brak objawów chorób, nagle zaczął się "sypać", a konkretnie to wątroba, a i pewnie serce. Ale do rzeczy.
Ok. 3 miesiące temu po zbyt sytym posiłku i głupawkach (które zwykle łapie jak się naje), zaczął skamleć, trząś się, wymiotować i pić wodę. W między czasie zauważyłam też wyłysienia na ogonie, pod pachami i szyi. Popędziliśmy do lekarza. Wyniki krwi następujące:
KREA 1.227 mg/dl
ALT 96.523U/L H
AST 50.189U/L H
GGT 2.600U/L L
BIL C 0.104 mg/dl
MOCZNIK 42.003 mg/dl
ALP 38.907 U/L
AST/ALT 0.520
GGT/AST 0.052
FT4 1.26 ng/dl
Cholesterol 292 mg/dl
Weterynarz dała nam Hepatikill i to by było tyle. Zmiany skórne, tj. wyłysienia wytłumaczone zostały prawdopodobnymi wahaniami hormonów, typowymi dla wieku. W międzyczasie pies miał wstrzykiwany implant kastracyjny, w związku ze sporą prostatą (nie chciałam poddawać go narkozie, a niestety nie został wcześniej wykastrowany). Wspomniano, że podczas działania implantu, hormony moga się ustabilizować. Niestety sierści nadal nie ma.
Co do wątroby, na przemian podawałam psu Hepatiale Forte (które kiedyś dostawał profilaktycznie, 2 lata temu miał podwyższone wyniki wątrobowe, ale chyba nie drastycznie, przynajmniej nic wet o tym nie wspomniała) i Hepatikrill. Oprócz tego dieta, ryż, kurczak i warzywa i olej z ostropestu. Dodatkowo dostawał karmę Farmina Vet Life Hepatic.
Skończyły się wymioty, biegunki, które niekiedy się pojawiały, dreszcze, bóle i picie litrów wody. Wypróżnianie było eleganckie, kilka razy dziennie.
I kiedy myślałam, że wszystko się ustabilizowało, mój przyjaciel zaczął mieć symptomy podobne do zapalenia przedsionków (co zresztą pierwsze przyszło mi do głowy po przeczytaniu dziesiątek wątków, artykułów i innych), znoszenie na jeden bok, problem z błędnikiem, kręcenie się w kółko (w lewo), niedowład tylnych łap, przewracanie się przy sikaniu. Do tego doszło straszne kichanie. Popędziliśmy do weterynarza, okazało się, że psa boli brzuch. Dostał rozkurczowo nospę i jakiś zastrzyk witaminowy domięsniowo, a przynajmniej tak zrozumiałam. Miała go po tym boleć noga więc obstawiam jakieś b12? W międzyczasie zrobiliśmy usg, które pokazało nacieki na wątrobie i nierówny miąższ. Niestety nie posiadam opisu badania, weterynarz mówiła na bieżąco podczas badania, co jest nie tak. Cysta na nerce. Zapchane jelita. Te jelita były dla mnie dziwne, bo pies jak wspomniałam, nie ma problemu z wypróżnianiem, ani z biegunkami, ani zatwardzeniem. Nie wiem, może chodziło o gazy? A może po prostu o fakt, ze usg było robione przed wypróżnieniem. Lekarka stwierdziła, że przyczyną objawów mogły być zmiany neurologiczne, zaburzenia krążenia i serca (siny język podczas badania, poza tym to prawda, pies ma problemy ze sercem, ostatnio był to powiększony lewy przedsionek, ale nie nadawało się to do leczenia farmakologicznego (niezaawansowany stan), badanie robiliśmy półtora roku temu przed ściąganiem kamienia, niestety zapomnieliśmy o kontrolowaniu serca i kolejnych badaniach, trochę też nie puszczał nas budżet), tarczyca (dolna granica normy) albo problemy z wątrobą. Padły też podejrzenia padaczki, ale tak jak mówię, nie było jasnej diagnozy, raczej podejrzenia.
Ostatnio tata przyznał, że na spacerze zdarzyła się sytuacja, w której pies po wystartowaniu do innego psa, przewrócił się na bok, po chwili wstał i znów się przewrócił. Pomyślałam o sercu i krążeniu. W tej chwili czekamy na termin ekg.
Od tego czasu minęło półtora tygodnia, w międzyczasie musiałam wyjechać na 5 dni, na kolejną wizytę poszła z psem mama, bo zaniepokoiła ją spuchnięta tylna łapa. Podejrzewałam wspomniany bolesny zastrzyk, po którym pies mógł kuleć. Okazało się, że geniusz wbił sobie kolca pomiędzy poduszki. Dostał antybiotyk do smarowania. Dodatkowo kolejne rozkurczowe w związku z jego chodem. Po moim powrocie pies był w lepszej formie. Nie zataczał się, nie upadał, nie kręcił kółek. Widzę, że wraca do siebie, ale czasem nadal zdarzy mu się zaplątać tylne łapy, utracić stabilność podczas sikania.
Jesteśmy na diecie, trzy małe posiłki dziennie; gotowany kurczak + rozgotowany ryż + warzywa. Suchej karmy nie dostaje. Do miski dorzucam spirulinę, mniszka lekarskiego i głóg. Oprócz hepatikrillu, który jest na wykończeniu, podaję sylicynar. W zasadzie to dopiero drugi dzień.
Bardzo proszę o sugestie, porady. Jestem straszną panikarą i w ciągu ostatnich kilku dni zdążyłam przeczytać pół internetu. To nie tak, że unikam lekarza. Chodzi o to, że obawiam się zbyt pobieżnych diagnoz, nie wnikania w podstawę problemu. Nigdy nie słyszałam złej opinii o naszej lekarce, wręcz polecał mi ją i chwalił doktor z Retiny. Chodzi tylko o to, że chcę poznać opinię innych osób, lekarzy. Chcę wiedzieć o co zapytać, co zasugerować weterynarzowi. Choć brzmi to dziwnie, bo przeciez to weterynarz powinien sugerować mi... w każdym razie proszę o wyrozumiałość.
Powinnam prosić o mocniejsze lekarstwa? O Zentonil? Hepato Force? O kroplówkę? Nie chcę podejścia do swojego psa jak do seniora/pacjenta geriatrycznego, bo tak bywa w jego wieku i bez sensu leczyć.
Jak będzie trzeba to i swoją wątrobę mu oddam.
Dziękuję za cierpliwość w czytaniu.
Dodam, że pies jest energiczny, ma spory apetyt, ale w momencie pojawienia się ataku/problemu z chodzeniem, pojawiło się silne kichanie, tak jakby nie mógł wykichać czegoś z nosa. Pies jest alergikiem, ale nigdy nie miał problemu z kichaniem, smarkaniem. Wydzielina z nosa jest przezroczysta, nie jest gęsta, nie lepi się. Teraz napady się uspokoiły, ale w ciągu dnia zdarza się kilka kichnięć. Może to zupełnie nie jest związane z tematem, może podczas niekończącego się niuchania coś mu tam wpadło, może się przeziębił. Ale jako paranoik i hipochondryk już mam przed oczami przerzuty, zatrucie toksynami z wątroby itd. Wspominałam o kichaniu wet, ale chyba gdzieś umknęło.
potrzebuję zasięgnąć rady jak i konsultacji z osobami, które spotkały się z podobnym przypadkiem, a także lekarzami.
Zacznę od początku.
Dickson, mieszaniec do kolana, lat 16. Piękna sierść, brak objawów chorób, nagle zaczął się "sypać", a konkretnie to wątroba, a i pewnie serce. Ale do rzeczy.
Ok. 3 miesiące temu po zbyt sytym posiłku i głupawkach (które zwykle łapie jak się naje), zaczął skamleć, trząś się, wymiotować i pić wodę. W między czasie zauważyłam też wyłysienia na ogonie, pod pachami i szyi. Popędziliśmy do lekarza. Wyniki krwi następujące:
KREA 1.227 mg/dl
ALT 96.523U/L H
AST 50.189U/L H
GGT 2.600U/L L
BIL C 0.104 mg/dl
MOCZNIK 42.003 mg/dl
ALP 38.907 U/L
AST/ALT 0.520
GGT/AST 0.052
FT4 1.26 ng/dl
Cholesterol 292 mg/dl
Weterynarz dała nam Hepatikill i to by było tyle. Zmiany skórne, tj. wyłysienia wytłumaczone zostały prawdopodobnymi wahaniami hormonów, typowymi dla wieku. W międzyczasie pies miał wstrzykiwany implant kastracyjny, w związku ze sporą prostatą (nie chciałam poddawać go narkozie, a niestety nie został wcześniej wykastrowany). Wspomniano, że podczas działania implantu, hormony moga się ustabilizować. Niestety sierści nadal nie ma.
Co do wątroby, na przemian podawałam psu Hepatiale Forte (które kiedyś dostawał profilaktycznie, 2 lata temu miał podwyższone wyniki wątrobowe, ale chyba nie drastycznie, przynajmniej nic wet o tym nie wspomniała) i Hepatikrill. Oprócz tego dieta, ryż, kurczak i warzywa i olej z ostropestu. Dodatkowo dostawał karmę Farmina Vet Life Hepatic.
Skończyły się wymioty, biegunki, które niekiedy się pojawiały, dreszcze, bóle i picie litrów wody. Wypróżnianie było eleganckie, kilka razy dziennie.
I kiedy myślałam, że wszystko się ustabilizowało, mój przyjaciel zaczął mieć symptomy podobne do zapalenia przedsionków (co zresztą pierwsze przyszło mi do głowy po przeczytaniu dziesiątek wątków, artykułów i innych), znoszenie na jeden bok, problem z błędnikiem, kręcenie się w kółko (w lewo), niedowład tylnych łap, przewracanie się przy sikaniu. Do tego doszło straszne kichanie. Popędziliśmy do weterynarza, okazało się, że psa boli brzuch. Dostał rozkurczowo nospę i jakiś zastrzyk witaminowy domięsniowo, a przynajmniej tak zrozumiałam. Miała go po tym boleć noga więc obstawiam jakieś b12? W międzyczasie zrobiliśmy usg, które pokazało nacieki na wątrobie i nierówny miąższ. Niestety nie posiadam opisu badania, weterynarz mówiła na bieżąco podczas badania, co jest nie tak. Cysta na nerce. Zapchane jelita. Te jelita były dla mnie dziwne, bo pies jak wspomniałam, nie ma problemu z wypróżnianiem, ani z biegunkami, ani zatwardzeniem. Nie wiem, może chodziło o gazy? A może po prostu o fakt, ze usg było robione przed wypróżnieniem. Lekarka stwierdziła, że przyczyną objawów mogły być zmiany neurologiczne, zaburzenia krążenia i serca (siny język podczas badania, poza tym to prawda, pies ma problemy ze sercem, ostatnio był to powiększony lewy przedsionek, ale nie nadawało się to do leczenia farmakologicznego (niezaawansowany stan), badanie robiliśmy półtora roku temu przed ściąganiem kamienia, niestety zapomnieliśmy o kontrolowaniu serca i kolejnych badaniach, trochę też nie puszczał nas budżet), tarczyca (dolna granica normy) albo problemy z wątrobą. Padły też podejrzenia padaczki, ale tak jak mówię, nie było jasnej diagnozy, raczej podejrzenia.
Ostatnio tata przyznał, że na spacerze zdarzyła się sytuacja, w której pies po wystartowaniu do innego psa, przewrócił się na bok, po chwili wstał i znów się przewrócił. Pomyślałam o sercu i krążeniu. W tej chwili czekamy na termin ekg.
Od tego czasu minęło półtora tygodnia, w międzyczasie musiałam wyjechać na 5 dni, na kolejną wizytę poszła z psem mama, bo zaniepokoiła ją spuchnięta tylna łapa. Podejrzewałam wspomniany bolesny zastrzyk, po którym pies mógł kuleć. Okazało się, że geniusz wbił sobie kolca pomiędzy poduszki. Dostał antybiotyk do smarowania. Dodatkowo kolejne rozkurczowe w związku z jego chodem. Po moim powrocie pies był w lepszej formie. Nie zataczał się, nie upadał, nie kręcił kółek. Widzę, że wraca do siebie, ale czasem nadal zdarzy mu się zaplątać tylne łapy, utracić stabilność podczas sikania.
Jesteśmy na diecie, trzy małe posiłki dziennie; gotowany kurczak + rozgotowany ryż + warzywa. Suchej karmy nie dostaje. Do miski dorzucam spirulinę, mniszka lekarskiego i głóg. Oprócz hepatikrillu, który jest na wykończeniu, podaję sylicynar. W zasadzie to dopiero drugi dzień.
Bardzo proszę o sugestie, porady. Jestem straszną panikarą i w ciągu ostatnich kilku dni zdążyłam przeczytać pół internetu. To nie tak, że unikam lekarza. Chodzi o to, że obawiam się zbyt pobieżnych diagnoz, nie wnikania w podstawę problemu. Nigdy nie słyszałam złej opinii o naszej lekarce, wręcz polecał mi ją i chwalił doktor z Retiny. Chodzi tylko o to, że chcę poznać opinię innych osób, lekarzy. Chcę wiedzieć o co zapytać, co zasugerować weterynarzowi. Choć brzmi to dziwnie, bo przeciez to weterynarz powinien sugerować mi... w każdym razie proszę o wyrozumiałość.
Powinnam prosić o mocniejsze lekarstwa? O Zentonil? Hepato Force? O kroplówkę? Nie chcę podejścia do swojego psa jak do seniora/pacjenta geriatrycznego, bo tak bywa w jego wieku i bez sensu leczyć.
Jak będzie trzeba to i swoją wątrobę mu oddam.
Dziękuję za cierpliwość w czytaniu.
Dodam, że pies jest energiczny, ma spory apetyt, ale w momencie pojawienia się ataku/problemu z chodzeniem, pojawiło się silne kichanie, tak jakby nie mógł wykichać czegoś z nosa. Pies jest alergikiem, ale nigdy nie miał problemu z kichaniem, smarkaniem. Wydzielina z nosa jest przezroczysta, nie jest gęsta, nie lepi się. Teraz napady się uspokoiły, ale w ciągu dnia zdarza się kilka kichnięć. Może to zupełnie nie jest związane z tematem, może podczas niekończącego się niuchania coś mu tam wpadło, może się przeziębił. Ale jako paranoik i hipochondryk już mam przed oczami przerzuty, zatrucie toksynami z wątroby itd. Wspominałam o kichaniu wet, ale chyba gdzieś umknęło.