jak pomóc psu po przejściach
: 09 października 2006, 11:17
Witam
Bardzo proszę o pomoc dla psa mojej znajomej. Ona nie ma internetu dlatego wklejam jej list:
"W listopadzie 2005 wzięłam ze schroniska 2-letniego dobermana. Dix jest uroczy i kochany ale przeżył w swoim życiu koszmar.
Dix od przyjazdu do mnie załatwiał się na klatce schodowej a następnie uciekał do domu. Wtedy był ponownie wyprowadzany, postał chwilę na trawniku i wracał do domu.
Po 2-3 miesiącach nagle przestał to robić. Jego spacer ogranicza się do
wybiegu na trawnik, załatwienia się i potem biegiem wraca pod klatkę.
Po pewnym czasie, bez konkretnej przyczyny, Dix znowu zaczął załatwiać się na klatce. Trwa to jakiś czas i nagle wszystko przechodzi i tak na zmianę.
Dix od początku boi się spacerów, gdy kiedyś ktoś z domowników próbował go na siłę wyprowadzić nieco dalej niż jego trawnik był w szoku, piszczał, szczekał, cały dygotał ze strachu. Jest wykastrowany."
Dodam,od siebie, że od momentu gdy został zabrany ze schroniska poczynił ogromne postępy w zachowaniu w stosunku do swoich opiekunów.Wiem też, że oni bardzo go kochają i bardzo chcą mu pomóc. Oczywiście konsultowali się u lekarza wet, który proponował na stałe leki uspokajające-to chyba nie jest dobry pomysł.
pozdrawiam
Elżbieta
Bardzo proszę o pomoc dla psa mojej znajomej. Ona nie ma internetu dlatego wklejam jej list:
"W listopadzie 2005 wzięłam ze schroniska 2-letniego dobermana. Dix jest uroczy i kochany ale przeżył w swoim życiu koszmar.
Dix od przyjazdu do mnie załatwiał się na klatce schodowej a następnie uciekał do domu. Wtedy był ponownie wyprowadzany, postał chwilę na trawniku i wracał do domu.
Po 2-3 miesiącach nagle przestał to robić. Jego spacer ogranicza się do
wybiegu na trawnik, załatwienia się i potem biegiem wraca pod klatkę.
Po pewnym czasie, bez konkretnej przyczyny, Dix znowu zaczął załatwiać się na klatce. Trwa to jakiś czas i nagle wszystko przechodzi i tak na zmianę.
Dix od początku boi się spacerów, gdy kiedyś ktoś z domowników próbował go na siłę wyprowadzić nieco dalej niż jego trawnik był w szoku, piszczał, szczekał, cały dygotał ze strachu. Jest wykastrowany."
Dodam,od siebie, że od momentu gdy został zabrany ze schroniska poczynił ogromne postępy w zachowaniu w stosunku do swoich opiekunów.Wiem też, że oni bardzo go kochają i bardzo chcą mu pomóc. Oczywiście konsultowali się u lekarza wet, który proponował na stałe leki uspokajające-to chyba nie jest dobry pomysł.
pozdrawiam
Elżbieta